piątek, 27 września 2013

Rozdział 39.

~Two Days Later - Evening~
Powiedzenie "Święta, Święta i po Świętach" idealnie się sprawdza, dopiero co szykowaliśmy się z Marco do wspólnych świąt, a one już się skończyły. Było tak jak sobie wymarzyłam, nie kłóciliśmy się, no może troszeczkę się droczyliśmy. Jutro wieczorkiem wylatujemy już na Karaiby gdzie wspólnie ze znajomymi spędzimy sylwestra, walizki mamy już spakowane, więc nie będzie bieganiny. Marco wyszedł biegać, a ja położyłam się w łóżku w sypialni i oglądałam Tv, ponieważ nie było nic ciekawego, to w kółko latałam po kanałach. Po jakimś czasie zrobiłam się głodna, więc zeszłam do kuchni zrobiłam sobie kanapki i popiłam je herbatą. Kiedy zmywałam naczynia wrócił Marco, objął mnie z tyły i składał delikatne i subtelne pocałunki na mojej szyi.
-Mam na Ciebie straszną ochotę
-Tak ? - odwróciłam się do niego
-Przez cały czas myślałem tylko o Tobie
-To przeciwnie do mnie - zaśmiałam się
-Tak to rzeczywiście jest zabawne - nie przestawał mnie całować
-Wiem - teraz to ja go pocałowałam, a on podniósł mnie i posadził na blacie - łóżko jest pościelone
-Trudno - wziął mnie na ręce, po drodze ściągaliśmy swoje ubrania, do sypialni dotarliśmy tylko w bieliźnie, która po chwili przywitała się z podłogą, no może nie dosłownie, bo mój stanik wylądował na żyrandolu :D
* Kuba *
Stwierdziliśmy całą paczką, że zrobimy małą imprezkę, nasz wybór padł na dom Zuzy i Marco. Umówiliśmy się, że spotkamy się pod ich domem i razem wejdziemy. Równo o 20 zjechaliśmy się pod ich dom, zaparkowaliśmy auta, przeszliśmy przez furtkę, która była otwarta, jak byliśmy już pod drzwiami chcieliśmy zadzwonić, ale okazało się, że drzwi również są otwarte. Weszliśmy do salonu, a tam zastaliśmy piękny widok, po całym salonie, a potem schodach porozrzucane były ubrania Zuzy i Marco. Niby to moja siostra i mój kumpel, ale na ten widok zacząłem się śmiać, a reszta za mną
-Chyba powinniśmy wyjść - powiedziała Ania
-Oj tam - zaśmiał się Mario - nie pierwszy raz ich nakrywamy
-My pierwszy - powiedzieliśmy i na niego spojrzeliśmy
-Haha ja wszedłem im do sypialni
-Zapukałeś chociaż ?
-Nie - uśmiechnął się
-Chodźmy stąd - odparła Aga
-No, ale to byłoby bez sensu
-To może wyjdźmy i po prostu zadzwonimy do drzwi ?
-Będziemy udawać, że nic nie wiemy
-Masz lepszy pomysł ?
-No nie, ale możemy się jeszcze chwile zastanowić
-Już nie musicie - Zuza zeszła po schodach,
-Hej, jaka niespodzianka
-Ogromna - zaśmiała się - Marco zaraz przyjdzie
-Ok, to my usiądziemy sobie w salonie
-Jasne :)
* Zuza *
Leżeliśmy wtuleni w siebie, ale usłyszeliśmy na dole jakieś głosy, jak lepiej się wsłuchaliśmy okazało się, że to nasi kochani przyjaciele, szybko się ogarnęliśmy, ja zeszłam na dół, a Marco został, żeby ogarnąć sypialnie. Jak zeszłam, to zebrałam nasze ciuchy, zaniosłam je z powrotem do sypialni i razem z Reusem zeszliśmy do nich do salonu. Marco zaniósł jakieś piwo, a ja przy pomocy dziewczyn przygotowałam jakieś przekąski. Wszystko postawiłam na stoliku w salonie i usiadłam obok Marco, który objął mnie ramieniem, jednak za chwile i tak musiałam, bo na górze dzwonił mój telefon. Poszłam po niego, a na wyświetlaczu iPhona zobaczyłam zdjęcie Wiki, więc szybko odebrałam.
-Hej, co tam ?
-Jestem na chwile w Dortmundzie, chcesz się spotkać ?
-Jasne, ale co to znaczy na chwile ?
-No wczoraj przyjechałam, a po jutrze wyjeżdżam. A po za tym chciałam z Tobą pogadać
-No ok, to może przyjdziesz do nas. Wszyscy u nas są
-Wiesz co przepraszam, ale wolałabym spotkać się tylko w cztery oczy
-Żaden problem, to gdzie ?
-Może wpadniesz do mnie ?
-Ok, to biorę rzeczy i zaraz u Ciebie będę
-Czekam, pa
-Buziaki
Wzięłam torebkę, schowałam do niej klucze, zadzwoniłam po taksówkę, a potem schowałam telefon. Zeszłam na dół, ucałowałam Marco w policzek i pożegnałam się z przyjaciółmi.
-Przepraszam Was, ale moja friend mnie potrzebuje
-Wika jest w Dortmundzie ?
-Tak, ale pojutrze wyjeżdża, a ma jakiś problem
-Nie martw się jeszcze trochę tu pobędziemy - zaśmiał się Piszczu
-W to akurat nie wątpię, pa
-Pa
Wsiadłam do taksówki, podałam adres przyjaciółki, a po kilkunastu minutach już tam byłam. Zadzwoniłam do drzwi, weszłam na odpowiednie piętro, a potem od razu do mieszkania.
-Cześć - ucałowałam ją w policzek
-Hej, dzięki, że przyjechałaś
-Nie ma problemu - uśmiechnęłam się
-Chodź usiądziemy w salonie - przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie
-Mów o co chodzi, bo umrę z ciekawości
-Pamiętasz Alexa ?
-Jasne, że tak. Jesteście razem ?
-No właśnie on chce, ale ja nie wiem
-Dziewczyno czego Ty nie wiesz ? Chłopak chodzi za Tobą od kilku miesięcy.
-Tak, ale ja się boje, że ... - przerwałam jej
-Kochasz go ?
-Chyba tak
-To na co czekasz ? Bierz telefon i dzwoń do niego
-To nie jest takie proste
-No, ale czemu ?!
-A jak on się mną tylko bawi ?
-Wika na pewno nie
-Skąd możesz wiedzieć ?
-Jak byłam z nim wtedy na kolacji, to opowiedział mi pewną historie i jestem pewna, że on do tej pory to pamięta
-Jaką historię ?
-Ja Ci nie mogę powiedzieć, bo raczej on by to wolał zrobić
-Ok, masz racje
-Dzwoń
-Dobra - westchnęła
Zostawiłam dziewczynę samą w salonie i poszłam do niej do sypialni, usiadłam na jej szerokim parapecie i wpatrywałam się w ulicę. Już się ściemniło, na szczęście paliły się uliczne latarnie, a na niebie było widać gwiazdy, długo się w nie wpatrywałam, aż nagle ujrzałam spadającą gwiazdkę, zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie. Nie wierze w żadne przesądy, ale w spadające gwiazdy tak, już kilka razy pomyślałam życzenie w takiej sytuacji i za każdym razem się spełniało. Zmęczona odwróciłam głowę i okazało się, że w pokoju stoi Wika, przyjrzałam jej się bardziej i ujrzałam, że dziewczyna płacze.
-Co się stało ? - automatycznie wstałam i ją przytuliłam
-Zadzwoniłam i odebrała jakaś dziewczyna - jeszcze bardziej się popłakała
-Mówiła coś ?
-Tak, że Alex się kąpie, bo mieli wyczerpujący wieczór
-Wika, to na pewno da się wyjaśnić
-On się mną bawił - mocniej się we mnie wtuliła
-Spokojnie, jestem pewna, że nie
-Ja się w nim zakochałam
-Zadzwonisz do niego jutro i wszystko sobie wyjaśnienie
~2 godziny później~
Wstałam z łóżka mojej przyjaciółki, przykryłam ją kołdrą i zeszłam na dół. Przez cały czas dziewczyna płakała, dopiero przed chwilą usnęła, zrobiłam sobie herbatę i miałam już usiąść na kanapie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie, ale poszłam otworzyć, nie miałam pojęcia kto o tej porze mógł przyjść, ale jak otworzyłam drzwi wszystko stało się jasne. To był Alex.
-Co Ty tu robisz ?
-Muszę pogadać z Wiką
-O czym ?
-Wiem, że dzwoniła, ale ja się kąpałem, a telefon odebrała moja siostra. Muszę jej to wyjaśnić
-Wika jest w sypialni. Śpi
-Jedź do domu, a ja się nią zajmę i poczekam, aż się obudzi
-Dzięki - cmoknęłam go w policzek, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam
Wyszłam przed blok, zamówiłam sobie taksówkę, która wyjątkowo szybko pojawiła się, wsiadłam do niej, a za chwile wysiadłam pod domem. Pod naszym domem nadal stały samochody, więc pewnie wszyscy są, weszłam do środka, rozebrałam się w przedpokoju i poszłam do salonu. Usiadłam obok Marco i przytuliłam się do niego, uwielbiam Wikę, ale pocieszenie jej w sprawach sercowych nie należy do najłatwiejszych zadań.
-Jak tam Wika ?
-Aktualnie pewnie śpi, ale wcześniej było fatalnie
-Alex ? - zapytała Ania
-Skąd wiedziałaś ?
-Domyśliłam się
-Wpuściłam go do jej mieszkania jak spała, więc może mnie jutro zabić
-Chyba podziękować - zaśmiał się Mario
-Ona jest tak uparta, że raczej prędko się nie pogodzą
-Oni byli parą ?
-Szczerze ? Nie ogarniam ich, chyba nie, ale on chyba uważa inaczej
-No widzisz kochanie, nie potrzebnie pojechałaś - Marco mnie objął
-No nie powiedziałabym - uśmiechnęłam się
-A tak w ogóle to o co poszło ?
-O jego siostrę
-Co ?!
-Jego siostra odebrała jego telefon i Wika myślała, że są parą, bo ta powiedziała, że mieli wyczerujący wieczór - zaśmiała się
-Też bym miała skojarzenia - zaśmiała się Ewcia
-No ja raczej nie, bo Marco czasami bierze swój telefon pod prysznic
-Skąd wiesz ?
-Wystarczy, że z nim mieszkam
-Jak się kąpiemy razem to wtedy nie biorę
-Ta kąpiecie - Mario się uśmiechnął i śmiesznie poruszył brwiami
-Spadaj - rzuciłam w niego poduszką, która była ozdobą kanapy
-Zepsułaś mi fryzurę - teraz on rzucił we mnie tą poduszką, ale nie trafił we mnie tylko w mojego narzeczonego
-Teraz Ty mi zepsułeś fryzurę, kurduplu - Marco mu oddał, a po chwili gonili się po całym domu, ich jakże cudowną zabawę zepsuł dzwonek do drzwi
-Kto o tej porze do cholery ? - wkurzył się Marco
-Ja pójdę - powiedziałam i skierowałam się do przedpokoju, otworzyłam drzwi, a za nimi stał ojciec Marco
-Co Pan tu robi ?
-Ja do Marco
-Proszę - wskazałam, żeby wszedł do środka, a sama poszłam do salonu po chłopaka - Marco, do Ciebie
-Kto ?
-Twój tata - mina mu zrzedła - czeka w przedpokoju
* Marco *
Poszedłem do przedpokoju gdzie czekał na mnie mój ojciec, chociaż w sumie chyba dla mnie już nie istnieje jako ojciec, tylko przypadkowy mężczyzna.
-Czego chcesz ?!
-Chciałem z Tobą porozmawiać
-O czym chcesz rozmawiać ?! Przez kilka miesięcy się nie odzywałeś, zdradziłeś mamę, jesteś dla mnie nikim
-Jestem Twoim ojcem
-Byłeś moim ojcem. Masz 5 minut, potem masz wyjść
-Synku Ty nie widzisz, że ta dziewczyna nie jest da Ciebie
-Co ?!
-Ona się Tobą bawi i jest z Tobą tylko i wyłącznie dla Twoich ciężko zarobionych pieniędzy
-Przestań ! Nic  o niej nie wiesz, więc jakim prawem ją oceniasz ?!
-Caro była dla Ciebie lepszym materiałem na żonę, powinieneś do niej wrócić. Ona nadal Cię kocha, nie to co ta Polka
-Chyba sobie ze mnie żartujesz. Caro była ze mną dla pieniędzy, zdradzała mnie, ma dziecko z innym, zresztą próbowała mnie w nie wrobić
-Wrobić ?! Zaraz a cała Zuza wrobi Cię w cudzego dzieciaka, pewnie nawet teraz się puszcza z innymi. Kto wie może z Twoimi kolegami z drużyny - nie wytrzymałem i walnąłem go w twarz
-Wynoś się stąd i nigdy więcej nie wracaj - krzyknąłem, on mnie posłuchał i wyszedł, a ja zamknąłem za nim drzwi
-Wszystko w porządku ? - do pomieszczenia weszła Zuza i mnie przytuliła
-Słyszałaś ?
-Wszyscy słyszeliśmy
-Obiecuje, że już nigdy nie pozwolę Cię obrażać
-Kocham Cię
-Ja Ciebie bardziej - pocałowałem ją - wracajmy do gości
-Ok - pociągnęła mnie za rękę i wróciliśmy do salonu
-Nie pytajcie - westchnąłem
-Wiecie co my się będziemy już zbierać, jest po 1, a przecież jutro wyjeżdżamy - powiedział Kuba, a wszyscy mu przytaknęli
-To do zobaczenia jutro - Zuza się uśmiechnęła i odprowadziła ich do drzwi
-Pa - powiedzieli i wyszli
-Idziemy spać - dziewczyna usiadła obok mnie na kanapie
-Jak chcesz to idź, ja jeszcze posiedzę
-Nie przejmuj się nim
-Jak mam się nie przejmować jak on stwierdził, że puszczasz się z moimi kumplami ?!
-Uwierzyłeś mu ?! - zauważyłem, że ma łzy w oczach
-Nie, oczywiście, że nie - przytuliłem ją - ale zabolało mnie to, że mój ojciec obraża najważniejszą osobę w moim życiu
-Skoro mu nie wierzysz to nie masz się czym przejmować
-Masz racje, chodźmy spać - wziąłem ją na ręce i poszedłem do sypialni
-Po co Ty mnie nosisz ?
-Bo bardzo Cię kocham i bardzo mi na Tobie zależy
-Słodziaku - pocałowała mnie
-Idziemy pod prysznic ?
-Nie, Ty idziesz, a ja poczekam
-Jak chcesz - musnąłem jej policzek, a potem położyłem ją do łóżka, a sam poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, założyłem bokserki, a na nie jakieś spodnie od piżamę. Zwolniłem Zuzie łazienkę i w tym czasie co ona poszła się myć, ja położyłem się do łóżka, ustawiłem budzik na 9:30. Nagle z łazienki wyszła Zuza okryta jedynie białym ręcznikiem.
-Włosów nie suszysz ?
-Nie, a co ?
-Nic, tak się pytam
-Ok, to ja idę do garderoby po piżamę
-Możesz wziąć moja koszulkę
-Pomyśle - zaśmiała się, a za chwile wróciła w mojej klubowej koszulce i czarnych, koronkowych majtkach
-Pięknie Ci w tej koszulce - powiedziałem kiedy leżała już obok mnie
-Dziękuje - uśmiechnęła się
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Jestem padnięta - przytuliła się do mnie
-To idziemy spać - zgasiłem lampkę i usnęliśmy
_________________________________________________________________________
Obiecuje Wam, że niedługo nie będzie już tak słodko :) Myślałam, żeby dodawać rozdziały 2 razy w tygodniu, ale jeszcze o tym pomyśle. Pozdrawiam :*

piątek, 20 września 2013

Rozdział 38.

Dochodziłem już do parku i zadzwonił mój telefon, byłem tak zdenerwowany, że nawet nie patrzyłem kto dzwoni.
-Marco gdzie jesteś i dlaczego dom jest otwarty ?
-Zuza ?!
-No a kto ? - zaśmiała się
-Zaraz będę to pogadamy
-Ok - odpowiedziała zdziwiona
Schowałem telefon i nie zwracając uwagi na to, że jest zimno i ślisko zacząłem biec w stronę domu. Dobiegłem w niecałe 15 minut, zdyszany i zmęczony wbiegłem do domu, w salonie czekała na mnie moje ukochana. Niby jestem piłkarzem, mam dobrą kondycję, ale na dworze jest tak ślisko i jeszcze pada śnieg, że ledwo biegłem.
-Zuza, kochanie gdzie Ty byłaś ? Wszystko w porządku ? - przytuliłem ją
-Jasne, że tak. Byłam biegać, przecież Ci mówiłam
-No tak, ale nie było Cię prawie 2 godziny
-Jest ślisko, więc biegłam wolniej niż zwykle
-Martwiłem się o Ciebie
-Przepraszam, telefon mi się rozładował - pocałowała mnie
-Nie masz za co - uśmiechnąłem się - leć się ogarnij i przebierz, a ja podgrzeje kolacje
-Ok, dzięki - cmoknęła mnie w policzek i poszła na górę, a ja do kuchni, podgrzałem zapiekankę, postawiłem wino na stole, zapaliłem świeczki i czekałem na blondynkę. Dziewczyna zjawiła się po 10 minutach, wykąpana, przebrana w moją koszulkę i z mokrymi włosami.
-Zimno Ci będzie - zdjąłem swoją bluzę i jej podałem
-W domu jest gorąco, ale dzięki
-Wina ?
-Poproszę - uśmiechnęła się, a ja wlałem jej wino do kieliszka, a potem odrobine wlałem do swojego, za chwile piekarnik "oznajmił", że nasz posiłek jest gotowy. Wyjąłem go z piekarnika, nałożyłem najpierw narzeczonej, a potem sobie i zaczęliśmy konsumować.
-Pyszne, kotku może zmień zawód ?
-Pomyśle, ale chyba na razie zostanę przy piłce - zaśmiałem się
-No w sumie dobrze wyglądasz w trykocie Borussii.
-Ładnemu we wszystkim ładnie
-Wiem, dlatego zawsze mi mówisz, że ładnie wyglądam
-Mówiłem o sobie, ale w sumie Ty też możesz być
-Mogę być ?
-No ujdziesz ...
-Ty idioto - rzuciła we mnie serwetką
-Uważaj sobie, dziewczynko
-Chłopczyku sam sobie uważaj, bo jeden Twój niewłaściwy ruch i będziesz żałował
-Tak a czego ?
-Mam jeszcze jeden cały dzień przed Wigilią i na pewno znajdę jakiś lot do Polski
-Kochanie gdybyś nawet bardzo chciała wyjechać to bym Ci nie pozwolił
-Przykułbyś mnie do kaloryfera
-Do kaloryfera raczej nie, ale do łóżka prędzej
-I jeszcze byś mnie wykorzystywał, po prostu świetnie - westchnęła
-Tak to by mi się najbardziej podobało
-Jaki z Ciebie wariat
-Oszalałem na punkcie pewnej pięknej, młodej blondynki
-Znam ?
-Może znasz jest Polką
-No to raczej nie znam
-Też mi się tak wydaje - zaśmialiśmy się
-Jutro trzeba zacząć gotować
-Pomogę Ci, damy radę
-Tsaaa
-Nie przesadzaj, nie będzie tak źle
-Zobaczymy jeszcze
-Nie marudź - dokończyliśmy jeść kolacje, posprzątaliśmy ze stołu i poszliśmy na górę - to ja idę się wykąpać
-Ok, poczekam
* Zuza *
Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się czy już zawsze będę szczęśliwa tak jak teraz, zdawałam sobie oczywiście sprawę z tego, że nie zawsze jest kolorowo. Wiem, że będziemy się kłócić, czasami o głupoty, czasami o coś poważniejszego, będziemy mieli "ciche dni" i w ogóle jakieś głupie mam nadzieje chwilowe i przejściowe kryzysy, chociaż najchętniej wcale bym ich nie miała, ale to jest nie możliwe. Podobno jeżeli jakaś para długo się nie kłóci, tylko dusi w sobie wszystko, to przy jakiejkolwiek kłótni, a nawet wymianie zdań któraś ze stron potrafi wybuchnąć, powiedzieć o parę słów za dużo i koniec pięknego, "idealnego" związku.
-O czym tak myślisz ?
-O naszym związku w przyszłości
-A dokładniej ? - położył się obok mnie
-Czy będziemy szczęśliwi czy będziemy się kłócić czy się rozstaniemy
-Pierwsze na pewno, drugie i trzecie nie ma nawet takiej opcji - pocałował mnie
-Optymista
-Realista kochanie realista - cmoknął mnie w policzek
-Dobra to Ty się tu zastanawiają nad realistycznymi scenariuszami, a ja idę spać - wpakowałam się pod kołdrę i odwróciłam tyłem do chłopaka
-Dobranoc - zgasił lampkę i mnie przytulił
~Tuesday~
Budzik zadzwonił o 7, było zimno i w ogóle nie chciało mi się wstawać, ale o 17 przychodzą goście i jeszcze trzeba wszystko ogarnąć. Delikatnie wyswobodziłam się z przygniatającego mnie ciała Marco, założyłam gruby sweter, wzięłam ciuchy z garderoby i poszłam pod prysznic. Namydliłam całe ciało, które po chwili znowu spłukałam ciepłą wodą, umyłam włosy, a potem usiadłam na podłodze pozwalając, żeby woda spływała po całym moim ciele. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Marco dobija się do drzwi, a znając jego zaraz je wyważy, bo pomyśli, że coś mi się stało. Szybko wzięłam dwa ręczniki, jeden założyłam na włosy, a drugim się wytarłam, założyłam jeszcze bieliznę i otworzyłam drzwi ukochanemu.
-Myślałem, że tam zemdlałaś
-Przepraszam - pocałowałam go, a on przyciągnął mnie do siebie
-Pięknie wyglądasz w tej bieliźnie
-Przypominam Ci, że dzisiaj będą goście
-Zdążymy - wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko
-Przestań - zaśmiałam się jak składał pocałunki na moim brzuchu - nie dzisiaj, jest za dużo do zrobienia
-Pomogę Ci - nie przestawał mnie całować
-Zostaw - próbowałam się wyrwać, ale dalej się śmiałam
-A co będę za to miał ? - przerwał, ale usiadł na mnie okrakiem tak, że nie mogłam się ruszyć
-Zejdź ze mnie - próbowałam go zepchnąć, ale na marne
-Coś za coś - uśmiechnął się
-Dobra, wygrałeś. Możemy robić to co będziesz chciał robić, ale nie dzisiaj
-Podoba mi się - zszedł ze mnie i mnie puścił
-Idę się ubrać - zniknęłam za drzwiami łazienki i założyłam wcześniej wybrane ubrania. Gotowa wyszłam z pomieszczenia, ominęłam leżącego na łóżku Marco i zeszłam zrobić jakieś śniadanie. Postawiłam wszystko na stole, zawołałam chłopaka, nie czekając na niego, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
-Czemu nie zaczekałaś ?
-Mam za dużo na głowie, żeby jeszcze czekać na Ciebie ze śniadaniem.
-Jak sobie chcesz. Smacznego - posłał mi uśmiech
-Wzajemnie - nalałam sobie do kubka kawę, a do drugiego nalałam napój dla Marco
-Anioł nie kobieta - zaśmiał się
-Nie czaruj - wystawiłam język
-Jeszcze, żadna moja dziewczyna nie znała mnie tak dobrze ja Ty
-Z tego co wiem to ja jestem Twoją narzeczoną
-Nie łap mnie za słówka, dobrze wiesz o co mi chodziło
-No wiem, wiem. Chociaż wolałam Cię poprawić
-Jak sobie panienka życzy
-Jaki Pan łaskawy Panie Reus
-Zuzanna Reus, to pięknie brzmi. Prawda ?
-Jeżeli w ten sposób chcesz się dowiedzieć czy chce wziąć z Tobą ślub to chyba troszeczkę źle sformułowałaś pytanie
-Co ?! Przestań się ze mnie nabijać
-Obrazisz się na mnie ? - zapytałam ze smutną miną
-Nie mogę się na Ciebie długo gniewać
-Ma się to coś
-Taa chyba ten charakterek, bo urok to na pewno nie jest
-No co za idiota - westchnęłam
-No i jeszcze się obraź - zażartował
-A żebyś wiedział - zaśmiałam się - teraz to już Ci nie wybaczę
-Już to widzę ...
-Nie czepiaj się :p
~Kilka godzin później~
Jest już 15:45 wszystko gotowe, jedzenie, stół, prezenty pod choinką, czekamy tylko na gości. Marco jest już prawie gotowy, ale ja jestem w proszku, muszę się wykąpać, ubrać itd. Jak tylko ogarnęłam troszeczkę salon, od razu poszłam się szykować, wzięłam prysznic, następnie wysuszyłam włosy, spięłam je, umalowałam się i ubrałam. Marco miał na sobie garnitur, idealnie ułożone włosy i oczywiście popsikał się perfumach przez, które kręciło mi się w głowie, w dobrym tego znaczeniu tego słowa. Uwielbiałam jego styl, zawsze wyglądał nienagannie, na jego widok serce zawsze biło mi mocniej, bez względu na to czy jesteśmy razem już tak długo czy jak byliśmy razem kilka tygodni. Kilka minut po 17:30 wszyscy siedzieliśmy już przy stole, złożyliśmy sobie życzenia, a teraz próbowaliśmy przygotowanego przeze mnie i trochę Marco jedzenia.
-Bardzo dobrze gotujesz - uśmiechnęła się siostra Marco
-Dziękuje - odwzajemniłam uśmiech
-Ja też pomagałem - powiedział mój narzeczony
-Tak to prawda, trochę mi pomagał
-Czemu nie chciałaś jechać do Polski ? - zapytał Mario
-Powiedzmy, że Marco mnie przekonał do świąt w Dortmundzie
-Nawet wiem jak - mruknął mi wrócił do jedzenia
-Haha, bardzo śmieszne
-Jedz, bo nie urośniesz - zaśmiał się mój przyszły mąż
-Coś sugerujesz ?! - oburzył się
-Nie nic :p
-Masz szczęście, że dzisiaj Wigilia
-Zapamiętam
-Jak z dziećmi - westchnęła Mama Marco
-Czasami jest gorzej - powiedziałam
-To u mojego braciszka to normalne - zaśmiała się Melanie
-Dzięki
-Dzieci nie dyskutujcie już - upomniała ich Mama
-Jasne ...
-To kiedy rozdajemy prezenty ? - zapytał Gotze
-Mario - Ann go szturchnęła
-No co ?! Nie mogę się już doczekać - uśmiechnął się
-Jeszcze chwila
-Dobra
-Ja idę na chwile do sypialni. Zaraz wracam - szepnęłam Marco na ucho, wstałam od stołu i poszłam na górę. Wzięłam telefon z szafki nocnej, wysłałam kilka SMS-ów z życzeniami i usiadłam na brzegu łóżka. Za chwile drzwi się otworzyły i do sypialni wszedł Marco.
-Co Ty tu robisz ?
-Myślałem, że to zaproszenie - uśmiechnął się
-To źle myślałeś - ominęłam go i wróciłam do gości
-A gdzie Marco ?
-Zaraz przyjdzie  - uśmiechnęłam się
Kiedy przyszedł Marco przeszliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie, włączyliśmy kolędy, a Gotze dorwał się do prezentów. Rozdał je wszystkim, ja dostałam naszyjnik, bransoletkę, sukienkę, kolczyki, perfumy, słuchawki, buty, kosmetyki, portfel i chustkę. Wszystkim podobały się prezenty, a Mama mojego ukochanego jak zobaczyła wycieczkę do Rzymu to aż się popłakała, mało tego dziękowała nam chyba z 20 razy. O północy wybraliśmy się na Pasterkę, jak na noc było dość ciepło, zarzuciłam tylko płaszcz i chustkę, złapałam Marco za rękę i wyszliśmy.
-Nie jest Ci zimno ?
-Przy Tobie zawsze jest mi ciepło - uśmiechnęłam się
-Wiem - zaśmiał się, a ja go popchnęłam, przez co stracił równowagę i upadł w zaspę, niestety ja nieogarnięta zapomniałam, że on trzyma mnie za rękę i zaraz na nim leżałam
-Przepraszam
-Wariatka :p
-Mam to po takim jednym przystojnym piłkarzu
-Dziękuje - pocałował mnie, po czym ja wstałam i stanęłam w bezpiecznej odległości
-Mówiłam o Mario - zdążyłam powiedzieć, a on zaczął mnie gonić
-Osz Ty wredoto !
-Mario !!! Ratuj - rzuciłam się na niego, a potem się za nim schowałam - powiedziałam, że jesteś przystojnym piłkarzem, a on myślał, że to o nim i teraz mnie goni
-Też Cię uwielbiam - cmoknął mnie w policzek
__________________________________________________________________________
Zuzi nic nie jest mam nadzieje, że się cieszycie. Niedługo znowu namieszam, mam nadzieje, że mnie nie zabijecie :P Pozdrawiam Zuza :*

sobota, 14 września 2013

Zapraszam !!!

Bardzo serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga :D To już mój drugi blog o Marco, ale same tego chciałyście :P Mam nadzieje, że się spodoba, prolog już niedługo się pojawi :) Pozdrawiam Zuza :* 

piątek, 13 września 2013

Rozdział 37.

Wróciliśmy dopiero po 15, bo zjedliśmy sobie jeszcze obiad na mieście, rozłożyliśmy się na kanapie i włączyliśmy jakiś film, ponieważ był nudy, a ja go już kiedyś oglądałam, usiadłam okrakiem na Marco i zaczęłam go całować
-Możemy dokończyć później - cmoknął mnie i delikatnie zsunął ze swoich kolan
-Co ?!
-Chce obejrzeć ten film
-Jasne - wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Teraz to mnie wkurzył, jakiś głupi film jest ode mnie ważniejszy, super po prostu super. Doskonale wiedziałam, że ten film potrwa jeszcze z 1,5 godziny, więc zrobiłam sobie porządek w garderobie, a potem wzięłam torebkę i rzucając do Marco krótkie "wychodzę" wyszłam z domu. Chodziłam sobie bez celu po Dortmundzie, który był "przykryty" białym puchem, śnieg delikatnie prószył, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Usiadłam sobie na ławeczce, zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie święta, zostały jeszcze niecałe 3 dni, zastanawiałam się tylko czy na pewno będzie idealnie ? Nagle poczułam wibracje w kieszeni płaszcza, które oznaczały, że przyszła do mnie wiadomość, SMS był od mojego narzeczonego,
"Kochanie, gdzie jesteś ?"
"Na spacerze. Skończył się film, mogę wrócić ?"
"Nie możesz tylko musisz, wracaj, bo tęsknię"
"Będę za 20 minut"
"Czekam :*"
Nadal byłam na niego trochę zła, niby ochłonęłam na spacerze, ale jednak. Wstałam z miejsca i wróciłam do domu, w salonie czekał na mnie już blondyn, siedział uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby coś nabroił.
-Co zrobiłeś ?
-Ja ? Kochanie nic nie zrobiłem
-No to super, idę do kuchni - poszłam do pomieszczenia i stanęłam przy blacie
-Poczekaj, jesteś zła ?
-A co Cię to obchodzi ? Idź oglądaj film
-Przepraszam, Zuza - przytulił mnie od tyłu
-Jakiś głupi film jest ważniejszy od Twojej narzeczonej
-Nic nie jest ważniejsze od mojej pięknej narzeczonej - pocałował mnie w szyje
-Na pewno ? - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam jaka jest odpowiedź
-Na pewno. To dokończymy - zaczął mnie całował, a potem rozbierać
-Rozumiem, że to było stwierdzenie a nie pytanie - oddawałam kolejne pocałunki
-Tak - podniósł mnie  i posadził na blacie
-Chodźmy do sypialni
-Ok - wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, położył na łóżku i pozbył się mojej, a następnie swojej bielizny. Potem delikatnie we mnie wszedł, za każdym razem czuje się bezpiecznie i tym razem też tak jest. Akurat jak skończyliśmy do drzwi zadzwonił dzwonek, postanowiliśmy to olać, ale niestety to nie był najlepszy pomysł, bo za kilka minut do naszej sypialni wparował Mario.
-Kurde Mario co Ty tu robisz ? - zdziwiłam się
-Sorry, nie wiedziałem. - od razu się odwrócił, ale nie wyszedł
-Jak się tu dostałeś ?!
-Dostałem klucze od Marco
-Marco ?! Mogłeś mi powiedzieć - zwróciłam się do narzeczonego
-Przepraszam
-To ja wyjdę, a Wy się ubierzcie
-Ok - chłopak zostawił nas samych, a my szybko pozbieraliśmy swoje ciuchy i założyliśmy je, potem opuściliśmy sypialnie i zeszliśmy do salonu, gdzie czekał na nas przyjaciel
-A, więc co Cię do nas sprowadza ?
-Przywiozłem prezenty dla Ann, bo ona za wszelką cenę chce je otworzyć, więc u nas w domu nie są bezpieczne
-To tak jak prezenty dla Zuzy, ale na szczęście, ona nie wie gdzie są
-Spadaj - szturchnęłam go
-Dobra to ja położyłem te prezenty pod choinką, a teraz muszę lecieć, bo jadę coś jeszcze załatwić
-Pa - ucałował mnie w policzek, a Marco podał rękę, po czym opuścił nasz dom
-Świetny moment wybrał - zaśmiałam się
-Haha, ma wyczucie czasu
-Marco może się przebierz i pójdziesz biegać
-W taką pogodę ?
-Muszę zapakować prezenty dla Ciebie
-Ja w sumie zaraz jadę do Mamy, więc jak chcesz możesz zostać
-To zostanę i to wszystko ogarnę
-Ok, to ja lecę
-Już ?
-Mam zostać ?
-Nie, idź. Im szybciej tym lepiej
-Kocham Cię - ucałował mnie i poszedł się ubrać w ciepłe ubrania do przedpokoju
-Ja Ciebie też - zdążyłam odpowiedzieć, a on już wyszedł
Szybko zabrałam ze swojego samochodu torby z prezentami, zapakowałam ładnie, podpisałam i położyłam pod choinką. Został mi tylko do zrobienia kolaż z naszymi wspólnymi fotami, miałam je już wcześniej wydrukowane, więc tylko je wycięłam, dopasowałam je do ramy, przykleiłam każde po kolei, zapakowałam antyramę w papier ozdoby, położyłam ją przy choince i posprzątałam stolik w salonie. Byłam pewna, że jest jeszcze wcześnie, ale jak spojrzałam na zegarek w telefonie to okazało się, że jest już 22:56 ?! Nie mam pojęcia jak to się stało, nie chciało mi się już czekać na chłopaka, więc wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać.
* Marco *
Było już po 23, więc postanowiłem się zbierać do domu, pożegnałem się z Mamą i pojechałem do swojego domu. Jak wszedłem to wszędzie było ciemno, po cichu poszedłem na górę, kiedy wszedłem do sypialni Zuza sobie już spała, wziąłem prysznic najszybciej jak mogłem, założyłem jakieś długie spodnie od piżamy i położyłem się obok niej, przytuliłem ją i usnąłem.
~Next Day~
* Zuza *
Obudziłam się pierwsza co nie często się zdarza, wyswobodziłam się z objęć piłkarza, zrobiłam śniadanko, kawę, soczek i postawiłam wszystko na tacy, którą zaniosłam do sypialni, mój narzeczony akurat się budził.
-Mmmm co to za okazja, że dostałem śniadanko do łóżka ?
-Mogę zabrać - zaśmiałam się
-Nie, chodź tu to zjemy razem
-Ok - położyłam się obok niego, a na środku postawiłam tacę - Kawkę ?
-Poproszę, a Ty soczek ?
-Nie, ja też kawkę
-Nie za dużo jej pijesz ?
-Rozumiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale ja nie jestem już małym dzieckiem i wiem co robię
-Dobra nie chce się kłócić
-No i dobrze - cmoknęłam go w policzek
-Na te zakupy jedziemy dzisiaj czy jutro ?
-Jedźmy dzisiaj, bo jutro byśmy już coś gotowali
-Ok
-Marco, a tak w ogóle to ile będzie osób ?
-Jeżeli dobrze liczę to 7
-Ale z nami ?
-Tak, nie martw się będzie dobrze
-Mam nadzieje - chłopak się uśmiechnął
-To będą Twoje i moje najlepsze święta w życiu
-Heh, wiem - zaśmiałam się a potem wstałam, zabrałam tacę i zaniosłam ją do kuchni. Byłam jeszcze w piżamę, więc postanowiłam się ubrać, tylko w co ? Na zewnątrz było zimno, ale w domu było wręcz za ciepło, więc jakie gruby wełniany sweter odpada, ale nie mogę założyć też za cieniutkiej bluzeczki. Stwierdziłam, że Reus mi na pewno doradzi, dlatego z powrotem poszłam do sypialni, a tu niespodzianka, łóżko pościelone, Marco się kąpie i nawet przygotował już sobie ciuchy. Nie wiem jak on to robi, ale wychodzi na tym lepiej niż ja ze swoim "kilkugodzinnym" szykowaniu się do wyjścia. Zabrałam z garderoby byle jakie ciuchy, ręcznik i czekałam aż chłopak zwolni łazienkę, bo oczywiście musiał się zamknąć -,- znudzona położyłam się na łóżku, a po chwili drzwi się otworzyły i z łazienki wyszedł uśmiechnięty Marco w samym ręczniku
-Dłużej się nie dało ?!
-Dało się, ale pomyślałem, że Ty też chcesz się wykąpać
-Jaki mądry się znalazł - zaśmiałam się, weszłam do drugiego pomieszczenia i tak jak on zamknęłam się tam. Wzięłam sobie gorący prysznic potem wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż itd. wyszłam dopiero po jednej godzince,  w sypialni piłkarza już nie było, więc szybciutko się ubrałam i zeszłam na dół. Nigdzie go nie było, do sprawdzenia został mi już tylko gabinet, zajrzałem tam i rzeczywiście przy komputerze siedział sobie Marco.
-Co tam sprawdzasz ?
-Nic ciekawego, tak sobie przeglądam internet
-Znalazłeś coś wartego zainteresowania ?
-Wycieczka na Hawaje - uśmiechnął się
-Fajnie a z kim jedziesz ?
-Z Tobą
-Taaa, już biegnę się pakować
-No, ale czemu nie ?
-Za dużo masz wolnego, że tak planujesz ?
-No trochę
-To zaplanuj sylwestra
-Jedziemy całą paczką na Karaiby - ukazał rządek śnieżnobiałych zębów
 -Co ?! - zrobiłam wielkie oczy
-Niespodzianka - podszedł do mnie i mnie przytulił
-Wszyscy oprócz mnie wiedzieli ?
-Tak
-Super - odwróciłam się do niego plecami
-Nie cieszysz się ? - złapał mnie i odwrócił z powrotem
-A z jakiej to okazji ? Urodziny mam w maju, dzień kobiet jest w marcu, na prezent świąteczny trochę za wcześnie
-Tak po prostu, prezent od boskiego narzeczonego
-Następnym razem chce wiedzieć
-Pomyślimy - zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie
-Dobra koniec, jedziemy na zakupy - wyrwałam mu się i poszłam do przedpokoju
-Idę, tylko wezmę telefon z sypialni
-Spoko - ja w tym czasie założyłam sobie buty, chustkę i płaszczyk. Marco przyszedł zarzucił swoją kurtkę, buty i wyszliśmy - idź do samochodu, a ja zamknę drzwi
-Poczekam na Ciebie
-Uparciuch
-Ale jaki słodki - zaśmiał się
-Nie gadaj już tyle
-F-O-C-H - zaczął literować jak małe dziecko, a potem poszedł do samochodu, ja zamknęłam drzwi, schowałam klucze i poszłam w jego ślady, nie licząc jego focha oczywiście
-Przeszło ?
-Można tak powiedzieć
-To jedziemy
Odjechaliśmy i skierowaliśmy się do jednego z większych sklepów w Dortmundzie, jak na okres przedświąteczny nie było bardzo dużo ludzi, wzięliśmy duży koszyk, który prowadził Marco, a ja trzymałam listę zakupów.
-Przepraszam czy mój syn mógłby zrobić sobie z Panem zdjęcie ? - podeszła do nas młoda dziewczyna z 4-5 letnim chłopczykiem, który miał akurat na sobie koszulkę Marco
-Oczywiście - piłkarz ukucnął przy chłopcu, który był bardzo zadowolony, a jego Mama robiła zdjęcie
-Dziękujemy - już odchodziła, ale mnie coś tknęło
-Niech Pani poczeka - powiedziała, a ona się odwróciła - narzeczony podpisze się na tej koszulce
-Na prawdę, mógłby Pan ? - zwróciła się do Marco
-Żaden problem - wziął ode mnie długopis i podpisał się na koszulce - niech Pani jutro przyjdzie na Idune i powoła się na mnie to dostanie Pani bilety na najbliższy mecz
-Żartuje Pan ?
-Taki drobny prezent świąteczny
-Dziękujemy bardzo i już nie przeszkadzamy - uścisnęła mu dłoń - ma Pan bardzo miłą narzeczoną
-Wiem - powiedział,a ja się zaśmiałam, dziewczyna odeszła, a Reus podszedł do mnie i mnie objął - bardzo fajny chłopczyk
-I jest Twoim fanem
-Wiem, dlatego załatwiłaś te bilety
-Jeszcze nie załatwiłeś - dźgnęłam go w bok
-Jeden telefon i już - pstryknął palcami, żeby mi pokazać
-Dobra, dobra teraz robimy zakupy
-Tak już idziemy. Niedługo my będziemy mieli takiego brzdąca
-Nie tak nie długo
-Obiecałaś, że po nowym roku
-Tak, ale jeszcze trzeba zrobić tego brzdąca - zaśmiałam się
-Ja się tym zajmę - pocałował mnie
-W to nie wątpię
Zrobiliśmy perfekcyjne zakupy, udało nam się kupić wszystko co miałam na liście, no i jeszcze jakieś słodycze dla Marco, bo bez tego się nie obędzie. Kolejka do kasy nie była długa, a przed nami stała ta sama dziewczyna co poprosiła o zdjęcie, kiedy ona rozpakowywała zakupy, chłopiec podszedł do nas i wyciągnął rączki do góry. Marco z uśmiechem i bez żadnego ale wziął go na ręce, a chłopczyk go przytulił, w tym momencie jego Mama się odwróciła
-Synku zostaw Pana - powiedziała
-Nie - mocniej objął mojego narzeczonego, a my się zaśmialiśmy
-Niech Pani się zajmie zakupami, a ja go potrzymam
-Nie chce robić Panu kłopotu
-Nie robi Pani kłopotu
-Lubię Pana - powiedział maluch
-Tak ? A jak masz na imię ?
-Mario - na jego słowa my się uśmiechnęliśmy
-To tak jak mój przyjaciel
-Wiem, Mario Gotze - tak słodko się uśmiechnął, a za chwile ziewnął, przytulił się do Reusa i usnął
-Uważaj on śpi
-Widzę
-Dziękuje za pomoc - powiedziała dziewczyna - usnął ? Ciekawe jak ja go teraz zaniosne do samochodu
-Marco go zaniesie
-Niech Pani weźmie te zakupy, a ja go Pani zaniosę
-No dobrze
-Biorę Twój portfel - powiedziałam i wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni chłopaka
~Godzinę Później~
Wróciliśmy z zakupów, wszystko już rozpakowaliśmy, a teraz siedzimy sobie na kanapie.
-Ten chłopiec był taki słodki
-To prawda i jeszcze to imię
-Mam nadzieje, że nie będzie taki jak nasz Mario
-Hahahaa to byłoby po prostu świetne
-Bardzo ... Najlepsze było jak ten chłopczyk Cię przytulił
-No, a potem jak usnął to tak równomiernie oddychał, a ja czułem ten oddech na swojej szyji
-Zadzwoń na stadion w sprawie tych biletów
-Ok
-To ja idę do sypialni
-Poczekaj, nie przeszkadzasz mi
-Wiem, ale i tak wole iść
-Jak chcesz
Poszłam na górę, położyłam się na łóżku, ale w sumie nie chciało mi się leżeć, a dawno nie biegałam, więc szybko przebrałam się w strój do biegania obowiązkowo wzięłam telefon i słuchawki. W salonie powiedziałam przystojniakowi, że wychodzę trochę pobiegać, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wybiegłam truchtem z domu.
* Marco *
Skończyłem rozmawiać, byłem zadowolony, bo wszystko udało mi się załatwić i jutro na dziewczynę będą czekały 3 bilety na mecz. Wiedziałem, że Zuza zaraz będzie, więc postanowiłem zrobić nam jakąś kolacje, kompletnie nie miałem pojęcia co zrobić. W końcu postawiłem na zapiekankę warzywną, wszystko przygotowałem wszystko, wstawiłem naczynia do piekarnika, ustawiłem czas i zająłem się przygotowaniem stołu. Wyciągnąłem talerze, sztućce, kieliszki, wino, serwetki, świecie itd. wszystko położyłem na stole, ale z zapaleniem świeć czekałem, aż wróci Zuzka. Minęło pół godziny, godzina, ale po półtorej myślałem, że wyjdę z siebie, zacząłem do niej wydzwaniać, ale nie odbierała, w końcu się wkurzyłem i wyszedłem jej szukać.

_________________________________________________________________________
Czy Zuzie coś się stało ? Dowiecie się za tydzień (a może wcześniej ?) :) Wiem, że scena z tym chłopczykiem jest normalnie nie realna, ale nie mogłam się powstrzymać :P Pozdrawiam Zuza :* 

15 komentarzy - Następny Rozdział (Przed Piątkiem)

czwartek, 12 września 2013

BLOG !!!

Wiem, że już pisałam o tym blogu, ale to bardzo ważne. Moja przyjaciółka zaczęła pisać bloga, nie jest to co prawda blog o piłkarzach, ale jest równie fajny. Na razie jest tylko prolog, ale nie długo to się zmieni. Proszę Was wejdźcie, przeczytajcie, komentujcie. Wspierajcie ją tak jak ja, to świetna dziewczyna i ma masę pomysłów, ale jak nie ma komentarzy to nie ma motywacji. Dobrze o tym wiecie, bo też macie blogi. Liczę na Was <3 Pozdrawiam Zuza :* 

Rozdział 36.

~A Few Months Later - December 20th~
Od kilku miesięcy mieszkam z Marco i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że układa nam się bardzo dobrze. Co prawda zdarza nam się kłócić, ale zazwyczaj godzimy się szybciej niż kłócimy. W tym roku święta spędzamy w Dortmundzie z rodziną Marco i Mario z Ann. co prawda Babcia zapraszała nas do siebie do Polski, ale w końcu odpuściła i stwierdziła, że Kubuś jej wystarczy. Dzisiaj mój ukochany od rana ma ostatni trening przed świętami, a ja siedzę w domu i sprzątam, ponieważ kolacja świąteczna ma się odbyć u nas w domu. Udało sprzątnąć mi się już całe piętro, dolną łazienkę, gabinet, a teraz sprzątam salon.
-Kochanie już jestem - krzyknął Marco z przedpokoju
-Ok, chodź do salonu
-Idę - usłyszałam, a po chwili do salonu przyszedł Marco i pocałował mnie namiętnie na powitanie
-Jak trening ?
-Wyczerpujący
-Ojej jak mi przykro - zaśmiałam się - teraz musisz mi pomóc ze sprzątanie, a potem jedziemy po prezenty
-Ze sprzątaniem czego ?
-Salonu, bo kuchnie trzeba sprzątnąć jako ostatnią
-Ok, to ja odkurzę i powycieram kurze
-Uważaj na choinkę
-Dobrze
~2 godziny później~
Skończyliśmy sprzątać pomieszczenie i zmęczeni usiedliśmy na kanapie.
-Dziękuje za pomoc - wtuliłam się w niego
-Nie ma za co :) Jedziemy na te zakupy ?
-Tak tylko się przebiorę
-No ja w sumie też muszę - uśmiechnął się
-To chodź - wstałam i pociągnęłam go za rękę
-Wspólny prysznic ?
-Chciałbyś, ja idę na górę, a Ty na dół
-Nawet o tym nie myśl, bierzemy wspólny prysznic
-No niech Ci będzie
-No i między innymi za to Cię kocham - wziął mnie na ręce i zaniósł na górę
-Puść
-Nie
-Wariat
-Wiem, wiem często to od Ciebie słyszę
-Kotku, ale pozwolisz, że rozbiorę się sama - powiedziałam kiedy byliśmy już w sypialni
-Wolałbym nie pozwolić - uśmiechnął się
-No to masz problem
-Oj tam - zaczął mnie całować
-Marco musimy kupić prezenty, zrobić zakupy spożywcze i wiele wiele innych, więc radziłabym Ci przestać chyba, że chcesz się pokłócić. A wtedy jadę na święta do Polski i radź sobie sam.
-Dobra już przestaje
-No ja myślę - uśmiechnęłam się, zabrałam ciuchy z garderoby i poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic
-Nie czekasz na mnie ? - Marco wepchnął mi się pod prysznic i mnie przytulił
-Czy ja się źle wyraziłam ?
-Nie, ale stwierdziłem, że będzie Ci smutno, samej brać prysznic
-Bożeee z kim ja jestem ?! - westchnęłam i spojrzałam w górę
-Marco Reus bardzo, bardzo, ale to bardzo mi miło - pocałował mnie namiętnie
-Oszaleje z Tobą
-Zamiast tak na mnie narzekać, lepiej się pośpieszmy
-Masz racje - uśmiechnęłam się
Szybko wzięliśmy prysznic, otuliliśmy się białymi, miękkimi ręcznikami i poszliśmy się ubrać, ponieważ na dworze jest zimno to musiałam wysuszyć włosy. Udało mi się to zrobić dość szybko, bo w 15 minut, umalowałam się, żeby nie straszyć ludzi na mieście i założyłam wybrane wcześniej ciuchy. Jak zeszłam na dół Marco siedział już gotowy na kanapie i oglądał niemieckie Top Model.
-Haha, tam są w ogóle jakieś ładne dziewczyny ? - zaśmiałam się
-Jakieś są, a co zazdrosna ?
-Kochanie mam być zazdrosna o jakieś przeciętne Niemki ?
-Tylko pytam, ale i tak nie masz o co
-Wiem :p
-Dobra idziemy już ?
-Tak tylko założę płaszcz i buty
-Zapomniałem Ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz
-Zawsze to mówisz - ucałowałam go w policzek - jedziemy moim czy Twoim samochodem ?
-Moim
-No tak mogłam się domyślić
-Mój jest lepszy :p
-Tak oczywiście ...
-Oj no dobra nie kłóćmy się
-Czy ja się kłócę ? - uśmiechnęłam się
-Nie odwracaj kota ogonem - pocałował mnie, a potem wyszliśmy, zamknęliśmy dom i wsiedliśmy do samochodu. Kierunek galeria ;)
-Kochanie,  może jednak po zakupy spożywcze pojedziemy za 2 - 3 dni ? - zapytał piłkarz
-No w sumie to jest lepszy pomysł niż robić wszystko dzisiaj
-Widzisz jakiego masz mądrego narzeczonego
-Oj kochanie głupiego bym sobie nie wzięła - powiedziałam, a on się tylko uśmiechnął
Dojechaliśmy do galerii, zdążyliśmy wysiąść z samochodu, rzucił się na nas tłum nastolatek, w sumie nie na nas, tylko na Marco. Ominęłam ich wszystkich i weszłam do budynku, zdjęłam płaszcz i chustkę, usiadłam na ławce i bawiłam się telefonem.
-Przepraszam - szepnął mi do ucha chłopak
-Spoko, zostałabym z Tobą, ale nie chciało mi się stać na tym zimnie
-No przestań, dobrze zrobiłaś
-Chodźmy już - wstałam z ławki
-Jasne - narzeczony złapał mnie za rękę i poszliśmy do pierwszego sklepu
-Co kupimy Twojej Mamie ?
-To Ty jesteś kobietą - ucałował mnie w polik
-W takim razie proponuje, żebyśmy kupili biżuterię i jakąś ładną apaszkę
-Ok
-Marco ja nie chce, żadnego drogiego prezentu
-Yhmm
-Proszę Cię, zrób to dla mnie
-Kochanie, dla Ciebie to ja zrobię i kupię wszystko - rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam go namiętnie
-Dziękuje, ale mimo wszystko nie kupuj wszystkiego
-To mogę Ci obiecać - zaśmialiśmy się
-Idiota - uderzyłam go lekko w ramię
-Chcesz mi złamać jakąś kość ?! - "oburzył" się, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy
-Tak, bardzo - powiedziałam z sarkazmem
-Foch ... - odwrócił się do mnie plecami
-Forever na 5 minut - zaśmiałam się
-Nie prawda
-Marco kotku, jeżeli przestaniesz się fochać, to wynagrodzę Ci to w domu, więc im szybciej kupimy prezenty to szybciej będziemy w domu.
-To na co my tu jeszcze czekamy ?!
-Na Ciebie kotku, na Ciebie - pocałowałam go, a on mnie podniósł i okręcił dookoła - nie żebym nie przyzwyczaiła się jeszcze do paparazzi, ale nie lubię jak wszystkie nasze zdjęcia są w gazetach
-Masz racje - postawił mnie na ziemi i pocałował mnie w czoło
-Jak już kupimy prezenty dla Twojej rodziny i Gotzego to się rozdzielimy
-Po co ?!
-Bo muszę kupić prezent dla Ciebie
-Ja dla Ciebie już mam - uśmiechnął się
-Serio ? A co ? - zaczęłam się szczerzyć i do niego przymilać
-Dowiesz się we wtorek
-No ejjjj, proszę - zrobiłam słodkie oczy
-Dobrze wiesz, że bez względu na to co zrobisz to i tak Ci nie powiem
-Kotku, powiedz mi
-Zuza nie powiem Ci, więc nawet nie próbuj
-A idź Ty - odwróciłam się i poszłam do drugiego sklepu, tym razem do obuwniczego
-Nie obrażaj się, przecież to ma być prezent na święta - poszedł za mną
-Święta, święta i po świętach
-Oj tam nie ważne - przytulił mnie - nie obrażaj się już
-No dobrze, skoro tak nalegasz - złożyłam subtelny pocałunek na jego ustach
-Wolałbym coś więcej - przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie - o wiele lepiej
-Kocham Cię, ale przyjechaliśmy tu robić zakupy świąteczne
-Chodźmy do jakiegoś sklepu z biżuterią
-Proponuje kupić Twojej mamie naszyjnik, bransoletkę i kolczyki.
-Diamenty ?
-Trochę drogo, ale to nie ja płace, więc decyzja należy do Ciebie
-Musisz mi doradzić, sam nie dam rady
-Z pierścionkiem dałeś - zaśmiałam się
-To co innego, przecież nie poprosił bym Cię o radę w sprawię pierścionka zaręczynowego
-Zabawnie by było jakbyś zapytał
-Hahaha, bardzo śmieszne
-Dobra, dobra, wiesz, że mam racje
-Może trochę
-Tylko ?!
-Tak, tylko - pocałował mnie w policzek, a potem weszliśmy do sklepu z biżuterią, wybraliśmy bardzo ładny zestaw dla pani Reus, dokupiliśmy jeszcze apaszkę i wycieczkę do Rzymu. Kupiliśmy prezenty dla sióstr Marco, mojej rodziny, przyjaciół itd. Później się rozdzieliliśmy, Marco poszedł do kina, a ja wybierać mu prezent. Po kilkunastu minutach namysłu coś wymyśliłam, kupiłam mu zegarek, perfumy, full capa, bluzę Nike, kupiłam też dużą antyramę i mam zamiar zrobić kolaż z naszymi zdjęciami :D Wszystko zajęło mi trochę poniżej 2 godzin, weszłam jeszcze do Fan Shopu BVB, a potem czekałam na Marco, jego film trwał 2,5 h, więc szybko do mnie dołączył.
-Jedźmy do domu, nogi mnie bolą - przytuliłam się do niego
-Ja siedziałem, więc mnie nie bolą, ale jedźmy. Obiecałaś mi coś
-Miałam nadzieje, że zapomniałeś
-Nie ma tak dobrze - popatrzył mi w oczy, a potem zabrał mi zakupy - trzeba było mi dać od razu, a nie to dźwigasz
-Nie dźwigam - wzięłam go pod rękę
-Zakładaj swój piękny płaszczyk i wychodzimy
-Piękny, bo sama wybierałam - zaśmiałam się, a potem założyłam płaszcz i zarzuciłam chustkę
-A zapiąć się Pani nie potrafi ? - postawił zakupy na ziemi i zapiął mój płaszczyk
-Uwielbiam jak się tak mną opiekujesz
-Wiem - pocałował mnie, wziął zakupy z ziemi, złapał mnie za rękę i wyszliśmy  z galerii, ja wsiadłam do samochodu, a mój narzeczony włożył pełne torby do bagażnika. Dojechaliśmy do domu, wyjęliśmy zakupy świąteczne, zabrałam prezenty dla Marco do swojego samochodu, a potem wróciłam do salonu i razem z ukochanym pakowaliśmy resztę prezentów. Było ich tak dużo, że cały salon był w prezentach, papierach ozdobnych, wstążkach i innych duperelach, kiedy wreszcie udało nam się to wszystko zapakować i doprowadzić salon do porządku, położyliśmy wszystko pod choinką. Nie znalazły się tam ani prezenty dla mnie ani dla Reusa, bo obydwoje jeszcze ich nie zapakowaliśmy, wyczerpani usiedliśmy na podłodze, chłopak objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam.
-To co z moją niespodzianką ?
-Kotku obiecuje, że będziesz miał tą swoją niespodziankę, ale nie dzisiaj. Jestem padnięta
-Ok, to co idziemy spać
-Jasne, ale tak strasznie nie chce mi się już iść kąpać
-To odpuść, pójdziesz rano
-To wiem, ale jeszcze muszę doczłapać do sypialni
-Nic nie musisz, zaniosę Cię
-Mógłbyś - lekko się uśmiechnęłam
-Dla Ciebie więcej niż wszystko - wziął mnie na ręce, zaniósł do sypialni i położył na łóżku - nie pogniewasz się jak Cię rozbiorę ?
-Wręcz przeciwnie - blondyn rozebrał mnie do bielizny, przykrył kołdrą i zniknął za drzwiami łazienki. Byłam tak padnięta, że jak tylko zamknęłam oczy, od razu usnęłam.
~Next Day~
Obudziły mnie zapachy dochodzące z kuchni, założyłam na siebie błękitną koszule Marco i zeszłam do pomieszczenia znajdującego się na parterze. Usiadłam sobie na blacie, złapałam kubek z kawą swojego przyszłego męża i popijałam napój, Marco robił dla nas tosty z masłem ziołowym. Tak słodko wygląda w fartuszku *_*
-Moja kawa - zaśmiał się i chciał mi zabrać kubek
-Od teraz jest nasza kotu, nasza - czule go pocałowałam
-Niech Ci będzie, ale teraz zabieraj ten seksowny tyłeczek z blatu i chodź do stołu
-Seksowny ? - uśmiechnęłam się - chciałeś powiedzieć, bardzo, bardzo seksowny i bardzo, bardzo podniecający tyłeczek
-Tak to właśnie chciałem powiedzieć - zeszłam z blatu i razem usiedliśmy do śniadania
-Za 3 dni święta, nasz pierwsze wspólne święta
-Wiem i już się nie mogę doczekać
-Rok temu spędzałeś święta z Caro
-Nie, nie, nie, nie. Nie rozmawiamy o niej, proszę Cię
-Dobrze, przepraszam - usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w jego szyję - już nie będę o niej gadać, przynajmniej do końca tego roku
-Do końca przyszłego
-Tego Ci nie obiecam - zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce
-Jeszcze zobaczymy. Jakie plany na dzisiejszy dzień ?
-Ja muszę zapakować prezenty dla Ciebie, pożegnać się z Błaszczykowskimi i wręczyć im prezenty
-To zbieraj się, pojedziemy od razu
-My ?
-A co nie chcesz zabrać ze sobą swojego przystojnego narzeczonego ?
-Bardzo chce
-To leć się szykuj, a ja sprzątnę po śniadaniu
-Dzięki - ucałowałam go na szybko i pobiegłam na górę
Wzięłam ekspresowy prysznic, ubrałam się, związałam mokre włosy w koka, zrobiłam bardzo minimalistyczny makijaż i pościeliłam łóżko. Akurat wtedy do sypialni wszedł gotowy Marco, który jak zwykle wyglądam dobrze, chociaż dobrze to mało powiedziane, ale idealnie to jest dobrze dobrane słowo.

__________________________________________________________________________
Chcieliście, żeby byli długo szczęśliwi, no to macie kilka miesięcy w przód :P U nich zaraz będą święta, no to jak myślicie pokłócą się, będzie ok, czy może znowu ktoś im zepsuje szczęście ? Czytajcie, to się dowiecie :) A teraz małe pytanko ... Jak myślicie kiedy się pobiorą, o ile w ogóle to zrobią ? Typujcie daty :P Zrobiłam ankietę na temat zakończenia, głosujcie. A następny już jutro <3 Pozdrawiam Zuza :* 

Polecam

Zostałam ostatnio poproszona o polecenie jakiś blogów, więc zajrzałam do swojej magicznej zakładki i wybrałam "kilka" blogów, które lubię, czytam, a czasem staram się komentować. Kolejność jest przypadkowa :P Pozdrawiam Zuza :*

http://wiezienswojegotalentu.blogspot.com/
http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/
http://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
http://przeznaczenia.blogspot.com/
http://bvb-dream-story.blogspot.com/
http://fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.com/
http://mario-alicja-story.blogspot.com/
http://borussia-champions.blogspot.com/
http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/
http://tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com/
http://bvbstory.blogspot.com/
http://bvb-my-life.blogspot.com/
http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/
http://bvb-ada-story.blogspot.com/
http://marco-zuzanna.blogspot.com/
http://limit-szczesliwych-dni-wyczerpany.blogspot.com/
http://majeks.blog.pl/
http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/
http://my-hard-love.blogspot.com/
http://rozabezkolcow-bvb.blogspot.com/
http://moda-na-dortmund.blogspot.com/
http://marcoreusforever.blogspot.com/
http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
http://lewy-go-away.blogspot.com/
http://nienawiscmoznauleczyctylkomiloscia.blogspot.com/
http://rozne-swiaty-ona-i-on.blogspot.com/
http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
http://milosci-nie-zabijesz.blogspot.com/
http://prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/
http://bvblovestoryyyy.blogspot.com/
http://marco-emila.blogspot.com/
http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
http://borussiaforever.blogspot.com/
http://julka-i-gotzeus.blogspot.com/
http://serduszkowee.blogspot.com/
http://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com/

Opowiadanie NIE o piłkarzach, ale bardzo polecam:  http://who-will-change-me.blogspot.com/


poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 35.

Obudziłam się, a raczej obudził mnie SMS o 10, na szczęście Wika na niego nie zareagowała. Okazało się, że to Mario, który zaprosił mnie i Wikę dzisiaj na wieczorem na grilla, odpisałam mu, że bardzo chętnie przyjdziemy. Wstałam delikatnie z łóżka, bo jakbym obudziła swoją przyjaciółkę to chyba by mnie na miejscu zabiła, stanęłam przed szafą i miałam odwieczny problem, w co mam się ubrać ?! W końcu wygrzebałam jakieś byle jakie ciuchy, wyjęłam też zestawik na wieczór i położyłam wszystko na krześle. Sama przebrałam się w strój do biegania, obowiązkowo wzięłam iPhona i wyszłam. Biegałam sobie w parku, ale przez chwile się zagapiłam i na kogoś wpadłam, zdjęłam słuchawki, spojrzałam w górę i kogo zobaczyłam ? Marco, stał uśmiechnięty z wyciągniętą dłonią w moją stronę, złapałam ją, a on pomógł mi wstać.
-Nic Ci się nie stało ?
-Nie - uśmiechnęłam się -Marco to co wczoraj powiedziałam, nie chodziło mi o to, że Ci nie ufam, tylko ...
-Nie musisz się tłumaczyć - przerwał mi
-Ale chce, usiądziemy na ławce ?
-Jasne - usiedliśmy na ławce, spojrzeliśmy na siebie i ja dokończyłam moją wypowiedź
-Ufam Ci, ale nie wiem czy potrafiłabym Ci ufać jakbyśmy byli w związku
-Powiedz po prostu, że się zastanowiłaś i nie chcesz być ze mną
-Nie o to chodzi, zrozum mnie. To wyglądało inaczej niż powiedziałeś.
-Nie uwierzyłaś mi ?!
-Uwierzyłam, ale nie mogę tak od razu rzucić Ci się w ramiona. To nie jest takie proste
-Dlaczego nie ? Podobało by mi się
-To nie jest temat do żartów
-Wiem, ale czy Ty nie możesz zrozumieć, że ja Cię kocham i z tą dziewczyną nic mnie nie łączy ?!
-Rozumiem
-To o co chodzi ?
-Będziesz dzisiaj na grillu u Mario ?
-Oczywiście, że tak - zaśmiał się
-To do zobaczenia - cmoknęłam go w policzek i odeszłam, a raczej odbiegłam, ruszyłam w drogę powrotną do domu. Kiedy wreszcie dotarłam, wszyscy już wstali, a Wika nawet wyszła po zwiedzać miasto. Wypiłam sobie szybką kawę, wzięłam kąpiel i ubrałam się, Agata zrobiła mi śniadanie, a potem pojechałyśmy razem do galerii, bo umówiłyśmy się tam z dziewczynami, Wika też ma być :) chodziłyśmy sobie po sklepach, przymierzałyśmy różne ciuchy, nawet kilka rzeczy sobie kupiłyśmy, byłyśmy na kawie, ciachu, świetnie się bawiłam, niestety do momentu kiedy padło pytanie o Marco i dlaczego jeszcze do siebie nie wróciliśmy. Nie chciałam o nim gadać, wiem powinnam mu wybaczyć, a przynajmniej go wysłuchać jeszcze na Majorce, niby już dawno mu wybaczyłam, ale chyba nie wiedziałam jak mam się przyznać do błędu. Do domu wróciłyśmy o 17, a grill był na 19 nie miałyśmy za dużo czasu, ale w ogóle się tym nie przejmowałyśmy, usiadłyśmy sobie w salonie i oglądałyśmy jakieś nudne niemieckie seriale.
-Przepraszam, a Panie się nie szykują ? Już 18
-Szykujemy się, bardzo powoli - zaśmiałam się
-Mario Was zabije jak nie przyjdziecie
-Dobra już idziemy
Zwlekłyśmy się z kanapy i każda z nas zaczęła się szykować, ubrałam się, umalowałam i gotowa zeszłam na dół. Poczekałam chwile z Kubą, a po chwili Aga i Wika do nas dołączyły, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy ponieważ siedziałyśmy z moją najlepszą przyjaciółką same z tyłu, to udzieliła nam się głupawka, cały czas się śmiałyśmy, wygłupiałyśmy, a jak wysiadałyśmy z samochodu to prawie się zabiłyśmy. W końcu mój brat się wkurzył i wziął nas obie na ręce, przez co jeszcze bardziej się śmiałyśmy, wpakował bez pukania do domu Gotzego, a potem do ogrodu, postawił moją przyjaciółkę na ziemi, a mnie cały czas trzymał, przez co moja głupawka się powiększała.
-Kuba ... postaw ... mnie ... na ... ziemi - cały czas się śmiałam i zaczęłam się wiercić
-Co one ćpały ? - zapytała rozbawiona Ania na mój i Wiki widok
-Wystarczy, że przebywają za długo w swoim towarzystwie - postawił mnie na ziemi, ale ja tak się śmiałam, że straciłam równowagę i uparłam na mojego byłego narzeczonego
-Mam Cię - uśmiechnął się
-Dziękuje - odwzajemniłam uśmiech, wstała i wyciągnęłam do niego dłoń, którą on po chwili złapał - chodź, pogadamy
-Salon ?
-Kuchnia ?
-Sypialnia ?
-Salon - przeszliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie, ale żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć
-Co chciałaś mi powiedzieć ? - nic mu nie powiedziałam, tylko usiadłam mu na kolanach i go pocałowałam
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też. Już myślałem, że to koniec
-Chodźmy do Ciebie
-A grill ?
-Marco chcesz zostać na tym grillu ?
-Nie - zaśmiał się
-To chodźmy
Wymknęliśmy się z domu młodszego piłkarza, wsiedliśmy do samochodu chłopaka, z którego wysłałam wiadomość do Wiki, że jadę do Marco. Przekroczyliśmy próg domu, a Marco oparł mnie o ścianę i zaczął mnie całować, oplotłam rękami jego szyje, a on wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżku i rozbierał, a ja nie byłam mu dłużna ;) ta chwila mogła trwać wiecznie, było jak za pierwszym razem, tylko teraz byliśmy jeszcze bardziej spragnieni siebie. Nie było cudownie, było magicznie ...
~Next Day~
Obudziły mnie delikatne pocałunki, które jak mogłam się domyślić składał na mojej szyji Marco.
-Dzień Dobry - pocałował mnie w usta
-Cześć
-Co chcesz na śniadanie ?
-To co zrobisz na pewno będzie pyszne - teraz to ja go pocałowałam
-Ok, to zaraz coś wykombinuje.
-To ja pójdę się ubrać - już wstawałam, ale chłopak mnie powstrzymał
-Skoro do siebie wróciliśmy to weźmiesz z powrotem pierścionek
-To są powtórne oświadczyny ?
-No tak jakby - uśmiechnął się
-Trochę Ci nie wyszły - wystawiłam język i poszłam do łazienki
Wzięłam kąpiel, ogarnęłam trochę włosy i ubrałam wczorajsze ciuchy. W sypialnie nie było Marco, więc zeszłam na dół do kuchni, on akurat robił śniadanie. Usiadłam sobie przy stole, nalałam herbatę do kubków, a po chwili przede mną pojawił się talerz pysznie pachnących gofrów.
-Rozpieszczasz mnie - powiedziałam do siedzącego naprzeciwko mnie przystojnego piłkarza
-To dla mnie czysta przyjemność
-Kochany jesteś, ale musisz się bardziej postarać, żebym się zgodziła
-Czasami przeraża mnie to, że tak dobrze mnie znasz
-Bez przesady :p
-Dobra, dobra. Powiedz mi lepiej co dzisiaj robimy ?
-Nie wiem jak Ty, ale ja wracam do domu
-Jesteś w domu
-A Ty znowu to samo - zaśmiałam się
-No co ? Ja tylko chciałbym, żebyś ze mną zamieszkała
-Oj poczekasz sobie :p
-Ejj, a to dlaczego ?!
-No wiesz, w końcu nie jesteśmy nawet zaręczeni - uśmeichnęłam się
-Co ?!
-No co co ? Taka prawda
Marco poderwał się z krzesała, pobiegł na górę, a po chwili wrócił uklęknął przede mną z tym samym pięknym pudełeczkiem, w którym był ten sam piękny pierścionek.
-Kochanie zgodzisz się zostać moją żoną ?
-Hmm ... Skoro nalegasz - przytuliłam go i szepnęłam mu na ucho - wtedy się bardziej postarałeś
-Dzięki - obraził się
-Dobra, ale teraz też jest ok - pocałowałam go, a on wsunął mi pierścionek na palec
-To skoro już się oświadczyłem, a Ty się zgodziłaś to możesz się już przeprowadzić ?
-Pożyjemy zobaczymy
-Jaka Ty jesteś uparta
-Nie marudź już tak
-Dobra, spoko
Dokończyliśmy śniadanie, Marco się ubrał i pojechaliśmy do domu Kuby. Chłopak nie mógł wejść, bo zadzwoniła do niego Mama, że potrzebuje pomocy, więc pożegnaliśmy się w samochodzie, ja poszłam do domu, a on odjechał.
-Jestem - krzyknęłam z przedpokoju
-No wreszcie - napadli na mnie Błaszczykowscy i Wika - opowiadaj jak było, pogodziliście się ?
-Wróciliśmy do siebie, było miło, nawet znowu się zaręczyliśmy. Jeszcze jakieś pytania ?
-Chyba nie mamy. Tak wczoraj zniknęliście, dobrze, że chociaż wysłałaś SMS-a
-Tak wyszło - uśmiechnęłam się - a teraz przepraszam, ale idę się przebrać
-Zuza dzisiaj idę oglądać mieszkania, idziesz ze mną ? - zapytała pani Webb
-Tak, a czemu chcesz już uciekać ?
-Ty niedługo będziesz mieszkała u Marco, a ja nie mogę siedzieć Twojemu bratu na głowie
-Dobra, to ile mieszkań musimy dzisiaj zaliczyć ?
-Dzisiaj 4, jutro 3
-O Bożeeee
-Nie marudź, tylko bądź gotowa za godzinę
-Ok
Poszłam do sypialni, wyjęłam jakieś ubrania z szafy, zrobiłam make-up, fryzurę, założyłam to i przejrzałam sobie Fb.
-Zuza, gotowa jesteś ?
-Tak, już schodzę
Jak zeszłam moja najlepsza przyjaciółka była już gotowa, pożyczyłyśmy sobie samochód od Agaty i pojechałyśmy oglądać pierwsze mieszkanie.
~4,5 godziny później~
Obejrzałyśmy już wszystkie 4 mieszkania, byłyśmy wykończone, żadne z nich nie było w stylu Wiki, niby były ładne, ale zawsze było coś ... Zmęczone wróciłyśmy do domu i pierwsze co zrobiłyśmy to położyłyśmy się do mojego łóżka.
-Jeżeli jutro nic Ci się nie spodoba to sama będziesz sobie szukała mieszkania
-Dzięki - powiedziała sarkastycznie
-Z Mamą Marco łatwiej szukało się mieszkania
-Nie ma to jak przyjaciółka
-Ja tylko stwierdziłam fakt
-Skoro jesteś taka mądra to sama sobie poszukaj mieszkania, a jak znajdziesz to ja się tam wprowadzę
-To byłaby dobra opcja, nielicząc tego, że te mieszkania, które podobają się mi niekoniecznie podobają się Tobie
-To prawda. Ty lubisz duże, jasne przestrzenie, a ja wole mniejsze, ale w sumie też jasne
-Haha nie znajdziesz dużego, ale małego mieszkania
-No co Ty ?
-Ale możesz poszukać średniego i jasnego mieszkania
-Takie byłoby świetne
-Tylko trzeba takie znaleźć ...
-No właśnie i tu pojawia się problem
-Taaa niestety zauważyłam
-Dasz radę być jutro gotowa na 12 ?
-Nie, zazwyczaj wstaje o 15, a kładę się po 5
-Tylko zapytałam
-A ja tylko odpowiedziałam - wystawiłam język
-Ok, oglądamy jakiś film ?
-Na przykład jaki ?
-Titanic
-Zawsze to oglądamy
-To już tradycja, ale jak nie chcesz to obejrzymy coś innego
-Oczywiście, że chce. Ty włącz a ja idę po popcorn i wino
-Ok, ale weź czerwone
-Pamiętam
Zeszłam do kuchni, zrobiłam 3 duże popcorny, wzięłam 2 kieliszki i 2 czerwone wina. Postwiłam wszystko na tacy, z powrotem wróciłam na górę, rozłożyłam się na łóżku obok Wiki, a między nami postwiłam tacę.
~3,5 godziny później~
Oglądałam ten film już chyba milion razy, a za każdym razem płacze. Wypiłyśmy podczas filmu 3 czerwone wina i 1 białe, a teraz jak już skończyłyśmy oglądać to otworzyłyśmy kolejne wino, znowu białe, bo czerwone się skończyły. Byłyśmy cholernie pijane, Kuba i Aga mieli z nas pompe, ledwo rozebrałyśmy się do bielizny i już usnęłyśmy dobrze, że mam dwuosobowe łóżko ;)
~Next Day~
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, wzięłam zimną kąpiel, która trochę poprawiła moje samopoczucie, potem zrobiłam sobie i Wice śniadanie, wzięłam leki, a dla niej je przygotowałam. Kiedy wróciłam do sypialni, dziewczyna już nie spała, ale widziałam po jej wyrazie twarzy, że nie czuje się  najlepiej.
-Mam dla szanownej Pani śniadanko, leki i kawę
-Kocham Cię - przytuliła mnie, a potem zabrała tacę z moich rąk
-Tak wiem, wiem, ale radziłabym się szykować, bo jest 10:30
-O Bożeeee
-Damy radę, ja jestem już po kąpiel, muszę się tylko ubrać, umalować, uczesać
-A ja muszę zrobić wszystko z Twojej listy i jeszcze kąpiel itd.
-To zamiast tyle gadać to zacznij się szykować
-Idę przecież
Dziewczyna poszła się wykąpać, a ja wybrałam sobie ubrania, wysuszyłam włosy i je lekko wyprostowałam, musnęłam rzęsy tuszem, a potem się ubrałam. Akurat w tym samym czasie z łazienki wyszła prawie gotowa szatynka.
-Muszę się jeszcze umalować i chyba zrobie sobie koczka
-To szybko, bo już 11:14
-Ja Cię kiedyś zabije - powiedziała malując oczy
-Czemu ?
-Dlatego, że to Ty wczoraj donosiłaś wino
-Na Twoją prośbę
-Siedź cicho
-Jasne ...
Z domu wyszłyśmy, a raczej wybiegłyśmy o 11:40, trochę się spóźniłyśmy na spotkanie, ale Pani była bardzo miła, więc nam odpuściła. Mieszkanie było tak ładne i tak bardzo się spodobało mojej przyjaciółce, że od razu podpisała umowę i odwołała dwa następne spotkania. Jej nowy dom był niestety nie urządzony, więc od razu pojechałyśmy do sklepu, kupiłyśmy farby, meble, które mieli przywieźć za trzy dni, jakieś dodatki itd. Wysłałam SMS-a do Marco i Alexa z adresem i prośbą o pomoc w malowanie, obaj się zgodzili, bez żadnego ale, umówiliśmy się za 1,5 godziny, więc pojechałyśmy się przebrać.
~2 godziny później~
Jesteśmy w mieszkaniu Wiki i malujemy. My z Marco salon, a Wika i Alex sypialnie.
-Kochanie odwróć się - powiedział mój narzeczony, a jak to zrobiłam to dotknął mojego policzka brudnymi palcami
-Marco ! - wkurzyłam się
-Oj już się nie wściekaj - pocałował mnie
-To mnie nie denerwuj. Wariacie
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - przytuliłam się do niego - ale teraz to dokończymy
-Spoko, została nam tylko jedna ściana
-To super, a potem przedpokój i się zmywamy. Do Ciebie
-Brzmi zachęcająco
-Oj Marco, Marco - zaśmiałam się
Pomalowaliśmy cały salon, potem przedpokój, zajrzeliśmy jeszcze do Wiki i Alexa, którzy kończyli malować garderobę.
-My się zmywamy
-Dzięki za pomoc - przytuliła mnie moja friend
-Nie ma za co. Pa
-Papa
Wyszliśmy z mieszkania, wsiedliśmy do samochodu chłopaka i odjechaliśmy.
-Przeprowadzam się do Ciebie. Jeżeli to dalej aktualne
-Jasne, że aktualne, tylko muszę zrobić Ci miejsce w garderobie
-To jak dojedziemy to rób, a ja zrobię obiad
-A kiedy chcesz się wprowadzić ?
-A kiedy chcesz mnie przyjąć ?
-Jak najszybciej
-No dobrze, ale ja się muszę jeszcze spakować
-Pomogę Ci
-Super - uśmiechnęłam się
Dojechaliśmy do domu, Marco poszedł robić mi miejsce, a ja zabrałam się za robienie obiadu. Zrobiłam grillowaną pierś z kurczaka, frytki i sałatkę grecką, do tego zrobiłam sok ze świeżo wyciskanych owoców.
-Marco obiad ! - krzyknęłam
-Już schodzę
Usiadałam przy nakrytym stole, a po chwili mój narzeczony usiadł obok mnie. Nałożyliśmy sobie obiad na talerze, nalaliśmy sok i zaczęliśmy jeść.
-Smakuje Ci ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-Wiem, ale lepiej powiedz mi ile udało Ci się zrobić dla mnie miejsca ?
-Jak zjesz to sama zobaczysz
-Ok, ale jak zobaczę to pojedziemy do Kuby i spakujemy moje rzeczy
-Myślałem, że porobimy coś ciekawszego
-Będziesz miał mnie na codzień
-Wiem i to jest najlepsze w tym wszystkim
-Kotku, pamiętasz o czym gadaliśmy przed ślubem Roberta i Ani
-O naszym ślubie
-I ...
-O dziecku
-No właśnie
-Chcesz mieć dziecko ? Teraz - uśmiechnął się
-Nie, ale chciałabym mieć w przyszłym roku
-Kudre, ale jest sierpień. Nie wytrzymam
-Kotku szybko zleci - wysłałam mu buziaka w powietrzu
-To takie dołujące nie wytrzymam
-Już nie marudź
-Dobra - wstał i mnie pocałował

_________________________________________________________________________
Wygrałyście :p Było 7 komentarzy, więc dodaje. Wreszcie się pogodzili i jak na razie chyba będzie dobrze, chociaż może namieszam ... Tego Wam nie zdradzę :P Czytajcie. Komentujcie. Polecajcie. Pozdrawiam Zuza :* 

10 komentarzy - Następny Rozdział (przed piątkiem)

sobota, 7 września 2013

Rozdział 34.

Założyłam szybko buty, wzięłam torebkę i poszłam do Marco, umówiłam się z Wiką, że ma się czuć jak u siebie. Dojście do jego domu zajęło mi 15, bo szłam  bardzo szybko, zapukałam do drzwi, bo furtka była otwarta, chłopak otworzył drzwi po 2-3 minutach.
-Zuza ?
-Chciałabym z Tobą porozmawiać i wszystkiego wysłuchać
-Na prawdę ?!
-Nie chcesz to nie - odwróciłam się i chciałam wyjść, ale złapał mnie za łokieć
-Oczywiście, że chce. Po prostu wcześniej mnie zbywałaś i jeszcze ten kelner
-Ktoś mi dzisiaj uświadomił, że bałam się prawdy
-A bałaś się ?
-Dalej się boje, ale chce wiedzieć
-Chodź do środka - przeszliśmy do salonu - chcesz coś do picia ?
-Wody, poproszę
Marco poszedł do kuchni po napój, a ja usiadłam sobie na kanapie i zastanawiałam się jak mam się zachować. Po chwili chłopak wrócił z dwoma szklankami, które postawił na stoliku i usiadł obok mnie. Zapanowała niezręczna cisza, której żadne z nas nie potrafiło przerwać, ja bałam się, że coś powiem bezmyślnie i będę żałowała, a on ? Nie mam pojęcia o czym myślał, czy przeszkadzała mu ta cisza tak samo jak mi czy mu się podobało, kiedyś bym wiedziała, a teraz chyba nie chce wiedzieć albo się boje.
-Przepraszam
-Nie przyszłam tu, żebyś mnie przepraszał tylko, żebyś to wyjaśnił
-Jasne, to wszystko Ci powiem, tylko mi nie przerywaj
-Niech będzie
-Poszedłem do baru po drinki dla nas wszystkich, ale barman kazał mi poczekać, więc sobie usiadłem sobie na stołku. Za chwile dosiadłam się do mnie ta dziewczyna, zaczęliśmy rozmawiać, ale tak po prostu jak nowi znajomi. Akurat jak Ty przyszłaś to ona zdejmowała mi rzęsę z policzka, wiem, że trudno w to uwierzyć, ale taka jest prawda. Nie podrywałem jej, a to, że dotykałem jej ramienia to był przypadek, musisz mi uwierzyć, między mną a tą dziewczyna nie było nic oprócz kumpelskiej rozmowy. Jak chcesz to przysięgnę Ci na wszystko czego sobie za życzysz, kocham Cię, nigdy nikogo nie kochałem tak jak Ciebie, jesteś miłością mojego życia. Nie chce się z Tobą rozstawać, jesteś dla mnie tak cholernie ważna, że nie wytrzymuje bez Ciebie, proszę Cię uwierz mi, wybacz, zacznijmy od początku. Zuza decyzja należy do Ciebie, ale mam nadzieje, że między nami znowu będzie tak jak dawniej.
-Nie wiem co mam Ci odpowiedzieć, potrzebuje chwili namysłu
-Mam wyjść i wrócić za 30 minut
-Nie, ja pójdę do domu i jak to przemyśle to zadzwonię co dalej
-Ok, ale pamiętaj, że jak nie będziesz chciała ze mną być to i tak się nie poddam
-Jasne - odpowiedziałam i wyszłam z jego domu
Szłam bardzo powoli myśląc o wszystkim, a dokładniej o moim związku z piłkarzem, oczywiście, że chciałam mu wybaczyć, ale musiałam to przemyśleć. Nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki, ktoś dzwonił do mnie z nieznanego numer, ale chciałam dowiedzieć się kto, więc odebrałam
-Halo ?
-Cześć, mówi Alex. Pamiętasz mnie ?
-Oczywiście, że tak
-Chciałbym poznać Cię bliżej, może się spotkamy ?
-Ok, kiedy ?
-Dzisiaj ? Zapraszam na kolacje
-Brzmi miło, o której będziesz ?
-19:30
-Pasuje mi, wyśle Ci adres SMS-em
-Spoko, to do zobaczenia wieczorem
-Pa
Wróciłam do domu, minęłam się w salonie z Kubą, który mówił o jakimś spotkaniu, ale nie bardzo go słuchałam, od razu skierowałam się do swojej sypialni, żeby poinformować Wikę o dzisiejszej kolacji, a przede wszystkim musiałam się przygotować, zostało mi niewiele ponad 2 godzinki. Umyłam się, wysuszyłam włosy, z których moja przyjaciółka zrobiła pięknego kłosa opadającego na moje prawe ramię, zrobiła mi też piękny makijaż. Kiedy to wszystko zostało wykonane, założyłam sukienkę, włożyłam klucze do torebki, wzięłam do ręki telefon, i sprawdziłam godzinę. 19:20, miałam tylko 10 minut, więc zeszłam z przyjaciółką na dół, a w salonie wszyscy nasi przyjaciele i Marco . No pięknie akurat dzisiaj ?! Kuba coś wspominał, ale zapewne umknęło mi, że to akurat dzisiaj ...
-O kurwa - powiedział Mario
-Co ?! Źle wyglądam, mam iść się przebrać ?
-Nie, wyglądasz zajebiście
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i w tym momencie zadzwonił dzwonek
-Pójdę - powiedziała Wika
Zaraz z powrotem weszła do salonu, tylko tym razem z Alexem, wyglądał obłędnie i pewnie gdyby nie to, że kocham Marco to bym się zakochała.
-Wyglądasz pięknie - przywitał mnie całusem w policzek
-Dziękuje, chodźmy już - nie miałam ochoty patrzeć na Reusa, którego zżerała zazdrość, mógł nie siedzieć z Kate w barze ;)
-Ok
-Zuza poczekaj, wzięłaś telefon ? - Wika zawsze musi mnie sprawdzić
-Nie - uśmiechnęłam się - zaraz wracam
Szybko pobiegłam do pokoju, wzięłam z łóżka telefon i znowu poszłam na dół. Złapałam Alexa za rękę i razem wyszliśmy z domu Kuby, wsiedliśmy do jego auta i pojechaliśmy na kolacje. Okazało się, że ta kolacja ma się odbyć u niego w mieszkaniu, chociaż mieszkaniu to mało powiedziane, to był dwupoziomowy apartament. Kolacja, stół wszystko było już gotowe, usiedliśmy do stołu, chłopak zapalił świece, nalał mi wino i zaczęliśmy konsumować.
-Sam robiłeś ? Jest pyszne
-Tak sam i bardzo dziękuje - uśmiechnął się
-To Twoje mieszkanie ?
-Taaa, dostałem od rodziców na 21 urodziny
-Czyli masz 21 ?
-Tak, a Ty 19
-Skąd wiesz ?
-Gazety
-No tak nie pomyślałam
-Te plotki to prawda ?
-Które ?
-Ślub, ciąża, rozstanie
-Rozstanie tak, ale ślub i ciąża to tylko plotki wyssane z palca
-Byliście zaręczeni ?
-Krótko, ale tak. A Ty kogoś miałeś ?
-Tak, moja była dziewczyna przez przypadek zaszła w ciążę, potem poroniła i ze mną zerwała, bo to podobno moja wina
-Przykro mi
-Mówi się trudno i żyje się dalej. Nie mogę tego przeżywać przez całe życie
-Niby masz racje, ale wspomnienia zostają na zawsze
-Przekonałem się już parę razy
-Może zmieńmy temat, bo ten jest za bardzo smutny
-Masz racje, to co robimy po kolacji ?
-Może jakiś film, a potem mnie odwieziesz ?
-Bardzo chętnie, a jaki chcesz ?
-A jakie masz ?
-Wszystko co chcesz. Komedia, romans, dramat, horror ?
-Komedia :P
-Jaka ?
-Jaka kolwiek, ale robisz jeszcze popcorn
-Żaden problem
Zjedliśmy kolacje, chłopak zapakował zmywarkę, a ja wybrałam jakiś film z jego pokaźnej kolekcji i usiadłam na kanapie, mniej więcej w tym czasie dostałam wiadomość od Ani.
"Ten Alex to na poważnie ? Marco jest strasznie zazdrosny, radzę nie wracać do domu, bo cały czas tu siedzimy, a Marco jest tak wkurzony, zazdrosny i wszystko na raz, że chyba byłaby afera :P Mimo wszystko baw się dobrze, ale nie szalej. Buziaki"
Sama się do się do siebie uśmiechnęłam, kochana Ania czego bym nie zrobiła, ona zawsze będzie po mojej stronie. Nie chciałam odpisywać, więc tylko schowałam telefon do torebki, położyłam obok siebie i czekałam na chłopaka. Przyszedł po chwili, postawił mi na kolanach miskę z popcornem, wziął płytę i puścił film. Był tak zabawny, że aż się popłakałam ze śmiechu, świetnie się bawiłam, Alex jest boskie chłopakiem, ale chyba nic oprócz przyjaźni między nami nie będzie. Kiedy film się skończył, chciałam pogadać o tym z chłopakiem, nie chce robić mu żadnej nadziei.
-Alex, bo chciałabym pogadać z Tobą o naszych relacjach
-Wiem, chcesz zostać przyjaciółmi - posłał mi uśmiech
-Skąd wiedziałeś ?
-Domyślam się, że jeżeli byłaś zaręczona z Marco, to nadal go kochasz
-Przepraszam, ale masz racje
-Nie przepraszaj, rozumiem
-To co, odwieziesz mnie ?
-Jasne. Ta brunetka to Twoja przyjaciółka ?
-Tak, Wika
-Ładna
-Heh, wiem. Dam jej Twój numer, może się spotkacie
-Dzięki
Wyszliśmy z apartamentu, wsiedliśmy do auta i młody przystojniak odwiózł mnie do domu Kuby, odprowadził mnie pod furtkę i pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Otworzyłam sobie furtkę, a potem drzwi i przeszłam przez przedpokój, weszłam do salonu gdzie wszyscy jeszcze byli.
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Jak było ?
-Fajnie, ale pogadamy za chwile idę się teraz przebrać
-Poczekaj, przecież i tak niedługo idziesz spać, więc po co masz zakładać kolejne ciuchy
-No może masz racje, ale pójdę tylko po laptopa
-Ok
Weszłam do swojej sypialni, wzięłam laptopa, a zostawiłam torebkę, z której wyjęłam tylko telefon, z powrotem zeszłam na dół i usiadłam obok Wiki.
-Dasz mi na chwile ?
-Niech zgadnę Facebook ? - zaśmiałam się
-Nie tym razem :P muszę wejść na Skypa
-Z kim chcesz teraz gadać ?
-Ale nie będziesz zła ?
-Tego nie mogę Ci obiecać
-No dobra, z Marcinem
-Z tym Marcinem ?!
-Tak, ale ja Ci to wszystko wyjaśnię
-Nie teraz - wstałam z kanapy, pobiegłam na górę, wygrzebałam z szafy rzeczy do biegania, założyłam je, wzięłam słuchawki, zeszłam na dół i zabrałam telefon ze stolika - idę biegać
-O tej porze ?!
-Tak, będę za godzinę, góra dwie
Nie czekając na ich odpowiedź wybiegłam z domu, puściłam muzykę na full i biegłam przed siebie, wkurzyłam się, pewnie dlatego od razu pomyślałam o bieganiu. Wika to moja najlepsza przyjaciółka, nie chce się z nią kłócić, a tym bardziej o chłopaka, który już nic dla mnie nie znaczy, ale pod wpływem emocji mówi się różne rzeczy. Po ok. 40 minutach od mojego wyjścia zaczął padać deszcz, chociaż deszcz to mało powiedziane, była taka ulewa, że w ciągu kilku sekund byłam cała mokra, niby mi to nie przeszkadzało, ale wolałam dmuchać na zimne i wrócić. Udało mi się to bardzo szybko, weszłam do salonu i wszyscy oprócz Wiki i Marco się ze mnie śmiali, puściłam to mimo uszu, poszłam się przebrać, ale tym razem założyłam piżamę, zeszłam na dół i usiadłam na kolanach mojego braciszka.
-Robisz tak tylko wtedy jak coś chcesz - zaśmiał się
-Teraz jest mi zimno
-Moja bidulka, zachciało się biegać
-Wal się - wystawiłam język
-Pyskata się robisz
-Po braciszku
-No oczywiście - obraził się, a ja wstała i usiadłam tym razem obok Webb.
-Szczerze mam w dupie czy się z nim spotykasz, ale jak Cię zdradzi, albo przeleci i porzuci to nie mów, że nie ostrzegałam
-My się tylko przyjaźnimy
-My też się tylko przyjaźniliśmy, a teraz jak go widzę to mam ochotę go zabić na miejscu
-Zmienił się
-Bo uwierzę, a zresztą to bez znaczenia. Chcesz to możesz się z nim przyjaźnić, nie moja sprawa. A tak w ogóle Alex o Ciebie pytał
-Haha, zaproponował Ci tylko przyjaźń ?
-Nie, sama to zrobiłam - rzuciłam i poszłam po wodę do kuchni, kurde teraz to mnie wkurwiłam na maxa, nie dość, że wypaliła z tym Marcinem jak Filip z Konopi to jeszcze próbuje mnie wytrącić z równowagi. Wróciłam do pomieszczenia ze szklanką i usiadłam na jakimś wolnym miejscu.
-Ja śpię od okna  - zwróciłam się do przyjaciółki, bo mimo wszystko musimy razem spać
-Przyzwyczaiłam się
-A tak w ogóle kto to jest Marcin ? - zapytał Mario
-Mój były chłopak, spotykaliśmy się rok i właśnie w rocznice wypalił, że przez  "przypadek" mnie zdradził z największą suką w Warszawie, nie miałam zamiaru dalej z nim być, więc pogoniłam go z kwitkiem. Z perspektywy czasu myślę, że w ogóle do siebie nie pasowaliśmy, ale wtedy byłam "zakochana", teraz uważam, że jest zdolnym do wszystkiego dupkiem.
-Ale ta dziewczyna była ładna - odparł Kuba
-Tak była i jest, ale to nie zmienia faktu, że przespała się z połową mężczyzn w Warszawie i zazwyczaj Ci mężczyźni byli zajęci
-Dlatego przyjechałaś do Dortmundu ?
-Nie - od razu zaprzeczyłam - to było jakieś półtora roku temu
-Ok
-Zuzka ktoś Ci dzwoni na Skype
-Kto ?
-Ten uroczy kujon
-O kurwa, wyloguj się albo rozłącz - podbiegłam do niej i zamknęłam laptopa - i po kłopocie
-O co z nim chodzi ? - dopytywała moja Best Friend
-Przed wyjazdem chyba przez przypadek się z nim umówiłam - powiedziałam, a ona aż się poryczała ze śmiechu - bardzo śmieszne
-Umówiłaś się z jakimś kujonem ? Muszę go zobaczyć - zaśmiała się Lewandowska
-Oj no, bo nie dawał mi żyć, więc dla świętego spokoju zgodziłam się na wszystko co mówił, ale nie pamiętam czy przypadkiem nie zapytał wtedy czy się z nim umówię
-Hahahahahahahah - wszyscy się ze mnie nabijali, tylko Reus siedziałam ze skwaszoną miną
-Zamknijcie się już - sama się zaśmiałam, a po chwili stwierdziłam, że nie chce patrzeć jak tarzają się ze śmiechu na podłodze, więc wyszłam na dwór, cały czas lało, a ja miałam na sobie tylko piżamkę, zeszłam bosymi stopami na trawę i usiadłam na huśtawce
-Rozchorujesz się - przysiadł się do mnie Marco i założył mi swoją bluzę
-Dzięki
-Przemyślałaś to ?
-Nie, przepraszam
-Daj mi szanse, teraz jej nie spieprzę
-Marco musimy sobie ufać, a ja nie wiem czy Ci jeszcze ufam
-Ok - wstał i wrócił do środka
Super, teraz to chyba ja spieprzyłam, nie o to mi chodziło, że mu nie ufam, tylko nie wiem, czy potrafiłabym mu zaufać jakbyśmy byli jeszcze parą. Siedziałam jeszcze chwile, ale Kuba zawołał mnie do środka, więc wróciłam, zdjęłam bluzę piłkarza i mu ją wręczyłam, rzuciłam jeszcze krótkie "dziękuje", pociągnęłam Wikę za rękę i poszłyśmy na górę. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy gadać, przy okazji się pogodziłyśmy, wyjaśniłyśmy sobie wszystko i położyłyśmy się spać.

__________________________________________________________________________
Wiem miałam dodawać w piątki, ale wczoraj byłam na meczu Polska - Czarnogóra i już się nie wyrobiłam. Co mam napisać ? Szkoda, oczywiście, że szkoda, ale czasu nie cofniemy, a sędzia był idiotą (delikatnie mówiąc). Co do rozdziału, sprawa z Alexem się wyjaśniła, a co z Marco ? Dowiecie się w następnych rozdziałach. A teraz sprawa organizacyjna. Jeżeli będzie 7 komentarzy to rozdział pojawi się przed piątkiem, a jeśli nie to pojawi się dopiero w piątek późnym wieczorem. Pozdrawiam Zuza :* 

Lewy <3