piątek, 4 października 2013

Rozdział 40.

~Next Day~
* Zuza *
Równo o 9:30 budzik Marco zaczął wyć na cały dom, myślałam, że zaraz coś sobie zrobię.
-Wyłącz to - powiedziałam, zakrywając głowę poduszką
-To po to dzwoni, żeby nas obudzić
-Niech dzwoni ciszej - powiedziałam, a Marco go wyłączył
-Ja idę się ogarnąć - zabrał poduszkę z mojej głowy i cmoknął mnie w policzek - wstawaj kochanie
-Jak wyjdziesz z pod prysznica to wtedy mnie obudź
-Ok - chłopak poszedł do łazienki, a ja spałam sobie dalej. Niestety nie długo, bo po 20 minutach z powrotem przyszedł Marco, żeby mnie obudzić - kotek już skończyłem, wstawaj
-Dobra, wygrałeś - usiadłam na łóżku
-Super, to ja idę robić śniadanko
-Poczekaj - przytuliłam go, a potem usiadłam mu na baranach - idę z Tobą
-Myślałem, że będziesz chciała się wyszykować
-Nigdzie się dzisiaj nie wybieram, oprócz lotniska, ale to dopiero po 17
-To idziemy - Marco podniósł się z łóżka i zeszliśmy, a raczej on zszedł ze mną na baranach do kuchni. Posadził mnie na blacie, a sam zaczął robić śniadanie.
-Może Ci pomogę ?
-Możesz nakryć do stołu
-Tylko ?!
-Tak, bo na razie poradzę sobie bez Ciebie
-Dobra - zeszłam z blatu i zaczęłam nakrywać do stołu, potem zrobiłam nam po herbacie i usiadłam przy stole. Reus za chwile dosiadł się do mnie i postawił przede mną talerz.
-Smacznego
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - o której mamy lot ?
-20:45, ale na lotnisku mamy być o 17:15
-W takim razie dzisiaj cały dzień zamierzam spędzić przed telewizorem
-Nie ma takiej opcji
-Czemu ? - zrobiłam smutną minkę
-Bo mam dla Ciebie niespodziankę
-Jaką ?
-Jak się wyszykujesz, to zobaczysz
-A jakiego to będzie formatu ?
-Pamiętasz to puste pomieszczenie ?
-Pamiętam, że takie jest tylko nigdy go nie widziałam
-W sumie to nie do końca jest puste pomieszczenie i dzisiaj je zobaczysz
-Brzmi tajemniczo
-Nie jest aż tak bardzo tajemnicze
-Zobaczymy jeszcze - uśmiechnęłam się
-Chcesz kawę ?
-Nie, ale sok pomarańczowy bardzo chętnie
-Ok - cmoknął mnie w usta i poszedł zrobić sobie kawę, za chwile wrócił z kubkiem parującej kawy i szklanką soku
-Dzięki - wzięłam szklankę do ręki i skierowałam się na górę - idę się szykować. Poszłam na górę, po drodze wypijając sok, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się, a potem umalowałam się i zrobiłam sobie warkocza. Zabrałam pustą szklankę z szafki nocnej i zaniosłam ją do kuchni, gdzie znalazłam karteczkę.
"Kochanie pojechałem na chwile do Mario. Będę niedługo. Kocham Cię"
Czyli zostałam sama, a na dodatek nie mam co robić. Chciałam sobie usiąść w salonie, ale okazało się, że zapomnieliśmy posprzątać po wczorajszym wieczorze, więc nie miałam innego wyjścia jak to sprzątnąć. Brudne szklanki zapakowałam do zmywarki, a puste butelki wyrzuciłam, chipsy i inne przekąski schowałam do szafki ze słodyczami. Kiedy już wszystko skończyłam, mogłam sobie spokojnie odpocząć, położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję, wtedy przypomniałam sobie, że mam "Wielkie Wesele" na płycie, a jeszcze tego nie oglądałam. Szybko naprawiłam swój błąd, znalazłam płytę, włożyłam ją do odtwarzacza i zaczęłam oglądać film. Mniej więcej w połowie do domu wrócił mój narzeczony, usiadł na kanapie, biorąc moje nogi na swoje kolana i oglądał ze mną. Moim zdanie film świetny, popłakałam się ze śmiechu, a obsada rewelacyjna.
-To kiedy będzie moja niespodzianka ?
-Gdzieś tak około 15
-Dopiero ?! Przecież jest 13
-Nie 13, tylko kilkanaście minut po 13 czyli zostały Ci niecałe 2 godziny
-Też mi pocieszenie
-Nie marudź - pocałował mnie
-To pokaż mi teraz, już, natychmiast
-A co za to będę miał ?
-Jak mi nie pokażesz to będziesz miał problem
-Szantaż ?
-A żebyś wiedział
-Zaryzykuje - zaśmiał się
-Bo się fochnę - pokazałam język
-Kochanie przecież wiesz, że rozbrajanie Twoich fochów to moja specjalność
-Żebyś się tylko nie przeliczył - wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po coś do picia
-Jest już ten foch czy nie ?
-Jeszcze nie - uśmiechnęłam się
-Kochanie to już go nie będzie
-Zmieniłeś zdanie ?
-Nie, ale Ty zaraz zmienisz zdanie - pocałował mnie
-Nie licz na to - wyrwałam mu się i uciekłam do salonu
-Chodź tu - przybiegł za mną do salonu, a ja pobiegłam szybko na górę i zamknęłam się w naszej łazience - otwórz, kochanie
-Teraz jesteś taki milutki
-Mogę być nawet milszy, tylko mi otwórz
-Nie ma takiej opcji, kotku
-To co zamierzasz tam robić ?
-Nie wiem, może pomaluje sobie paznokcie
-Dobra obiecuje, że nic Ci nie zrobię tylko otwórz
-A na co obiecujesz ?
-Na wszystko co chcesz
-Obiecaj na to, że jeśli coś mi zrobisz to wytrzymasz bez sexu dwa miesiące
-Muszę ?
-Tak
-Ok, obiecuje
-Super - otworzyłam drzwi i rzuciłam się na niego
-A to za co ?
-Za to, że obiecałeś - pocałowałam go namiętnie
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Ubieraj się idziemy na spacer
-Po co ?
-Tak po prostu
-Niech Ci będzie - westchnęłam i zeszliśmy na dół, żeby się ciepło ubrać. Zdążyliśmy wyjść, a ja zauważyłam, że idzie za nami jakiś fotograf no, ale cóż taka praca. Nasz spacer nie wyglądał za normalnie, no może na początku, później rzucaliśmy się śnieżkami, przewracaliśmy się w zaspę, goniliśmy, robiliśmy aniołki i ulepiliśmy bałwanka w parku. Byłam cała mokra, ale co tam spędziłam miło czas w towarzystwie mojego ukochanego. Potem poszliśmy do kawiarni, zamówiliśmy sobie po herbacie i robiliśmy sobie sweet focie, które zaraz wylądowały na Fb, myślałam, że zabije Marco. Nie dość, że wyglądałam jak straszydło to jeszcze Reus podpisał je "Miłe popołudnie z moją pięknością", zaraz będzie, że Marco wybrał sobie jakąś brzydką przybłędę z Polski.
-Teraz ja powinnam wstawić jakieś Twoje kompromitujące zdjęcie
-No przestań, wyszłaś ślicznie
-Wyszłam tak ślicznie, że aż strasznie
-Kochanie przesadzasz, jest już mnóstwo pozytywnych komentarzy
-A jeszcze więcej negatywnych
-Nie prawda, wszyscy Cię chwalą
-Niby za co ?!
-Za to, że zgodziłaś się na wstawienie zdjęć, na których jesteś taka naturalna
-No rzeczywiście miałam dużo do gadania
-Oj cicho, oni o tym nie wiedzą
-Lepiej, żeby się nie dowiedzieli
-Dobra, dobra
-Jest już 15:30 wracajmy, bo po pierwsze  moja niespodzianka, a po drugie lotnisko
-To ubieraj się - powiedział, po czym założył swoją kurtkę, zostawił pieniądze na stole i wyszliśmy, do domu dotarliśmy po 20 minutach, rozebraliśmy się w przedpokoju i chłopak poszedł po klucz do pokoju-niespodzianki, a ja szybko się przebrać. Założyłam ubrania już na lotnisko, poprawiłam fryzurę i zrobiłam nowy makijaż. Poszłam do Marco, a on otworzył pokój, jak zobaczyłam wnętrze to się popłakałam. Zawsze marzyłam o takim pokoju dla dziecka, było idealnie, według mnie niczego nie brakowało.
-Czemu płaczesz ? - zapytał Marco przytulając mnie
-Bo tu jest ślicznie
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba - uśmiechnął się
-Czemu pokazujesz mi to dopiero teraz ?
-Nie wiem, ale nie gniewaj się
-Nie gniewam się, nie mam za co
-Chciałbym, żeby to był pokój naszego dziecka
-Będziesz świetnym ojcem - zaśmiałam się
-Na pewno lepszym niż mój - powiedział ze smutkiem
-Nie smuć się, masz mnie, Mamę, naszych przyjaciół damy radę
-Wiem, ale nie wiem jak on mógł się tak zachować. Minęło tyle czasu, a ja nie znam odpowiedzi
-Nie rozpamiętuj, nie można zmienić przeszłości. Trzeba się skupić na teraźniejszości, a co ważniejsze przyszłości
-Przyszłości tylko i wyłącznie z Tobą - pocałował mnie
-Chodź zrobimy jakiś obiad
-Spaghetti
-Może być - uśmiechnęłam się - Ty gotujesz makaron, a ja sos
-Może na odwrót ?
-Nie :p
-Ok, to chodźmy już - pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy do kuchni. Każdy zajął się swoim zadaniem, a po 30 minutach nasz obiadek był gotowy. Zjedliśmy danie, ja zaczęłam sprzątać, a Marco poszedł po nasze walizki do garderoby, włączyłam zmywarkę, wytarłam blat i stół, a potem poszłam do piłkarza, który oglądał już sobie Tv.
-Coś ciekawego ?
-Powtórka meczu
-Jakiego ?
-Bayern - Barcelona, ale teraz jest przerwa
-Jestem za Barceloną, a Ty ?
-Hmm ... no jasne, że za Barceloną
-Za Bayernem są chyba tylko idioci
-Taaa
-No co ?! Ja tylko mówię
-Mój kochany kibic - cmoknął mnie w policzek
-Mój kochany piłkarz - przytuliłam się do niego
-Tylko kochany ?
-Mam Cię teraz komplementować ?
-Tak - zaśmiał się
-Jesteś cudowny, przystojny, mądry, kochany, dobry, zdolny, uczciwy i jeszcze więcej, ale nie chce mi się wymieniać
-Tyle mi starczy - zaśmiał się - na razie
-Na razie ? Raczej na dłużej musi Ci starczyć
-Na jak długo ?
-No przynajmniej do końca roku
-Tego ?
-Dwa lata w przód
-Bardzo śmieszne - powiedział sarkastycznie
-Żartowałam - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Cholera już 17
-Co ?! Fuck
-Zadzwonię po taksówkę, a Ty się zbieraj
-Jasne, to ja lecę po telefon - poszłam na górę, odłączyłam telefon od ładowarki, poprawiłam swój wygląd i zeszłam do Marco, który był już gotowy. Założyłam płaszcz i buty i byłam gotowa. Taksówka akurat podjechała, więc wsiedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. Marco zabrał nasze walizki i zapłacił kierowcy, a ja poszłam szukać naszych znajomych, stali już w kolejce do odprawy. Uwielbiam ich :)
-Hej - przywitałam się z każdym całusem w policzek
-Trochę spóźnieni - zaśmiał się Piszczek - powtórka z rozrywki
-Oglądaliśmy mecz
-Jasne, a niby jaki ?
-Powtórka meczu Bayern - Barcelona - powiedział Marco dołączając do nas
-Faktycznie, miałabyć dzisiaj powtórka
-A Wy jak zwykle tylko o jednym - wystawiłam język
-Ktoś musi - uśmiechnęła się Ewa
Oddaliśmy nasze bagaże, a raczej naszą jedną dużą walizkę, złapaliśmy nasze podręczne walizki i udaliśmy się na szybką kawkę, żeby móc później przejść przez kolejne kontrole i formalności. O 20:45 samolot wzbił się w powietrze, kiedy siedzieliśmy już wygodnie w swoich fotelach, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, które wstawiłam i podpisałem "Karaiby przybywamy :D" od razu zaczęły się komentarze i like, ale już tego nie sprawdzałam, tylko włączyłam tryb samolotowy i zajęłam się rozmową z przyjaciółmi.
-O kurde nie wziąłem kąpielówek - zawył Mario
-A ja mam - zaśmiał się Marco
-Mario kupimy Ci - uśmiechnęłam się - a Ty kochanie masz dlatego, że ja Ci się pomagałam spakować
-Wiem i za to Ci dziękuje - pocałował mnie w policzek
-Nie ma sprawy
-Co ja teraz zrobię ?! - marudził Gotze
-Dolecimy, rozpakujemy się i pójdę z Tb po te głupie kąpielówki
-Zuza nie wiesz na co się piszesz, Mario potrafi wybierać kąpielówki 2 godziny
-Dam radę
-Nie prawda, nie zajmuje mi to tak dużo czasu
-Nie w ogóle
-Zamknij się już - był pierwszy foch
-Jeszcze nie dolecieliśmy, a już się kłócicie
-Faceci - zaśmiała się Ani
-No i będziecie się nas teraz czepiały ?!
-Pomyślimy
-Kurde Zuzka zapomniałbym - powiedział mój brat
-O czym ?
-List do Ciebie przyszedł
-Do mnie ?
-Nie do mnie - sarkazm dało się wyczuć na kilometr
-To dasz mi jak wrócimy
-Mam go przy sobie - wyjął z kalendarza kopertę i wręczył mi ją
-Marcin - powiedziałam, bo poznałam charakter pisma - zaraz wracam
Wstałam ze swojego miejsca, poszłam do łazienki, może to nie jest najwygodniejsze miejsce, ale nie chciałam przy nich czytać. Powoli otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej białą kartkę, rozłożyłam ją i zaczęłam czytać.
"Kochana Zuziu ...
Nie wiem jak mam zacząć, kilka razy brałem kartkę do ręki i zastanawiałem się co mam Ci napisać. Wiem, że jesteś z tym piłkarzem i mogę Cię zapewnić, że nie chce psuć Twojego szczęścia. Zależy mi na nim, tak samo jak na Tobie, ale wiem, że z nim nie wygram, a nawet jeśli to przy mnie nigdy nie będziesz tak szczęśliwa. Głupio mi, że odzywam się dopiero po 2 latach, ale się bałem, nie wiedziałem jak zareagujesz, czy w ogóle będziesz chciała gadać, a co najśmieszniejsze nie wiedziałem co nam powiedzieć, bądź napisać. Teraz pewnie myślisz sobie, że jestem dupkiem, nie zaprzeczę. Zniszczyłem to co było dla mnie najważniejsze. Naszą miłość. Twoje zaufanie. Wszystko. Może dopiero teraz kiedy jestem tu gdzie jestem wiem co mam napisać, za co przeprosić, a za co podziękować. Może zacznę od podziękowań ? Nigdy nie umiałem sam podejmować decyzji. Dziękuje Ci, że mnie kochałaś, że pozwoliłaś mi się do Ciebie zbliżyć. Dziękuje Ci za ten cudowny rok, podczas którego zdążyło się więcej cudownych chwil niż podczas całego mojego życia. A teraz przeprosiny ... Nigdy tego nie robiłem w liście. Przepraszam, że Cię zdradziłem, bardzo tego żałuje, przepraszam, że Cię skrzywdziłem, że nie potrafiłem Ci tego wyjawić wcześniej. Przeprasza, że piszę dopiero teraz kiedy ... No właśnie czy to jest dobry czas na wyznanie prawdy ? Nie wiem, ale muszę to zrobić. Dwa miesiące temu dowiedziałem się, że mam białaczkę, nie mogłem w to uwierzyć, miałem przed sobą całe życie, a teraz mam umrzeć ?! To jest po prostu nie fair. Leże w szpitalu, sam. Nikt mnie nie odwiedza, nie pisze, nic po prostu nic. Chciałem do Cię prosić, żebyś przyjechała wiem, że mnie nienawidzisz, ale ja po prostu nie chce umierać w samotności. Błagam Cię przyjedź, na dzień, może dwa, ale zrób to. Kocham Cię i nigdy nie przestałem. Zawsze będę Cię pamiętał. Marcin"
Siedziałam i płakałam, zranił mnie, ale teraz umiera. Co ja mam zrobić ?! Kocham Marco, ale co ja mu powiem, że jadę do swojego byłego ?! To jest niedorzeczne. Umyłam twarz, włożyłam kartkę do koperty i wróciłam na miejsce. Usiadłam w fotelu, włożyłam słuchawki w uszy i słuchając muzyki tępo patrzyłam w krajobraz za małym oknem, który i tak nie był bardzo wyraźny. Nie wiem dlaczego, ale pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. Kilka razy ktoś się mnie pytał o co chodzi, ale urywałam temat, bo co miała, im powiedzieć. "Mój były ma białaczkę i chce mnie zobaczyć"
____________________________________________________________________________
No i pojawił się Marcin ... nie wiem dlaczego, ale jak pisałam ten rozdział, to nie wiedziałam jak skończyć i tak jakoś samo wyszło. Pokój, który zobaczyła Zuza macie w zakładce "Domy Bohaterów" ;) Następny chyba we wtorek, ale nic nie obiecuje ;) Zapraszam na drugiego bloga  :D Pozdrawiam Zuza :* 

2 komentarze:

  1. Matko ten list .... Nie wiem czy dobrze to odebrałam, ale czułam w nim strach, ból, desperacje i tęsknotę. Znowu przewiduje nieudany wyjazd ;cc
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaki śliczny pokoik <3 Dodaj we wtorek kolejny rozdział !! Nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń