środa, 31 lipca 2013

Rozdział 19.

Dojechaliśmy do sklepu, zostawiliśmy samochód i weszliśmy do budynku. Oczywiście była wielka atrakcja, bo gwiazda Bundesligi robi zakupy :) chciało mi się z tego śmiać i w ogóle nie przeszkadzało mi, że praktycznie sama robiłam te "najpotrzebniejsze" zakupy. Szczerze to tego nie ogarniaj, po co tu jesteśmy, skoro lodówka chłopaka jest pełna, a z szafki ze słodyczami się wysypuje -,- przechodziłam przez ulubiony dział Marco i wybierałam żelki dla niego
-Kupmy jeszcze jakieś kwaśne - obok mnie pojawił się blondyn
-To Ty sobie wybierz i włóż do koszyka, a ja idę po jogurty. Chcesz jakieś ?
-Chyba nie, ale poczekaj na mnie, tylko wezmę te żelki i możemy iść
-Szybko - zdążyłam powiedzieć i zadzwonił mój telefon
Wyjęłam go z torebki i odebrałam.
-Hej, przeszkadzam - usłyszałam Wikę
-Cześć, nie jestem w markecie z Marco
-Co słychać ? Dawno nie gadałyśmy
-Miesiąc, dobrze. A u Ciebie ?
-Jest ok. Widziałam Cię w telewizji, zresztą nie tylko ja ...
-Tak wiem, tuż po meczu
-Piękna z Was para
-Heh, dziękuje. Kiedy do mnie przyjeżdżasz ?
-Nie wiem, jak mogę to pod koniec lipca/początek sierpnia
-Spoko :) my chyba wyjeżdżamy na Majorkę na początku lipca jak chcesz jechać z nami to nie ma problemu
-Jadę na Mazury za miesiąc
-Za miesiąc ?! To przyjeżdżaj do nas
-Nie. Ty masz wesele Roberta i Ani, a ja mam jakieś imprezy rodzinne. Co prawda nudno będzie, ale być muszę.
-Nie powiem, że zazdroszczę - zaśmiałam się
-Zuzka już ! Idziemy do jogurtów - powiedział Marco
-Ok
-Mówiłaś coś ? - zapytała panna Webb
-Tak, ale mówiłam do Reusa
-Spoko. Zuza muszę kończyć.
-Dobra, to pa
-Pa - rozłączyłam się i podeszłam do mojego chłopaka
-Weź mi jakieś pitne - poprosiłam
-Wziąłem
-Dziękuje - cmoknęłam go w usta
-Wszystko mamy ? Możemy stąd wyjść ?
-Chyba tak - wskoczyłam mu na barana
-Co Ty sobie robisz ? - zaśmiał się
-Zmęczyłam się, a przecież nie powinnam
-Bo Ci uwierzę - uśmiechnął się
-Oj tam - podeszliśmy do kasy i stanęliśmy w kolejce
Zeszłam z Marco, ale się do niego przytuliłam
-Uwielbiam się do Pana przytulać, Panie Reus.
-Ja do Pani również, Pani Reus
-Haha - zaczęłam się śmiać
-No co ?
-Nic, podoba mi się to
-Heh, wiem
-Idiota
-W sumie to też wiem - na jego słowa się zaśmiałam
Nadeszła nasza kolej, zapłaciliśmy za zakupy, wyszliśmy, włożyliśmy je do bagażnika i odjechaliśmy. Bardzo polubiłam dom chłopaka, czułam się w nim jak u siebie. Podjechaliśmy pod dom, wyjęliśmy i rozpakowaliśmy zakupy, Marco włączał filmy, a ja robiłam przekąski.
-Kochanie weź żelki - krzyknął z salonu
-Jakie ?
-Kwaśne, najlepiej te co kupiliśmy
-Ok
Nasypałam żelki do miseczki, zrobiłam popcorn, otworzyłam jakieś chipsy i zaniosłam wszystko do salonu. Pierwsza część filmu była już włączona, usiedliśmy więc na kanapie i Reus wcisnął Play. W sumie nie było tak najgorzej, film nawet fajny. Obejrzeliśmy wszystkie części bez żadnej przerwy, nie wiedziałam, że może mi się on spodobać, ale jednak pozory mylą.
-No i jak Ci się podobało ?
-Dobre te filmy, myślałam, że będzie gorzej
-Czyli Ci się podobało, widzisz mówiłem, żebyś mi zaufała
-Zawsze Ci ufałam
-Wiem i bardzo mnie to cieszy - delikatnie musnął moje usta
-Marco mógłbyś mi powiedzieć, która jest godzina
-46 minut po północy
-A trening masz na ... ?
-Na 8:20
-Kurde Reus mogłeś mi powiedzieć wcześniej, to byśmy zrobili ten maraton kiedy indziej.
-Przecież nie zaśpię, a na prawdę wole spędzić z Tobą czas niż dłużej spać
-A ja nie chce mieć na sumieniu Twojego zmęczenia
-Bez przesady
-Dobra koniec dyskusji, idź się umyj, a ja idę wziąć leki
-Mam lepszy pomysł. Razem idziemy się myć i razem idziemy po leki
-No nie wiem
-To nie była propozycja, tylko stwierdzenie
-O Bożeeee ...
-Posprzątamy tu jutro, a teraz ruszaj tyłek i do kuchni
-Cudownie to zabrzmiało, kotku
-Nie to miałem na myśli
-Wiem
Podnieśliśmy się z kanapy, poszliśmy do kuchni, wzięłam leki i udaliśmy się do łazienki blondyna.
-To ja idę po rzeczy - powiedziałam
-Czekam na Ciebie w łazience
-Ok
Wzięłam ręcznik i kosmetyczkę, rozebrałam się i dołączyłam do chłopaka.
Szybko się umyliśmy, wytarliśmy ręcznikami i opuściliśmy łazienkę. Przebrałam się w coś do spania i położyłam się w łóżku obok piłkarza.
-Nastawiłeś budzik ? - zapytałam przysuwając się do niego
-Niestety tak, zadzwoni o 6:45
-Tak późno ?! Nastaw wcześniej, bo się nie wyrobię
-Damy radę, a tak po za tym chce Ci się jechać ze mną na ten trening ?
-Tak, pojadę sobie z Tobą, a wrócę z Kuba do domu
-A dlaczego nie do mnie ?!
-Bo Mario ma przyjść do Ciebie po treningu
-Zapomniałem ...
-No właśnie, ale teraz idziemy spać, bo nie wstaniemy
-Dobra - zgasił lampkę i przytulił mnie
~Next Day~
Budzik zadzwonił równo o 6:45, niechętnie, ale wstaliśmy. Marco poszedł się umyć, a ja zrobić śniadanie, postawiłam na tosty, bo nie chciało mi się siedzieć w kuchni, Gotowe jedzenie postawiłam na stole Chłopak zwolnił łazienkę, którą ja od razu zajęłam, wykonałam wszystkie czynności porannej toalety, ubrałam się i zeszłam na dół. Przy stole siedział blondyn i jadł zrobione przeze mnie tosty, zrobiłam sobie herbatę i do niego dołączyłam.
-Smacznego - powiedziałam
-Wzajemnie. Mamy jeszcze 20 minut co robimy ?
-Ty sprzątasz po śniadaniu, a ja w salonie
-W salonie ?!
-Wczoraj nie chciało Ci się sprzątać
-Faktycznie, niech będzie
Zjadłam śniadanie, wzięłam leki i poszłam do salonu, aby posprzątać. Na koniec zaniosłam brudne naczynia do zmywarki, Marco zdążył już posprzątać i był gotowy do wyjścia.
-Już wychodzimy ? Poczekaj wezmę moje rzeczy
-Kochanie już je zaniosłem do samochodu
-Jesteś boski
-Ktoś mi już to mówił - widząc moją minę dodał - na pewno nie Caroline
-Przecież nic nie mówię - wzruszyłam ramionami
-Ale Twoja mina mówiła sama za siebie. Zresztą nie ważne, chodźmy już -
wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na stadion
Puściłam radio, leciało akurat "All Around the World" mimo, że nie lubię Biebera ta piosenka mi się podobała. Zaczęliśmy śpiewać wspólnie z Marco, było wprost zajebiście. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy, dojechaliśmy na Signal, ja poszłam na murawę, a mój ukochany do szatni się przebrać. Szczerze mówiąc jestem tu pierwszy raz jako dziewczyna Marco Reusa, bardzo podoba mi się ten "tytuł". Usiadłam na miejscu trenera, zamknęłam oczy i czekałam na chłopaków.
-Dobrze wyglądasz na moim miejscu - powiedział Klopp
Od razu otworzyłam oczy, uśmiechnęłam się słodko i wstałam
-Przepraszam
-Nie masz za co - zaśmiał się - co Cię do nas sprowadza
-Kuba. Byłam u Marco i muszę jakoś wrócić do domu, więc przyjechałam z Reusem, aby wrócić z braciszkiem
-Chłopaki się ucieszą jak Cię zobaczą. A tak po za tym jak się czujesz ?
-Już trener wie ? Dobrze, dziękuje
-Wiem, chłopcy to takie gaduły
-Wiem - powiedziałam i akurat piłkarze pojawili się obok nas
-Moja siostrzyczka, kochana - przytulił mnie Kuba
-Nie spodziewałam się tego po Tobie - droczyłam się z nim
-Bardzo śmieszne - puścił mnie
-Wreszcie - wszyscy się zaśmiali
-Gdyby nie to, że masz się oszczędzać to miałabyś problem
-Ja Ciebie też kocham - pocałowałam go
-Koniec czułości. 10 kółeczek na początek - zarządził trener
Chłopaki posłusznie zaczęli biegać, a ja bawiłam się telefonem, przez czysty przypadek trafiłam na moje stare SMS-y z Wika i zaczęłam się sama do siebie śmiać. Po chwili dostałam takiego ataku śmiechu, że prawie spadłam z miejsca, wszyscy gapili się na mnie jak na idiotkę  Postanowiłam ulotnić się do łazienki, żeby ich nie rozpraszać, weszłam do niej i cały czas się śmiałam. Myślałam, że się nie opanuje, ale jednak mi się udało, polałam sobie twarz wodą, wytarłam ją i wyszłam. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce z ogromnym uśmiechem, rozmawiałam z trenerem, który zapytał z czego się śmiałam jak pokazałam mu te wiadomości, to sam się zaśmiał. Trening zakończył się wyjątkowo pół godziny wcześniej, Kuba z Marco szybko się ogarnęli i razem wyszliśmy. Kuba wziął moje rzeczy z samochodu mojego chłopaka i przełożył do swojego, pożegnałam się z blondynem i pojechałam do domu Błaszczykowskich. Weszłam do swojej sypialni, położyłam się na łóżku z laptopem i weszłam na Facebooka, miałam chyba ze 100 wiadomości  wszyscy pytali o mój związek z piłkarzem Borussii  Olałam ich wszystkich, przejrzałam tablice, odpowiedziałam na wiadomość Wiki i włączyłam sobie pierwszy sezon Plotkary. Bardzo lubię ten serial, oglądałam wszystkie odcinki chyba z milion razy, ale jeszcze mi się nie znudziło. Nagle dostałam wiadomość od mojej Best Friend, ze względu na to, że nie chciałam stracić wątku (jakbym nie wiedziała co się stanie) zatrzymałam odcinek, przełączyłam na drugą kartę czyli Fb i odczytałam wiadomość.
-Wszyscy jarają się tym artykułem (podała link) Wejdź i przeczytaj. Kocham Cię :*
-Ok, zaraz przeczytam. Ja Ciebie też :*
Weszłam w link i od razu pojawił się artykuł
"GWIAZDA BORUSSII DORTMUND NA ZAKUPACH ZE SWOJĄ NOWĄ UKOCHANĄ !!
Jeden z przystojniejszych piłkarzy BVB Marco Reus (23 l.) wybrał się na zakupy ze swoją nową dziewczyną. Chłopak rozdał kilka autografów i zrobił sobie zdjęcia z fanami, a blondynka pakowała najpotrzebniejsze zakupy. Najwięcej w ich koszyku znalazło się słodyczy, które w większości zapakował tam Marco, natomiast dziewczyna wybrała sobie dużo jogurtów. W drodze do kasy chłopak niósł swoją ukochaną na baranach, na pierwszy rzut oka widać, że są w sobie bardzo zakochani. Ciekawe tylko czy na długo ..." 

Przez cały artykuł się śmiałam, jakby nie mogli napisać o czymś ważniejszym, tylko o zakupach, które robił Marco. Przesłałam mu ten artykuł, niech też się pośmieje, na początku chciałam go udostępnić na Fb, ale się powstrzymałam. Gdyby nie to, że nie mogę uprawiać żadnych sportów, to poszłabym biegać, zeszłam na dół zrobiłam sobie herbatę, jakieś kanapki i usiadłam przy stole obok Kuby.
-Z czego się tak śmiałaś na treningu ?
-Z niczego ważnego
-Nie chcesz nie mów. Kiedy masz iść na kontrole ?
-W poniedziałek, a co chcesz jechać ze mną ?
-Mogę się przejechać, a o której ?
-Na 10:30 mam wizytę
-To spoko, bo trening mam dopiero po południu. Co robiliście z Marco ?
-Nic ciekawego
-Jasne ...
-Oj tam oj tam. Czepiasz się
-Może troszeczkę
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc szybko udałam się po niego na górę, dzwoniła Ania, więc szybko odebrałam
-Hej, będziesz wieczorem w domu ?
-Będę, a co ?
-Bo Kuba zaprosił chłopaków, a ja mam do Ciebie sprawę, więc przyjadę, a raczej przyjedziemy
-Przyjedziemy ?
-Ja, Ann i Ewa. Będziemy ok. 18:30
-Spoko,to do zobaczenia
-Papa - rozłączyła się
Zeszłam do Kuby i okazało się, że jest też jego żona.
-Agatko co powiesz ma zakupy ?
-Nie ma sprawy, teraz ?
-No
-To tylko się przebiorę.
-Czekam w samochodzie
-Ok, krzyknęła ze schodów.
Poszłam do samochodu, po kilku minutach doszła do mnie Błaszczykowska, pojechaliśmy do galerii. Chodziłyśmy po sklepach dość długo, bo 6,5 godziny. Zjadłyśmy szybki obiad, gofry na deser i do domu wróciłyśmy przed 18, zabrałam do siebie moje nowe nabytki, a było ich tyle, że musiałam iść na 3 razy, bo mojemu bratu nie chciało się ruszyć dupy. Kupiłam sobie nowe walizki, dwa kostiumy, T-shirty, szorty, sukienki, buty, biżuterię, torebki, kosmetyki i jakieś akcesoria do włosów. Nie wydałam majątku, bo były wyprzedaży na wszystko 70 %, ale gdyby nie to, to pewnie poszłabym z torbami :) Wzięłam kąpiel, przebrałam się, uczesałam, umalowała, posprzątałam pokój i rozpakowałam zakupy. Z dołu dochodziły głosy, więc pewnie przyjechali już chłopaki, była 18:20, więc dziewczyny zaraz będą. Nie pomyliłam się, za chwile zadzwonił dzwonek do drzwi, zbiegłam po schodach, omal się nie zabijając, przebiegłam przez salon i otworzyłam drzwi. Przywitałam się z moimi gośćmi i udałyśmy się do mojego pokoju, zgarniając po drodze Agę z salonu. Na szybko przywitałam się buziakiem z Marco i już nas nie było.
Rozłożyłyśmy się cała piątka na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę
-Co to za sprawa, jaką do mnie masz ?
-Potrzebuje, aby ktoś mi pomógł z moim wieczorem panieńskim. Dziewczyny się zgodziły :)
-W takim razie też się zgadzam, kiedy to ma być ?
-W przyszłą sobotę 8 czerwca
-Spoko, ale musicie mi pomóc z imprezą urodzinową Marco
-Żaden problem, to jest w tą sobotę ?
-Tak, mam już prawie wszystko gotowe
-To co już załatwiłaś ?
-Mam załatwiony klub, DJ, zaproszenia itd.
-No ok
-Gadałam z Mario i zgodził się wyciągnąć Marco do klubu
-To wszystko super
-Trzeba Ci coś ładnego kupić - stwierdziła Ewa
-Już mam zestaw, ale zobaczycie dopiero w sobotę :P
-Ejj, to nie fair - powiedziała Agata
Oj tam, wytrzymacie
-Dobra skoro wszystko ustaliłyśmy to chodźmy do chłopaków - odezwała się Ann
-Dobry pomysł - wyszłyśmy z mojego pokoju i zeszłyśmy do chłopaków
-Gracie z nami ? - zapytał Marco obejmując mnie
-Ja tak - powiedziałam
-Ja w sumie też - poparła mnie narzeczona Roberta
-My dziękujemy - odparł Aga, Ewa i Ann
-To jaką jesteśmy drużyną ? - zapytał mnie Reus
-Bądź kim chcesz ja jestem w drużynie z Mario - uśmiechnęłam się
-Serio ?! Ale zajebiście - cieszył się Gotze
-Ejj, ale czemu ?!
-Bo tak
-Ania jesteś ze mną ? - Reus zapytał Stachurskiej
-Mam inne wyjście ? - zaśmiała się
-Nie - również się zaśmiał się
-Dobra - uśmiechnęła się ukazując rządek śnieżnobiałych zębów
-My jesteśmy Bayernem - powiedział chłopak Ann
-Kiedyś Cię zabije - powiedziałam mu na ucho
-To my Borussia
Zaczęliśmy grać, gra była zacięta i Ania okazała się dobrą zawodniczką
-Mario mo strzel to - wrzeszczałam - gooooool !!
-To był spalony - pieklił się mój chłopak
-Kochanie trzeba umieć przegrywać
-Jeszcze nie przegraliśmy
-Nie w ogóle
-Jest 5:3, mamy jeszcze szanse
-Dobra, dobra
Gra skończyła się 6:5 dla nas, ale ledwo udało nam się strzelić zwycięską bramkę. Reus był trochę obrażony, ale jakoś to przeżył, wszyscy rozeszli się po północy, co było trochę dziwne. Wzięłam długą kąpiel z dużą ilością piany, wysuszyłam porządnie włosy, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Dzisiejszy dzień był męczący, więc nie miałam żadnego problemu z zaśnięciem.
~Next Day~
Obudziłam się o 9, ale nie miałam dzisiaj żadnych specjalnych, więc postanowiłam jeszcze poleżeć. Wstałam dopiero po 10, zeszłam na dół, zjadłam śniadanie, wzięłam leki i znowu poszłam do mojej sypialni. Ogarnęłam się, ubrałam, zrobiłam coś z włosami, pożegnałam się z Agatą i wyszłam z domu. Szłam przed siebie, ale przechodząc obok marketu wpadłam na świetny pomysł. Weszłam, zrobiłam zakupy i udałam się do domu Marco. Doszłam po niecałej godzinie, bo szłam dość wolno, jak na moją kondycję. Widziałam, że trening kończą o 13:20, a była 13:10, więc czekałam na chłopaka przed jego domem. Zjawił się za dwa kwadranse.
-Hej, co Ty tu robisz ? - pocałował mnie
-Pomyślałam, że będziesz głodny, więc kupiłam produkty na obiad i przyszłam
-Długo czekałaś ? - zapytał wpuszczając mnie do środka
-Nie, pół godziny
-To rzeczywiście krótko - powiedział z sarkazmem
-Ojej Marco dla mnie to przyjemność
-Co kupiłaś ?
-Produkty na Lasagne. Lubisz ?
-Uwielbiam
-Cieszę się
-Zuzka ...
-Słucham ?
-Ja gotuje, a Ty nakrywasz do stołu
-No, ale czemu ?!
-Proszę - uśmiechnął się
-Ok
Blondyn zajął się naszym obiadem, a ja nakryciem do stołu, wyjęłam z szafki talerze, szklanki i sztućce i położyłam na stole. Przygotowałem serwetki, postawiłam sok i dołączyłam do chłopaka. Usiadłam na blacie obok niego i mu się przyglądałam, włożył Lasagne do piekarnika, ustawił czas i podszedł do mnie,
-Co robimy ? - przygryzłam wargę
-Nie rób tak
-Ale jak ?! - znowu ją przygryzłam
-Ty już dobrze wiesz jak - pocałował mnie, a ja oplotłam nogami jego biodra
-Za ile będzie obiad ?
-Za 15-20 minut
-Czyli mam wybrać pomiędzy Tobą a obiadem ?
-I nawet wiem co wybierzesz - odsunął się ode mnie
-Dokończymy po obiedzie - musnęłam jego usta
-Ok - poszedł do salonu, zostawiając mnie samą
-Marco jesteś zły ? - poszłam za nim
-Nie, ale jakbym został to bym Cię tam chyba zgwałcić
-Heh, może jakoś bym przeżyła - zaśmiałam się i usiadłam koło niego na kanapie
Siedzieliśmy tak dopóki piekarnik, nie zaczął pikać oznajmiając nam, że Lasagne jest gotowa. Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy posiłek, posprzątaliśmy po nim i ja udałam się do sypialni blondyna, a on do swojego gabinetu.
Kiepsko się czułam, więc położyłam się na łóżku, ale nie mogłam usnąć. Po kilkunastu minutach do sypialni wszedł Marco, delikatnie zamykając drzwi, położył się obok przytulając mnie od tyłu.
-Co się dzieje ?
-Nie najlepiej się czuje, ale nie mogę usnąć.
-Spróbuj, jestem tu - cmoknął mnie w czoło
Zamknęłam oczy, wtuliłam się bardziej w chłopaka i udało mi się usnąć.
* Marco *
Poleżałem jeszcze chwile z Błaszczykowską, po czym wyszedłem z sypialni i udałem się do gabinetu, włączyłem komputer, przejrzałem internet i zarezerwowałem bilety lotnicze i hotel na wakacje. Zadzwoniłem do Kuby, Robert, Łukasza i Mario i poinformowałem ich o tym. Wyszedłem do ogrodu, ale po chwili wróciłem, bo dzwonił mój telefon, jak się okazało dzwoniła moja Mama, szybko odebrałem
-Cześć Mamo
-Cześć synu, czemu się nie odzywają do nas ?
-Przepraszam, tam wyszło, a co u Was ?
-U nas dobrze, powiedź lepiej co u Ciebie ?
-Jak zwykle świetnie
-To pewnie za sprawą Twojej nowej dziewczyny
-A Ty skąd wiesz ?
-No wiesz, prasa, internet, telewizja wszędzie trąbią o tym, że Marco Reus ma nową dziewczynę
-Bez przesady, ale rzeczywiście mam dziewczynę
-Tak wiem siostra Kubusia
-Ty wszystko wiesz - zaśmiałem się
-Jest bardzo ładna, ale trochę młodziutka
-Mamo !
-Ok, już przestaje. Kiedy nas odwiedzicie ?
-Nie wiem, muszę pogadać z Zuzą
-To porozmawiaj z nią, a ja muszę kończyć, bo Tata coś ode mnie chce
-To dam Ci znać, jak coś ustalimy. Pa
-Pa - powiedziała i się rozłączyła

__________________________________________________________________________
Mam pytanko ;) Chcecie, żeby była jeszcze sielanka czy mam namieszać ? Pozdrawiam Zuza :* 

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 18.

Obudziłam się w super wygodnym łóżku piłkarza, niestety jego samego nie było obok mnie. Wstałam, założyłam jego koszule i zeszłam na dół, weszłam do kuchni i na stole leżała kartka, wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
"Nie chciałem Cię budzić, wyszedłem pobiegać, niedługo wrócę i zrobię Ci śniadanko. Kocham Cię Marco"
Zrobiłam sobie kawę, włączyłam laptopa Marco i pogrzebałam chwile w internecie. Poszłam na górę, umyłam się, wysuszyłam włosy i ubrałam. Usłyszałam na dole jakieś głosy, domyśliłam się, że to Reus wrócił, więc do niego zeszłam.
-Hej, zajęłaś mi łazienkę - cmoknął mnie w usta
-Przykro mi, musiałam się ogarnąć
-To teraz ja idę się ogarnąć, a Ty zjedź śniadanie, które stoi na stole, a potem weźmiesz leki.
-Ok - usiadłam przy stole i zjadłam śniadanie, przez niego przygotowane
Chciałam posprzątać naczynia, ale na blacie zauważyłam gazetę, na której okładce byłam razem z Marco. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam artykuł.

"MARCO REUS ZAKOCHANY !
Po wygranym meczu Marco Reus (23 l.) całował się z uroczą blondynką. Jak udało nam się ustalić jest to Zuza Błaszczykowska (19 l.) siostra Kuby Błaszczykowskiego (27 l.)  Następnego dnia po meczu para przechadzała się po Londynie trzymając się za ręce. Przyłapaliśmy ich również na namiętnym pocałunku w kawiarni. Czy to prawdziwa miłość czy letnia przygoda ? Wkrótce się okaże"

Odłożyłam gazetę na blat, posprzątałam po śniadaniu i po chwili w kuchni zjawił się mój ukochany.
-Fajny artykuł o nas napisali - powiedziałam
-Przeczytałaś ?
-Tak, fajne im zdjęcia wyszły
-Przepraszam.
-Ale za co ?
-Za ten artykuł i w ogóle.
-Po pierwsze nie Ty go napisałeś, a po drugie mówi się trudno, dobrze wiedziałam, że zrobili nam zdjęcia i prędzej czy później pojawią się one w brukowcach.
-Jesteś najlepsza, kochana, piękna ...
-Już się nie podlizuj.
-Haha, wzięłaś leki ?
-Nie wiem gdzie je położyłeś.
-To chodź Ci dam - nalał wody do szklanki i dał mi jakieś tabletki
-Marco mogę zostać u Ciebie do jutra ? Dobrze mi tu.
-Nawet nie musisz się pytać. Jak chcesz możesz zostać do końca życia - podszedł i mnie przytulił - mam dla Ciebie cały dzień, bo trening dopiero jutro
-Brzmi kusząco, ale może siedzieć w domu to gdzieś pójdziemy ? Może na spacer, kino, zakupy ?
-Spacer może być, ale krótki, a reszta odpada.
-Ale dlaczego ?!
-Bo masz odpoczywać.
-W ogóle zamknijcie mnie w czterech ścianach - wkurzyłam się i wyszłam z jego domu trzaskając drzwiami
-Zuza ! Poczekaj ! - pobiegł za mną.
-Zostaw mnie. Nic mi nie jest. - szłam dalej
-Stój ! Słyszysz ? - złapał mnie za rękę i siłą zatrzymał
-Nie bądź jak Kuba ! Na prawdę dobrze się czuje i nic mi nie jest.
-Przykro mi, że tak to zrozumiałaś. Przepraszam, chce dla Ciebie jak najlepiej.
-To ja przepraszam, ostatnio dziwnie się zachowuje.
-Może jesteś w ciąży - uśmiechnął się
-Na pewno nie, bo byłoby w wynikach krwi.
-Faktycznie. Dobra wracamy do domu.
-Zaniesiesz mnie ?
-A mam inne wyjście ?
-Masz, ale to jest najlepsze. - wziął mnie na ręce i zaniósł do domu, posadził mnie na kanapie i sam usiadł obok mnie.
-Chcesz coś do picia ? - zapytałam
-Nie dziękuje - uśmiechnął się.
 Weszłam do kuchni, wyjęłam wodę z lodówki oraz szklankę z szafki i nalałam ją sobie. Schowałem wodę, wzięłam szklankę do ręki i poszłam do salonu. Na kanapie jak gdyby nigdy nic leżał sobie Marco.
-Co Ty sobie robisz ?!
-Leże.
-To widzę, ale gdzie ja mam usiąść ?!
-Gdzie chcesz.
-Ok - usiadłam na nim okrakiem, a on zaczął mnie całować. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oby to było coś ważnego - wkurzył się Reus i poszedł otworzyć.
Po chwili do salonu wparował Mario i dwiema butelkami piwa.
-Marco ma piwo - zaśmiałam się
-Cześć - podszedł do mnie i pocałował w policzek - co Ty tu robisz ?
-Siedzę, a tak serio to nocowałam u Marco.
-Aha, to ja spadam, nie będę Wam przeszkadzał.
-Nie przeszkadzasz - odparłam - przynajmniej  nie mi
-Mi przeszkadza - zaśmiał się jego przyjaciel
-Heh, tak myślałem. Wpadnę jutro po treningu - udał się w kierunku drzwi - Pa
-Papa - odpowiedziałam i poszłam na górę po telefon
Wychodziłam właśnie z sypialni, ale natknęłam się na blondyna.
-Może dokończymy to co zaczęliśmy wcześniej - oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Wziął mnie na ręce, wszedł do sypialni i położył na łóżku. Po chwili byliśmy już tylko w bieliźnie, która też zniknęła w ekspresowym tempie. Oddaliśmy się rozkoszy i już nic się nie liczyło ...
~40 minut poźniej~
Położyłam głowę na torsie chłopaka, a on bawił się moimi włosami.
-Chodźmy do ogrodu - powiedziałam
-Teraz ?
-Za chwile.
-Ok, jak chcesz to możemy zjeść tam obiad
-Świetny pomysł, jest ładna pogoda :) - uśmiechnęłam się - idę się ubrać
Założyłam koszulkę Marco, pozbierałam swoje rzeczy z podłogi i poszłam do  łazienki. Szybko się ubrałam, uczesałam, poprawiła makijaż i wyszłam. Podeszłam do jeszcze leżącego i usiadłam obok niego.
-Może pobiegamy ?
-A pamiętasz co mówił lekarz ?
-Pamiętam. Mam przystopować.
-No właśnie ...
-Zgłodniałam. Idę coś zjeść
-Poczekaj, zrobimy obiad.
-To ubieraj się szybko, bo zaraz tu umrę z głodu.
Blondyn szybko się ubrał i zeszliśmy na dół, w kuchni zastanawialiśmy się co zrobić. Zdecydowaliśmy się na spaghetti, ja gotowałam makaron i ścierałam parmezan, a chłopak robił sos.
-Marco mógłbyś nakryć do stołu ?
-Ok, ale pomieszaj sos.
-Spoko - chłopak wziął talerze, sztućce, szklanki i rozstawił je na stole w ogrodzie.
-Wszystko gotowe - uśmiechnął się
-To super. Dopraw trochę ten Twój sos.
-Zły jest ?!
-Jest pyszny, ale możesz trochę go doprawić.
-Skoro tak.
Po 25 minutach nasz obiad był gotowy, usiedliśmy przy stole i się nim zajadaliśmy.
-Heh, idziemy na spacer, po obiedzie.
-Po co ?! Walniemy się na kanapie i odpoczniemy.
-Nie mam zamiaru jeszcze więcej przytyć.
-Jeszcze więcej ?! Ty wyglądasz jakbyś nic nie jadła.
-Tsaaa ...
-Jesteś taka gruba, że aż wstyd - zakpił
-Wal się - wystawiłam mu język
-Osz Ty wstrętna babo
-Tylko nie babo !
-Dobra, dobra.
-Sprzątamy to i idziemy.
-Ok, ale na jakieś ciacho.
-Ty głodomorku !
Posprzątaliśmy ze stołu, zapakowaliśmy zmywarkę i wyszliśmy na spacerek. Weszliśmy po drodze do cukierni i kupiliśmy ciasto dla Marco, bo by mi dziurę wywiercił w brzuchu. Chodziliśmy jeszcze z godzinkę i wróciliśmy do jego domu. Napisałam do Kuby, że zostaje w Reusa, zrobiliśmy sobie herbatę i gadaliśmy siedząc w kuchni.
-Może pojedziemy gdzieś na wakacje ?
-Fajnie by było - powiedziałam - gdzie byś chciał ?
-Majorka, Teneryfa, może Grecja, a Ty ?
-Super było by na Bora-Bora, ale możemy jechać na Majorkę
-To jedziemy na Bora-Bora - wyszczerzył się
-Co ?!
-Mówiłaś, że było by super.
-Wiesz ile to kosztuje ?! Jesteś nienormalny.
-Jeszcze raz wspomnisz o pieniądzach, to nie ręczę za siebie. Ja płacę ja się martwię.
-To Ty płać i Ty się martw, a ja jadę na Majorkę
-No, ale dlaczego ?!
-Bo nie mam zamiaru wydawać kilkunastu tysięcy na tydzień lub dwa wypoczynku. Strata pieniędzy.
-Skoro nie będzie Ci się tam podobało to gdzie jedziemy ?
-Na Majorkę
-Ok, to rezerwuje bilet i hotel
-Teraz ?! Chciałam porobić coś ciekawszego
-Na przykład co ? - uśmiechnął się i poruszył brwiami
-Nie to o czym teraz myślisz :P
-Szkoda :(
-Zboczeniec - zaśmiałam się
-Odezwała się ...
-Spadaj ! Idziemy na dwór, na Twoją cudowną huśtawkę
-Spoko, fajna jest
-Pamiętam jak siedziała, na niej pierwszy raz i myślałam o przeszłości.
-Kiedy ?!
-Jak do Ciebie przyjechałam po grillu, Ty szykowałeś coś do zjedzenia, a ja miałam poczekać w ogródku
-Już sobie przypominam - wyszliśmy na zewnątrz, ja usiadłam na huśtawce, a Marco tak się położył, że głowę miał na moich kolanach, a nogi w kolanach ugięte
-Wygodne masz kolana, kochanie
-Uznam to za komplement
-No i bardzo dobrze.
-Co dzisiaj chcesz robić ?
-A co proponujesz ?
-Mam pewien świetny pomysł ...
-Już chyba nawet wiem jaki.
-Spryciula
-Haha, może zrobimy sobie maraton jakiś filmów ?
-Możemy, ale jakich ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Ufasz mi ?
-Oczywiście, że tak.
-To robimy maraton Szczęk.
-Ale Marco, nie nawidzę horrorów, a tym bardziej takich
-Nic Ci się przy mnie nie stanie, a po za tym to tylko film
-Dobra, ale później nie ręczę za moje zachowanie - Reus zaczął się śmiać, aż spadł z huśtawki - brawo ...
-Mój tyłek i plecy ...
-Trzeba było się ze mnie nie śmiać
-Nie śmiałem się z Ciebie - podniósł się z ziemi i wrócił do poprzedniej pozycji
-Tak ? - podniosłam brwi
-Tak. Wyobraziłem sobie jak się ja mnie rzucasz ...
-Marco ... ! - walnęłam go w ramię - nie o takie zachowanie mi chodziło
-Już myślałem.
-Czasami zdecydowanie, za dużo myślisz.
-A Ty za dużo gadasz - odgryzł się
-Mogę przestać - przestała się do niego odzywać
-Żartowałem.
- ...
-Zuza ! Proszę Cię, uwielbiam jak coś mówisz.
- ...
-Kochanie, uwielbiam Twój głos, powiedz coś.
- ...
-Proszę. Przepraszam.
- ...
-Kurde Błaszczykowska odezwij się, bo Cię odwiozę pod opiekę Kuby.
- ...
-Kochanie ... - zaczął marudzić
-Dobra, nie mogę się do Ciebie nie odzywać.
-Wreszcie myślałem, że już nie wytrzymam
-Ja szczerze mówiąc też.
-Trzeba coś kupić na wieczór
-Co dokładnie ?
-Popcorn, słodycze, wino
-Chciałabym Ci przypomnieć, że masz całą szafkę słodyczy, wino też masz, a lodówka zaraz Ci pęknie.
-Oj tam, żelki mi się kończą
-Nie zachowuj się jak dziecko, kupisz sobie innym razem :P
-Ok, może mam jeszcze ze 3 paczki to starczą.
-3 paczki ?! Ja ledwo pół jem, jak mam za mało cukru
-I Ci starcza ?! Ja tak nie potrafię
-Może i nie potrafisz, ale i tak masz dobrą figurę i dużo ćwiczysz. Ja tak dużo nie ćwiczę
-Nie w ogóle, a anemię masz, bo siedzisz w domu przed telewizorem i obżerasz się chipsami.
-A żebyś wiedział, że czasem tak mam.
-Pozwolisz, że zwrócę uwagę na słowo czasami.
-Oj odczep się
-Będzie foch ? - zaśmiał się
-Nie
-Nie ?!
-Mam przeliterować, kotku ?
-Nie dziękuje
-Przyniosę coś do picia, zaraz wracam - chciałam wstać, ale Marco mnie powstrzymał
-Poczekaj, ja pójdę a Ty sobie posiedź. Wodę chcesz ?
-Wodę i daj jeszcze jabłko
-Dla Ciebie wszystko
Położyłam się na huśtawce, czekałam na Marco i zastanawiałam się nad tym wyjazdem na Majorkę. Może ktoś będzie chciał jechać z nami ? Muszę pogadać z moim chłopakiem, który właśnie szedł w moją stronę.
-Proszę - podał mi jabłko i wodę
-Dzięki. Reus może weźmiemy kogoś na wakacje ?
-Możemy, ale kogo ?
-No nie wiem Mario z Ann, Lewandowskich, Piszczków, Błaszczykowskich
-Byłoby super, ale trzeba jeszcze z nimi pogadać.
-To pogadaj z chłopakami na treningu jutro.
-Żaden problem. Jedziemy do tego sklepu ?
-Serio ?
-Noo
-To się zbieraj, ja jestem gotowa.
-Ok, to wychodzimy
Wyszliśmy z domu chłopaka, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do sklepu.

__________________________________________________________________________
Liczę na komentarze :P Pozdrawiam Zuza :*

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 17.

Obudziłam się w hotelowym pokoju, bolała mnie głowa, ale nie mogłam mieć kaca, bo prawie nic nie piłam. Wstałam z łóżka, była dopiero 6:10, więc poszłam pod prysznic, ubrałam się, a potem postanowiłam się spakować. Skończyłam o 7:30, na lotnisku mieliśmy być o 10:30, dlatego obudziłam dziewczyny. Na początku były trochę wkurzone, ale stwierdziły, że mamy mało czasu i szybko się ogarnęły i spakowały. Postawiłyśmy walizki przy drzwiach, posprzątałyśmy trochę pokój i zeszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy    przy stole z chłopakami, zjadłyśmy śniadanie i rozmawialiśmy o powrocie do Niemiec.
-Spakowane jesteście ? - zapytał Mario
-Oczywiście, że tak :p a Wy ?
-Można tak powiedzieć.
Wracaliśmy do pokoi, bo mieliśmy jeszcze 1 h do wyjazdu na lotnisko. Wracałam do pokoju, razem z Marco, postanowiliśmy pójść schodami.
-Zaniosłeś mnie do pokoju ?
-A co miałem zostawić Cię w taksówce ? - zaśmiał się
-Nie - też się zaśmiałam  - jakbyś to zrobił to bym Cię chyba zabiła
-Za bardzo mnie kochasz - oparł mnie o ścianę i pocałował
-W tym się z Tobą zgodzę.
Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi i wrócił do siebie, weszłam do pokoju, zrobiłam sobie makijaż, poprawiłam fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Dopakowałam jeszcze tylko ładowarkę i telefon, do torby podręcznej i zajęłam się rozmową z dziewczynami. Tak się zagadałyśmy, że straciłyśmy poczucie czasu i prawie się spóźniłyśmy. Zabrałyśmy szybko nasze bagaże, sprawdziłyśmy czy wszystko mamy i dołączyłyśmy do reszty. Trener oddał wszystkie klucze i pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy przez odprawę i wszystkie kontrole i czekaliśmy na przygotowanie naszego samolotu.
-Zostań u mnie dzisiaj na noc.
-Ale najpierw muszę wrócić do domu, zostawić rzeczy i wziąć coś czystego.
-Nie ma sprawy.
Przez głośniki wywołali nasz lot, wzięliśmy nasze bagaże podręczne i udaliśmy się do samolotu, zajęliśmy nasze miejsca i wystartowaliśmy. Przez ten cały lot strasznie źle się czułam, bolała mnie głowa, było mi niedobrze i myślałam, że zaraz zemdleje.
-Marco masz wodę i jakieś leki ?
-Co jest ?
-Fatalnie się czuje ...
-Nic nie mam, ale i tak w samolocie nie powinnaś nic brać. Spróbuj się zdrzemnąć, a jak dolecimy to pojedziemy do lekarza.
-Ok, jesteś najlepszy :*
-Staram się - pocałował mnie w czoło, a ja położyłam głowę na jego ramieniu i próbowałam usnąć, po kilkunastu minutach mi się udało. Przespałam cały lot, mój chłopak obudził mnie tuż przed lądowaniem, czułam się dobrze, więc chciałam odpuścić sobie tego lekarza. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu, zabraliśmy bagaże i się pożegnaliśmy, umówiliśmy się z Marco na wieczór. Wróciłam z Błaszczykowskimi do domu, Kuba zaniósł mi rzeczy do sypialni, wzięłam kąpiel i położyłam się na łóżku. Włączyłam sobie film na laptopie, potem sprawdziłam Fb i maila. Spakowałam sobie rzeczy do Marco, schodziłam właśnie ze schodów, ale poczułam, że robi mi się słabo, a dalej już nic nie pamiętam ...
* Kuba * 
Siedziałem z Agatą w kuchni, nagle usłyszeliśmy huk na schodach, szybko tam pobiegliśmy i zobaczyłem nieprzytomną Zuzke.
-Dzwoń po pogotowie - krzyknąłem do mojej żony
Wziąłem ją na ręce, położyłem na kanapie i próbowałem ją ocucić, ale nic to nie dało. Po 15 minutach przyjechało pogotowie, położyli ją na noszach i wsadzili do karetki. Agata została z Oliwką, ale miała dojechać, a ja wsiadłem  w samochód i pojechałem do szpitala.
* Agata *
Zostałam z Oliwką, bo nie miałam jej z kim zostawić. Wiedziałam, że Kuba jest zdenerwowany, więc do nikogo nie zadzwoni. Wzięłam telefon do ręki, najpierw zadzwoniłam po opiekunkę, a następnie obdzwoniłam znajomych. Natychmiast po przyjeździe opiekunki, wsiadłam w swój samochód i udałam się w stronę szpitala. Zostawiłam samochód na parkingu, wbiegłam do szpitala, dowiedziałam się o numer sali i tam pobiegłam. Na korytarzu siedzieli już wszyscy, do których dzwoniłam, Marco i Kuba chodzili po korytarzu cali zdenerwowani.
* Marco *
Robiłem nam kolacje, kiedy zadzwoniła Agata, że Zuza jest w szpitalu. Zdążyłem wyłączyć piekarnik, założyłem buty i wybiegłem z domu, tak się śpieszyłem, że prawie za każdym razem przejechałem na czerwonym świetle.
Wbiegłem do szpitala i zatrzymaliśmy się w recepcji.
-Dzień dobry, przywieziono tu Zuzannę Błaszczykowską, w której jest sali ?
-Nie mogę udzielić Panu informacji.
-Ale to jest moja dziewczyny ! - krzyknąłem
-Skoro tak, to jest w sali numer 105.
-Dziękuje.
Odszedłem, mijałem kolejne korytarze i sale, aż w końcu trafiłem na Kubę.
-Hej, co się stało ?
-Nie wiem, siedzieliśmy w kuchni i usłyszeliśmy huk, więc pobiegliśmy. Na schodach leżała nieprzytomna Zuzia.
-Cholera, miałem jechać z nią do lekarza, ale nie ona już się dobrze czuje i nic jej nie będzie.
Gadaliśmy jeszcze chwile, na korytarzu pojawili się wszyscy, podobno do nich też dzwoniła Aga, czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości, ale nic nie chcieli nam powiedzieć. Na końcu pojawiła się Agata, która musiała poczekać na opiekunkę.
* Zuza *
Strasznie bolała mnie głowa, otworzyłam powoli oczy i ujrzałem nad sobą jakiegoś mężczyznę w białym kitlu. No tak na schodach zrobiło mi się słabo, więc pewnie zemdlałam.
-Słyszy mnie Pani ?
-Tak, może mi Pan powiedzieć co się stało, bo nie do końca pamiętam.
-Zaraz Pani wszystko wyjaśnię, tylko niech mi Pani odpowie na kilka pytań. Dobrze ?
-Ok, niech Pan pyta.
-Jak się nazywasz ?
-Zuza Błaszczykowska.
-Jaki mamy dzień tygodnia ?
-Poniedziałek
-Jaka jest dokładna data ?
-27 maja, ale o godzinę niech Pan nie pyta, bo nie wiem.
-Dobrze, kto wygrał mecz w sobotę ?
-Nawet jakbym nie pamiętała, to oczywiste, że Borussia.
-Ok, a pamięta Pani coś ? Jak to się stało ?
-Pamiętam, tylko tyle, że schodziłam ze schodów i zrobiło mi się słabo, a potem chyba zemdlałam.
-Dobrze, że chociaż tyle. Jak była Pani nieprzytomna, to pobraliśmy Twoją krew, za chwile powinny być wyniki.
-Dziękuje
-Mam wpuścić Pani znajomych ?
-Tak po proszę.
* Marco *
Od dłuższego czasu w sali mojej dziewczyny, jest lekarz. Trochę nas to zmartwiło, ale jak się okazało niepotrzebnie, bo po chwili wyszedł i oznajmił nam dobrą wiadomość.
-Pani Zuzanna już się obudziła, czuje się dobrze, czekamy już tylko na wyniki krwi. Możecie do niej wejść.
-Dziękujemy bardzo - weszliśmy do sali, gdzie leżała blondynka.
-Hej, nie wiedziałam, że jest Was aż tak dużo - zaśmiała się
-Wiesz jak się przestraszyłem. - powiedział Kuba
-To nie była moja wina.
-Kuba przestań ! Jak się czujesz ? - dopytywała Agata - lekarz mówił, że jest ok
-Jest dobrze, czuje się świetnie.
-Mamy Pani wyniki krwi - do sali wszedł lekarz
-To super, a kiedy mogę stąd wyjść ? - spytała
-Najwcześniej za tydzień.
-Zajebiście. Co z tymi wynikami ?
-Ma Pani anemię, jest Pani bardzo osłabiona i stąd te omdlenia. Musi Pani teraz odpoczywać, przystopować ze sportem i zdrowo się odżywiać.
-A czy coś zagraża mojemu życiu ?
-Na szczęście nie.
-No to świetnie, w takim razie wypisuje się na własne żądanie. Teraz.
-Zuzka - Kuba się oburzył
-Siedź cicho ! Mam ukończone 18 lat i mogę sama o sobie decydować. Czekam na wypis.
-Jak sobie Pani życzy, zaraz go przyniosę - powiedział i wyszedł
-Co Ty odpierdzielasz ? - dopytywał Błaszczykowski
-Nic, nie mam zamiaru leżeć tu przez tydzień. Ok ?!
-Siłą Cię nie zmuszę.
-Zostawicie nas na chwile samych ? - zapytałem, na co wszyscy pokiwali głowami i opuścili pomieszczenie - przestraszyłaś mnie
-Oj tam, nic mi nie jest. Mam pytanko.
-Odpowiem na każde.
-Wspólny wieczór nadal aktualny ?
-Tak, ale nie powinnaś odpoczywać ?
-A u Ciebie nie mogę ?
-Możesz.
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - podszedłem bliżej i ją pocałowałem
~ 2 godziny później ~
* Zuza *
Jak tylko weszliśmy do domu chłopak zrobił, a raczej dokończył kolacje, którą robił jak ja miałam "wypadek" zjadłam z wielkim apetytem, bo była bardzo pyszna. Usiedliśmy na kanapie, włączyliśmy Tv i oglądaliśmy jakiś nudny film.
-Weź to przełącz, bo zaraz usnę - powiedziałam -albo nie, poróbmy coś ciekawszego
-Znam nawet fajny sposób na zabicie nudy - zaczął mnie całować
-Nie ma takiej opcji. Gramy w Fife - wyrwałam mu się
-Ok, wybieraj klub.
-Liverpool
-Juventus
Włączyliśmy grę, ustaliliśmy kluby i zaczęliśmy grać. Kilka razy wygrałam ja, kilka on i raz był remis. Na koniec włączyliśmy jakąś komedie, ale byłam tak padnięta po całym dniu, że usnęłam na kanapie.

__________________________________________________________________________
Wiem, że myślałyście, że będzie w ciąż, ale to byłoby zbyt oczywiste :) Następny pojawi się jutro wieczorem. Pozdrawiam Zuza :* 


piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 16.

Zjechaliśmy windą na parter, przeszliśmy przez recepcje i poszliśmy przed siebie. Po drodze trzymaliśmy się za ręce i gadaliśmy.
-Ta recepcjonistka się na Ciebie gapiła - powiedziałam
-Nie zauważyłem. A co zazdrosna jesteś ? - uśmiechnął się
-Ja ? Nie.
-Jesteś pewna ? - zaczął mnie łaskotać
-Marco ... ! Jesteśmy na środku ulicy ! Przestań
-Najpierw mi odpowiedz :)
-Dobra ! Jestem o Ciebie zazdrosna ! Zadowolony ?
-Bardzo - przestał mnie łaskotać i mnie pocałował - ale i tak nie masz o co
-Ufam Ci - uśmiechnęłam się
-Wiem, ja Tobie też. Przepraszam, że wtedy tak zareagowałem. Dużo o tym myślałem i zrozumiałem, dlaczego mu nie powiedziałaś
-To ja powinnam Cię przepraszać, ale zapomnijmy o tym. Proszę
-Skoro, tak wolisz. To ok.
-Gdzie idziemy ?
-Z Tobą mogę iść na koniec świata.
-Pytam serio - dźgnęłam go palcem w brzuch
-Ejjj, przecież odpowiedziałem serio - zaśmiał się, ale widząc moją minę dodał - nie wiem, może po prostu tak gdzie nas nogi poniosą
-Brzmi kusząco, ale najpierw idziemy na lody
-Ok, ale ja stawiam
-Muszę się zgodzić ? - pokiwał twierdząco głową - dobrze, możesz za nas zapłacić
-Cieszę się. Tam jest fajna lodziarnia - wskazał palcem budynek oddalony o jakieś 50-60 metrów
-To na co czekamy ?
Marco nic nie odpowiedział tylko pociągnął mnie za rękę w stronę lodziarni. Weszliśmy, usiedliśmy i zamówiliśmy sobie zestawy.
-A Ty jesteś o mnie czasami zazdrosny ?
-Cały czas. A co przeszkadza Ci to ?
-Może ...
-Może czy na pewno ?
-Na pewno ... Nie :P
-Cieszę się, mi też nie przeszkadza, że jesteś o mnie zazdrosna. Masz wtedy taką słodką minę.
-Nie pozwalaj sobie Reus !
-Bo co ?!
-Bo będzie foch.
-Foch powiadasz ? Mam sposoby na Twoje fochy.
-Tak ? A jakie ?
-Zobaczysz w hotelu.
-Już się boje ...
-Zuzka mogę Cię o coś zapytać ?
-O co tylko chcesz.
-Co się stało tamtego wieczoru ? Dlaczego płakałaś ?
-Nic ważnego.
-Zuzka ?!
-Kochanie na prawdę nic się nie stało. Siedziałam w parku i się popłakałam.
-Na pewno ? - zapytał podejrzliwie
-Marco na pewno, skończmy ten temat.
-Dobrze :) - w tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie, postawiła je na stole i odeszła
-Pyszne - powiedziałam
-Wiem, byłem tu kiedyś z...
-Z kim ? - przerwałam mu
-Z Mario - zaśmiał się
-Już myślałam, że z Caroline.
-Co Ty się tak do niej przyczepiłaś ? Cały czas o nią pytasz.
-Tak po prostu. - spuściłam wzrok i patrzyłam na stół.
-Zuza spójrz na mnie - podniosłam głowę, a on spojrzał mi w oczy - Caroline to przeszłość, nie kocham jej i nie mam zamiaru do niej wracać. Liczysz się tylko Ty. Kocham Cię jak nikogo. Rozumiesz ?
-Tak, też Cię kocham. - wstałam z miejsca, podeszłam do chłopaka, usiadłam mu na kolanach, a on mnie pocałował. Za oknami kawiarni błysnęły flesze aparatów.
-Jutro nasze zdjęcia, będą we wszystkich gazetach - zaczęłam się śmiać
-Nie przeszkadza mi to - znowu mnie pocałował - ale wracajmy już do hotelu
-Chyba żartujesz ?! Jeszcze musimy iść do galerii, nie mam nic na wieczór.
-To szybko, bo im szybciej tam pójdziemy, tym szybciej wrócimy.
Zapłaciliśmy za lody i wyszliśmy z kawiarni, szliśmy wolno, trzymając się za ręce, zrobiliśmy sobie kilka sweet foci iPhonem Marco :)
-Wstawię na Facebooka, tylko które ? - zapytał blondyn
-Nie wiem, wybierz jakieś ładne. Zdaję się na Ciebie.
-Ok, wstawię od razu jak wrócimy do hotelu.
-Spoko, chodź idziemy. - pociągnęłam go za rękę i weszliśmy do galerii.
Chodziliśmy po sklepach już dobre 3 godziny, a ja nic nie miałam.
-Cholera, wchodzimy do ostatniego sklepu, jak nic nie kupię to trudno - wkurzyłam się
-Chodź do tamtego, tam są ubrania w Twoim stylu - Marco wskazał palcem sklep
-Wiesz jak tam będzie drogo ?!
-Kasą się nie przejmuj, tylko chodź.
-Marco, ale ja nie chce Twoich pieniędzy.
-Wiem, już mi to kiedyś mówiłaś, a teraz nie marudź. Idziemy, a jak nie to Cię tam zaniosę.
-Dobra.
Weszliśmy do sklepu i okazało się, że mój ukochany miał rację. Było tam tyle fajnych ciuchów, że nie wiedziałam na co się zdecydować, w końcu wybrałam. Udaliśmy się do kasy, chciałam dać swoją kartę, ale Reus mnie wyprzedził, ekspedientka zapakowała zakupy, wręczyła mi torbę i wyszliśmy.
-Oddam Ci.
-Zuza, przestań. Dobrze wiem, że nie jesteś ze mną dla mojej kasy, wiele razy mi to udowodniłaś. Nie chce, żebyś mi oddawała, powiedzmy, że to prezent.
-W takim razie, bardzo Ci dziękuje - cmoknęłam go w policzek
-To dla mnie sama przyjemność. Wracamy ? Zostało mało czasu.
-Która godzina ?
-15:58
-Rzeczywiście mało czasu i jeszcze obiad jest, wracajmy.
Dotarliśmy do hotelu, po niecałych 40 minutach, okazało się, że wszyscy są na obiedzie.
-Marco idź, a ja odniosę rzeczy do pokoju.
-Pójdę z Tobą.
-Jak wolisz.
Wsiedliśmy do windy, wjechaliśmy na moje piętro, otworzyłam drzwi do pokoju, zostawiłam rzeczy na moim łóżku i zeszliśmy na obiad.
-No proszę, gdzie Wy byliście ? - zapytał Mortiz
-Na spacerze i na zakupach :p - odparłam
-To pewnie jesteście głodni. Siadajcie - powiedział Mario i wskazał nam miejsce obok siebie.
Usiedliśmy na wskazanych przez Gotzego miejscach, dostaliśmy nasze obiady i rozmawialiśmy z towarzystwem.
-Na którą mamy być gotowi ? - spytał Robert
-Oj Robercik kochanie, o 20 mamy być na miejscu, więc o 19:15 spotykamy się wszyscy w recepcji - odpowiedziała mu jego narzeczona.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił Aniu ?
-Wolałabym nie wiedzieć - na jej słowa wszyscy się zaśmialiśmy
-W sumie ja też. Zmieńmy temat - Robert również się śmiał
-Gdzie byliście na tym spacerze ? - zapytał Mario
-Chodziliśmy po mieście, byliśmy w kawiarni, a potem w galerii. - odpowiedział mój chłopak
-W tej kawiarni, co kiedyś byliśmy razem ?
-W tej samej.
-A co kupiłaś ? - zwróciła się do mnie Agata
-Zacznijmy od tego, że to Marco mi kupił. Zestaw na dzisiejszy wieczór.
-Zuzka prosiłem Cię - powiedział Reus
-Dobra, już.
Do pokoju wróciłam po 17, pokazałam dziewczyną mój strój i zaczęłyśmy się szykować. Pierwsza wykąpała się Agata, potem Ania, a ja na końcu. Wysuszyłyśmy włosy, zrobiłyśmy sobie fryzury, makijaże i się ubrałyśmy. Stachurska była ubrana w to, Błaszczykowska w to, a ja w to. Na zegarku widniała godzina 19:10 więc miałyśmy 5 minut. Zabrałyśmy torebki, wyszłyśmy z pokoju, zatrzasnęłyśmy drzwi i udałyśmy się do windy, zjechałyśmy na parter, wyszłyśmy i poszłyśmy do recepcji, gdzie wszyscy już na nas czekali.
-Wow - mój brat zaniemówił - moja żona i siostra to niezłe łaski, o Ani nie wspominając
-Dziękujemy - odpowiedziałyśmy razem i się uśmiechnęłyśmy
-Bardzo pięknie wszyscy wyglądacie, ale musimy się zbierać - pośpieszał nas trener - autokar już czeka
Wyszliśmy z hotelu, wsiedliśmy do autokaru, zajęliśmy miejsca i odjechaliśmy. Usiadłam razem z Marco, przed nami siedzieli Lewandowscy, a za nami Błaszczykowscy.
-Pięknie wyglądasz.
-Ty również - uśmiechnęłam się
Położyłam głowę na ramieniu ukochanego, zamknęłam oczy i myślałam o przyszłości.
-Śpisz ?
-Nie, myślę.
-O czym ?
-O przyszłości.
-Ciekawy temat, wymyśliłaś coś ciekawego ?
-Na razie nic, ale pracuje nad tym.
-W takim razie czekam na efekty.
-To sobie poczekasz - wtrącił Kuba
-Haha, bardzo zabawne  -,-
-Oj przepraszam, źle mnie zrozumiałaś
-Ja bardzo dobrze wiem o co Ci chodzi, a teraz przestań podsłuchiwać, my tu poważnie rozmawiamy, dzieci nie zrozumieją - zażartowałam
-Ciekawie, kto tu jest dzieckiem ...
-Spadaj :p
-Kuba zostaw ich w spokoju - poparła mnie Agata
-Dobrze, kochanie - uśmiechnął się do niej i dał nam spokój.
Dojechaliśmy kilka minut przed 20, wyszliśmy z autokaru i skierowaliśmy się do wejścia, przed którym stali fotoreporterzy. Zrobili nam kilka zdjęć i odeszliśmy. Usiedliśmy przy wskazanych stolikach, coś zjedliśmy, wypiliśmy po kieliszku wina i ruszyłyśmy z Reusem na parkiet. Tańczyliśmy kilka piosenek, potem tańczyłam z Lewym, Kubą, Mario, Łukaszem, Matsem i Mo. Na końcu znowu z Marco i zmęczona wróciłam do stolika. Napiłam się wody, poczułam, że robi mi się słabo, więc wyszłam na dwór trochę się przewietrzyć. Usiadłam na ławce, przyglądając się gwiazdom, nagle poczułam ręce na swoich ramionach. Odwróciłam się i zauważyłam, że Marco zdejmuje swoją marynarkę.
-Proszę, zmarzniesz.
-Dzięki.
-Coś się stało ?
-Nie, przyszłam się przewietrzyć. Wracajmy już.
-Jasne - udaliśmy się na sale
Zatańczyliśmy jeszcze do kilku piosenek i wróciliśmy odpocząć, chciałam wstać, ale znowu zrobiło mi się słabo i się zachwiałam. Na szczęście złapał mnie Kuba, posadził mnie na krześle i poszedł po resztę.
-Zuziu wszystko dobrze ? - zmartwiła się Ania
-Tak, po prostu zrobiło mi się słabo.
-Kochanie, chcesz wrócić do hotelu ?
-Chyba tak, ale w ogóle się nie martwcie i bawcie się dobrze.
-Pożegnam się z trenerem i możemy iść.
-Marco zostań i baw się. Nic mi nie jest.
-Przestań, jesteś blada, a po za tym bez Ciebie i tak nie mam zabawy.
-Dziękuje.
-Nie masz za co. Zaraz wracam - podszedł do trenera, pożegnał się z nim i wrócił do mnie.
-Zamówiłem Wam taksówkę - powiedział mój brat
-Super, dzięki - wstałam, ale zakręciło mi się w głowie i ponownie się zachwiałam
-To bez sensu. - Marco wziął mnie na ręce - bawcie się dobrze
-Dbaj o nią.
-Będę. Do zobaczenia - wyniósł mnie na rękach z budynku, przed którym było mnóstwo fotografów.
-Mamy przerąbane. Postaw mnie.
-Żebyś się przed nimi przewróciła ? Nigdy - piłkarz ich minął, wsadził mnie do taksówki, usiadł obok mnie, podał adres hotelu i odjechaliśmy. Zanim dojechaliśmy do hotelu, zdążyłam usnąć na ramieniu Marco.

__________________________________________________________________________
Od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, bo wyjeżdżam na kilka dni, ale obiecuje, że jak wrócę to dodam nowy :) Liczę na pozytywne (negatywne też mogą być) komentarze. Pozdrawiam Zuza :*

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 15.

Piłkarze wyszli na murawę o 20:45 i zaczęli grę. W pierwszych minutach było spokojnie, niestety w 29 minucie Bayern strzelił bramkę i zyskał przewagę 1:0. Widziałam , że chłopaki się starają, ale do końca I połowy nie udało im się strzelić wyrównującej bramki. Piłkarze zeszli do szatni na kwadrans przerwy, a my siedziałyśmy wkurzone na trybunach.
-Dadzą radę, muszą dać - powtarzała Ania
-Ania spokojnie. Oni wiedzą, że to jest ważne. - próbowałam ją pocieszyć
-A jak im się nie uda ?!
-Anka weź się w garść i nawet tak nie mów. Chłopaki bardzo dużo trenowali i pokonają Bayern.
-Masz racje.
-No i tak ma być - zaśmiałam się
-Pójdę po coś do picia, żeby o tym nie myśleć. Chcesz coś ?
-Weź cokolwiek.
-Dobra, niedługo wracam.
-Oliwka ogląda mecz w telewizji ? - zwróciłam się do Agaty
-Pewnie tak, jak z nią rozmawiałam na Skype to mówiła, że będzie podziwiała tatusia i wujków.
-Heh, uwielbiam ją <3
Aga nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła, po niedługim czasie wróciła Stachurska z piwem dla siebie i dla mnie.
-Wzięłam Ci piwo, może być ?
-Nie przepadam, ale może :p
-Mogłam zapytać.
-Daj spokój, wypiję. W ogóle się tym nie przejmuj.
-Ok ;)
Po przerwie obie drużyny wyszły z powrotem na boisko, widać było, że Borussia chce się odegrać, no i się udało. 52 minuta Błaszczykowski podanie do Gotze i gooooool ! Kibice oszaleli jeszcze minimum 1 bramka i wygramy Finał Ligi Mistrzów. Ann dumna ze swojego chłopaka, aż się popłakała, podobnie Agata, która była zadowolona z Kuby. Było 1:1 cały czas walczyliśmy o następną bramkę, tak samo Bayern, który miał kilka akcji, ale Roman wszystkie zatrzymywał.Lewy został sfaulowany w 70 minucie, ale sędzia udawał, że tego nie widzi :/
-Ja zaraz zmasakruję buźkę tego trenera, przecież sfaulowali Roberta ! - krzyczała Ania
-To było nie fair ! - Błaszczykowską też się wściekała
Robert podniósł się z murawy, odebrał piłkę Bayernowi i biegł przez boisko, w ostatniej chwili podał do Marco, a ten pięknie strzelił bramkę. Borussia prowadzi 2:1, kibice szaleją, Reus podbiegł do kamery i pokazał serduszko.
-Teraz to musisz mu wybaczyć - stwierdziła Agata
Na jej słowa się popłakałam, Marco zadedykował mi tą bramkę i jeszcze pokazał serce do kamery *_* Aga ma rację musimy się pogodzić.
Ostatnie 3 minuty najważniejszego meczu sezony, stanęłyśmy i krzyczałyśmy. Mats podanie do Łukasza, Łukasz do Kuby i 3 goooool !!! Ostatni gwizdek i Borussia Dortmund wygrywa Ligę Mistrzów !!!
-Wygrali !! Wygrali !! Wygrali !! - wrzeszczałam Cathy
-Idź do niego - Ania wskazała na Marco
-Ale ...
-Nie ma, żadnego ale. Masz do niego iść, bo inaczej Ci tyłek skopie - zaśmiała się
-Już - zbiegłam po schodach, wbiegłam na murawę i wzrokiem szukałam Reusa - Marco ... !
Piłkarz stał 10 metrów przede mną razem z resztą drużyny. Podbiegłam do niego, rzuciłam mu się w ramiona i go pocałowałam. Blondyn obrócił mnie w okół własnej osi, postawił na ziemi i powiedział.
-Kocham Cię :*
-Ja Ciebie bardziej.
Wszyscy zaczęli bić nam brawa, a fotoreporterzy robili nam zdjęcia. Widziałam, że wszyscy oprócz Stachurskiej i Błaszczykowskiej byli zdziwieni. No tak nikt o nas nie widział ...
-Czy ja muszę się o wszystkim dowiadywać na końcu ?! - oburzył się mój brat
-Przepraszam, to moja wina - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
-Ejj a ja ?! - podszedł do nas Mario
-Zasłużyłeś ?
-A moja piękna bramka ? To się nie liczy ?
-Marco miał ładniejszą -okazałam mu język i przytuliłam się do Marco
-Pożałujesz ! - Gotze wziął mnie na ręce i nie chciał puścić
-Marco ... ! Pomógłbyś mi !
-Już idę, kochanie - podszedł do mnie i próbował zabrać mnie swojemu koledze
-Ja rozumiem, że jestem śliczna, ale może aż tak się o mnie nie bijcie - zażartowałam
-Spadaj Marco :p w życiu Ci jej nie oddam
-Haha, oddasz. - mój ukochany zaczął go łaskotać, na co Mario mnie puścił i wylądowałam na ziemi
-Idioci !! Marco mogłeś to załatwić delikatniej - wkurzyłam się
-Przepraszam, wszystko ok ?
-Nie ! Dupa mnie boli !
-Ojej, daj coś na to zaradzimy - zaśmiał się
-Łapy przecz od mojej pupy ! Pomóż mi wstać !
-Mogę Cię ponosić :)
-To jest świetny pomysł - wyciągnęłam ręce do góry i piłkarz mnie podniósł
-Cholera ... Idę po puchar, nie ruszaj się stąd - postawił mnie na ziemi i dał całusa w czoło.
-Dobra, czekam na Ciebie.
Usiadłam na murawie, natomiast piłkarze udali się po puchar.
~ 2 godziny później ~
Siedzieliśmy w hotelowej stołówce i świętowaliśmy wygrany mecz. Przygotowaliśmy przekąski, kupiliśmy procenty i puściliśmy muzykę. W pokoju szybko się przebrałam, uczesałam i umalowałam, zeszłam na dół i usiadłam koło Robert i Ani.
-Czemu nie tańczycie ?
-Tak jakoś, a Ty ?
-Zgubiłam Marco - zaśmiałam się
-To chodź, ja z Tobą zatańczę - podszedł do nas Mo i wyciągnął rękę w moją stronę,
-Bardzo chętnie - podałam mu rękę i poszliśmy na parkiet, tańczyliśmy do piosenki "I'm Into You".
-Mogę ją porwać ? - zapytał Marco
-Jest Twoja - uśmiechnął się Mortiz i odszedł
-Kto powiedział, że chce z Tobą tańczyć ?
-Kochanie, to jest oczywiste ;)
-Głupek :p
-Może i głupek, ale Twój.
-Kocham Cię, Mój głupku.
-Ja Ciebie też - pocałował mnie *_*
-Wszyscy się na nas gapią.
-Bo nam zazdroszczą.
-Haha
Balowaliśmy do 4 nad ranem,tańczyłam ze wszystkim, ale najwięcej z Marco <3 Odprowadził mnie do pokoju i na pożegnanie dał mi buziaka. Jutro mamy bankiet, razem z zawodnikami Bayernu :/ jakoś będę musiała przeżyć, ten jeden wieczór. Z Londynu wylatujemy w poniedziałek o 12. Weszłam do pokoju, rozebrałam się, umyłam i położyłam do łóżka.
~ Kilka Godzin Później ~
Obudziłam się o 8:46, na szczęście nie piłam wczoraj alkoholu, więc nie miałam kaca :) za to moje współlokatorki, mają. W miarę szybko się ubrałam i umalowałam i miałam z głowy.
-Moja głowa. Wody ! - jęczała Ania
-Zaraz umrę, macie jakieś tabletki ?! - Agata trzymała się za głowę
-Zaraz Wam coś skołuje. Poczekajcie tutaj.
-Ok - odpowiedziały razem
Szybko poszłam do najbliższego marketu, włożyłam do koszyka dwie zgrzewki wody i pięć paczek leków, bo pewnie wszyscy będą chcieli, poszłam do kasy, zapłaciłam i poszłam sportem do hotelu. Było mi trochę ciężko, ale jakoś przeżyłam. Weszłam do hotelu i recepcjonistka powiedziała mi, że wszyscy są na stołówce. Weszłam tam i miałam ochotę się śmiać, wszyscy wyglądali strasznie.
-Siema ! - krzyknęłam
-Jesteś potworem - powiedział mój brat
-Ten potwór przyniósł Wam wodę i leki - ponownie krzyknęłam i wszyscy się na mnie rzucili, zabrali mi wodę, leki i dali po guziki w policzek.  - wiedziałam, że się ucieszycie
-Za to Cię kocham, jesteś najlepsza - Reus przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu
-Wiem - zaśmiałam się
-Skromność - powiedział i odszedł do chłopaków
-Ania idziemy biegać ? - zapytałam brunetki
-Żartujesz ?! Mam takiego kaca, że nie mam na noc siły.
-Oj tam, dobrze Ci to zrobi.
-Ale ..
-Żadne ale, ruszaj tyłek i robimy tą samą trasę co wczoraj :p
-Dobra. Chodź się przebrać - pociągnęła mnie za rękę - jeszcze się odegram
-Oczywiście - po raz kolejny tego dnia zaczęłam się śmiać
Weszłyśmy do pokoju, przebrałyśmy się, zrobiłyśmy koczki i wybiegłyśmy z pokoju.
-Biegniemy schodami ?
-Wolałabym windą, głowa mi pęka.
-Nie marudź, tak będzie szybciej.
-Żałuje, że się zgodziłam ...
Zbiegłam ze schodów i pobiegłam na stołówkę.
-My idziemy biegać. Niedługo będziemy - krzyknęłam
-"My" to znaczy kto ?!
-Ja i Ania.
-A gdzie jest Ania ?!
Odwróciłam się i Stachurskiej nie ma obok mnie, wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Ania ... męczy się ... na ... schodach - ledwo udało mi się powiedzieć przez śmiech
Po chwili dobiegła do mnie Ania i razem wybiegłyśmy z hotelu, pobiegłyśmy tą trasą co wczoraj, brunetka co prawda trochę się spierała, że to za daleko, ale się uparłam i nie miała wyjścia. Zmęczona Anka usiadła na ławce.
-Boże, kochanie wstawaj z tej ławki. Jutro będziesz miała takie zakwasy, że z  łóżka nie staniesz. - pociągnęłam ją za rękę tak, że wstała
-Ok, ale wracajmy już proszę - zrobiła słodką minkę
-Dobra, ale też biegniemy.
-Nich będzie.
Droga powrotna do hotelu minęła nam szybciej, przebiegłyśmy przez recepcji, ja pobiegłam schodami, a Ania wezwała windę. Oczywiście ja byłam pierwsza, bo ona musiała jeszcze czekać, weszłam do pokoju, wzięłam ciuchy i udałam się pod prysznic. Szybko się umyłam, wysuszyłam i ubrałam. Postawiłam na delikatny makijaż i warkocza opadającego na prawe ramię. Gotowa opuściłyśmy łazienkę, na którą czekała moja towarzysza do biegania.
-Miałaś rację, dobrze mi to zrobiło - usłyszałam
-Wiedziałam, idę do Marco. Pa
-Pa
Wyszłam z pokoju i udałam się do windy, zjechałam piętro niżej i zapukałem do pokoju 85. Drzwi otworzył mi Mario.
-Siemka, ja do Marco. Jest ?
-Hej. Jest w łazience, zaraz powinien wyjść. -otworzył szerzej drzwi, żebym mogła wejść
-Ok, dzięki. Poczekam na niego.
-Nie ma sprawy, idę do Lewego, jakby coś się działo.
-Spoko, poradzimy sobie.
-Nie wątpię - uśmiechnął się i opuścił pokój.
Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit, po chwili z łazienki wyszedł Marco i położył się na mnie.
-Zejdź debilu - próbowałam go zepchnąć
-Uśmiechasz się !
-Marco, bardzo Cię proszę zejdź ze mnie.
-Jak sobie życzysz - powiedział i zszedł ze mnie
-Dziękuje. Zakładaj buty, idziemy na spacer.
-Nie możemy zostać tutaj ?!
-Nie, ruszaj się !
Blondyn posłusznie założył buty, otworzył mi drzwi i wyszliśmy.

_________________________________________________________________________
Niektórzy domyślali się, że ich pogodzę w tym rozdziale =D Nie mogłam Was trzymać w niepewności :) Pozdrawiam Zuza :*

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 14.

Mój cudowny budzik zadzwonił o 5:30, bo o 9:15 mamy samolot, więc musimy się przygotować. Ubrałam się, umalowałam, zeszłam do kuchni gdzie śniadanie jedli Błaszczykowscy, wypiłam szybką kawę i zrobiłam sobie kłosa.
-Śniadania nie jesz ?
-Jakoś nie mam ochoty. O której mamy być na lotnisku ?
-Powinnaś zjeść, ale siłą Cię nie zmuszę. Mamy być o 7:35.
-Ok, to ja idę po swoją walizkę.
Poszłam do swojej sypialni, wzięłam walizkę, telefon, książkę i ponownie zeszłam na dół. Była już 6:50, więc zapakowaliśmy torby do bagażnika i wyruszyliśmy na lotnisko, Oliwka została z nianią, która nocowała, więc nie było problemu. Dojechaliśmy dość szybko bo po 20 minutach, Kuba zaparkował, wziął swoją i Agaty torbę, a ja wzięłam swoją i weszliśmy do hali odlotów. Podeszliśmy do trenera, okazało się, że oprócz nas jest jeszcze Robert z Anią i Marco.
-Cześć piękna - przytuliła mnie Ania
-Hej, jak się czujesz ?
-Dobrze, dziękuje. A Ty dobrze się czujesz ? Jesteś jakaś blada.
-Nic mi nie jestem - zaśmiałam się
-To dobrze :)
-Po prostu nie zjadła śniadania – wtrącił mój brat
-Siedź cicho !
Zauważyłam, że Marco na mnie patrzy, więc odwróciłam wzrok. Staliśmy tak kilka minut, aż zaczęli się pojawiać pozostali, przeszliśmy przez wszystkie procedury i wsiedliśmy do samolotu. Siedziałam obok Reusa, a przed nami siedział Mario z Ann. Wyjęłam z torby telefon, włączyłam tryb samolotowy, włożyłam słuchawki i słuchałam muzyki. Byłam zmęczona, więc położyłam głowę na ramieniu chłopaka i usnęłam.
* Marco *
Grzebałem w telefonie i nagle poczułem głowę blondynki na swoim ramieniu, obróciłem się delikatnie i zauważyłem, że usnęła, więc wyjąłem z torby bluzę i ją przykryłem. Praktycznie cały lot gadałem z Mario, minął on bardzo szybko, bo w niecałe 1,5 h. Przygotowaliśmy się do lądowania, dlatego postanowiłem obudzić Błaszczykowską.
-Zuza, wstawaj lądujemy.
-Co ? - zapytała jeszcze zaspana
-Zaraz będziemy lądować
-To fajnie. Pośpię jeszcze w hotelu.
-Jakby co służę  ramieniem - zaśmiałem się
-Cały lot przespałam, na Twoim ramieniu ?
-Calusieńki :p
-Ojej, pewnie było Ci nie wygodnie.
-Ważne, że Tobie było wygodnie - zauważyłem, że się zarumieniła
-Dzięki.
-Mogę mieć do Ciebie prośbę ?
-To zależy o co chodzi - puściła mi oczko
-Mogłabyś zrobić mi przyjemność i założyć moją koszulkę na mecz.
-Ale ...
-Proszę.
-Ok ;)
-Kocham Cię - szepnąłem jej do ucha, ona nic nie odpowiedziała tylko się odwróciła.
-Proszę zapiąć pasy. Lądujemy - usłyszeliśmy głos stewardesy
Zapięliśmy pasy i już nie gadaliśmy, samolot wylądował po kwadransie. Wyszliśmy z samolotu, przeszliśmy przez płytę lotniska, na której było pełno fotoreporterów, zabraliśmy bagaże, wsiedliśmy do autokaru BVB i odjechaliśmy w stronę hotelu. My mieliśmy pokoje na 1 piętrze, a dziewczyny piętro wyżej. Wszedłem do pokoju, w którym miałem dzielić razem z Mario, był bardzo ładny i nie za mały. Rozpakowałem walizkę, wziąłem prysznic i się przebrałem.
* Zuza *
Weszłam do pokoju hotelowego, w którym byłam razem z Agatą i Anią, zostawiłam walizkę na łóżku i wyszłam na spacer. Chodziłam dobre 2 godziny i postanowiłam wracać, bo przecież nie przyjechałam tu zwiedzać. Weszłam do hotelu, przeszłam przez hol, wsiadłam do windy, wcisnęłam 2 i czekałam aż dojedzie na moje piętro. Winda się zatrzymała i wysiadłam, doszłam do pokoju numer 112 i otworzyłam drzwi. W środku siedziała Agata, Ania, Kuba, Lewy, Marco, Mario, Łukasz i trener.
-Gdzieś Ty była dziewczyno ? Wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy.- napadł na mnie mój brat
-Wyluzuj, byłam na spacerze.
-Mogłaś nam powiedzieć, albo chociaż odebrać telefon.
-Zostawiłam go w walizce. Przepraszam.
-Oszaleje z Tobą. - powiedział i mnie przytulił
-To my już wyjdziemy. Chodźcie chłopcy. - odparł Klopp - nie rób tak więc Zuziu
-Dobrze, przepraszam za zamieszanie
-Nic się nie stało. Kuba za 20 minut trening. - wyszedł, a za nim piłkarze.
-Muszę się zbierać. Do zobaczenia. - mój brat rówież opuścił nasz pokój.
-Paa - odpowiedziałyśmy
-Ale nam strachu napędziłaś - zaśmiała się moja bratowa
-Zapomniałam napisać Wam kartkę. Sorry.
-Nie ma problemu - machnęła ręką - co z Marco ?
-Z Marco ? - zdziwiła się karateczka
-Długa historia - westchnęłam
-Jeszcze trochę czasu mamy - zaśmiała się - opowiadaj
-Ok. - opowiedziałam jej całą historie z Reusem
-No ładnie. Ktoś wie oprócz mnie z Agaty ?
-Na razie nie, ale pewnie niedługo się dowiedzą.
-Masz racje, to jest nieuniknione. Zakładasz jego koszulkę na mecz ?
-Tak, poprosił mnie w samolocie.
Dziewczyny nic nie powiedziały tylko się uśmiechnęły.
-Zamiast się tak uśmiechać powiedzcie mi co robimy.
-O 15 jest obiad, więc mamy trochę powyżej godziny, potem nie mam pojęcia, a o 20:20 powinnyśmy być już na stadionie. - uświadomiła mnie Agata
-Ok, to ja idę się kąpać.
-Tylko szybko, bo my też chcemy.
-Postaram się.
Zabrałam ręcznik, kosmetyczkę i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, owinęłam się ręcznikiem, umyłam twarz oraz zęby i wyszłam. Wyjęłam z torby sukienkę, ubrałam ją i położyłam się na łóżku. Po mnie prysznic wzięła Ania, a na końcu Agata. Wyszykowałyśmy się przed 15, zeszłyśmy na obiad i usiadłyśmy przy stole razem z Ann i Cathy. Zjadłyśmy w bardzo miłej i wesołej atmosferze, po posiłku rozeszłyśmy się do pokoju. Wsiadłyśmy do windy, wjechałyśmy na nasze piętro i weszłyśmy do pokoju. Postanowiłam skorzystać z wolnej chwili i włączyłam laptopa. Weszłam na Fb, ale nic ciekawego oprócz kilku powiadomień nie było. Strasznie mi się nudziło, więc stwierdziłam, że przyszykuje sobie strój na meczyk.
-Cholera ... - wkurzyłam się
-Co się stało ?
-Miałam założyć koszulkę Marco, ale jej, przecież nie wzięłam.
-To na co czekasz ? Idź do niego niech Ci da.
-Chyba pożyczy ...
-Dobra zamiast gadać, to idź po tą koszulkę.
-Ok, zaraz wracam.
Wyszłam z pokoju i udałam się na piętro niżej gdzie mieszkają piłkarze, zapukałam do pokoju chłopaków, po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał Marco w samych bokserkach.
-Hej, co Cię do mnie sprowadza ? - uśmiechnął się powalająco i wpuścił mnie do środka.
-Bo miałam założyć dzisiaj Twoją koszulkę, ale mam mały problem.
-Jaki problem ?
-Nie wzięłam żadnej Twojej koszulki z Dortmundu.
-Trzeba było tak od razu - zaśmiał się - weź sobie jest w ostatniej szufladzie w komodzie, a ja idę się ubrać.
-Dzięki - podeszłam do komody i wyjęłam sobie jego koszulkę. - Marco !
-Słucham ?
-Ja już pójdę.
-Poczekaj, już kończę.
-Dobra, ale się pośpiesz.
Usiadłam na łóżku i czekałam na blondyna, wyszedł po kilku minutach, już ubrany.
-Wzięłaś sobie ?
-Tak dzięki, oddam Ci jutro.
-Nie musisz oddawać. Zatrzymaj ją sobie.
-Dziękuje, będę się już zbierała. - wyminęłam go, ale będąc przy drzwiach złapał mnie za łokieć
-Zostań ...
-Dziewczyny na mnie czekają, a Ty jak masz wolną chwilę to mógłbyś ogarnąć ten syf. Jesteście tu z Mario kilka godzin, a wasz pokój wygląda fatalnie - zaśmiałam się
-Oj tam, nie jest tak źle.
-Faceci ... - powiedziałam i wyszłam
Wróciłam do pokoju, Ania ćwiczyła, a Agatka gadała na Skype z Oliwką i jej nianią.
-Widzę, że masz koszulkę, więc pewnie poszło dobrze - powiedziała Ania, nie przerywając ćwiczeń
-Heh, tak. Marco kazał mi ją zatrzymać.
-Mówiłam :p mogłam się założyć
-Wariatka.
-Uznam to za komplement, a z kim on ma pokój tak w ogóle ?
-Z Mario, ale radzę nie wchodzić, straszny bałagan.
-Faceci ...
-Heh, to samo powiedziałam.
-Siostro ! - zaśmiała się
Spojrzałam na telefon i dowiedziałam się, że jest 16:40.
-Mamy jeszcze 3 godziny. Co robimy ?
-Chodźmy biegać, masz dres ?
-Oczywiście, że mam. Poczekaj tylko się przebiorę i możemy iść.
Weszłam do łazienki, przebrałam się w dres, zrobiłam sobie koka i wyszłam. Ania była już gotowa, założyłyśmy tylko buty, powiedziałyśmy Agacie, że idziemy i opuściłyśmy pokój. Zamiast czekać na windę, zbiegłyśmy po schodach, w holu spotkałyśmy trenera z chłopakami.
-A wy gdzie się wybieracie ? - zapytał Jurgen
-Idziemy biegać - odparłam
-Tylko biegać ? -zapytał Robert
-Nie, idziemy też na podryw, dlatego jesteśmy w dresach i prawie bez makijażu - powiedziała Ania, na co reszta się zaśmiała
-Oj dobrze, już się tak nie denerwuj - podszedł i ją pocałował
-To mnie nie denerwuj. - wyrwała mu się i zwróciła się do mnie - chodź, idziemy
-Chyba biegniecie -skomentował Mario
-Czepiasz się szczegółów Gotze. - stwierdziłam
Nic już nie mówiłyśmy, tylko wybiegłyśmy z hotelu i ruszyłyśmy przed siebie. W parku trochę się porozciągałyśmy, najpierw biegłyśmy wolnym truchtem, ale co kilka minut przyspieszałyśmy. Zmęczone wróciłyśmy do hotelu, przed przyjazdem windy zdjęłam koszulkę, co było moim błędem, ponieważ jak winda przyjechała to wsiadłyśmy, ale zamiast na 2 zatrzymałyśmy się na 1 piętrze. Do windy wsiedli Marco i Mats.
-No Zuza ładne masz ciało - powiedział Mats.
-Dziękuje - zdążyłam powiedzieć i winda zatrzymała się na naszym piętrze - pa
Doczłapałyśmy do pokoju i weszłyśmy, Stachurska poszła pod prysznic, a ja położyłam się na łóżku.
-Długo Was nie było - usłyszałam Błaszczykowską
-Długo ? Która godzina ?
-18:46
-Kurcze, trzeba zacząć się szykować.
-No trzeba - zaśmiała się
-Masz przygotowane ubrania ?
-Oczywiście, coś musiałam robić jak Was nie było.
-Straciłyśmy poczucie sprawy.
-Spoko, dla zdrowia warto.
Gadałyśmy jeszcze chwile o głupotach i z łazienki wyszła przyszła Pani Lewandowska.
-Idź pierwsza, jak chcesz - powiedziałam do Agi
-Ok, postaram się szybko - zniknęła za drzwiami łazienki
-Nie będzie Ci przeszkadzało jak wysuszę tu włosy ? - zapytała moja druga współlokatorka
-Heh, nawet nie pytaj. To też Twój pokój.
Ania rozczesała włosy, włączyła suszarkę i zaczęła je suszyć, ja w tym czasie napisałam do chłopaków SMS-y i życzyłam im powodzenia. Weszłam do łazienki od razu po Agacie. Szybko się wykąpałam, wytarłam ręcznikiem i wyszłam. Wysuszyłam włosy, związałam je i pomalowałam paznokcie w kolory Borussi. Ubrałam się w koszulkę Reusa, czarne rurki i żółte Vansy. Dziewczyny zrobiły mi makijaż i o 19:50 byłyśmy gotowe do wyjścia, zamówiłyśmy taksówkę, która zawiozła nas na Wembley. Usiadłyśmy na wyznaczonych miejscach i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu.

________________________________________________________________________
Następny powinnam dodać jutro wieczorem, ale nie obiecuje. Komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie. Pozdrawiam Zuza :*

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 13.

* Zuza *
Wbiegłam do pokoju, zamknęłam drzwi i z płaczem rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam pukanie do drzwi, jak dowiedziałam się, że to Marco, to nie chciałam otwierać. Byłam zmęczona, miałam rozmazany makijaż i podpuchnięte oczy, nie miałam najmniejszej ochoty, żeby oglądał mnie w tym stanie. Reus siedział pod moimi drzwiami, a ja dalej płakałam. Zmęczona płaczem, nie wiadomo kiedy usnęłam. Obudziłam się dopiero po 1 w nocy, na poduszce zauważyłam kartkę, wzięłam ją do ręki i przeczytała.
"Wiem, że jesteś na mnie zła, ale musisz mnie wysłuchać. Obydwoje zawaliliśmy, ale musimy to wyjaśnić. Dopóki ze mną nie pogadasz, nie dam Ci spokoju. Zadzwoń jak się obudzisz. Marco"
Stwierdziłam, że on ma racje, zawaliliśmy i trzeba to wyjaśnić. Nie jestem tylko pewna czy chce rozmawiać teraz boję się, że jak coś pójdzie nie tak to Reus zawali finał. Tak czy siak postanowiłam zadzwonić, wiem, że jest późno, ale kazał mi zadzwonić jak się obudzę. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam, odebrał po trzech sygnałach.
-Halo ? - zapytał zaspany
-Cześć, obudziłam Cię ?
-Zuza ? Tak, ale w ogóle się nie przejmuj. Cieszę się, że dzwonisz.
-Napisałeś, że mam zadzwonić jak się obudzę, więc dzwonię. Chciałam też powiedzieć, że masz racje musimy to wyjaśnić, ale na pewno nie teraz.
-Ok, mogę być u Ciebie z samego rana.
-Źle mnie zrozumiałeś. Spotkajmy się w poniedziałek.
-Słucham ?! Dlaczego dopiero poniedziałek ?
-Nie chce, żebyś zawalił mecz.
-Mówiłem Ci już, że jesteś ważniejsza od meczu.
-Ok, porozmawiajmy w sobotę po meczu. Pasuje ?
-Jak najbardziej. Nie mogę się już doczekać - wyczułam, że się uśmiecha
-Na, którą masz trening ?
-Na 9:30, niestety.
-W takim razie, idź spać,bo jest 1:48.
-Zdecydowanie wole rozmawiać z Tobą.
-Marco proszę idź spać.
-Wygrałaś. Dobranoc.
-Dobranoc - powiedziałam i się rozłączyłam
Wiedziałam, że na razie nie usnę, więc postanowiłam obejrzeć jakiś film, mój wybór padł na Tylko Mnie Kochaj. Po filmie zeszłam do kuchni, napiłam się wody i zjadłam jabłko. Wróciłam do sypialni, położyłam się do łóżka, włączyłam muzykę i czytałam książkę. Była tak wciągająca, że nawet nie zauważyłam jak się skończyła, sprawdziłam godzinę i była już 6:30. Nie miałam po co leżeć w łóżku, więc wstałam, zjadłam śniadanie, wypiłam kawę, ubrałam się i wyszłam na spacer. Chodziłam bez celu po Dortmundzie i myślałam o ostatnich wydarzeniach, bardzo dużo się zmieniło. Przechodziłam  właśnie obok sklepu i zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się numer Wiki, więc odebrałam.
-Cześć Zuziu, mówi mama Wiki. Przepraszam, że zwolnienia tak wcześnie.
-Dzień Dobry, nie ma sprawy  coś się stało ?
-Nie do końca. Chciałam po prostu, żebyś pogadała z Wika, bo po Twoim wyjeździe wpadła w złe towarzystwo.
-Nie wiedziałam, gadałam z nią i niczego nie zauważyłam.
-Teoretycznie jest prawie bez zmian, tylko ona coraz częściej imprezie i piję alkohol. Trochę się martwię.
-Obiecuje, że z nią pogadam.
-Bardzo Ci dziękuje :) Muszę kończyć, bo śpieszę się do pracy. Pa
-Do widzenia - odparłam i zakończyłam rozmowę.
Postanowiłam powoli wracać do domu, bo muszę się ogarnąć, a po za tym Kuba niedługo ma trening. Minęłam próg o 8:15 weszłam do kuchni, gdzie siedzieli państwo Błaszczykowscy.
-Dzień Dobry - uśmiechnęłam się
-Cześć, gdzie Ty byłaś ?
-Byłam na spacerze - wytknęłam język
-Zbieraj się.
-Po co ?!
-Jedziesz ze mną na trening.
-Haha, żartujesz ?
-Nie żartuje. Lewy i Mario stwierdzili, że jak nie wezmę Cię na trening to wparują dzisiaj do nas po treningu i będą nocować.
-Dobra pójdę, tylko się wyszykuje.
-Tylko szybko !
-Ok - krzyknęłam ze schodów
Weszłam do łazienki, wzięłam szybką kąpiel, spięłam włosy w koka, przebrałam się i zeszłam do Kuby. Zjadłam jeszcze szybką kanapkę i wyszliśmy, dojechaliśmy trochę spóźnieni, Kuba poszedł się przebrać, a ja poszłam na murawę. Zauważyłam, że Robert stoi tyłem do wejścia, więc pokazałam reszcie piłkarzy, żeby byli cicho. Podeszłam bliżej i wskoczyłam Lewandowskiemu na barana.
-Niespodzianka ! - wyszczerzyłam się
-Haha, wiedziałem, że Kuba Cię przywiezie.
-Musiałam się zgodzić - zaśmiałam się
-Jakbyś się nie zgodziła, to byś musiała z nami spać. - powiedział Mario
-Pff ... Spalibyście na podłodze.
-Nie !
-Tak !
-Nie !
-Tak !
-Nie !
-No dobra wygrałeś, spalibyście ze mną.
-Dobra koniec. Chłopaki 10 kółek - powiedział Klopp
-Ale Zuza z nami - powiedział mój brat
-Da radę ?
-Da :)
-Dobrze, w takim razie Zuziu idź do szatni i weź sobie jakiś strój.
-Ok - skierowałam się do szatni, zostawiając torebkę na ławce.Weszłam i postanowiłam wziąć strój Piszczka, szybko się przebrałam i poszłam na murawę.
-Ejj, dlaczego masz strój Piszcza ? - oburzył się Gotze
-Bo jest najlepszy. 
-Haha, oczywiście, że mój jest najlepszy. - zaśmiał się Łukasz
-Zamiast gadać to biegajcie - krzyknął trener
Zaczęliśmy biegać, szło mi całkiem dobrze, nie licząc tego, że Mario nadal obrażony co chwila łapał mnie za biodra.
-Kurna Gotze jak się nie opanujesz to Ci coś zrobię ! - wkurzyłam się
-A co ? Zgadzam się na wszystko.
-Zboczeniec - zaczęłam się śmiać
-Ty to powiedziałaś :p
Dalej już nie gadaliśmy, tylko pobiegliśmy, kiedy skończyliśmy trener nas zawołał.
-To trochę się po rozciągajcie, a potem zagramy mały meczyk.
-Ok - odpowiedzieliśmy chórem - mieliśmy odejść, ale zadzwonił mój telefon i wszyscy się zatrzymali
-Przepraszam to mój -podbiegłam do torebki, wyciągnęłam telefon i odebrałam.
-Halo?
-Dzień Dobry dzwonię ze szpitala. Trafiła do nas pani Anna Stachurska i prosiła, aby się z panią skontaktować.
-Ale co się stało ?
-Pani Stachurska została potrącona na przejściu dla pieszych i jest trochę poturbowana. Mogłaby Pani przyjechać ?
-Tak oczywiście, zaraz będę. Do zobaczenia.
-Dziękuje, do widzenia.
Skończyłam rozmawiać i spojrzałam na piłkarzy. Muszę powiedzieć Robertowi.
-Robert przebierają się ! Anka jest w szpitalu ! - krzyknęłam
-Co ?!
-No ruszaj się - łzy popłynęły mi po policzkach
-Już, muszę się przebrać, Ty zresztą też. Chodź szybko.
W ekspresowym tempie się przebraliśmy i pojechaliśmy do szpitala, dojechaliśmy po 15 minutach. Wbiegliśmy do recepcji i Lewy musiał się dowiedzieć, w której Ania jest sali.
-Dzień Dobry, przywieźli tu moją narzeczoną Anne Stachurską.
-A tak rzeczywiście. Sala numer 28.
-Dziękujemy - odpowiedzieliśmy i poszliśmy do brunetki.
Zapukaliśmy do drzwi i weszliśmy po usłyszeniu "Proszę", dziewczyna leżała na szpitalnym łóżku i miała kilka siniaków.
-Aniu co się stało ? - Lewy do niej podszedł i ją pocałował.
-Nic takiego, potrącili mnie na pasach.
-Ale to coś poważnego ? - zapytałam
-Nie, jestem tylko posiniaczona. Powinni mnie dzisiaj wypisać, przecież jutro jest mecz - zaśmiała się
-Kochanie, tak się o Ciebie martwiłem - powiedział napastnik
-Nie ma o co.
-To ja zostawię Was samych i zadzwonię do chłopaków - poinformowałam ich
-Nie musisz wychodzić.
-Nie chce Wam przeszkadzać. Daje Wam 10 minut, nie szalejcie - zaśmiałam się
-Dzięki ;)
Wyszłam z sali na korytarz, wyjęłam telefon i wybrałam numer do Kuby.
-Słucham ?
-Cześć, to ja. Chciałam powiedzieć, że wszystko w porządku i Ania dostanie dziś wypis, więc nie przychodźcie. Będę wieczorem.
-To wszystko ?
-Tak, pozdrów chłopaków.
-Spoko, to papa.
-Pa.
Siedzieliśmy we trójkę i gadaliśmy, głównie o ich ślubie, który ma się odbyć pod koniec czerwca. Dowiedziałam się, że Ania i Robert wiedzą o mnie i o Marco jako jedyni, nie licząc Agaty. Namawiali mnie, żebym z nim pogadała wcześniej, ale ja nie jestem pewna. O 18 przyszedł lekarz z wypisem i powiedział, że wszystko jest w porządku. Para odwiozła mnie do domu i pojechali do siebie. Weszłam do domu spakowałam walizkę na wyjazd do Londynu, zjadłam szybką kolacje, umyłam się i poszłam spać.

________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że ta 13 nie będzie pechowa i się spodoba. Na wszystkie nominacje odpowiem po weekendzie. Pozdrawiam Zuza :*

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 12.

~Three Weeks Later~
Obudziłam się ok. 9:30 i myślałam o wszystkim i o niczym. Minęły trzy tygodnie od naszej kłótni, od tamtej pory nie gadaliśmy. Bardzo mi go brakuje, ale mam do niego pewien żal, że nie dał mi tego wyjaśnić Chciał się ze mną skontaktować, ale go olewałam, musiałam zająć się maturą.To było najważniejsze, napisałam już wszystko, poszło mi chyba dobrze. Za dwa dni Finał Ligi Mistrzów, bardzo się denerwuje, Bayern jest przeciwnikiem, którego się obawiam. W brew pozorom, to dobry klub, może ich nie lubię, ale jednak się boję. Boję się, że przegramy, że chłopaki się załamią, cały czas ćwiczą. Trener im ciśnie i cały czas powtarza, że muszą to wygrać. Dostałyśmy z Agatą od Kuby bilety na mecz, miałam siedzieć z WAG's, ona rozumiem jest jego żoną, ale ja ?! Jeszcze 3 tygodnie temu, miałam nadzieje, że będę tam siedziała jako dziewczyna Marco, ale teraz nie wiem co mam zrobić. Błaszczykowska namawia mnie, żebym z nim pogadała, ale moim zdaniem to kiepski pomysł, nie mam ochoty się kłócić przed tak ważnym meczem. Postanowiłam pogadać z nim po meczu, co oznacza, że nie mam wyboru i muszę siedzieć z WAG's. W końcu postanowiłam wziąć się w garść i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wykąpałam się, wysuszyłam, uczesałam, ubrałam i zrobiłam makijaż. Kuba jedzie na trening, a Agata na 11 jedzie z Oliwką do lekarza, dlatego postanowiłam, że zamiast siedzieć w domu, umówię się z Ann. Wziąłem telefon i wysłałam SMS.
"Hej, może masz ochotę się dzisiaj spotkać ?"
"Hej. Oczywiście, że mam. O której się widzimy ?"
"Może o 11 u mnie ?"
"Ok, będę na pewno. Do zobaczenia"
"Do zobaczenia :*"
Odczuwałam lekki głód, więc zeszłam do kuchni zrobić śniadanie. Postanowiłam zrobić sobie tosty i herbatę, po ich zjedzeniu usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Zamiast skupić się na programie, zastanawiałam się co u Marco, miałam ochotę do niego zadzwonić, ale z drugiej strony byłam na niego wkurzona. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi, domyśliłam się, że to dziewczyna Mario, więc szybko jej otworzyłam.
-Cześć, mam nadzieje, że się nie spóźniłam :)
Hej, jesteś na czas. Wchodź. Chcesz coś do picia ?
-Kawę poproszę - uśmiechnęła się
-To może poczekaj w salonie, a ja pójdę zrobić.
-Ok.
Weszłam do kuchni, zrobiłam dwie kawy, znalazłam jakieś ciasteczka, które położyłam na talerzyku i poszłam do Ann. Rozmawiałyśmy o wszystkim, zaczynając od zakupów, a kończąc na zbliżającym się meczu. Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu, zerknęłam na Noego i wyświetlało mi się, że dzwoni Kuba, od razu odebrałam.
-Hej, nie powinieneś być na treningu ?
-No właśnie jestem, ale mam mały problem.
-Jaki znowu problem ?
-Trener oznajmił nam, że dzisiaj trening będzie dłuższy, a ja nie mam nic do jedzenia i zapomniałem picia. Mogłabyś pójść do sklepu i mi coś kupić ?
-A jak masz zamiar to ode mnie odebrać ?
-No chyba przyniesiesz mi to na stadion.
-Mam przyjść na Wasz trening ? - zapytałam spanikowana, że mam spotkać Marco.
-To chyba jest jasne. Chyba jeszcze nie do końca się obudziłaś - zaśmiał się
-Ale jest u mnie Ann - próbowałam się wymigać.
-To przyjdź z nią, Mario się ucieszy. Dzięki, do zobaczenia - powiedział i się rozłączył. Nie miałam wyboru, musiałam to dla niego zrobić.
-Ann wybrałabyś się ze mną do sklepu, a potem na trening chłopaków, bo muszę coś kupić Kubie.
-Jasne, chodźmy.
-To poczekaj, pójdę tylko po torebkę.
-Nie ma problemu.
Pobiegłam szybko do swojej sypialni, wzięłam torbę i zeszłam do dziewczyny. Postanowiłyśmy pójść piechotą, weszłyśmy do sklepu, kupiłam wodę i jakąś drożdżówkę, zapłaciłam i udałyśmy się na stadion. Nie miałyśmy problemu z wejściem, przeszłyśmy przez tunel i weszłyśmy na murawę. Piłkarze byli wyjątkowo grzecznie, akurat biegali, zauważyłam, że Marco jest jakiś dziwny. Biega sam, cały czas jest smutny, byłam pewna, że to przeze mnie, zrobiło mi się strasznie głupio. Przez chwile nikt nas nie zauważył, ale mój inteligentny braciszku musiał to zmienić .
-Zuzaaaa !! Kocham Cię, jesteś najlepsza !! - krzyknął i wszyscy skierowali swój wzrok na mnie. Zauważyłam, że Reus się uśmiechnął i zmierza w moją stronę.
-Kuba tu masz wodę i drożdżówkę, a my się trochę spieszymy - podałam mu reklamówkę
-Hej - usłyszałam Marco - możemy porozmawiać ?
-Cześć, trochę się śpieszymy.
-Daj mi 5 minut. Proszę.
-Marco porozmawiamy po finale, teraz to jest najważniejsze.
-Ty jesteś najważniejsza.
-Proszę przestań. Zrób to dla mnie i wróć do biegania, pogadamy innym razem. Pa - odwróciłam się i skierowałam w stronę wyjścia, a Ann z razem ze mną. Kątem oka zauważyłam, że blondyn wrócił do ćwiczeń, ze spuszczoną głową.
-To gdzie idziemy ? - zapytała blondynka
-Nie wiem, może do jakieś kawiarni ?
-Bardzo chętnie, tu niedaleko jest fajna kawiarnia.
-To chodźmy :)
Przeszłyśmy kilkaset metrów i weszłyśmy do kawiarni. Zamówiłem sobie sok pomarańczowy, a Ann wodę.
-Dlaczego nie chciałaś rozmawiać z Marco ?
-To trochę skomplikowane. Przepraszam, ale nie ma ochoty o tym gadać.
-Ok, rozumiem.
-Dzięki. Może Ty mi powiedz jak Wam się układa z Mario ?
-Przykro to mówić, ale oddalamy się od siebie, prawie wcale nie rozmawiamy.
-Może to przez ten finał, na pewno się stresuje i tak wychodzi. Przecież się kochacie.
-Niby tak, ale boję się, że to może być koniec.
-Nawet tak nie mów. Wszystko się ułoży, zobaczysz.
-Mam taką nadzieję.
Gadałyśmy tak do 15:40, ale niestety musiałyśmy się rozstać, bo do Ann zadzwonił Mario, że wraca z treningu i może po nią przyjechać. Co prawda zaproponowała mi, że mnie podwiozą, ale postanowiłam się przejść. Poszłam do parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać, w tym parku byłam z blondynem, postanowiłam, więc szybko wrócić do domu. Dotarłam tam po 17, w salonie zobaczyłam Marco, myślałam, że tam zemdleje.
-Zuza co się stało ? Płakałaś ? - zaniepokoił się mój brat
-Nic, nie ważne - łzy dalej leciały mi po policzkach
-Może potrzebujesz pomocy ? - pytał dalej, a blondyn podnosił się z kanapy, aby do mnie podejść.
-Zostawcie mnie w spokoju ! - krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
* Marco *
Po treningu Kuba zaproponował, żebym do niego przyszedł, zgodziłem się od razu, bo pomyślałem, że jest szansa, aby pogadać z jego siostrą. Niestety nie było jej w domu, włączyliśmy sobie Fife i graliśmy, nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają, a po chwili w salonie zjawiła się ona. Miała rozmazany makijaż i od razu wiedziałem, że płakała. Kuba ją pytał co się stało, ale nie chciała powiedzieć, łzy dalej spływały jej po policzkach chciałem do niej podejść, ale jak zobaczyła, że podnoszę się z kanapy, to krzyknęła, że mamy ją zostawić i pobiegłam na górę.
-Cholera co się mogło stać ? - zastanawiał się Kuba
-Może do niej pójdę ? - zaproponowałem
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Zaraz wracam.
-Wygrałeś - zaśmiał się
Wszedłem po schodach na górę, zapukałem do drzwi, ale Zuza nie chciała mi otworzyć.
-Proszę otwórz, porozmawiaj ze mną. Ktoś Ci coś zrobił ?
-Nie Twoja sprawa. Zostaw mnie w spokoju.
-Nie odejdę dopóki mi nie otworzysz.
-To sobie poczekasz.
Usiadłam pod ściana i czekałem, aż mi otworzy, po dwóch kwadransach się wkurzyłem i powiedziałem, że jak mi nie otworzy to wyważę drzwi, jednak nic mi nie odpowiedziała trochę się zdenerwowałem i zszedłem do Kuby.
-Kuba masz klucz do jej pokoju ?
-Stało się coś ?
-Nie wiem, nic nie odpowiada.
-Powinienem mieć zapasowy, chodź.
Poszliśmy do ich sypialni, Kuba otworzył szufladę, chwile pogrzebał i znalazł kluczyk. Poszliśmy do Zuzy, otworzyliśmy drzwi i zauważyliśmy, że blondynka śpi na łóżku z zaczerwienionymi oczami.
-Nic jej nie jest - uśmiechnął się Kuba i przykrył ją kocem.
-Na szczęście. Zostawię jej kartkę, żeby do mnie zadzwoniła.
-Czekam na dole.
-Dobrze - powiedziałem i wziąłem karteczkę z jej biurka, napisałem jej wiadomość, położyłem kartkę na poduszce i wyszedłem z jej pokoju. Podszedłem do siedzącego w salonie Kuby i pożegnałem się z nim, miałem ochotę wrócić do domu i posiedzieć w samotności.

__________________________________________________________________________
Udało mi się napisać ten rozdział szybko. Komentujcie, bardzo Was proszę :) Pozdrawiam Zuza :* 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 11.

Wstałam o 10, zeszłam do kuchni, wypiłam kawę, zjadłam kanapki czytałam jakaś niemiecką gazetę o piłce. Po ok.30 min. postanowiłam się ogarnąć, poszłam do łazienki, umyłam się, umalowałam i ubrałam. Postanowiłam nie suszyć włosów, bo jest ciepło, więc związałam je tylko w wysokiego kucyka. Wzięłam telefon do ręki i postanowiłam napisać do Wiki.
"Cześć :* Nie wiem czy będziemy jeszcze dzisiaj pisać, więc powodzenia na maturze."
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Hej ;* Dziękuje i wzajemnie ;) Pozdrów towarzystwo."
"Na pewno pozdrowienia :) Ty również pozdrów wszystkich :p Buziaki"
Nie czekałam już na jej odpowiedź, włożyłam telefon do torebki i zeszłam do salonu. Na wiszącym tam zegarze zauważyłam, że jest 12:17, usiadłam na kanapie i czekałam na ukochanego. Marco jak to on zjawił się punktualnie o 12:30. Wsiadłam do jego samochodu i przywitałam go buziakiem.
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć kochanie. To co kierunek galeria ?
-Tak :) Jak nie chcesz to nie musisz chodzić ze mną po sklepach.
-Jakbym nie chciał, to bym Ci nie proponował.
-Dziękuje.
-Nie masz za co. Jesteśmy razem i musimy sobie pomagać.
- Ok, cieszę się, że tu jesteś.
-Wiem ... - zaśmiał się
Nic nie odpowiedziałam tylko przewróciłam oczami i się zaśmiałam. Po chwili Reus puścił muzykę i więcej już nie gadaliśmy. Po dotarciu na miejsce, piłkarza zaparkował auto i wysiedliśmy. Złapał mnie za rękę i skierował się do wejścia, rozdał kilka autografów i skinął głową, abyśmy weszli do pierwszego sklepu.
-Czego potrzebujesz ?
-Bluzki, spódnicy, butów i torebki.
-No to zaczynajmy.
Buszowaliśmy po sklepach dość krótko, bo tylko 2 h. Kupiłam sobie to, oczywiście Marco się ze mną kłócił, że zapłaci, ale ja powiedziałam tylko, że pogadamy o tym później.Cały czas trzymaliśmy się za ręce i okazywaliśmy sobie czułości.
-Może pójdziemy coś zjeść ? Trochę zgłodniałam.
-Świetny pomysł. Chodźmy.
Weszliśmy do knajpy, usiedliśmy przy stoliku, po chwili podeszła kelnerka. Zapisała nasze zamówienie i zniknęła za drzwiami, zapewne kuchni.
-Czemu nie chciałaś, żebym za Ciebie zapłacił ?
-Marco nie jestem z Tobą dla kasy, mam swoje pieniądze i nie przyjechałam tu z Tobą, żebyś mi kupował ciuchy.
-A może ja chciałem za Ciebie zapłacić ?
-Nie chce Twoich pieniędzy. Nie kłóćmy się o to. Jak tak bardzo Ci zależy to stawiasz obiad.
-Obiad i kino. Co Ty na to ?
-Ok, ale nie idźmy na horror.
-Błagam, tylko nie na komedie romantyczną.
-Hmm ... To może po prostu komedia. Nie romantyczna, ale jednak komedia.
-Mi pasuje :)
Po kilkunastu minutach kelnerka postawiła nasze zamówienie na stole, życząc nam smacznego. Danie było pyszne, zjedliśmy, Marco zapłacił i pojechaliśmy do kina. Tak jak wcześniej ustaliliśmy wybraliśmy komedie pt. Kac Vegas III. Kupiliśmy popcorn, colę i żelki dla blondyna i weszliśmy na sale. Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy, aż reklamy się skończą, niestety trwały one ponad kwadrans. Myślałam, że wyjdę z siebie, ale się powstrzymałam. Po filmie mogłam stwierdzić, że pierwsza część była najlepsza, ale ta też była zabawna.
-Odwieziesz mnie ?
-Jasne :) Mogę o coś spytać ?
-Oczywiście.
-Dlaczego nie powiedziałaś Kubie, że jesteśmy parą ?
Zaniemówiłam, nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.
-Tak wyszło.
-Wstydzisz się mnie ? Jesteś pewna, że chcesz ze mną być, może powinniśmy się rozstać ?
-Nie, to nie tak. Nie wiem czemu mu nie powiedziałam. - miałam łzy w oczach
Marco nic nie odpowiedział, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Łzy spływały mi po policzkach, nie miałam zielonego pojęcia jak mam to wyjaśnić. Piłkarz nawet na mnie nie spojrzał, cały czas patrzył na drogę i się nie odzywał, widziałam w jego oczach, że ma do mnie żal. Tak bardzo chciałam go przeprosić, ale miała gulę w gardle. Reus zaparkował, przed domem Kuby i odwrócił głowę, aby na mnie nie patrzeć.
-Daj mi to wyjaśnić.
-Muszę coś przemyśleć. Powodzenia na maturze.
-Mam wysiąść i Cię tak po prostu zostawić ?
-Tak było by najlepiej.
-Marco proszę, posłuchaj mnie przez chwile.
-Pogadamy innym razem. Dobrej nocy.
-Wzajemnie - powiedziałam i wysiadłam z jego samochodu, mocno trzaskając drzwiami.
Weszłam do domu, minęłam salon, w którym siedzieli Błaszczykowscy i zamknęłam się w swoim pokoju. Kuba pare razy dobijał się do moich drzwi, ale nie otwierałam. Poszłam do łazienki, wzięłam szybką kąpiel, przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Cały czas płakała, zastanawiałam, dlaczego nie dał mi tego wyjaśnić, przecież go kocham. Chciałam powiedzieć bratu, ale nie widziałam jak zareaguje, miałam poczekać na odpowiedni moment. Jak zwykle wszystko schrzaniłam. Zmęczona płaczem i użalaniem się nad sobą usnęłam.
* Marco * 
Zraniło mnie to, że Zuza nie powiedziała Kubie, że się spotykamy. Miałem zapytać ją od razu jak po nią podjechałem, ale wyleciało mi z głowy. Może powinienem jej wysłuchać, to nie może się tak skończyć, przecież się kochamy. Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie tego, że nie powiedziała o nas Błaszczykowskiemu. Zachowałem się jak dupek, wypraszając ją z auta, ale bałem się, że jeszcze coś powiem i bardzo ją zranię. Zadzwoniłem do Mario, bo chciałem pogadać, ale nie odpierał. Włączyła się poczta głosowa, poprosiłem go, aby zadzwonił do mnie jak tylko ją odsłucha. Wszedłem do domu, zdjąłem buty i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, gdybym tak pochopnie nie postąpił, to pewnie siedzieli byśmy w salonie na kanapie i oglądali jakiś nudny film. Usiadłem w kuchni, wyciągnąłem z barku wódkę i wypiłam kilka kieliszków. Następnie poszedłem do łazienki, wykąpałem się i poszedłem spać. 

__________________________________________________________________________
Przeprasza, że nie dodawałam żadnego rozdziału, ale nie miała weny. Mam nadzieję, że nie będziecie złe, że się pokłócili. Komentujcie to na prawdę pomaga ;) Pozdrawiam Zuza :* 

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 10.

-Cześć, co słychać ?
-Cześć, wszystko w porządku :) Jak tam z Marco ?
-Bardzo dobrze, od wczoraj jesteśmy parą.
-Na prawdę ? No to gratuluje, bardzo się cieszę
-Ja też ;) pomóc Ci przy obiedzie ?
-Nie dziękuje, wystarczy go tylko podgrzać, ale poczekamy jeszcze na Kubę. Chyba, że jesteś głodna ?
-Nie spoko. Jadłam śniadanie z Marco, a jak wróciłam to jeszcze zjadłam kanapki. Poczekam :p
-Ok, to opowiadaj co wczoraj robiliście.
-Najpierw byliśmy u niego, później spacer, kawiarni, mecz, kolacja na polanie, film a potem możesz się domyślić :p
-Haha, domyślam się ;)
-A Wy co robiliście ?
-Nic ciekawego. Byliśmy z Oliwką na placu zabaw, na lodach i na stadionie.
-Na stadionie ?!
-Kuba chciał z nami pogra. Tak rodzinnie :)
-Słodko  *_*
-Słodko i zabawnie, było bardzo miło.
-Robiliście zdjęcia, chciałabym to zobaczyć.
-Oczywiście, że tak :) Kuba zgrał je już chyba na laptopa, więc możemy obejrzeć je wieczorem.
-To fajnie :) zrobimy popcorn i przekąski :)
-Brzmi zachęcająco.
-Już jestem - usłyszałyśmy głos mojego brata, który po chwili był już w kuchni.
-Cześć braciszku :)
-Siemka ;) czemu nie wróciłaś na noc ?
-Nocowałam u Reusa.
-U Reusa ? Dlaczego akurat u niego ?
-Spędziliśmy wczoraj cały dzień razem.
-Czemu nie wiedziałem, że byłaś z nim umówiona ?
-Agata wiedziała - wytknęłam mu język
-Przepraszam bardzo dlaczego ona wiedziała, a ja nie ?!
-Dlatego, że się z nią rano widziałam, a Ty wtedy spałaś.
-No to spoko ;) Jestem trochę głodny. Jemy coś ?
-Jest obiad, zaraz go podgrzeje - powiedziała Agata
-Pomogę Ci, a Ty Kuba umyj ręce.
-Ok, to zawołajcie mnie jak będzie gotowe.
-Masz to jak w banku :p
Pomogłam Agacie rozłożyć naczynia i sztućce na stole. Umyłam ręce, zawołałam Kubę i usiedliśmy we trójkę do stołu.
-Smacznego - uśmiechnęłam się
-Wzajemnie - mój brat odwzajemnił uśmiech
-Moglibyście załadować zmywarkę po obiedzie, bo ja jadę do Oliwię.
-Ok - odpowiedzieliśmy razem
-Dziękuje :)
Po obiedzie Błaszczykowska pojechała po małą, a my sprzątaliśmy.
-Chcesz jechać dzisiaj ze mną do Mario ?
-Nie dzięki. Będziemy oglądały z Agatą wasze wczorajsze zdjęcia.
-Gdybym wiedział wcześniej to bym z wami został.
-Nie przejmuj się. Następnym razem zrobimy sobie wspólny wieczór. A kto będzie u Mario.
-Ja, Robert, Łukasz i Marco. Będziemy grać w Fife :)
-Jak zwykle :p Dzięki, ale jednak zostanę z Agatą.
-Ok. Postaram się nie wrócić późno.
-Byłoby super ;)
Kiedy skończyliśmy sprzątać, Kuba poszedł do salonu a ja do siebie. Stwierdziłam, że pójdę biegać, przebrała się, wzięłam iPoda i wyszłam. Pobiegłam w stronę parku, biegałam jakiś czas i stwierdziłam, że wracam do domu. W drzwiach wpadłam na Kubę, który właśnie wychodził.
-Już idziesz ?
-Tak, jesteśmy umówieni na 19, więc się zbieram. A Ty gdzie byłaś ?
-Biegałam :) a teraz idę się odświeżyć
-To leć, ja też spadam. Pa :*
-Pa, bawcie się dobrze :*
Kuba wyszedł, a ja skierowałam się do swojej łazienki, aby się umyć. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i zeszłam na dół. Nie było tam mojej bratowej, więc poszłam do pokoju Oliwki, gdzie ją znalazłam.
-Chciałam tylko zapytać, czy oglądamy te zdjęcia.
-Tak, tylko uśpię Oliwkę.
-Ok, to ja zrobię popcorn i przygotuje jakieś przekąski.
-Zaraz przyjdę.
Nic nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam i wyszłam. Zeszłam do kuchni, zrobiłam popcorn, przekąski, lemoniadę i wzięłam  wino. Zaniosłam to wszystko na stolik do salonu, włączyłam laptopa Kuby i czekałam na Agatę.
W międzyczasie dostałam SMS od mojego chłopaka  *_*
"Czemu nie przyjechałaś z Kubą do Mario ?"
"Mam babski wieczór z Agatą."
"Szkoda. Kiedy się widzimy ?"
"Nie mam pojęcia :/ W poniedziałek matura, a ja muszę kupić sobie jakieś wdzianko."
"To jutro jedziemy na zakupy ?"
"Nie o to mi chodziło. Znaczy miałam jechać na zakupy, ale nie chciałam Cie namawiać, abyś jechał ze mną."
"Nie masz nic do gadania. Będę po Ciebie o 12:30. Kocham Cię"
"Dziękuje :* Ja Ciebie też."
Odłożyłam telefon, a po chwili do salonu weszła Agata.
-Śpi ?
-Tak, ale przez chwile myślałam, że nie uśnie.
-Heh, oglądamy te zdjęcia ?
-Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się
Oglądałyśmy zdjęcia, śmiałyśmy się i dużo rozmawiałyśmy, kiedy zdjęcia się skończyły, włączyłyśmy sobie Step Up i otworzyłyśmy wcześniej wzięte wino. Film skończył się po 22.
-Ładne były te zdjęcia :) Takie rodzinne - powiedziałam
-Tylko szkoda, że Ciebie na nich nie ma. Jesteś naszą rodziną.
-Dziękuje. Agata nie żałujesz, że Kuba jest piłkarzem i nie zawsze jest w domu. ?
-Nie żałuje. Robi to co kocha, jeżeli jest szczęśliwy to ja też :)
-Miło to słyszeć. Od zawsze gra w piłkę.
-Wiem, widziałam zdjęcia.
-Heh, zawsze był mały.
-Był mały i słodki <3
-To prawda xD
-Ojej jestem śpiąca. Idziemy spać ?
-Tak chodźmy, zaraz usnę na siedzące.
Zeszłyśmy z kanapy i udałyśmy się, każda do swojej sypialni. Szybko się ogarnęłam do spania i położyłam się do łóżka. Nawet nie zauważyłam jak usnęłam. 

__________________________________________________________________________
Łapcie 10 :p Jeśli Wam się podoba to komentujcie :) Pozdrawiam Zuza :*