niedziela, 8 grudnia 2013

Podziękowania i ... pożegnanie :*

Pewnie niektóre z Was wiedzą jak trudno jest pisać no i kończyć opowiadanie. Pamiętam jak zaczynałam, najpierw pisałam tylko dla swojej przyjaciółki, a potem założyłam bloga i samo poszło. Raz miałam wene, raz jej nie miałam, ale nie poddawałam się, bo to pokochałam. 
Mam cichą nadzieje, że spodobała Wam się historia Zuzy i Marco, ja bardzo się do niej przyzwyczaiłam i myśle, że nadałam kilka swoich cech głównej bohaterce :)

Dobra koniec tego :D 

Bardzo Wam dziękuje, że mnie wspierałyście, komentowałyście, przeżywałyście. To było dla mnie bardzo ważne, taka moja motywacja :D nie będę dziękowała, każdej osobie z osobna, ale to nie oznacza, że nie wiem kto to komentował :* DZIĘKUJE <3 

Zapraszam na pozostałe moje blogi ;) do zobaczenia (mam nadzieje) 

Epilog.

*Narracja 3-osobowa*
~One Year Later~
Dwa i pół miesiąca temu na świat przyszła mała Leah. Zuza i Marco Reus zostali szczęśliwymi rodzicami. Dziewczynka wprowadziła w życie młodego małżeństwa jeszcze więcej radości, miłości i szczęścia. Marco Reus został piłkarzem, wiedział, że kiedyś będzie musiał zmienić klub, ale jak na razie wszystkim starającym się o niego klubom odmawia. Teraz najważniejsza jest dla niego rodzina, dopiero daleko potem piłka i kariera.
Agata i Kuba Błaszczykowscy. Małżeństwo długo podejmowało decyzje o zmianie klubu i przeprowadzce, w końcu piłkarz zdecydował się podpisać kontrakt z Manchesterem City. Ostatni sezon BVB ... Kuba będzie tęsknił, ale może uda mu się zapomnieć jak się przeprowadzą i córka wyprosi małe rodzeństwo ...
Ewa i Łukasz Piszczek przechodzili poważny kryzys w swoim małżeństwie, byli nawet o krok od rozwodu. Jednak oboje zrozumieli, że się kochają, chcą być razem. Dali sobie szanse, ale nie tylko dla siebie, ale różnica dla swojej kochanej córeczki Sary. Miłość wygrała i za 6 miesięcy Sara będzie miała rodzeństwo.
Ann i Mario Gotze. Młoda para wreszcie zdecydowała się na ślub, a ich gośćmi byli przyjaciele, rodzin i znajomi z boiska. Młoda dziewczyna chce zakończyć karierę modelki dla rodziny, tym bardziej, że już niedługo przeprowadzą się do Monachium i będą daleko od rodziny ...
Ania i Robert Lewandowscy. Szczęśliwe małżeństwo zostało rodzicami. Urodził im się syn - Filip, mały przystojniak już kradnie serca wszystkich przyjaciółek mamy, a co będzie za kilkanaście lat. Robert nie podpisał kontraktu z żadnym innym klubem, postanowił zostać w Dortmundzie dla dobra swojej rodziny.
THE END
________________________________________________________________
Trudno jest mi się żegnać z tym blogiem ;/ Jutro dodam post z podziękowaniami i kilkoma słowami od siebie, a teraz lecę spać ;) 

Rozdział 50.

~Three Weeks Later~
Wróciliśmy z podróży poślubnej. Było cudownie. Odpoczęłam za wszystkie czasy. Byliśmy we Włoszech, w boskie miejscu. Jak tylko wróciliśmy Marco zaczął trenować, a ja zajęłam się urządzaniem domu dla Wiki i Alexa. Niedługo wracają ze Stanów, więc przyda im się nowe lokum, a my z Reusem postanowiliśmy zrobić im niespodziankę. Wstałam o 9, ogarnęłam się i ubrałam. Zrobiłam śniadanko dla mojego męża, napisałam sobie listę rzeczy, które muszę dzisiaj zrobić i spokojnie popijałam kawę.
-Dzień dobry, kochanie A Marco pocałował mnie w policzek
-Hej - posłałam mu uśmiech - śniadanie stoi na blacie
-Ok, dziękuje. Wpadniesz do nas na trening ?
-Nie wiem czy dam rade, mam dużo spraw do załatwienia
-Postarasz się chociaż ? - zrobił słodkie oczka
-Oczywiście, że się postaram
-Super, a może Ci dzisiaj pomóc w tych zakupach ?
-Nie dziękuje, poradzę sobie
-Okey, ale jakby co to dzwoń
-Dziękuje - usiadłam mu na kolanach, a on niespodziewanie mnie pocałował. Oddawałam kolejne pocałunki, ale jak chciał mnie rozebrać to się od niego oderwałam
-Coś się stało ?
-Nie, tylko jest już po 10, a Ty masz trening na 11
-Moge nie pójść - wstał i przyciągnął mnie do siebie
-Nawet nie mów takich rzeczy, idź spamuj sobie torbę na trening
-No dobrze, ale nie denerwuj się
-Dobra dobra, ruszaj tyłek na górę
-Nie chcesz iść ze mną ? - poruszył znacząco brwiami
-Ja zostanę i posprzątam po śniadaniu
-Niech Ci będzie - chłopak niechętnie poszedł na górę, a ja sprzątnęłam ze stołu, wytarłam blat i przygotowałam mężowi napój na trening.
On wyszedł z domu o 10:40, a ma jeszcze odpisałam na maile, przygotowałam sobie drugie śniadanko i o 11:30 zadowolona opuściłam swój dom. Wsiadłam do mojego nowego auta, które dostałam tuż przed ślubem i pojechałam w stronę sklepu budowlanego. Musze zamówić farby, tapety i inne potrzebne rzeczy do urządzenia domu. Potem jadę zamówić meble i dodatki. Na koniec zakupy i do domu odpocząć. Pan idealny, ale żeby go zrealizować to nie starczy mi tylko godzina czy dwie. Stwierdziłam, że jak złoże zamówienie na farby to pojadę do chłopaków na trening, bo w końcu Marco na mnie liczy. Weszłam do tego ogromnego sklepu i chodziłam między półkami z farbami wszystkie, które postanowiłam wziąć zapisałam na kartę, złożyłam zamówienie i pojechałam na Signal Idune Park. Ochroniarz bez problemu mnie wpuścił, bo miałam swoją wejściówkę "Zuzanna Reus". Przeszłam przez kręte korytarze, aż w końcu dotarłam na murawę. Chłopcy grali meczyk, więc mnie nie zauważyli
-Dzień dobry - podeszłam do trenera
-Cześć Zuza - podał mi rękę
-Jak tam chłopaki ? Widzę, że dzisiaj wyjątkowo grzeczni
-Oj tak, sam się zdziwiłem. Zuza jakbyś mogła pójść do szatni chłopaków, przy szafce Marco leży prezent dla Ciebie
-No dobrze - zdziwiona poszłam tam, weszłam do pomieszczenia i ujrzałam żółto-czarną torebeczkę. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej strój Borussii i korki, lekko zdziwiona rozłożyłam koszulkę, a na plecach miałam napisane "Z. Reus 11". Od razu się uśmiechnęłam, spakowałam to z powrotem o wróciłam n murawę. Piłkarze skończyli grać i stali już na zbiórce
-Cześć kotku - podszedł do mnie blondyn i mnie pocałował
-Widzieliśmy się już dzisiaj
-Wiem, ale się stęskniłem
-Idź na zbiórkę, bo będziesz biegał karne kółeczka - zaśmiałam sie
-Trenerze, a może nie tylko Marco będzie biegał, ale też Zuza się przyłączy. Dostała cały strój - wyrwał się Mario
-Gotze siedź cicho - pogroziłam mu palcem
-W sumie to dobry pomysł. Zuza do szatni idzie się przebrać, a Marco poczeka chwile - odparł Klopp
-No, ale ja miałam być tylko na chwile - jąkałam się
-15 kółeczek to tylko chwila
-Tylko, że ja nie mogę tak dużo
-Dlaczego ? - dopytywał przyjaciel mojego męża
-A co Ty taki ciekawski ?
-Tak już mam
-Dobra Zuza tym razem Ci odpuszczę
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - to ja lecę zamówić jeszcze meble
-Pa - pocałował mnie blondasek, a potem szepnął mi do ucha - kocham Cię
-Ja Ciebie też - pożegnałam się z resztą i opuściłam stadion. Pojechałam do sklepu meblowego, spędziłam tam prawie 3 godziny, ale wszystko zamówiłam.
~Two Weeks Later~
Miałam dla Marco świetną niespodziankę, położyłam "prezent" na stole w kuchni i poszłam się kąpać. Namydliłam całe ciało, spłukałam ciepłą wodą, umyłam włosy, potem się wytarłam, ubrałam, wysuszyłam i zeszłam robić obiad. Postawiłam na Lasagne, wstawiłam ją do piekarnika, nastawiłam czas, a potem zabrałam talerze, sztućce i szklanki. Nakryłam do stołu w ogrodzie, nalałam soku do dzbanka i posłał do gabinetu. Przejrzałam internet, maile, portale społecznościowe, a potem zeszłam na dół. Przy stole siedział Marco i wpatrywał się w mały strój Borussii, który kupiłam i leżał na stole.
-Cześć. Jak było na treningu ?
-Dobrze. Zuza czy my ... czy Ty ... no wiesz, jesteś w ciąży ?
-Masz szczęście, że się domyśliłeś
-Na prawdę ? - ucieszył się
-Tak - uśmiechnęłam się, a on poderwał się z krzesła i mnie przytulił
-Kocham Cie
-Ja Ciebie też - pocałowałam go, ale przerwał na pikający piekarnik, który oznajmił, że nasz obiad jest gotowy - idź do ogrodu, a ja podam obiad
-Ok - wyszedł, a ja wyjęłam z piekarnika naczynie, a za chwile postawiłam je na stole. Zjedliśmy cały obiad, Marco pojechał do klubu coś podpisać, a ja poszłam się położyć, bo byłam zmęczona. Zdążyłam się położyć do łóżka i odpłynęłam.
* Marco *
Wszedłem po treningu do domu, Zuzy nie było na dole, a na stole leżało ubranko dla dziecka. Usiadłem, patrzyłem na nie i zastanawiałem się co to znaczy. Czy Zuza jest w ciąży ? Za chwile moja żona zeszła na dół, miałem racje, będę miał dziecko, a nie przepraszam ... będziemy mieli dziecko. Cieszyłem się jak cholera, wreszcie stworzymy prawdziwą rodzinę. Jak najszybciej po obiedzie pojechałem do klubu podpisać kilka dokumentów i wróciłem do domu. Blondynka spała jednak w naszej sypialni, więc ogarnąłem trochę w domu, ale na tyle cicho, żeby jej nie obudzić.
* Zuza *
Obudziłam się dopiero po 2 w nocy, mój mąż leżał obok mnie, a wszędzie było ciemno. Miałam na sobie tylko koszulkę Nike, więc mężczyzna musiał mnie przebrać. Delikatnie, żeby go nie obudzić wstałam z łóżka, zeszłam do kuchni, nalałam sobie szklankę soku. Kilka dni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, bardzo się ucieszyłam, ale postanowiłam trochę poczekać zanim przekaże Marco tą wiadomość. Usiadłam sobie na leżaku i patrzyłam w nie o, sierpień, jeszcze ciepłe noce.
-Przeziębisz się - przyszedł Marco i okrył mnie kocem
-Dziękuje, ale jest ciepło. Czemu sie obudziłeś ?
-Nie było Cię obok i przestraszyłem się, że coś Ci się stało
-Wszystko jest okey, tylko się obudziłam i tak jakoś wyszło
-Wracasz ze mną do sypialni ?
-Yhmm - kiwnęłam głową - Zaniesiesz mnie ?
-Jasne, że tak - wziął mnie na ręce, zamknął drzwi tarasowe i szliśmy na górę
-Za kilka miesięcy będę taka ciężka, że już mnie nie udźwigniesz
-Przesadzasz kochanie
-Zobaczymy jeszcze
_________________________________________________________________________
Nie wiem co mam napisać ... ;/

piątek, 6 grudnia 2013

...

Przepraszam, ale rozdział na każdym blogu pojawi się jutro, bo dzisiaj jestem bardzo zajęta i nie dam rady dodać :* obiecuje, że jutro dodam, a może nawet w nocy ;) 

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 49.

~Saturday June 21, 2014~
* Zuza *
To dziś, najważniejszy dzień w moim życiu. O godzinie 15 wejdę do Kościoła jako Zuzanna Błaszczykowska, a wyjdę jako Zuzanna Reus. Jestem szczęśliwa, nie mam wątpliwości to będzie najszczęśliwszy dzień w moim całym życiu. A teraz niespodzianka, ze względu na jutrzejszą pierwszą rocznice ślubu Ani i Roberta bierzemy z Marco ślub w tym samym Kościele, wesele odbędzie się w tym samym miejscu, a o północy będą fajerwerki na ich cześć. Wiem, że to mój ślub, ale to moi przyjaciele i kto wie czy dalej byłabym z Marco gdyby nie Ania. Od rana się szykowałam, suknia wisiała w bardzo widocznym miejscu, bytu i dodatki od dawna przygotowane, fryzjer, makijażystka umówieni, drużyna załatwiła wszystkie sprawy, wiec mogę być spokojna. Wstałam o 9, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w jakąś zwiewną sukienkę. O 10:30 do mojego pokoju zapukała Wika wraz z fryzjerem.
-Cześć kochanie - przytuliła mnie
-Hej - uśmiechnęłam się
-Stresujesz się ?
-Nie, jestem pewna, że to ten jedyny
-Rozumiem Cię, ale Ty masz dopiero 20 lat
-Wika jesteś moją najlepszą przyjaciółką, świadkową, pomagałaś mi, a teraz w dniu ślubu pytasz czy jestem pewna ? Tak jestem pewna, chce tego ślubu, on jest tym jedynym od teraz do końca
-Nie denerwuj się już, po prostu chciałam się upewnić. Jesteś młoda nie chce, żeby potem żałowała
-Wika proszę Cię, mamy 4 godziny, chce być idealna
-Jasne - usiadłam na krześle, a fryzjer zajął się moimi włosami. Po półtorej godziny wreszcie skończył, spojrzałam w lustro i zobaczyłam śliczną fryzurę.
-Jest piękna, dziękuje - posłałam mu uśmiech
-Nie ma za co, ja będę już leciał, wszystkiego najlepszego
-Dziękuje
* Marco *
Razem z moim świadkiem - Mario byliśmy w moim pokoju i szykowaliśmy się na najważniejszy moment w moim życiu
-Mario gdzie jest moja koszula ?!
-Po pierwsze jeszcze jej nie zakładaj, a po drugie wisi w szafie
-Dzięki - wyjąłem garnitur, koszule i buty z szafy - masz obrączki ?
-Tak, spokojnie
-Denerwuje się, obiecałem jej, że wszystko będzie idealnie
-I dotrzymasz obietnicy, nie stresuj się już
-Ok
-Marco mogę o coś spytać ? Tylko wiesz pytam, żeby być pewnym
-Wal śmiało
-Czy Ty na pewno chcesz tego ślubu ?
-Gotze, a wątpisz w to ? Zakochałem się w nie, nie wyobrażam sobie bez niej życia, jest dla mnie najważniejszą osobą. Chce być z nią do końca, na dobre i na złe.
-Rozumiem i cieszę się Twoim szczęściem
-Mario powiedziałeś Ann co się stało na moim kawalerskim ?
-Nie, wiesz tylko Ty i ja o tym wiemy, więc niech tak zostanie
-Jak chcesz, ja się nie wygadam
-Wiem, przyjaźnimy się. Ufam Ci
-Która godzina ?
-12:15
-Jeszcze tylko 3 godziny
-W dodatku nie całe - zaśmialiśmy się
-Jak Wam idzie ? - do pomieszczenia weszła panna Webb
-Bardzo dobrze, a Wam ?
-Też - uśmiechnęła się - zero stresu, sama pewność
-To tak jak u mnie
* Zuza *
Czekałam na Wikę, która poszła sprawdzić co z chłopakami. Miałam już wyjść na balkon, ale ktoś zapukał do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam Anie Lewandowską.
-Wchodź - wpuściłam ją do środka
-Zuza jak się trzymasz ?
-Jestem szczęśliwa i pewna jak nigdy
-To bardzo dobrze, może nie uciekniesz z przed ołtarza - zażartowała
-Aniu mam nadzieje, że nie gniewacie się na nas z Robertem
-Niby za co ? - zaśmiała się
-Ten sam Kościół, sala weselna, ten sam weekend
-No co Ty, takie mamy miłe wspomnienia, że nie
-W takim razie bardzo się cieszę
-Zuza jest jeszcze jedna sprawa, o której chce pogadać
-Teraz ?
-Jak możemy
-Jasne, mów
-Bo ja ... - przerwały jej otwierające się drzwi
-U chłopaków wszystko okey, dają sobie rade - powiedziała Wika - ups, chyba Wam przeszkodziłam
-Nie, pogadamy potem - uśmiechnęła się Ania
-Do zobaczenia w Kościele - pocałowałam ją w policzek, kobieta opuściła pokój, a w drzwiach minęła się z moją makijażystką
-Dzień dobry
-Witam, dzisiaj robimy delikatny ślubny makijaż, tak ?
-Jasne, zgadza się
-To usiądź tutaj na krześle, bo jest dobre światło
-Nie ma problemu - usiadłam na krześle, zamknęłam oczy, a młoda kobieta zajęła się moim makijażem. Skończyła i podała mi lusterko.
-Mam nadzieje, że się spodoba
-Jest idealny, bardzo Ci dziękuje
-Nie ma za co, do widzenia
-Do widzenia - opuściła mój pokój
-Zuzia jest 14:10, ubieramy się
-Ok - poszłam do łazienki, założyłam białą bieliznę, a potem wyszłam i z pomocą mojej przyjaciółki założyłam suknie, dziewczyna wpięła mi welon, potem dodatki i na końcu buty.
-Marco już pojechał ?
-Tak, on i Mario są już w Kościele
-To jedziemy - przy pomocy brata i Wiki wyszłam z hotelu i wsiadłam do samochodu. Wszędzie reporterzy, ale w końcu sam Marco Reus bierze ślub. Podjechaliśmy pod Kościół, Kuba mnie prowadził, a Wiki trzymała moją suknie. Przy dużej pomocy ochroniarzy doszliśmy bezpiecznie do środka, drzwi się zamknęły i już nic się nie liczyło. Liczył się tylko, stał na początku, czekając na mnie. Powoli do niego doszłam, Wiki stanęła na przeciwko Mario, "pożegnałam się" z Kubą i Marco złapał moja dłoń.
-Pięknie wyglądasz - ucałował mnie w policzek
-Dziękuje - zajęliśmy swoje miejsca, wysłuchaliśmy księdza i za chwile recytowaliśmy przysięgę małżeńską.
-Ja Zuzanna biorę Ciebie Marco za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
-Ja Marco biorę Ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - uśmiechaliśmy się do siebie, ale byliśmy też wzruszeni
-A teraz poproszę obrączki - Mario podał mu kupione przez nas obrączki
-Marco przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Duch Świętego - mówiłam wsuwając obrączkę na palec Marco
-Zuzanno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, a imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - Reus wsunął mi na palec obrączkę,a mi pojedyncze łzy spłynęły po policzkach
-Ogłaszam Was mężem i żoną. Może Pan pocałować żonę - mój mąż (jak to pięknie brzmi :D) złożył czuły pocałunek na moich ustach. Po skończonej mszy złożyliśmy swoje podpisy na potrzebnych dokumentach i opuściliśmy Kościół. Wszyscy zaczęli bić brawo, reporterzy robili nam zdjęcia, ochroniarze próbowali ich powstrzymać, ale zdjęcia i tak były robione. Wsiedliśmy razem z świadkami do samochodu i udaliśmy się na sale. Ustaliliśmy, że tam goście złożą nam życzenia. Dojechaliśmy bez problemu, mój mąż pomógł mi wysiąść z auta. Kiedy już wszyscy goście przyjechali to stanęli w kolejce, aby złożyć nam życzenia. Trwało to dość długo, ale wreszcie się skończyło. Wszyscy nasi goście usiedli na swoich miejscach, a my zostaliśmy, żeby chwile porozmawiać.
-Kochanie, jak się czujesz ?
-Szczęśliwa, zadowolona, podekscytowana
-Mam to samo - przytulił mnie
-Chodźmy do nich, bo jeszcze Mario coś pomyśli
-Hahah, kocham Cię - pocałował mnie, a potem poszliśmy na sale.
~Two Hours Later~
Wesele zaczęło się rozkręcać, fajna muzyka, alkohol, taniec. Jako panna młoda będę musiała zatańczyć ze wszystkimi, no ale dam rade.
-Mogę prosić panią Reus do tańca ? - podszedł do mnie Piszczek
-No i po co tak oficjalnie ? - zaśmiałam się - jasne, że tak
-Tam jakoś samo wyszło - dołączyliśmy do tańczących, Łukasz subtelnie mnie objął i bujaliśmy się w rytm muzyki - pięknie wyglądasz
-Dziękuje - uśmiechnęłam się szczerze
-Moja kolej - podszedł do nas Marco
-Masz racje, oddaje Ci Twoją żonę - przytuliłam się do blondyna
-Zuza mój ojciec był na ślubie
-Jak to ?
-Mario go widział w Kościele
-Chcesz mu wybaczyć ?
-Po tym co o Tobie powiedział to nie, ale ...
-Ale z drugiej strony to Twój ojciec
-Nie kotku, to już nie jest mój ojciec - nie zauważyliśmy, że kołyszemy się sami na parkiecie
-Gorzko, gorzko, gorzko ! - usłyszeliśmy gości
-Słyszysz ?
-Tak - Marco mnie pocałował, a wszyscy bili brawo. Oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy do stolika
-Zuza mogłybyśmy dokończyć naszą rozmowę ? - szepnęła mi do ucha Ania
-Jasne - wstałam i wyszłyśmy na zewnątrz - co się dzieje ?
-Ja po prostu chciałam Ci powiedzieć, że jestem w ciąży
-Na prawdę - ucieszyłam się
-Tak - delikatnie się uśmiechnęła, a ja ją przytuliłam
-Gratuluje, Robert już wie ?
-Nie, tak na prawdę to Ty jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam
-Miło mi - zaśmiałam się - który tydzień ?
-Piąty tydzień
-Bardzo się cieszę
-Ja również, nawet nie wiesz jak bardzo
-Wierze na słowo
~Night~
Za 5 minut północ, wszyscy goście na zewnątrz. Staliśmy razem z Marco, Anią i Robertem, kiedy wreszcie wybiła ta magiczna godzina, naszym oczom ukazały się przepiękne fajerwerki. Ania i Robert byli bardzo zdziwienie, ale i szczęśliwi.
____________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam dodaje dzisiaj. W przyszłym tygodniu dodam 50 rozdział, epilog i koniec. Pozdrawiam :*

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 48.

* Marco *
-Marco ! Obudź się - ktoś mną potrząsał. Niechętnie otworzyłem oczy i zobaczyłem uśmiechniętą Zuzę ?!
-Zuza ?!
-Nie, Duch Święty - zaśmiała się - już po 10, więc wstawaj
-Ty żyjesz ?! - zdziwiony usiadłem na łóżku - o bożee to był tylko sen
-Kotku wszystko w porządku ?
-Gdzie my teraz jesteśmy ?
-W mieszkaniu Ani i Roberta w Warszawie, dzisiaj o 17:30 mamy lot do Dortmundu
-Czyli jest początek stycznia ?
-Tak - usiadła obok mnie i się przytuliła - opowiesz mi jaki miałeś sen ?
-Jasne - opowiedziałem jej wszystko ze szczegółami - ja myślałem, że to wszystko jest prawda
-Nie przejmuj się, już jest okey. Jesteśmy razem, wrócimy do Niemiec i wszystko będzie normalnie
-Nie dałbym sobie rady bez Ciebie
-Nie zamierzam odchodzić
-Mam nadzieje - pocałowałem ją
-Chodź do kuchni, zrobimy śniadanie
-Z Tobą zawsze
* Zuza *
Poszliśmy do kuchni, przyrządziliśmy wspólne śniadanie, które po chwili zjedliśmy.
-Kochanie zrobisz coś dla mnie ?
-To zależy co - puściłam mu oczko
-Śniło mi się, że poroniłaś i ... - nie dałam mu dokończyć
-I chcesz, żebym zrobiła test ciążowy, tak ?
-No tak - delikatnie się uśmiechnął
-Nie ma problemu, tylko musimy iść do apteki
-To może poszłabyś sama, a ja bym pobiegał ?
-Spoko, mi pasuje - ogarnęliśmy się, ja wyszłam do apteki, a on pobiegać. Weszłam do budynku, stanęłam w dość dużej kolejce, czekałam na swoją kolej. Po 15 minutach czekania nadeszła moja kolej.
-Dzień dobry, co podać ?
-Poproszę test ciążowy
-Jeden ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-11,60 - kobieta podała mi opakowanie, schowałam je do torebki, zapłaciłam i wolnym krokiem wróciłam do mieszkania. Od razu poszłam do łazienki, wykonałam test i musiałam poczekać 10 minut. Czas dłużył mi się strasznie, ale w końcu mogłam sprawdzić. Pojawiła się tylko jedna kreseczka, negatywny. Przez chwile się zastanawiałam czego tak na prawdę się spodziewałam, przecież to oczywiste, że nie jestem w ciąży. Usiadłam na kanapie w salonie i oglądałam telewizje.
-Jestem - do mieszkania wszedł Reus - wezmę prysznic i pogadamy
-Okey, czekam - spojrzałam na zegarek 12:48, jak ten czas szybko leci. O 16 musimy być na lotnisku, więc myślę, że zdążymy zjeść obiad i pojedziemy.
-O czym myślisz ?
-Marco, przestraszyłeś mnie !
-Przepraszam - przytulił mnie
-Zrobiłam test
-I co ?
-Negatywny
-Tak myślałem, trochę szkoda
-Wiem, ale obiecuje, że kiedyś zostaniesz ojcem
-W to akurat nie wątpię
-Hahahahhahaha - zaśmiałam się - za to Cię kocham
-Tylko za to ? - zrobił smutną minę
-Nie tylko - pocałowałam go
-Mam nadzieje
-Powinieneś być tego pewien
-Masz racje, jestem tego pewien w 100 %
-Marco ja chyba pojadę teraz do Marcina
-Jechać z Tobą ?
-Nie, muszę to załatwić sama. Będę za godzinkę
-Ok - zabrałam torebkę, ubrałam się i pojechałam samochodem Ani do szpitala. Weszłam do sali mojego byłego, ale łóżko było puste, więc poszłam do pokoju lekarskiego
-Dzień dobry
-Słucham, co panią sprowadza ? - zapytał oschle młody mężczyzna
-Ja się chciałam zapytać co z Panem Marcinem ... - przerwał mi
-Tym chorym na białaczkę ?
-Tak - przytaknęłam
-Zmarł dzisiaj nad ranem. Przykro mi
-Ale jak to ?! - zadziwiłam się - wczoraj z nim rozmawiałam, było dobrze
-Nie mogę udzielić pani więcej informacji
-Dobrze dziękuje, do widzenia
-Do widzenia - wyszłam ze szpitala, wsiadłam do samochodu, ale nie odjechałam, tylko patrzyłam w kierownice. W końcu się ogarnęłam, odpaliłem auto i odjechałam do domu, jak dojechałam to była już 14:13. Weszłam do mieszkania, przywitałam się z ukochanym i zajęłam się obiadem, Marco w tym czasie przyniósł nasze walizki i nakrył do stołu. Podałam obiad, szybko go zjedliśmy, posprzątaliśmy, sprawdziliśmy czy wszystko mamy i przed 16 pojechaliśmy na lotnisko, zamówioną wcześniej taksówką. Przeszliśmy przez wszystkie formalności, wsiedliśmy do samolotu i dolecieliśmy do naszego kochanego Dortmundu. W domu byliśmy o 20:30, ale byliśmy tak zmęczeni, że wzięliśmy tylko prysznic, a potem spać.
~Next Day~
Wstałam o 9, ubrałam się, zrobiłam nam śniadanie. Posprzątałam trochę w domu, bo niby kilka dni nas nie było, ale w niektórych miejscach było trochę kurzu. Cały czas myślałam czemu Marcin zmarł, przecież wszystko było w porządku, ale stwierdziłam, że to nie moja sprawa, jasne kiedyś byliśmy blisko, ale to dawno i nie prawda.
-Zuza zaprosiłem dzisiaj Lewandowskich na obiad, bo trzeba im oddać klucze i podziękować
-Dobrze, że o tym pomyślałeś, a na którą ich zaprosiłeś ?
-Na 15:30, a wcześniej moglibyśmy pójść na jakiś film do kina
-A możemy iść jutro do kina ? Dzisiaj muszę przygotować obiad, zrobić pranie, zakupy
-Jasne, tego nie przewidziałem
-Przepraszam - przytuliłam się do niego
-No co Ty, nie gniewam się - objął mnie - usiądźmy, chce o czymś pogadać
-Coś ważnego ?
-Nawet bardzo - na jego słowa trochę się przestraszyłam, ale zaryzykowałem. Usiedliśmy na kanapie i czekałam na rozwój rozmowy.
-Słucham
-Powiem Ci wszystko po kolei, ale mi nie przerywaj
-Obiecuje
-Ten sen dużo mi uświadomił wiem jak to zabrzmi,mąkę on był bardzo realistyczny i dalej nie moge uwierzyć w to co się teraz dzieje. Znamy się nie cały rok, jesteśmy zaręczeni, kochamy się i myśle, że to czas na kolejny krok, czyli ślub. Ja wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale ja jestem pewien, że chce spędzić z Tobą resztę życia i jesteś ta jedyną, najważniejszą. Jesteś gotowa mnie poślubić ?
-Tak - odparłam bez chwili zastanowienia - kocham Cię
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy
-Mam pewien pomysł na datę ślubu
-W takim razie zamieniam się w słuch
-Powiem Ci później - pocałowałam go w policzek
-No dobrze
-Która jest godzina ?
-13:01
-Co ?! - poderwałam się z kanapy - pojedziesz na zakupy ?
-Ok, tylko daj mi listę zakupów
-Jest na stole w kuchni
-To ja lecę - chłopak wyszedł z domu, a ja poszłam zrobić pranie. Posortowałam brudne ubrania i wstawiłam pierwsze pranie. Potem poszłam na dół, nakryłam do stołu na 4 osoby i zabrałam się za robienie obiadu. Brakowało mi kilku składników, więc jak tylko Marco wrócił to dokończyłam. Punkt 15:30 zadzwonił dzwonek do drzwi, mój narzeczony poszedł otworzyć, a ja postawiłam wszystko na stole
-Pięknie pachnie - powiedziała Ania wchodząc do jadalni.
-Dziękuje - przywitałam się z nią i jej mężem, a potem usiedliśmy do stołu. Jak skończyliśmy już jeść to przeszliśmy do salonu
-Bardzo Wam dziękujemy za użyczenie nam mieszkania i auta - wręczyłam Robertowi klucze
-Nie dziękujcie, od tego ma się przyjaciół
-Jesteście kochani i bardzo nam pomagacie
-Oj tam żaden problem
-Zuza, jak Marcin ? - spytała karateczka
-Zmarł
-Przykro mi, a jedziesz na pogrzeb ?
-Pomyślimy jak mamy jechać, to razem - Reus objął mnie ramieniem
-Miło widzieć Was szczęśliwych
-Zawsze jesteśmy szczęśliwi - uśmiechnęliśmy się
-Chcecie nam coś powiedzieć ?
-Dzisiaj postanowiliśmy, że bierzemy ślub
-No to czemu nic nie mówicie ? Gratulacje - przytulili nas
-Opowiadajcie co tam u Was
-Po staremu, wszystko dobrze
-To świetnie - ucieszyłam się
-Wiecie co, trzeba uczcić Wasz ślub
-Robert jak to uczcić ?
-Jutro idziemy do klubu
-Ok, pasuje nam
_______________________________________________________________________
NIESPODZIANKA !!! Postanowiłam dokończyć tego bloga, ale nie mogłam uśmiercić Zuzy, więc chciałam Wam zrobić niespodziankę, mam nadzieje, że mi się udała :* Chce jak najszybciej dokończyć tego bloga, żeby zacząć następnego, więc na tym blogu następny pojawi się w ten piątek. Pozdrawiam 

wtorek, 26 listopada 2013

ZAPRASZAM

Zapraszam na mojego kolejnego bloga. Na razie są tylko bohaterowie, bo jak dobrze wiecie mam szlaban :) Blog jest o Ani Stachurskiej i Robercie Lewandowskim :) Pozdrawiam 


PS.Co do rozdziału na tym blogu to postaram się dodać jutro lub w czwartek.