~Saturday June 21, 2014~
* Zuza *
To dziś, najważniejszy dzień w moim życiu. O godzinie 15 wejdę do Kościoła jako Zuzanna Błaszczykowska, a wyjdę jako Zuzanna Reus. Jestem szczęśliwa, nie mam wątpliwości to będzie najszczęśliwszy dzień w moim całym życiu. A teraz niespodzianka, ze względu na jutrzejszą pierwszą rocznice ślubu Ani i Roberta bierzemy z Marco ślub w tym samym Kościele, wesele odbędzie się w tym samym miejscu, a o północy będą fajerwerki na ich cześć. Wiem, że to mój ślub, ale to moi przyjaciele i kto wie czy dalej byłabym z Marco gdyby nie Ania. Od rana się szykowałam, suknia wisiała w bardzo widocznym miejscu, bytu i dodatki od dawna przygotowane, fryzjer, makijażystka umówieni, drużyna załatwiła wszystkie sprawy, wiec mogę być spokojna. Wstałam o 9, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w jakąś zwiewną sukienkę. O 10:30 do mojego pokoju zapukała Wika wraz z fryzjerem.
-Cześć kochanie - przytuliła mnie
-Hej - uśmiechnęłam się
-Stresujesz się ?
-Nie, jestem pewna, że to ten jedyny
-Rozumiem Cię, ale Ty masz dopiero 20 lat
-Wika jesteś moją najlepszą przyjaciółką, świadkową, pomagałaś mi, a teraz w dniu ślubu pytasz czy jestem pewna ? Tak jestem pewna, chce tego ślubu, on jest tym jedynym od teraz do końca
-Nie denerwuj się już, po prostu chciałam się upewnić. Jesteś młoda nie chce, żeby potem żałowała
-Wika proszę Cię, mamy 4 godziny, chce być idealna
-Jasne - usiadłam na krześle, a fryzjer zajął się moimi włosami. Po półtorej godziny wreszcie skończył, spojrzałam w lustro i zobaczyłam śliczną fryzurę.
-Jest piękna, dziękuje - posłałam mu uśmiech
-Nie ma za co, ja będę już leciał, wszystkiego najlepszego
-Dziękuje
* Marco *
Razem z moim świadkiem - Mario byliśmy w moim pokoju i szykowaliśmy się na najważniejszy moment w moim życiu
-Mario gdzie jest moja koszula ?!
-Po pierwsze jeszcze jej nie zakładaj, a po drugie wisi w szafie
-Dzięki - wyjąłem garnitur, koszule i buty z szafy - masz obrączki ?
-Tak, spokojnie
-Denerwuje się, obiecałem jej, że wszystko będzie idealnie
-I dotrzymasz obietnicy, nie stresuj się już
-Ok
-Marco mogę o coś spytać ? Tylko wiesz pytam, żeby być pewnym
-Wal śmiało
-Czy Ty na pewno chcesz tego ślubu ?
-Gotze, a wątpisz w to ? Zakochałem się w nie, nie wyobrażam sobie bez niej życia, jest dla mnie najważniejszą osobą. Chce być z nią do końca, na dobre i na złe.
-Rozumiem i cieszę się Twoim szczęściem
-Mario powiedziałeś Ann co się stało na moim kawalerskim ?
-Nie, wiesz tylko Ty i ja o tym wiemy, więc niech tak zostanie
-Jak chcesz, ja się nie wygadam
-Wiem, przyjaźnimy się. Ufam Ci
-Która godzina ?
-12:15
-Jeszcze tylko 3 godziny
-W dodatku nie całe - zaśmialiśmy się
-Jak Wam idzie ? - do pomieszczenia weszła panna Webb
-Bardzo dobrze, a Wam ?
-Też - uśmiechnęła się - zero stresu, sama pewność
-To tak jak u mnie
* Zuza *
Czekałam na Wikę, która poszła sprawdzić co z chłopakami. Miałam już wyjść na balkon, ale ktoś zapukał do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam Anie Lewandowską.
-Wchodź - wpuściłam ją do środka
-Zuza jak się trzymasz ?
-Jestem szczęśliwa i pewna jak nigdy
-To bardzo dobrze, może nie uciekniesz z przed ołtarza - zażartowała
-Aniu mam nadzieje, że nie gniewacie się na nas z Robertem
-Niby za co ? - zaśmiała się
-Ten sam Kościół, sala weselna, ten sam weekend
-No co Ty, takie mamy miłe wspomnienia, że nie
-W takim razie bardzo się cieszę
-Zuza jest jeszcze jedna sprawa, o której chce pogadać
-Teraz ?
-Jak możemy
-Jasne, mów
-Bo ja ... - przerwały jej otwierające się drzwi
-U chłopaków wszystko okey, dają sobie rade - powiedziała Wika - ups, chyba Wam przeszkodziłam
-Nie, pogadamy potem - uśmiechnęła się Ania
-Do zobaczenia w Kościele - pocałowałam ją w policzek, kobieta opuściła pokój, a w drzwiach minęła się z moją makijażystką
-Dzień dobry
-Witam, dzisiaj robimy delikatny ślubny makijaż, tak ?
-Jasne, zgadza się
-To usiądź tutaj na krześle, bo jest dobre światło
-Nie ma problemu - usiadłam na krześle, zamknęłam oczy, a młoda kobieta zajęła się moim makijażem. Skończyła i podała mi lusterko.
-Mam nadzieje, że się spodoba
-Jest idealny, bardzo Ci dziękuje
-Nie ma za co, do widzenia
-Do widzenia - opuściła mój pokój
-Zuzia jest 14:10, ubieramy się
-Ok - poszłam do łazienki, założyłam białą bieliznę, a potem wyszłam i z pomocą mojej przyjaciółki założyłam suknie, dziewczyna wpięła mi welon, potem dodatki i na końcu buty.
-Marco już pojechał ?
-Tak, on i Mario są już w Kościele
-To jedziemy - przy pomocy brata i Wiki wyszłam z hotelu i wsiadłam do samochodu. Wszędzie reporterzy, ale w końcu sam Marco Reus bierze ślub. Podjechaliśmy pod Kościół, Kuba mnie prowadził, a Wiki trzymała moją suknie. Przy dużej pomocy ochroniarzy doszliśmy bezpiecznie do środka, drzwi się zamknęły i już nic się nie liczyło. Liczył się tylko, stał na początku, czekając na mnie. Powoli do niego doszłam, Wiki stanęła na przeciwko Mario, "pożegnałam się" z Kubą i Marco złapał moja dłoń.
-Pięknie wyglądasz - ucałował mnie w policzek
-Dziękuje - zajęliśmy swoje miejsca, wysłuchaliśmy księdza i za chwile recytowaliśmy przysięgę małżeńską.
-Ja Zuzanna biorę Ciebie Marco za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
-Ja Marco biorę Ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - uśmiechaliśmy się do siebie, ale byliśmy też wzruszeni
-A teraz poproszę obrączki - Mario podał mu kupione przez nas obrączki
-Marco przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Duch Świętego - mówiłam wsuwając obrączkę na palec Marco
-Zuzanno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, a imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - Reus wsunął mi na palec obrączkę,a mi pojedyncze łzy spłynęły po policzkach
-Ogłaszam Was mężem i żoną. Może Pan pocałować żonę - mój mąż (jak to pięknie brzmi :D) złożył czuły pocałunek na moich ustach. Po skończonej mszy złożyliśmy swoje podpisy na potrzebnych dokumentach i opuściliśmy Kościół. Wszyscy zaczęli bić brawo, reporterzy robili nam zdjęcia, ochroniarze próbowali ich powstrzymać, ale zdjęcia i tak były robione. Wsiedliśmy razem z świadkami do samochodu i udaliśmy się na sale. Ustaliliśmy, że tam goście złożą nam życzenia. Dojechaliśmy bez problemu, mój mąż pomógł mi wysiąść z auta. Kiedy już wszyscy goście przyjechali to stanęli w kolejce, aby złożyć nam życzenia. Trwało to dość długo, ale wreszcie się skończyło. Wszyscy nasi goście usiedli na swoich miejscach, a my zostaliśmy, żeby chwile porozmawiać.
-Kochanie, jak się czujesz ?
-Szczęśliwa, zadowolona, podekscytowana
-Mam to samo - przytulił mnie
-Chodźmy do nich, bo jeszcze Mario coś pomyśli
-Hahah, kocham Cię - pocałował mnie, a potem poszliśmy na sale.
~Two Hours Later~
Wesele zaczęło się rozkręcać, fajna muzyka, alkohol, taniec. Jako panna młoda będę musiała zatańczyć ze wszystkimi, no ale dam rade.
-Mogę prosić panią Reus do tańca ? - podszedł do mnie Piszczek
-No i po co tak oficjalnie ? - zaśmiałam się - jasne, że tak
-Tam jakoś samo wyszło - dołączyliśmy do tańczących, Łukasz subtelnie mnie objął i bujaliśmy się w rytm muzyki - pięknie wyglądasz
-Dziękuje - uśmiechnęłam się szczerze
-Moja kolej - podszedł do nas Marco
-Masz racje, oddaje Ci Twoją żonę - przytuliłam się do blondyna
-Zuza mój ojciec był na ślubie
-Jak to ?
-Mario go widział w Kościele
-Chcesz mu wybaczyć ?
-Po tym co o Tobie powiedział to nie, ale ...
-Ale z drugiej strony to Twój ojciec
-Nie kotku, to już nie jest mój ojciec - nie zauważyliśmy, że kołyszemy się sami na parkiecie
-Gorzko, gorzko, gorzko ! - usłyszeliśmy gości
-Słyszysz ?
-Tak - Marco mnie pocałował, a wszyscy bili brawo. Oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy do stolika
-Zuza mogłybyśmy dokończyć naszą rozmowę ? - szepnęła mi do ucha Ania
-Jasne - wstałam i wyszłyśmy na zewnątrz - co się dzieje ?
-Ja po prostu chciałam Ci powiedzieć, że jestem w ciąży
-Na prawdę - ucieszyłam się
-Tak - delikatnie się uśmiechnęła, a ja ją przytuliłam
-Gratuluje, Robert już wie ?
-Nie, tak na prawdę to Ty jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam
-Miło mi - zaśmiałam się - który tydzień ?
-Piąty tydzień
-Bardzo się cieszę
-Ja również, nawet nie wiesz jak bardzo
-Wierze na słowo
~Night~
Za 5 minut północ, wszyscy goście na zewnątrz. Staliśmy razem z Marco, Anią i Robertem, kiedy wreszcie wybiła ta magiczna godzina, naszym oczom ukazały się przepiękne fajerwerki. Ania i Robert byli bardzo zdziwienie, ale i szczęśliwi.
* Zuza *
To dziś, najważniejszy dzień w moim życiu. O godzinie 15 wejdę do Kościoła jako Zuzanna Błaszczykowska, a wyjdę jako Zuzanna Reus. Jestem szczęśliwa, nie mam wątpliwości to będzie najszczęśliwszy dzień w moim całym życiu. A teraz niespodzianka, ze względu na jutrzejszą pierwszą rocznice ślubu Ani i Roberta bierzemy z Marco ślub w tym samym Kościele, wesele odbędzie się w tym samym miejscu, a o północy będą fajerwerki na ich cześć. Wiem, że to mój ślub, ale to moi przyjaciele i kto wie czy dalej byłabym z Marco gdyby nie Ania. Od rana się szykowałam, suknia wisiała w bardzo widocznym miejscu, bytu i dodatki od dawna przygotowane, fryzjer, makijażystka umówieni, drużyna załatwiła wszystkie sprawy, wiec mogę być spokojna. Wstałam o 9, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w jakąś zwiewną sukienkę. O 10:30 do mojego pokoju zapukała Wika wraz z fryzjerem.
-Cześć kochanie - przytuliła mnie
-Hej - uśmiechnęłam się
-Stresujesz się ?
-Nie, jestem pewna, że to ten jedyny
-Rozumiem Cię, ale Ty masz dopiero 20 lat
-Wika jesteś moją najlepszą przyjaciółką, świadkową, pomagałaś mi, a teraz w dniu ślubu pytasz czy jestem pewna ? Tak jestem pewna, chce tego ślubu, on jest tym jedynym od teraz do końca
-Nie denerwuj się już, po prostu chciałam się upewnić. Jesteś młoda nie chce, żeby potem żałowała
-Wika proszę Cię, mamy 4 godziny, chce być idealna
-Jasne - usiadłam na krześle, a fryzjer zajął się moimi włosami. Po półtorej godziny wreszcie skończył, spojrzałam w lustro i zobaczyłam śliczną fryzurę.
-Jest piękna, dziękuje - posłałam mu uśmiech
-Nie ma za co, ja będę już leciał, wszystkiego najlepszego
-Dziękuje
* Marco *
Razem z moim świadkiem - Mario byliśmy w moim pokoju i szykowaliśmy się na najważniejszy moment w moim życiu
-Mario gdzie jest moja koszula ?!
-Po pierwsze jeszcze jej nie zakładaj, a po drugie wisi w szafie
-Dzięki - wyjąłem garnitur, koszule i buty z szafy - masz obrączki ?
-Tak, spokojnie
-Denerwuje się, obiecałem jej, że wszystko będzie idealnie
-I dotrzymasz obietnicy, nie stresuj się już
-Ok
-Marco mogę o coś spytać ? Tylko wiesz pytam, żeby być pewnym
-Wal śmiało
-Czy Ty na pewno chcesz tego ślubu ?
-Gotze, a wątpisz w to ? Zakochałem się w nie, nie wyobrażam sobie bez niej życia, jest dla mnie najważniejszą osobą. Chce być z nią do końca, na dobre i na złe.
-Rozumiem i cieszę się Twoim szczęściem
-Mario powiedziałeś Ann co się stało na moim kawalerskim ?
-Nie, wiesz tylko Ty i ja o tym wiemy, więc niech tak zostanie
-Jak chcesz, ja się nie wygadam
-Wiem, przyjaźnimy się. Ufam Ci
-Która godzina ?
-12:15
-Jeszcze tylko 3 godziny
-W dodatku nie całe - zaśmialiśmy się
-Jak Wam idzie ? - do pomieszczenia weszła panna Webb
-Bardzo dobrze, a Wam ?
-Też - uśmiechnęła się - zero stresu, sama pewność
-To tak jak u mnie
* Zuza *
Czekałam na Wikę, która poszła sprawdzić co z chłopakami. Miałam już wyjść na balkon, ale ktoś zapukał do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam Anie Lewandowską.
-Wchodź - wpuściłam ją do środka
-Zuza jak się trzymasz ?
-Jestem szczęśliwa i pewna jak nigdy
-To bardzo dobrze, może nie uciekniesz z przed ołtarza - zażartowała
-Aniu mam nadzieje, że nie gniewacie się na nas z Robertem
-Niby za co ? - zaśmiała się
-Ten sam Kościół, sala weselna, ten sam weekend
-No co Ty, takie mamy miłe wspomnienia, że nie
-W takim razie bardzo się cieszę
-Zuza jest jeszcze jedna sprawa, o której chce pogadać
-Teraz ?
-Jak możemy
-Jasne, mów
-Bo ja ... - przerwały jej otwierające się drzwi
-U chłopaków wszystko okey, dają sobie rade - powiedziała Wika - ups, chyba Wam przeszkodziłam
-Nie, pogadamy potem - uśmiechnęła się Ania
-Do zobaczenia w Kościele - pocałowałam ją w policzek, kobieta opuściła pokój, a w drzwiach minęła się z moją makijażystką
-Dzień dobry
-Witam, dzisiaj robimy delikatny ślubny makijaż, tak ?
-Jasne, zgadza się
-To usiądź tutaj na krześle, bo jest dobre światło
-Nie ma problemu - usiadłam na krześle, zamknęłam oczy, a młoda kobieta zajęła się moim makijażem. Skończyła i podała mi lusterko.
-Mam nadzieje, że się spodoba
-Jest idealny, bardzo Ci dziękuje
-Nie ma za co, do widzenia
-Do widzenia - opuściła mój pokój
-Zuzia jest 14:10, ubieramy się
-Ok - poszłam do łazienki, założyłam białą bieliznę, a potem wyszłam i z pomocą mojej przyjaciółki założyłam suknie, dziewczyna wpięła mi welon, potem dodatki i na końcu buty.
-Marco już pojechał ?
-Tak, on i Mario są już w Kościele
-To jedziemy - przy pomocy brata i Wiki wyszłam z hotelu i wsiadłam do samochodu. Wszędzie reporterzy, ale w końcu sam Marco Reus bierze ślub. Podjechaliśmy pod Kościół, Kuba mnie prowadził, a Wiki trzymała moją suknie. Przy dużej pomocy ochroniarzy doszliśmy bezpiecznie do środka, drzwi się zamknęły i już nic się nie liczyło. Liczył się tylko, stał na początku, czekając na mnie. Powoli do niego doszłam, Wiki stanęła na przeciwko Mario, "pożegnałam się" z Kubą i Marco złapał moja dłoń.
-Pięknie wyglądasz - ucałował mnie w policzek
-Dziękuje - zajęliśmy swoje miejsca, wysłuchaliśmy księdza i za chwile recytowaliśmy przysięgę małżeńską.
-Ja Zuzanna biorę Ciebie Marco za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
-Ja Marco biorę Ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - uśmiechaliśmy się do siebie, ale byliśmy też wzruszeni
-A teraz poproszę obrączki - Mario podał mu kupione przez nas obrączki
-Marco przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Duch Świętego - mówiłam wsuwając obrączkę na palec Marco
-Zuzanno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, a imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - Reus wsunął mi na palec obrączkę,a mi pojedyncze łzy spłynęły po policzkach
-Ogłaszam Was mężem i żoną. Może Pan pocałować żonę - mój mąż (jak to pięknie brzmi :D) złożył czuły pocałunek na moich ustach. Po skończonej mszy złożyliśmy swoje podpisy na potrzebnych dokumentach i opuściliśmy Kościół. Wszyscy zaczęli bić brawo, reporterzy robili nam zdjęcia, ochroniarze próbowali ich powstrzymać, ale zdjęcia i tak były robione. Wsiedliśmy razem z świadkami do samochodu i udaliśmy się na sale. Ustaliliśmy, że tam goście złożą nam życzenia. Dojechaliśmy bez problemu, mój mąż pomógł mi wysiąść z auta. Kiedy już wszyscy goście przyjechali to stanęli w kolejce, aby złożyć nam życzenia. Trwało to dość długo, ale wreszcie się skończyło. Wszyscy nasi goście usiedli na swoich miejscach, a my zostaliśmy, żeby chwile porozmawiać.
-Kochanie, jak się czujesz ?
-Szczęśliwa, zadowolona, podekscytowana
-Mam to samo - przytulił mnie
-Chodźmy do nich, bo jeszcze Mario coś pomyśli
-Hahah, kocham Cię - pocałował mnie, a potem poszliśmy na sale.
~Two Hours Later~
Wesele zaczęło się rozkręcać, fajna muzyka, alkohol, taniec. Jako panna młoda będę musiała zatańczyć ze wszystkimi, no ale dam rade.
-Mogę prosić panią Reus do tańca ? - podszedł do mnie Piszczek
-No i po co tak oficjalnie ? - zaśmiałam się - jasne, że tak
-Tam jakoś samo wyszło - dołączyliśmy do tańczących, Łukasz subtelnie mnie objął i bujaliśmy się w rytm muzyki - pięknie wyglądasz
-Dziękuje - uśmiechnęłam się szczerze
-Moja kolej - podszedł do nas Marco
-Masz racje, oddaje Ci Twoją żonę - przytuliłam się do blondyna
-Zuza mój ojciec był na ślubie
-Jak to ?
-Mario go widział w Kościele
-Chcesz mu wybaczyć ?
-Po tym co o Tobie powiedział to nie, ale ...
-Ale z drugiej strony to Twój ojciec
-Nie kotku, to już nie jest mój ojciec - nie zauważyliśmy, że kołyszemy się sami na parkiecie
-Gorzko, gorzko, gorzko ! - usłyszeliśmy gości
-Słyszysz ?
-Tak - Marco mnie pocałował, a wszyscy bili brawo. Oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy do stolika
-Zuza mogłybyśmy dokończyć naszą rozmowę ? - szepnęła mi do ucha Ania
-Jasne - wstałam i wyszłyśmy na zewnątrz - co się dzieje ?
-Ja po prostu chciałam Ci powiedzieć, że jestem w ciąży
-Na prawdę - ucieszyłam się
-Tak - delikatnie się uśmiechnęła, a ja ją przytuliłam
-Gratuluje, Robert już wie ?
-Nie, tak na prawdę to Ty jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam
-Miło mi - zaśmiałam się - który tydzień ?
-Piąty tydzień
-Bardzo się cieszę
-Ja również, nawet nie wiesz jak bardzo
-Wierze na słowo
~Night~
Za 5 minut północ, wszyscy goście na zewnątrz. Staliśmy razem z Marco, Anią i Robertem, kiedy wreszcie wybiła ta magiczna godzina, naszym oczom ukazały się przepiękne fajerwerki. Ania i Robert byli bardzo zdziwienie, ale i szczęśliwi.
____________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam dodaje dzisiaj. W przyszłym tygodniu dodam 50 rozdział, epilog i koniec. Pozdrawiam :*