Wróciliśmy dopiero po 15, bo zjedliśmy sobie jeszcze obiad
na mieście, rozłożyliśmy się na kanapie i włączyliśmy jakiś film, ponieważ był
nudy, a ja go już kiedyś oglądałam, usiadłam okrakiem na Marco i zaczęłam go
całować
-Możemy dokończyć później - cmoknął mnie i delikatnie zsunął ze swoich kolan
-Co ?!
-Chce obejrzeć ten film
-Jasne - wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Teraz to mnie wkurzył, jakiś głupi film jest ode mnie ważniejszy, super po prostu super. Doskonale wiedziałam, że ten film potrwa jeszcze z 1,5 godziny, więc zrobiłam sobie porządek w garderobie, a potem wzięłam torebkę i rzucając do Marco krótkie "wychodzę" wyszłam z domu. Chodziłam sobie bez celu po Dortmundzie, który był "przykryty" białym puchem, śnieg delikatnie prószył, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Usiadłam sobie na ławeczce, zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie święta, zostały jeszcze niecałe 3 dni, zastanawiałam się tylko czy na pewno będzie idealnie ? Nagle poczułam wibracje w kieszeni płaszcza, które oznaczały, że przyszła do mnie wiadomość, SMS był od mojego narzeczonego,
"Kochanie, gdzie jesteś ?"
"Na spacerze. Skończył się film, mogę wrócić ?"
"Nie możesz tylko musisz, wracaj, bo tęsknię"
"Będę za 20 minut"
"Czekam :*"
Nadal byłam na niego trochę zła, niby ochłonęłam na spacerze, ale jednak. Wstałam z miejsca i wróciłam do domu, w salonie czekał na mnie już blondyn, siedział uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby coś nabroił.
-Co zrobiłeś ?
-Ja ? Kochanie nic nie zrobiłem
-No to super, idę do kuchni - poszłam do pomieszczenia i stanęłam przy blacie
-Poczekaj, jesteś zła ?
-A co Cię to obchodzi ? Idź oglądaj film
-Przepraszam, Zuza - przytulił mnie od tyłu
-Jakiś głupi film jest ważniejszy od Twojej narzeczonej
-Nic nie jest ważniejsze od mojej pięknej narzeczonej - pocałował mnie w szyje
-Na pewno ? - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam jaka jest odpowiedź
-Na pewno. To dokończymy - zaczął mnie całował, a potem rozbierać
-Rozumiem, że to było stwierdzenie a nie pytanie - oddawałam kolejne pocałunki
-Tak - podniósł mnie i posadził na blacie
-Chodźmy do sypialni
-Ok - wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, położył na łóżku i pozbył się mojej, a następnie swojej bielizny. Potem delikatnie we mnie wszedł, za każdym razem czuje się bezpiecznie i tym razem też tak jest. Akurat jak skończyliśmy do drzwi zadzwonił dzwonek, postanowiliśmy to olać, ale niestety to nie był najlepszy pomysł, bo za kilka minut do naszej sypialni wparował Mario.
-Kurde Mario co Ty tu robisz ? - zdziwiłam się
-Sorry, nie wiedziałem. - od razu się odwrócił, ale nie wyszedł
-Jak się tu dostałeś ?!
-Dostałem klucze od Marco
-Marco ?! Mogłeś mi powiedzieć - zwróciłam się do narzeczonego
-Przepraszam
-To ja wyjdę, a Wy się ubierzcie
-Ok - chłopak zostawił nas samych, a my szybko pozbieraliśmy swoje ciuchy i założyliśmy je, potem opuściliśmy sypialnie i zeszliśmy do salonu, gdzie czekał na nas przyjaciel
-A, więc co Cię do nas sprowadza ?
-Przywiozłem prezenty dla Ann, bo ona za wszelką cenę chce je otworzyć, więc u nas w domu nie są bezpieczne
-To tak jak prezenty dla Zuzy, ale na szczęście, ona nie wie gdzie są
-Spadaj - szturchnęłam go
-Dobra to ja położyłem te prezenty pod choinką, a teraz muszę lecieć, bo jadę coś jeszcze załatwić
-Pa - ucałował mnie w policzek, a Marco podał rękę, po czym opuścił nasz dom
-Świetny moment wybrał - zaśmiałam się
-Haha, ma wyczucie czasu
-Marco może się przebierz i pójdziesz biegać
-W taką pogodę ?
-Muszę zapakować prezenty dla Ciebie
-Ja w sumie zaraz jadę do Mamy, więc jak chcesz możesz zostać
-To zostanę i to wszystko ogarnę
-Ok, to ja lecę
-Już ?
-Mam zostać ?
-Nie, idź. Im szybciej tym lepiej
-Kocham Cię - ucałował mnie i poszedł się ubrać w ciepłe ubrania do przedpokoju
-Ja Ciebie też - zdążyłam odpowiedzieć, a on już wyszedł
Szybko zabrałam ze swojego samochodu torby z prezentami, zapakowałam ładnie, podpisałam i położyłam pod choinką. Został mi tylko do zrobienia kolaż z naszymi wspólnymi fotami, miałam je już wcześniej wydrukowane, więc tylko je wycięłam, dopasowałam je do ramy, przykleiłam każde po kolei, zapakowałam antyramę w papier ozdoby, położyłam ją przy choince i posprzątałam stolik w salonie. Byłam pewna, że jest jeszcze wcześnie, ale jak spojrzałam na zegarek w telefonie to okazało się, że jest już 22:56 ?! Nie mam pojęcia jak to się stało, nie chciało mi się już czekać na chłopaka, więc wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać.
* Marco *
Było już po 23, więc postanowiłem się zbierać do domu, pożegnałem się z Mamą i pojechałem do swojego domu. Jak wszedłem to wszędzie było ciemno, po cichu poszedłem na górę, kiedy wszedłem do sypialni Zuza sobie już spała, wziąłem prysznic najszybciej jak mogłem, założyłem jakieś długie spodnie od piżamy i położyłem się obok niej, przytuliłem ją i usnąłem.
~Next Day~
* Zuza *
Obudziłam się pierwsza co nie często się zdarza, wyswobodziłam się z objęć piłkarza, zrobiłam śniadanko, kawę, soczek i postawiłam wszystko na tacy, którą zaniosłam do sypialni, mój narzeczony akurat się budził.
-Mmmm co to za okazja, że dostałem śniadanko do łóżka ?
-Mogę zabrać - zaśmiałam się
-Nie, chodź tu to zjemy razem
-Ok - położyłam się obok niego, a na środku postawiłam tacę - Kawkę ?
-Poproszę, a Ty soczek ?
-Nie, ja też kawkę
-Nie za dużo jej pijesz ?
-Rozumiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale ja nie jestem już małym dzieckiem i wiem co robię
-Dobra nie chce się kłócić
-No i dobrze - cmoknęłam go w policzek
-Na te zakupy jedziemy dzisiaj czy jutro ?
-Jedźmy dzisiaj, bo jutro byśmy już coś gotowali
-Ok
-Marco, a tak w ogóle to ile będzie osób ?
-Jeżeli dobrze liczę to 7
-Ale z nami ?
-Tak, nie martw się będzie dobrze
-Mam nadzieje - chłopak się uśmiechnął
-To będą Twoje i moje najlepsze święta w życiu
-Heh, wiem - zaśmiałam się a potem wstałam, zabrałam tacę i zaniosłam ją do kuchni. Byłam jeszcze w piżamę, więc postanowiłam się ubrać, tylko w co ? Na zewnątrz było zimno, ale w domu było wręcz za ciepło, więc jakie gruby wełniany sweter odpada, ale nie mogę założyć też za cieniutkiej bluzeczki. Stwierdziłam, że Reus mi na pewno doradzi, dlatego z powrotem poszłam do sypialni, a tu niespodzianka, łóżko pościelone, Marco się kąpie i nawet przygotował już sobie ciuchy. Nie wiem jak on to robi, ale wychodzi na tym lepiej niż ja ze swoim "kilkugodzinnym" szykowaniu się do wyjścia. Zabrałam z garderoby byle jakie ciuchy, ręcznik i czekałam aż chłopak zwolni łazienkę, bo oczywiście musiał się zamknąć -,- znudzona położyłam się na łóżku, a po chwili drzwi się otworzyły i z łazienki wyszedł uśmiechnięty Marco w samym ręczniku
-Dłużej się nie dało ?!
-Dało się, ale pomyślałem, że Ty też chcesz się wykąpać
-Jaki mądry się znalazł - zaśmiałam się, weszłam do drugiego pomieszczenia i tak jak on zamknęłam się tam. Wzięłam sobie gorący prysznic potem wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż itd. wyszłam dopiero po jednej godzince, w sypialni piłkarza już nie było, więc szybciutko się ubrałam i zeszłam na dół. Nigdzie go nie było, do sprawdzenia został mi już tylko gabinet, zajrzałem tam i rzeczywiście przy komputerze siedział sobie Marco.
-Co tam sprawdzasz ?
-Nic ciekawego, tak sobie przeglądam internet
-Znalazłeś coś wartego zainteresowania ?
-Wycieczka na Hawaje - uśmiechnął się
-Fajnie a z kim jedziesz ?
-Z Tobą
-Taaa, już biegnę się pakować
-No, ale czemu nie ?
-Za dużo masz wolnego, że tak planujesz ?
-No trochę
-To zaplanuj sylwestra
-Jedziemy całą paczką na Karaiby - ukazał rządek śnieżnobiałych zębów
-Co ?! - zrobiłam wielkie oczy
-Niespodzianka - podszedł do mnie i mnie przytulił
-Wszyscy oprócz mnie wiedzieli ?
-Tak
-Super - odwróciłam się do niego plecami
-Nie cieszysz się ? - złapał mnie i odwrócił z powrotem
-A z jakiej to okazji ? Urodziny mam w maju, dzień kobiet jest w marcu, na prezent świąteczny trochę za wcześnie
-Tak po prostu, prezent od boskiego narzeczonego
-Następnym razem chce wiedzieć
-Pomyślimy - zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie
-Dobra koniec, jedziemy na zakupy - wyrwałam mu się i poszłam do przedpokoju
-Idę, tylko wezmę telefon z sypialni
-Spoko - ja w tym czasie założyłam sobie buty, chustkę i płaszczyk. Marco przyszedł zarzucił swoją kurtkę, buty i wyszliśmy - idź do samochodu, a ja zamknę drzwi
-Poczekam na Ciebie
-Uparciuch
-Ale jaki słodki - zaśmiał się
-Nie gadaj już tyle
-F-O-C-H - zaczął literować jak małe dziecko, a potem poszedł do samochodu, ja zamknęłam drzwi, schowałam klucze i poszłam w jego ślady, nie licząc jego focha oczywiście
-Przeszło ?
-Można tak powiedzieć
-To jedziemy
Odjechaliśmy i skierowaliśmy się do jednego z większych sklepów w Dortmundzie, jak na okres przedświąteczny nie było bardzo dużo ludzi, wzięliśmy duży koszyk, który prowadził Marco, a ja trzymałam listę zakupów.
-Przepraszam czy mój syn mógłby zrobić sobie z Panem zdjęcie ? - podeszła do nas młoda dziewczyna z 4-5 letnim chłopczykiem, który miał akurat na sobie koszulkę Marco
-Oczywiście - piłkarz ukucnął przy chłopcu, który był bardzo zadowolony, a jego Mama robiła zdjęcie
-Dziękujemy - już odchodziła, ale mnie coś tknęło
-Niech Pani poczeka - powiedziała, a ona się odwróciła - narzeczony podpisze się na tej koszulce
-Na prawdę, mógłby Pan ? - zwróciła się do Marco
-Żaden problem - wziął ode mnie długopis i podpisał się na koszulce - niech Pani jutro przyjdzie na Idune i powoła się na mnie to dostanie Pani bilety na najbliższy mecz
-Żartuje Pan ?
-Taki drobny prezent świąteczny
-Dziękujemy bardzo i już nie przeszkadzamy - uścisnęła mu dłoń - ma Pan bardzo miłą narzeczoną
-Wiem - powiedział,a ja się zaśmiałam, dziewczyna odeszła, a Reus podszedł do mnie i mnie objął - bardzo fajny chłopczyk
-I jest Twoim fanem
-Wiem, dlatego załatwiłaś te bilety
-Jeszcze nie załatwiłeś - dźgnęłam go w bok
-Jeden telefon i już - pstryknął palcami, żeby mi pokazać
-Dobra, dobra teraz robimy zakupy
-Tak już idziemy. Niedługo my będziemy mieli takiego brzdąca
-Nie tak nie długo
-Obiecałaś, że po nowym roku
-Tak, ale jeszcze trzeba zrobić tego brzdąca - zaśmiałam się
-Ja się tym zajmę - pocałował mnie
-W to nie wątpię
Zrobiliśmy perfekcyjne zakupy, udało nam się kupić wszystko co miałam na liście, no i jeszcze jakieś słodycze dla Marco, bo bez tego się nie obędzie. Kolejka do kasy nie była długa, a przed nami stała ta sama dziewczyna co poprosiła o zdjęcie, kiedy ona rozpakowywała zakupy, chłopiec podszedł do nas i wyciągnął rączki do góry. Marco z uśmiechem i bez żadnego ale wziął go na ręce, a chłopczyk go przytulił, w tym momencie jego Mama się odwróciła
-Synku zostaw Pana - powiedziała
-Nie - mocniej objął mojego narzeczonego, a my się zaśmialiśmy
-Niech Pani się zajmie zakupami, a ja go potrzymam
-Nie chce robić Panu kłopotu
-Nie robi Pani kłopotu
-Lubię Pana - powiedział maluch
-Tak ? A jak masz na imię ?
-Mario - na jego słowa my się uśmiechnęliśmy
-To tak jak mój przyjaciel
-Wiem, Mario Gotze - tak słodko się uśmiechnął, a za chwile ziewnął, przytulił się do Reusa i usnął
-Uważaj on śpi
-Widzę
-Dziękuje za pomoc - powiedziała dziewczyna - usnął ? Ciekawe jak ja go teraz zaniosne do samochodu
-Marco go zaniesie
-Niech Pani weźmie te zakupy, a ja go Pani zaniosę
-No dobrze
-Biorę Twój portfel - powiedziałam i wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni chłopaka
~Godzinę Później~
Wróciliśmy z zakupów, wszystko już rozpakowaliśmy, a teraz siedzimy sobie na kanapie.
-Ten chłopiec był taki słodki
-To prawda i jeszcze to imię
-Mam nadzieje, że nie będzie taki jak nasz Mario
-Hahahaa to byłoby po prostu świetne
-Bardzo ... Najlepsze było jak ten chłopczyk Cię przytulił
-No, a potem jak usnął to tak równomiernie oddychał, a ja czułem ten oddech na swojej szyji
-Zadzwoń na stadion w sprawie tych biletów
-Ok
-To ja idę do sypialni
-Poczekaj, nie przeszkadzasz mi
-Wiem, ale i tak wole iść
-Jak chcesz
Poszłam na górę, położyłam się na łóżku, ale w sumie nie chciało mi się leżeć, a dawno nie biegałam, więc szybko przebrałam się w strój do biegania obowiązkowo wzięłam telefon i słuchawki. W salonie powiedziałam przystojniakowi, że wychodzę trochę pobiegać, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wybiegłam truchtem z domu.
* Marco *
Skończyłem rozmawiać, byłem zadowolony, bo wszystko udało mi się załatwić i jutro na dziewczynę będą czekały 3 bilety na mecz. Wiedziałem, że Zuza zaraz będzie, więc postanowiłem zrobić nam jakąś kolacje, kompletnie nie miałem pojęcia co zrobić. W końcu postawiłem na zapiekankę warzywną, wszystko przygotowałem wszystko, wstawiłem naczynia do piekarnika, ustawiłem czas i zająłem się przygotowaniem stołu. Wyciągnąłem talerze, sztućce, kieliszki, wino, serwetki, świecie itd. wszystko położyłem na stole, ale z zapaleniem świeć czekałem, aż wróci Zuzka. Minęło pół godziny, godzina, ale po półtorej myślałem, że wyjdę z siebie, zacząłem do niej wydzwaniać, ale nie odbierała, w końcu się wkurzyłem i wyszedłem jej szukać.
-Możemy dokończyć później - cmoknął mnie i delikatnie zsunął ze swoich kolan
-Co ?!
-Chce obejrzeć ten film
-Jasne - wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Teraz to mnie wkurzył, jakiś głupi film jest ode mnie ważniejszy, super po prostu super. Doskonale wiedziałam, że ten film potrwa jeszcze z 1,5 godziny, więc zrobiłam sobie porządek w garderobie, a potem wzięłam torebkę i rzucając do Marco krótkie "wychodzę" wyszłam z domu. Chodziłam sobie bez celu po Dortmundzie, który był "przykryty" białym puchem, śnieg delikatnie prószył, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Usiadłam sobie na ławeczce, zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie święta, zostały jeszcze niecałe 3 dni, zastanawiałam się tylko czy na pewno będzie idealnie ? Nagle poczułam wibracje w kieszeni płaszcza, które oznaczały, że przyszła do mnie wiadomość, SMS był od mojego narzeczonego,
"Kochanie, gdzie jesteś ?"
"Na spacerze. Skończył się film, mogę wrócić ?"
"Nie możesz tylko musisz, wracaj, bo tęsknię"
"Będę za 20 minut"
"Czekam :*"
Nadal byłam na niego trochę zła, niby ochłonęłam na spacerze, ale jednak. Wstałam z miejsca i wróciłam do domu, w salonie czekał na mnie już blondyn, siedział uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby coś nabroił.
-Co zrobiłeś ?
-Ja ? Kochanie nic nie zrobiłem
-No to super, idę do kuchni - poszłam do pomieszczenia i stanęłam przy blacie
-Poczekaj, jesteś zła ?
-A co Cię to obchodzi ? Idź oglądaj film
-Przepraszam, Zuza - przytulił mnie od tyłu
-Jakiś głupi film jest ważniejszy od Twojej narzeczonej
-Nic nie jest ważniejsze od mojej pięknej narzeczonej - pocałował mnie w szyje
-Na pewno ? - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam jaka jest odpowiedź
-Na pewno. To dokończymy - zaczął mnie całował, a potem rozbierać
-Rozumiem, że to było stwierdzenie a nie pytanie - oddawałam kolejne pocałunki
-Tak - podniósł mnie i posadził na blacie
-Chodźmy do sypialni
-Ok - wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, położył na łóżku i pozbył się mojej, a następnie swojej bielizny. Potem delikatnie we mnie wszedł, za każdym razem czuje się bezpiecznie i tym razem też tak jest. Akurat jak skończyliśmy do drzwi zadzwonił dzwonek, postanowiliśmy to olać, ale niestety to nie był najlepszy pomysł, bo za kilka minut do naszej sypialni wparował Mario.
-Kurde Mario co Ty tu robisz ? - zdziwiłam się
-Sorry, nie wiedziałem. - od razu się odwrócił, ale nie wyszedł
-Jak się tu dostałeś ?!
-Dostałem klucze od Marco
-Marco ?! Mogłeś mi powiedzieć - zwróciłam się do narzeczonego
-Przepraszam
-To ja wyjdę, a Wy się ubierzcie
-Ok - chłopak zostawił nas samych, a my szybko pozbieraliśmy swoje ciuchy i założyliśmy je, potem opuściliśmy sypialnie i zeszliśmy do salonu, gdzie czekał na nas przyjaciel
-A, więc co Cię do nas sprowadza ?
-Przywiozłem prezenty dla Ann, bo ona za wszelką cenę chce je otworzyć, więc u nas w domu nie są bezpieczne
-To tak jak prezenty dla Zuzy, ale na szczęście, ona nie wie gdzie są
-Spadaj - szturchnęłam go
-Dobra to ja położyłem te prezenty pod choinką, a teraz muszę lecieć, bo jadę coś jeszcze załatwić
-Pa - ucałował mnie w policzek, a Marco podał rękę, po czym opuścił nasz dom
-Świetny moment wybrał - zaśmiałam się
-Haha, ma wyczucie czasu
-Marco może się przebierz i pójdziesz biegać
-W taką pogodę ?
-Muszę zapakować prezenty dla Ciebie
-Ja w sumie zaraz jadę do Mamy, więc jak chcesz możesz zostać
-To zostanę i to wszystko ogarnę
-Ok, to ja lecę
-Już ?
-Mam zostać ?
-Nie, idź. Im szybciej tym lepiej
-Kocham Cię - ucałował mnie i poszedł się ubrać w ciepłe ubrania do przedpokoju
-Ja Ciebie też - zdążyłam odpowiedzieć, a on już wyszedł
Szybko zabrałam ze swojego samochodu torby z prezentami, zapakowałam ładnie, podpisałam i położyłam pod choinką. Został mi tylko do zrobienia kolaż z naszymi wspólnymi fotami, miałam je już wcześniej wydrukowane, więc tylko je wycięłam, dopasowałam je do ramy, przykleiłam każde po kolei, zapakowałam antyramę w papier ozdoby, położyłam ją przy choince i posprzątałam stolik w salonie. Byłam pewna, że jest jeszcze wcześnie, ale jak spojrzałam na zegarek w telefonie to okazało się, że jest już 22:56 ?! Nie mam pojęcia jak to się stało, nie chciało mi się już czekać na chłopaka, więc wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać.
* Marco *
Było już po 23, więc postanowiłem się zbierać do domu, pożegnałem się z Mamą i pojechałem do swojego domu. Jak wszedłem to wszędzie było ciemno, po cichu poszedłem na górę, kiedy wszedłem do sypialni Zuza sobie już spała, wziąłem prysznic najszybciej jak mogłem, założyłem jakieś długie spodnie od piżamy i położyłem się obok niej, przytuliłem ją i usnąłem.
~Next Day~
* Zuza *
Obudziłam się pierwsza co nie często się zdarza, wyswobodziłam się z objęć piłkarza, zrobiłam śniadanko, kawę, soczek i postawiłam wszystko na tacy, którą zaniosłam do sypialni, mój narzeczony akurat się budził.
-Mmmm co to za okazja, że dostałem śniadanko do łóżka ?
-Mogę zabrać - zaśmiałam się
-Nie, chodź tu to zjemy razem
-Ok - położyłam się obok niego, a na środku postawiłam tacę - Kawkę ?
-Poproszę, a Ty soczek ?
-Nie, ja też kawkę
-Nie za dużo jej pijesz ?
-Rozumiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale ja nie jestem już małym dzieckiem i wiem co robię
-Dobra nie chce się kłócić
-No i dobrze - cmoknęłam go w policzek
-Na te zakupy jedziemy dzisiaj czy jutro ?
-Jedźmy dzisiaj, bo jutro byśmy już coś gotowali
-Ok
-Marco, a tak w ogóle to ile będzie osób ?
-Jeżeli dobrze liczę to 7
-Ale z nami ?
-Tak, nie martw się będzie dobrze
-Mam nadzieje - chłopak się uśmiechnął
-To będą Twoje i moje najlepsze święta w życiu
-Heh, wiem - zaśmiałam się a potem wstałam, zabrałam tacę i zaniosłam ją do kuchni. Byłam jeszcze w piżamę, więc postanowiłam się ubrać, tylko w co ? Na zewnątrz było zimno, ale w domu było wręcz za ciepło, więc jakie gruby wełniany sweter odpada, ale nie mogę założyć też za cieniutkiej bluzeczki. Stwierdziłam, że Reus mi na pewno doradzi, dlatego z powrotem poszłam do sypialni, a tu niespodzianka, łóżko pościelone, Marco się kąpie i nawet przygotował już sobie ciuchy. Nie wiem jak on to robi, ale wychodzi na tym lepiej niż ja ze swoim "kilkugodzinnym" szykowaniu się do wyjścia. Zabrałam z garderoby byle jakie ciuchy, ręcznik i czekałam aż chłopak zwolni łazienkę, bo oczywiście musiał się zamknąć -,- znudzona położyłam się na łóżku, a po chwili drzwi się otworzyły i z łazienki wyszedł uśmiechnięty Marco w samym ręczniku
-Dłużej się nie dało ?!
-Dało się, ale pomyślałem, że Ty też chcesz się wykąpać
-Jaki mądry się znalazł - zaśmiałam się, weszłam do drugiego pomieszczenia i tak jak on zamknęłam się tam. Wzięłam sobie gorący prysznic potem wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż itd. wyszłam dopiero po jednej godzince, w sypialni piłkarza już nie było, więc szybciutko się ubrałam i zeszłam na dół. Nigdzie go nie było, do sprawdzenia został mi już tylko gabinet, zajrzałem tam i rzeczywiście przy komputerze siedział sobie Marco.
-Co tam sprawdzasz ?
-Nic ciekawego, tak sobie przeglądam internet
-Znalazłeś coś wartego zainteresowania ?
-Wycieczka na Hawaje - uśmiechnął się
-Fajnie a z kim jedziesz ?
-Z Tobą
-Taaa, już biegnę się pakować
-No, ale czemu nie ?
-Za dużo masz wolnego, że tak planujesz ?
-No trochę
-To zaplanuj sylwestra
-Jedziemy całą paczką na Karaiby - ukazał rządek śnieżnobiałych zębów
-Co ?! - zrobiłam wielkie oczy
-Niespodzianka - podszedł do mnie i mnie przytulił
-Wszyscy oprócz mnie wiedzieli ?
-Tak
-Super - odwróciłam się do niego plecami
-Nie cieszysz się ? - złapał mnie i odwrócił z powrotem
-A z jakiej to okazji ? Urodziny mam w maju, dzień kobiet jest w marcu, na prezent świąteczny trochę za wcześnie
-Tak po prostu, prezent od boskiego narzeczonego
-Następnym razem chce wiedzieć
-Pomyślimy - zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie
-Dobra koniec, jedziemy na zakupy - wyrwałam mu się i poszłam do przedpokoju
-Idę, tylko wezmę telefon z sypialni
-Spoko - ja w tym czasie założyłam sobie buty, chustkę i płaszczyk. Marco przyszedł zarzucił swoją kurtkę, buty i wyszliśmy - idź do samochodu, a ja zamknę drzwi
-Poczekam na Ciebie
-Uparciuch
-Ale jaki słodki - zaśmiał się
-Nie gadaj już tyle
-F-O-C-H - zaczął literować jak małe dziecko, a potem poszedł do samochodu, ja zamknęłam drzwi, schowałam klucze i poszłam w jego ślady, nie licząc jego focha oczywiście
-Przeszło ?
-Można tak powiedzieć
-To jedziemy
Odjechaliśmy i skierowaliśmy się do jednego z większych sklepów w Dortmundzie, jak na okres przedświąteczny nie było bardzo dużo ludzi, wzięliśmy duży koszyk, który prowadził Marco, a ja trzymałam listę zakupów.
-Przepraszam czy mój syn mógłby zrobić sobie z Panem zdjęcie ? - podeszła do nas młoda dziewczyna z 4-5 letnim chłopczykiem, który miał akurat na sobie koszulkę Marco
-Oczywiście - piłkarz ukucnął przy chłopcu, który był bardzo zadowolony, a jego Mama robiła zdjęcie
-Dziękujemy - już odchodziła, ale mnie coś tknęło
-Niech Pani poczeka - powiedziała, a ona się odwróciła - narzeczony podpisze się na tej koszulce
-Na prawdę, mógłby Pan ? - zwróciła się do Marco
-Żaden problem - wziął ode mnie długopis i podpisał się na koszulce - niech Pani jutro przyjdzie na Idune i powoła się na mnie to dostanie Pani bilety na najbliższy mecz
-Żartuje Pan ?
-Taki drobny prezent świąteczny
-Dziękujemy bardzo i już nie przeszkadzamy - uścisnęła mu dłoń - ma Pan bardzo miłą narzeczoną
-Wiem - powiedział,a ja się zaśmiałam, dziewczyna odeszła, a Reus podszedł do mnie i mnie objął - bardzo fajny chłopczyk
-I jest Twoim fanem
-Wiem, dlatego załatwiłaś te bilety
-Jeszcze nie załatwiłeś - dźgnęłam go w bok
-Jeden telefon i już - pstryknął palcami, żeby mi pokazać
-Dobra, dobra teraz robimy zakupy
-Tak już idziemy. Niedługo my będziemy mieli takiego brzdąca
-Nie tak nie długo
-Obiecałaś, że po nowym roku
-Tak, ale jeszcze trzeba zrobić tego brzdąca - zaśmiałam się
-Ja się tym zajmę - pocałował mnie
-W to nie wątpię
Zrobiliśmy perfekcyjne zakupy, udało nam się kupić wszystko co miałam na liście, no i jeszcze jakieś słodycze dla Marco, bo bez tego się nie obędzie. Kolejka do kasy nie była długa, a przed nami stała ta sama dziewczyna co poprosiła o zdjęcie, kiedy ona rozpakowywała zakupy, chłopiec podszedł do nas i wyciągnął rączki do góry. Marco z uśmiechem i bez żadnego ale wziął go na ręce, a chłopczyk go przytulił, w tym momencie jego Mama się odwróciła
-Synku zostaw Pana - powiedziała
-Nie - mocniej objął mojego narzeczonego, a my się zaśmialiśmy
-Niech Pani się zajmie zakupami, a ja go potrzymam
-Nie chce robić Panu kłopotu
-Nie robi Pani kłopotu
-Lubię Pana - powiedział maluch
-Tak ? A jak masz na imię ?
-Mario - na jego słowa my się uśmiechnęliśmy
-To tak jak mój przyjaciel
-Wiem, Mario Gotze - tak słodko się uśmiechnął, a za chwile ziewnął, przytulił się do Reusa i usnął
-Uważaj on śpi
-Widzę
-Dziękuje za pomoc - powiedziała dziewczyna - usnął ? Ciekawe jak ja go teraz zaniosne do samochodu
-Marco go zaniesie
-Niech Pani weźmie te zakupy, a ja go Pani zaniosę
-No dobrze
-Biorę Twój portfel - powiedziałam i wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni chłopaka
~Godzinę Później~
Wróciliśmy z zakupów, wszystko już rozpakowaliśmy, a teraz siedzimy sobie na kanapie.
-Ten chłopiec był taki słodki
-To prawda i jeszcze to imię
-Mam nadzieje, że nie będzie taki jak nasz Mario
-Hahahaa to byłoby po prostu świetne
-Bardzo ... Najlepsze było jak ten chłopczyk Cię przytulił
-No, a potem jak usnął to tak równomiernie oddychał, a ja czułem ten oddech na swojej szyji
-Zadzwoń na stadion w sprawie tych biletów
-Ok
-To ja idę do sypialni
-Poczekaj, nie przeszkadzasz mi
-Wiem, ale i tak wole iść
-Jak chcesz
Poszłam na górę, położyłam się na łóżku, ale w sumie nie chciało mi się leżeć, a dawno nie biegałam, więc szybko przebrałam się w strój do biegania obowiązkowo wzięłam telefon i słuchawki. W salonie powiedziałam przystojniakowi, że wychodzę trochę pobiegać, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wybiegłam truchtem z domu.
* Marco *
Skończyłem rozmawiać, byłem zadowolony, bo wszystko udało mi się załatwić i jutro na dziewczynę będą czekały 3 bilety na mecz. Wiedziałem, że Zuza zaraz będzie, więc postanowiłem zrobić nam jakąś kolacje, kompletnie nie miałem pojęcia co zrobić. W końcu postawiłem na zapiekankę warzywną, wszystko przygotowałem wszystko, wstawiłem naczynia do piekarnika, ustawiłem czas i zająłem się przygotowaniem stołu. Wyciągnąłem talerze, sztućce, kieliszki, wino, serwetki, świecie itd. wszystko położyłem na stole, ale z zapaleniem świeć czekałem, aż wróci Zuzka. Minęło pół godziny, godzina, ale po półtorej myślałem, że wyjdę z siebie, zacząłem do niej wydzwaniać, ale nie odbierała, w końcu się wkurzyłem i wyszedłem jej szukać.
_________________________________________________________________________
Czy Zuzie coś się stało ? Dowiecie się za tydzień (a może wcześniej ?) :) Wiem, że scena z tym chłopczykiem jest normalnie nie realna, ale nie mogłam się powstrzymać :P Pozdrawiam Zuza :*
15 komentarzy - Następny Rozdział (Przed Piątkiem)
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńa ta scena z chłopczykiem *________*
mam nadzieję, że Zuzie nic się nie stało ;c
Świetny rozdział jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńhmmm ciekawe co z Zuzką ,
a ta scena z tym chłopczykiem jest taka rozkoszna :>
czekam na kolejny :))
Jeju Zuza ... Co Ci jest ?? Mam tylko nadzieję że Marco wyłączył piekarnik zanim wyszedł :P A tak na poważnie to bardzo martwię się o naszą przyszłą panią Reus. Ta scena z małym Mario mimo że fakt mało realna (a szkoda) była Mega słodka *.* Za to scena z dużym Mario Mega zabawna xD.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
Zajebisty rozdział . Czekam na kolejny . Polecisz jakieś blogi ?
OdpowiedzUsuńSuper,Super,Super <3
OdpowiedzUsuńCzy ja ci już mówiłam że kocham tego bloga <3? Jak nie to mówię teraz :D
Scena z chłopczykiem *_*
Co się stało Zuzie?! Mam nadzieję że nic może zagadała się z kimś. :D ta wersja mi pasuje :D Marco ciekawe czy nie zapomniał wyłączyć piekarnika :D
kolejny za tydzień!? Żądam wcześniejszego dodania rozdziału.! :D
To ja już kończę bo się trochę rozpisałam dodam jeszcze że ten nowy blog jest boski mimo że jest tylko prolog <3
Masz talent i nie możesz go zmarnować :3 Informuj mnie o nowych na gg :D
OMG Jak ja się rozpisałam *_*
Czekam na nn <3
Pozdrawiam Dominika :**
Super roździał ! Twój blog to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję,że Zuzie nic się poważnego nie stało. Pozdrawiam i życzę weny. :33 /Wera :*
OdpowiedzUsuń