środa, 27 listopada 2013

Rozdział 48.

* Marco *
-Marco ! Obudź się - ktoś mną potrząsał. Niechętnie otworzyłem oczy i zobaczyłem uśmiechniętą Zuzę ?!
-Zuza ?!
-Nie, Duch Święty - zaśmiała się - już po 10, więc wstawaj
-Ty żyjesz ?! - zdziwiony usiadłem na łóżku - o bożee to był tylko sen
-Kotku wszystko w porządku ?
-Gdzie my teraz jesteśmy ?
-W mieszkaniu Ani i Roberta w Warszawie, dzisiaj o 17:30 mamy lot do Dortmundu
-Czyli jest początek stycznia ?
-Tak - usiadła obok mnie i się przytuliła - opowiesz mi jaki miałeś sen ?
-Jasne - opowiedziałem jej wszystko ze szczegółami - ja myślałem, że to wszystko jest prawda
-Nie przejmuj się, już jest okey. Jesteśmy razem, wrócimy do Niemiec i wszystko będzie normalnie
-Nie dałbym sobie rady bez Ciebie
-Nie zamierzam odchodzić
-Mam nadzieje - pocałowałem ją
-Chodź do kuchni, zrobimy śniadanie
-Z Tobą zawsze
* Zuza *
Poszliśmy do kuchni, przyrządziliśmy wspólne śniadanie, które po chwili zjedliśmy.
-Kochanie zrobisz coś dla mnie ?
-To zależy co - puściłam mu oczko
-Śniło mi się, że poroniłaś i ... - nie dałam mu dokończyć
-I chcesz, żebym zrobiła test ciążowy, tak ?
-No tak - delikatnie się uśmiechnął
-Nie ma problemu, tylko musimy iść do apteki
-To może poszłabyś sama, a ja bym pobiegał ?
-Spoko, mi pasuje - ogarnęliśmy się, ja wyszłam do apteki, a on pobiegać. Weszłam do budynku, stanęłam w dość dużej kolejce, czekałam na swoją kolej. Po 15 minutach czekania nadeszła moja kolej.
-Dzień dobry, co podać ?
-Poproszę test ciążowy
-Jeden ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-11,60 - kobieta podała mi opakowanie, schowałam je do torebki, zapłaciłam i wolnym krokiem wróciłam do mieszkania. Od razu poszłam do łazienki, wykonałam test i musiałam poczekać 10 minut. Czas dłużył mi się strasznie, ale w końcu mogłam sprawdzić. Pojawiła się tylko jedna kreseczka, negatywny. Przez chwile się zastanawiałam czego tak na prawdę się spodziewałam, przecież to oczywiste, że nie jestem w ciąży. Usiadłam na kanapie w salonie i oglądałam telewizje.
-Jestem - do mieszkania wszedł Reus - wezmę prysznic i pogadamy
-Okey, czekam - spojrzałam na zegarek 12:48, jak ten czas szybko leci. O 16 musimy być na lotnisku, więc myślę, że zdążymy zjeść obiad i pojedziemy.
-O czym myślisz ?
-Marco, przestraszyłeś mnie !
-Przepraszam - przytulił mnie
-Zrobiłam test
-I co ?
-Negatywny
-Tak myślałem, trochę szkoda
-Wiem, ale obiecuje, że kiedyś zostaniesz ojcem
-W to akurat nie wątpię
-Hahahahhahaha - zaśmiałam się - za to Cię kocham
-Tylko za to ? - zrobił smutną minę
-Nie tylko - pocałowałam go
-Mam nadzieje
-Powinieneś być tego pewien
-Masz racje, jestem tego pewien w 100 %
-Marco ja chyba pojadę teraz do Marcina
-Jechać z Tobą ?
-Nie, muszę to załatwić sama. Będę za godzinkę
-Ok - zabrałam torebkę, ubrałam się i pojechałam samochodem Ani do szpitala. Weszłam do sali mojego byłego, ale łóżko było puste, więc poszłam do pokoju lekarskiego
-Dzień dobry
-Słucham, co panią sprowadza ? - zapytał oschle młody mężczyzna
-Ja się chciałam zapytać co z Panem Marcinem ... - przerwał mi
-Tym chorym na białaczkę ?
-Tak - przytaknęłam
-Zmarł dzisiaj nad ranem. Przykro mi
-Ale jak to ?! - zadziwiłam się - wczoraj z nim rozmawiałam, było dobrze
-Nie mogę udzielić pani więcej informacji
-Dobrze dziękuje, do widzenia
-Do widzenia - wyszłam ze szpitala, wsiadłam do samochodu, ale nie odjechałam, tylko patrzyłam w kierownice. W końcu się ogarnęłam, odpaliłem auto i odjechałam do domu, jak dojechałam to była już 14:13. Weszłam do mieszkania, przywitałam się z ukochanym i zajęłam się obiadem, Marco w tym czasie przyniósł nasze walizki i nakrył do stołu. Podałam obiad, szybko go zjedliśmy, posprzątaliśmy, sprawdziliśmy czy wszystko mamy i przed 16 pojechaliśmy na lotnisko, zamówioną wcześniej taksówką. Przeszliśmy przez wszystkie formalności, wsiedliśmy do samolotu i dolecieliśmy do naszego kochanego Dortmundu. W domu byliśmy o 20:30, ale byliśmy tak zmęczeni, że wzięliśmy tylko prysznic, a potem spać.
~Next Day~
Wstałam o 9, ubrałam się, zrobiłam nam śniadanie. Posprzątałam trochę w domu, bo niby kilka dni nas nie było, ale w niektórych miejscach było trochę kurzu. Cały czas myślałam czemu Marcin zmarł, przecież wszystko było w porządku, ale stwierdziłam, że to nie moja sprawa, jasne kiedyś byliśmy blisko, ale to dawno i nie prawda.
-Zuza zaprosiłem dzisiaj Lewandowskich na obiad, bo trzeba im oddać klucze i podziękować
-Dobrze, że o tym pomyślałeś, a na którą ich zaprosiłeś ?
-Na 15:30, a wcześniej moglibyśmy pójść na jakiś film do kina
-A możemy iść jutro do kina ? Dzisiaj muszę przygotować obiad, zrobić pranie, zakupy
-Jasne, tego nie przewidziałem
-Przepraszam - przytuliłam się do niego
-No co Ty, nie gniewam się - objął mnie - usiądźmy, chce o czymś pogadać
-Coś ważnego ?
-Nawet bardzo - na jego słowa trochę się przestraszyłam, ale zaryzykowałem. Usiedliśmy na kanapie i czekałam na rozwój rozmowy.
-Słucham
-Powiem Ci wszystko po kolei, ale mi nie przerywaj
-Obiecuje
-Ten sen dużo mi uświadomił wiem jak to zabrzmi,mąkę on był bardzo realistyczny i dalej nie moge uwierzyć w to co się teraz dzieje. Znamy się nie cały rok, jesteśmy zaręczeni, kochamy się i myśle, że to czas na kolejny krok, czyli ślub. Ja wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale ja jestem pewien, że chce spędzić z Tobą resztę życia i jesteś ta jedyną, najważniejszą. Jesteś gotowa mnie poślubić ?
-Tak - odparłam bez chwili zastanowienia - kocham Cię
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy
-Mam pewien pomysł na datę ślubu
-W takim razie zamieniam się w słuch
-Powiem Ci później - pocałowałam go w policzek
-No dobrze
-Która jest godzina ?
-13:01
-Co ?! - poderwałam się z kanapy - pojedziesz na zakupy ?
-Ok, tylko daj mi listę zakupów
-Jest na stole w kuchni
-To ja lecę - chłopak wyszedł z domu, a ja poszłam zrobić pranie. Posortowałam brudne ubrania i wstawiłam pierwsze pranie. Potem poszłam na dół, nakryłam do stołu na 4 osoby i zabrałam się za robienie obiadu. Brakowało mi kilku składników, więc jak tylko Marco wrócił to dokończyłam. Punkt 15:30 zadzwonił dzwonek do drzwi, mój narzeczony poszedł otworzyć, a ja postawiłam wszystko na stole
-Pięknie pachnie - powiedziała Ania wchodząc do jadalni.
-Dziękuje - przywitałam się z nią i jej mężem, a potem usiedliśmy do stołu. Jak skończyliśmy już jeść to przeszliśmy do salonu
-Bardzo Wam dziękujemy za użyczenie nam mieszkania i auta - wręczyłam Robertowi klucze
-Nie dziękujcie, od tego ma się przyjaciół
-Jesteście kochani i bardzo nam pomagacie
-Oj tam żaden problem
-Zuza, jak Marcin ? - spytała karateczka
-Zmarł
-Przykro mi, a jedziesz na pogrzeb ?
-Pomyślimy jak mamy jechać, to razem - Reus objął mnie ramieniem
-Miło widzieć Was szczęśliwych
-Zawsze jesteśmy szczęśliwi - uśmiechnęliśmy się
-Chcecie nam coś powiedzieć ?
-Dzisiaj postanowiliśmy, że bierzemy ślub
-No to czemu nic nie mówicie ? Gratulacje - przytulili nas
-Opowiadajcie co tam u Was
-Po staremu, wszystko dobrze
-To świetnie - ucieszyłam się
-Wiecie co, trzeba uczcić Wasz ślub
-Robert jak to uczcić ?
-Jutro idziemy do klubu
-Ok, pasuje nam
_______________________________________________________________________
NIESPODZIANKA !!! Postanowiłam dokończyć tego bloga, ale nie mogłam uśmiercić Zuzy, więc chciałam Wam zrobić niespodziankę, mam nadzieje, że mi się udała :* Chce jak najszybciej dokończyć tego bloga, żeby zacząć następnego, więc na tym blogu następny pojawi się w ten piątek. Pozdrawiam 

4 komentarze:

  1. Już martwiłam się, że jednak uśmiercisz Zuzę, a tu proszę jaka niespodzianka. Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niespodzianka udała się w 100% :D
    Strasznie się cieszę że Zuza jednak żyje i dalej będziesz pisała ;)
    Pewnie, krótko, bo krótko ale zawsze coś ;p
    Pozdrawiam i duużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już wspominałam KOCHAM CIE <3
    Świetny zwrot akcji i genialna niespodzianka c; naprawdę mnie wkręciłaś BRAWO dla Ciebie
    Ślub Marco i Zuzy *-* nie mogę się doczekać.
    Chyba mój ulubiony rozdział od dzisiaj :P
    Czekam na piątek
    Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚLUB Marco i Zuzy <333 Nareszcie ! :3
    Zuza żyje . Jeeej ^^ Ciekawa jestem co się wydarzyło na kawalerskim Marco .... Pozdrowionka czekam na next ;) Oliii ;3
    P.S.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie; Mario, w przyszłości również Marco ;)
    http://milosc-zatrzyma-czas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń