piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 47.

* Narracja 3-osobowa *
Respirator do którego podłączona była dziewczyna zaczął piszczeć oznajmiając, że jej serce przestaje pracować. W sali pojawiają się lekarze, pielęgniarki, jej narzeczony załamany siada na korytarzu. Walka o życie młodej blondynki z minuty na minutę jest coraz cięższa, nie daje się przywrócić akcji serca. Masaż serca, defibrylator, podniesione krzyki lekarzy, ale to nic nie daje. Nagle jej serce podejmuje walkę, na chwile wszystko się normuje, lecz zaraz znowu przestaje bić. Z każdą chwilą nadzieje mijają, na korytarzu pojawia się jej brat, znajomi, narzeczony nadal czeka na jakąkolwiek informacje. Respirator pokazał delikatny ruch, lekarze walczą jeszcze bardziej, lecz niestety to nic nie daje. Dziewczyna umiera.
-Czas zgonu 22:03 - mówi lekarz prowadzący zdejmując rękawiczki. Wyszedł na korytarz gdzie czekali jej najbliżsi, nie potrzeba było, żadnych słów, jednej ruch głową, spowodował fale łez u wszystkich. Marco Reus piłkarz, który nigdy nie był zakochany stracił miłość swojego życia, pod wpływem emocji przewrócił kilkanaście krzeseł i wyszedł ze szpitala. Przed wejściem czekał na niego tłum dziennikarzy.
-Co z pańską narzeczoną ?
-Obudziła się ?
-Jak się czuje ?
-Kiedy opuści szpital ?
-Pogodziliście się ?
Wszystkie pytania przygnębiły go jeszcze bardziej, łzy zalśniły w jego oczach, a potem spłynęły po policzkach.
-Nie żyje - wypowiedział te dwa słowa ze ściśniętym gardłem, minął wszystkich nie zwracając uwagi na ich kolejne pytania. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał z piskiem opon, wbiegł do domu, a potem do garderoby. Usiadł na podłodze wśród jej ubrań, czuł zapach jej ulubionych perfum, zamykał oczy i widział jej uśmiech. Ich ostatnia spędzona chwila to kłótnia, do końca życia będzie żałował, ale będzie miał też wyrzuty sumienia. Będzie myślał, że ten wypadek zdarzył się przez niego. Tylko czy to był tylko wypadek ... ?
Tymczasem jej najbliżsi w fatalnym stanie opuścili szpital, wszyscy bez wyjątku płakali, stracili jedną z ważniejszych osób. To mogło przydarzyć się każdemu, ale przytrafiło się jej. Młodej 19 letniej dziewczynie, która miała przed sobą całe życie, planowała założyć rodzinę, lecz wszystko szlak trafił. Znajomi rozjechali się do swoich domów, ale obiecali sobie, że pojadą do swojego przyjaciela następnego dnia. Muszą mu w końcu jakoś pomóc w tej fatalnej dla wszystkich sytuacji, nie można zapomnieć o śmierci najbliższej osoby od razu, ale trzeba żyć dalej, a przynajmniej się starać.
Agata i Kuba Błaszczykowscy odebrali córkę od opiekunki, ale nie mieli siły ani ochoty na zabawę, więc włączyli jej bajkę, a sami udali się do kuchni, żeby porozmawiać o tym co się stało.
-Cały czas nie mogę w to uwierzyć - chlipała blondynka
-A co ja mam powiedzieć to moja siostra, jak ja to powiem babci ?
-Kuba ona nie może dowiedzieć się z gazet czy telewizji, trzeba lecieć do Polski
-Marco będzie chciał, żeby pogrzeb odbył się w Dortmundzie
-W takim razie trzeba ją ściągnąć tutaj
-Pojadę po nią, jutro po południu wyjadę
-Kuba, ale przecież jesteś w żałobie, zestresowany, a to jest daleko
-Agata wiem, ale to jest nasza babcia, jak dowie się z telewizji to będzie załamana
-Zadzwoń do niej, powiedz to bardzo delikatnie, a na jutro po południu możesz zarezerwować bilet lotniczy
-Może masz racje
-Mamo ! - słychać było krzyk Oliwki
-Idę kochanie - kobieta poderwała się z krzesła i pobiegła do córki, która ją zawołała. Piłkarz zrobił dwie herbaty i przygotował leki uspokajające.
Ewa i Łukasz Piszczek nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Siostra ich przyjaciela zmarła, zostawiając w rozpaczy wiele ważnych osób. Dotarli do domu, Łukasz zaniósł małą Sarę do jej pokoju, bo zdążyła usnąć w samochodzie. Zapłakana Ewa usiadła w salonie na podłodze, opierając się o szafkę, łzy kapały na podłogę, a kobieta nie potrafiła ich opanować.
-Ewciu - mąż ją przytulił - to trudna sytuacja dla wszystkich, ale musimy jakoś dać rade. Ułoży się, musisz się ułożyć
-Łukasz, ona nie żyje, nie wróci. To wszystko przez głupie nieporozumienie
-To nie jest niczyja wina, lekarze robili co mogli, ale widocznie obrażenia były zbyt poważne
-Mówisz jakby Cię to nie obchodziło ! - krzyknęła i uciekła z salonu
Ann i Mario wrócili do mieszkania, modelka od razu odwołała wszystkie castingi, pokazy i sesje, a chłopak obiad u rodziców. Ich przyjaciel był najważniejszy, a w szczególności teraz, kiedy jego narzeczona zmarła. Para postanowiła przygarnąć do siebie blondyna, w końcu w domu wszystko będzie mu się kojarzyło z Zuzą.
-Ann kotku nie płacz - objął ją
-Przestanę jak Ty też nie będziesz
-Przepraszam, masz prawo płakać, a raczej mamy prawo. Zuza była dla mnie jak siostra
-Mario to nie może być prawda, ona była taka młoda, zakochana
-Wiem, też nie mogę w to uwierzyć. Marco jest załamany
-Dobrze, że weźmiemy go do siebie
-O ile się zgodzi
-Mario on musi, najwyżej masz go zmusić
-Obiecuje kochanie
-Pójdę przygotować pokój gościnny
-Dobrze
Ania i Robert Lewandowscy wrócili do swojego apartamentu, karateczka była w strasznym stanie, zapłakana, roztrzęsiona, obwiniała się o śmierć swojej najlepszej przyjaciółki. Mąż wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, położył się obok niej i starał się ją jakoś pocieszyć.
-Ania to nie Twoja wina
-Robert, przecież jakbym jej nie powiedziała wtedy w nocy to nie byłoby tego wypadku
-Nie możesz się obwiniać, zrobiłaś to co uważałaś za słuszne, ale nie zmusiłaś jej też, żeby przyjechała
-Ja tylko chciałam, żeby wszystko się ułożyło, żeby byli szczęśliwi
-Wiem, kochanie, ale już spokojnie. Nie obwiniaj się, proszę Cię
-Przepraszam
-Aniu nie masz za co. Odpocznij, a ja zrobię jakąś herbatę
-Dziękuje - brunet wyszedł z sypialni, a karateczka dalej płakała
Marco Reus mimo, że był twardym mężczyzną nie potrafił powstrzymać łez nawet na chwile. Wszystko w jego pięknym, dużym domu przypominało mu o zmarłej już narzeczonej. Blondyn rozrzucił wszystkie jej ubrania po garderobie, wylał perfumy, zrzucił zdjęcia ze ścian. W całym domu był ogromny bałagan, chaos, ale jemu to nie przeszkadzało. Wyjął piwo z lodówki i usiadł na kanapie, jego jedyne marzenie teraz to zapomnieć, upić się i jak najszybciej zobaczyć się z największą miłością swojego życia.
~One Week Later~
Dziś miał się odbyć pogrzeb Zuzanny Błaszczykowskiej, rodzina, przyjaciele, drużyna Borussii Dortmundu, część Reprezentacji Polski, fani. Wszyscy pojawili się w Dortmundzkim kościele, oczywiście nie wszyscy się zmieścili i nie wszyscy zostali wpuszczeni, ale pogrzeb to pogrzeb nikomu nie można zabronić w nim uczestniczyć. Marco Reus nie mógł się pozbierać po śmierci Zuzy, nie chodził na treningi, z nikim nie rozmawiał. Jedyne na co się zgodził to zamieszkać u swojego przyjaciela, ale nie wychodził ze swojego pokoju gościnnego, żadne z jego przyjaciół nie potrafiło mu pomóc. Jurgen Klopp, który traktuje swoich piłkarzy jak najbliższą rodzinę, zrozumiał tą sytuacje, a nawet próbował rozmawiać z chłopakiem, ale nic to nie pomogło. Wszyscy ubrani w czarne stroje pojawili się pod kościołem o 12:30, msza zleciała bardzo szybko, a potem uczestnicy pogrzebu udali się na cmentarz. Kiedy ksiądz skończył mówić, oddał głos Jakubowi Błaszczykowskiemu.
-Nie wiem od czego mam zacząć, ponieważ dalej nie mogę uwierzyć w to, że moja ukochana, mała siostrzyczka zmarła. Ten wypadek był dla nas wszystkich szokiem, do końca byliśmy pewni, że wszystko się ułoży, a nawet w dniu śmierci było lepiej. Zuza była młoda, energiczna, wszystkich starała się pomóc, dobro innych stawiała ponad swoje. Wiele razy ratowała mnie od różnych złych decyzji, ale ja też jej pomagałem, oddałbym wszystko, żeby teraz siedzieć z nią w domu. Niektóre decyzje podejmowała pochopnie, ale jak wszystko przemyślała na spokojnie, poukładała sobie wszystko w głowie wracała i potrafiła sama przeprosić. Pamiętam jak kilka lat temu w święta Bożego Narodzenia składała mi życzenia była taka radosna, uśmiechnięta, ale widziałem, że coś było nie tak. Okazało się, że kilka godzin wcześniej pokłóciła się ze swoją najlepszą przyjaciółką, nie widziałem jak mam jej pomóc, ale coś tam jej doradziłem. Dziękowała mi potem chyba z milion razy, mimo tego, że zrobiłem to z miłości do niej. Była jedną z ważniejszych kobiet w moim życiu, dlatego nigdy nie spodziewałem się, że będę przemawiał na jej pogrzebie. Dziękuje - łzy spływały po jego policzkach, ale nie wstydził się tego, jego siostra zmarła, a on miał udawać, że nic się nie stało ? Nigdy by tego nie zrobił. Wszystkie osoby odeszła z cmentarza, został tylko Marco i Ania Lewandowska, obydwoje obwiniali się za to co się stało, lecz nie widzieli, że za wypadkiem stoi jedna znienawidzona przez wszystkich osoba. Obydwoje płakali, jednak kobieta stwierdziła, że zostawi przyjaciela, w końcu to on jest najbardziej pokrzywdzony w tym wszystkim.
-Dlaczego mi to zrobiłaś ?! Miałaś walczyć, obudzić się, mieliśmy być szczęśliwi, zacząć wszystko od nowa. Dlaczego w ogóle wsiadłaś do tego cholernego samochodu ?! Było późno, Ty byłaś zmęczona, zdenerwowana, mogłaś o tym przez chwile pomyśleć, zadzwonić do mnie, wyjaśniłbym Ci to przez telefon, albo Skypa. Kurwa Zuza musiałaś ?! Wiesz jak ja się teraz czuje, jak my wszyscy się czujemy, zostawiłaś nas, tak po prostu. Zresztą zawsze tak robisz do Berlina wyjechałaś bez pożegnania, nikomu nic nie powiedziałaś, no może oprócz Ani i Roberta, ale jakbyś im nie powiedziała to nikt by nie wiedział czy żyjesz. Kochanie proszę Cię ja nie chce, żeby to się tak skończyło, nie teraz, nie tak szybko. - z każdym słowem płakał coraz bardziej, ale było trudne do opanowania, już nawet ich nie wycierał, bo to nie miało sensu.
__________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !!! Wiem, zabijecie mnie :/ niektóre znają mój adres, więc zaczynam się bać o swoje życie :( To był najcięższy rozdział, jaki pisałam i wiem, że to głupio zabrzmi, ale jak go czytałam tuż przed dodaniem to się popłakałam :( Obiecuje, że to jeszcze nie koniec bloga, chociaż może następny rozdział to będzie epilog. Nie wiem, jeszcze nie zdecydowałam. Pamiętajcie, że Was kocham :* Pozdrawiam 

11 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Jak zaczęłam czytać ten rozdział łzy zaczęły powoli napływać mi do oczu i kiedy już dotarłam do najgorszego słowa to poleciały i nie umiałam ich powstrzymać. Miałam nadzieję, że inaczej potoczą się ich losy, ale wyszło inaczej. Mam nadzieję, że po zakończeniu tego bloga będzie jeszcze mnóstwo innych tak samo ZAJEBISTYCH jak ten. (Przepraszam za słowo, ale innego nie znalazłam :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuza nie zyje :( szczesliwego konca nie bedzie :( zajrze tuaj w nastepny piatek.... pozdrawiam a teraz przechodze na blog emma i marco...

    OdpowiedzUsuń
  3. popłakałam się... czemu to zrobiłaś ? miało być pięknie, a tu...

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko . poryczalam sie i nie moge tego opanowac .swietny rodzial . szkoda ze umarla . :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie Nie. Nieeee!!! Tak nie może być! Tylko nie Zuza. Czemu nie może to być śmierć kliniczna gdzie zaraz się obudzi. Albo to tylko zły sen Marco Kuby albo Ani? Nie ona musi żyć.. Rycze.. Olii :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryczę ;C Jak mogłaś ? Ja się pytam , tak nie może być ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. wszystkie blogi jakie czytalam z udzialem Marco Reusa maja happy end ... ten jest inny... gratuluje pomyslu.... zycie to nie telenowela gdzie wszystko zawsze dobrze sie konczy:) i glowni bohaterownie zyja dlugo i szczesliwie.... tu pokazalas ze trzeba szanowac co sie ma i jesli pojawiaja sie problemy nie mozna od nich uciekac trzeba starac sie stawic im czolo bo pozniej moze byc za pozno na wyjasnienia...... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Serio ?? Musisz mi to robić ? Pamiętasz jak rozmawiałyśmy i mówiłaś że napewno będzie happy end ? Że nie możesz się z nimi rozstać bo się zżyłaś? A tu co ? Wiesz co ? Jestem smutna ;c no ale co ja mogę ? Rozdział jest fajnie napisany i narracja 3osobowa genialna.
    Czekam na next
    Pozdrawiam/Julie ;***
    Ps. Sorry że tak chaotycznie ale pisałam kom pod wpływwem ogromnego szoku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co Tobą kierowało przy pisaniu tego rozdziału?! Masakra! Nie przypuszczałam, że to wszystko się tak potoczy... Niech no ja tylko znajdę moje widły, to radzę Ci uciekać!
    Ryczałam jak jakiś debili, a przecież to tylko fikcja!
    Nie wiem co i jak zrobisz, ale musisz to wszystko naprawić!
    Jak ja wytrzymam do piątku, to sama nie wiem, ale jakoś spróbuję xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. o nie zuza nie żyje... popłakałam sie na końcu ! z niecierpliwością czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też płakałam... ja pierdzielę po prostu DLACZEGO ? Nie wiem co tobą kierowało ? Miałaś doła ? Jeezu nie wiem po prostu i jeszcze zawiesiłaś !
    mASAKra !!

    W wolnej chwili zapraszam do mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń