sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdziały ;)

Chciałabym Was poinformować, że rozdziały na pewno będą pojawiały się w piątki wieczorem, a jak będę miała więcej czasu, albo obrobię się trochę z nauką to dodam coś w tygodniu, ale nie obiecuje, więc, żeby nie było potem pretensji. Byłabym wdzięczna, jak byście nadal komentowali. Najchętniej codziennie bym dodawała nowe rozdziały, ale niestety zaczyna się rok szkolny i jestem pewna, że bym się nie wyrabiała. Pozdrawiam :* 

Rozdział 33.

~Four Weeks Later~
Od tych cholernych 4 tygodni gadałam z Marco kilka razy, dalej mam do niego żal, on niby chciał mi to wyjaśnić, ale zawsze kończyło się albo kłótnią, albo ostrym dyskutowaniem. Dokładnie za 4 dni mam wizytę u lekarza, anemia wróciła, bo cały czas kiepsko się czuje, jestem blada, osłabiona i zdarzają mi się omdlenia, ale stwierdziłam, że nie będę szła wcześniej do lekarza, bo to bez sensu. Kuba strasznie o mnie dba, nie pozwala mi ćwiczyć, robi mi pożądane posiłki, bo ja sama sobie nie potrafię zrobić -,- Dzisiaj stwierdziłam, że cały dzień spędzę w łóżeczku z laptopem i kakao.
-Mam dla Ciebie śniadanko - do mojego pokoju wszedł Kuba z tacą
-Kuba nie musiałeś
-Ale chciałem - cmoknął mnie w czoło i postawił tacę na moich kolanach
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Dobra, ja lecę, bo umówiłem się z chłopakami
-A z którymi ?
-Robert, Łukasz, Mario ...
-Marco - dokończyłam za niego - to idź i baw się dobrze
-Przepraszam
-Nie masz za co, to Twój przyjaciel
-Ok, to pa
-Pa
Mój brat wyszedł, bratowa na zakupach, a moja piękna, mała bratanica jest w Polsce u Babci, czyli jednym słowem jestem sama w tym pięknego, dużym domu. Postanowiłam się jednak ubrać i szukałam mojej długiej spódnicy, którą miałam na obiedzie u Mamy Marco, ale przypomniało mi się, że zostawiłam ją u chłopaka w domu. Wiedziałam, że wyszedł, a ja miałam jeszcze klucze, więc ubrałam się i poszłam tam, otworzyłam sobie drzwi, przeszłam przez korytarz i salon, który był cholernie brudny i wszędzie walały się puste butelki. Spakowałam swoją walizkę i zniosłam ją na dół, ale nie wyszłam, coś mnie tknęło i postanowiłam posprzątać. Uwinęłam się dosyć szybko, bo w 2 godzinki, napisałam chłopakowi kartkę:
"Przyszłam po swoje rzeczy, ale było strasznie brudno, więc też trochę posprzątałam, nie mam jak oddać Ci kluczy, więc to przy okazji. Mam nadzieje, że nie jesteś zły, że weszłam do Twojego domu. Zuza"
Położyłam ją na stoliku w salonie, wzięłam swoją walizkę, zamknęłam jego domek, zamówiłam sobie taksówkę i wróciłam do Kuby. Rozpakowałam tą głupią walizkę, otworzyłam szafkę w biurku i znalazłam album, poznałam po okładce, że są tam zdjęcia moje i Marco. Nie chciałam go otworzyć, ale moje uczucia do chłopaka są za silne, położyłam się do łóżka, przykryłam kocykiem i otworzyłam album. Z każdym kolejnym zdjęciem płakałam coraz bardziej, moja poduszka wyglądała strasznie i była cała mokra. W końcu się wkurzyłam, zamknęłam album i z cały impetem rzuciłam nim w ścianę, z resztą tak mocno, że ze ściany spadła duża antyrama i roztrzaskała się z ogromnym hukiem. Chciałam to pozbierać, ale tylko się pokaleczyłam, po mojej ręce spływał wodospad krwi, w sumie nic sobie z tym nie robiłam. Myślałam, że dalej jestem sama, więc zeszłam sobie na luzie na dół, a za mną kapała krew, dobra trudno później to powycieram. Na dole w salonie siedzieli sobie chłopaki, schowałam rękę i się uśmiechnęłam, ale to nic nie dało, bo moja ubranie było pobrudzone moją krwią.
-Jezu co Ci się stało ?! - zapytał Robert
-Nic - pachnęłam ręką i tym samym pokazałam mocno skaleczoną dłoń
-Daj to - podszedł do mnie Marco i złapał mnie delikatnie za nadgarstek - Kuba masz apteczkę ?
-Tak już Ci przynoszę - Kuba poszedł do łazienki po apteczkę
-Puść - ledwo udało mi się wydusić
-Żebyś się wykrwawiła czy, żeby wdało Ci się zakażenie ?
-Poradzę sobie sama - wysyczałam, przez zęby
-Nie oszukujmy się oboje dobrze wiemy, że nadal Ci zależy, o mnie nie wspominając
-Nie wymądrzaj się
-Mocniej Ci krwawi - zauważył i mocno ścisnął miejsce mojej rany
-Aaaa boli - zawyłam, aż łzy poleciały mi z oczu
-Wiem, ale musisz jeszcze chwile wytrzymać - otarł mi łzy, aż przeszedł mnie dreszcz
-Proszę, masz tu wszystko - mój brat podał mojemu byłemu narzeczonemu apteczkę
-Dzięki - wziął ją w wolną rękę - siadaj na kanapie
-Będziesz mi rozkazywał ? - oburzyłam się
-Tak - byłam na niego wkurzona, ale usiadłam na kanapie, a on uklęknął przede mną i zajął się moją raną. Najpierw polał mi ją wodą utlenioną, na co jeszcze bardziej się poryczałam
-Boli - chciałam się wyrwać, ale on mi na to nie pozwolił
-Przepraszam, ale wydaje mi się, że chyba jednak trzeba to zszyć
-Nie, ja nie jadę do żadnego lekarza - spojrzałam mu w oczy - proszę Cię, Marco
-Ale to będzie Ci się kiepsko goiło
-Trudno, ale ja nie chce
-Do niczego Cię nie mogę zmusić, ale muszę Ci to jeszcze opatrzyć
-Ale delikatnie - łzy dalej ciekły mi po policzkach, bo cholernie mnie bolało
-Obiecuje
-Jak Ty to w ogóle zrobiłaś ? - zapytał Mario
-Yyy ... - nie wiedziałam co powiedzieć - tak wyszło
-Chodziło nam o dokładniejszą wersje - powiedział Łukasz
-No rzuciłam w ścianę i spadła antyrama i trochę się potłukła
-Przepraszam, a czym rzuciłaś ? - dopytywał mój najukochańszy braciszek
-No, yyy ... telefonem, znaczy kalendarzem, chciałam powiedzieć poduszką
-Możesz nie kręcić ?
-No dobra, rzuciłam albumem
-Albumem ? A co w nim było
-Nasze zdjęcia - powiedział Marco, który akurat skończył opatrywać mi dłoń
-Co ?! - udawałam głupią
-Zostawimy Was samych - chłopaki się ulotnili i zostałam z nim sam na sam
-Możesz nie udawać ?
-Nie udaje
-Zuzka dobrze wiem, że nadal Ci zależy i mnie kochasz
-Chyba kpisz - prychnęłam, choć wiedziałam, że ma racje
-Tak ? To się przekonajmy - przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja mu się wyrwałam, w sumie nawet nie wiem dlaczego
-Nigdy więcej tak nie rób - krzyknęłam i pobiegłam na górę, zamknęłam się w sypialni mojego brata i poryczałam się po raz kolejny. Jestem wariatką ... zakochaną wariatką -,- chłopaki dobijali się do mnie, ale ja to olałam, wysłałam tylko SMS-a Błaszczykowskiemu, że przepraszam go za to, że akurat tu się zamknęłam, a on mi odpisał, że nie ma sprawy. Faktycznie Reus miał racje, bardzo go kocham i nadal mi zależy, ale nie potrafię mu wybaczyć, tego jak mnie potraktował. Dopiero po 3 godzinach wyszłam, bo wiedziałam, że oni na pewno już poszli, posprzątałam w swojej sypialni te kawałki szkła, podniosłam i schowałam album. Zjadłam jakąś marną kolacje, umyłam się, założyłam zwykłą koszulkę i poszłam spać, byłam padnięta, ale strasznie bolała mnie ta ręka, więc na początku nie mogłam usnąć, ale w końcu się przełamałam i się udało.
~Next Day~
Obudziły mnie cholerne mdłości, szybko doszłam do łazienki, a tam zwymiotowałam, nawet zastanawiałam się czym, bo przecież strasznie mało wczoraj zjadłam, a dzisiaj nic. Dlatego, że byłam już w łazience, wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, wytarłam się puszystym ręcznikiem, wysuszyłam moje blond włosy i założyłam jakieś szmatki. Nie chciało mi się zbytnio malować, więc tylko musnęłam rzęsy tuszem i użyłam pudru. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale przecież nie mogłam całymi dniami siedzieć w czterech ścianach, założyłam, więc buty i wyszłam. Chodziłam po parku, po jakiś mało ruchliwych uliczkach, byłam nawet w kawiarni na herbacie. Podczas tego krótkiego postoju w kawiarni, dzwoniła do mnie Aga i powiedziała, że całą paczką idziemy na obiad, więc mam wrócić do domu, zrobiłam to bardzo szybko, bo postanowiłam się przebrać i ogarnąć, chciałam pokazać Marco, że świetnie sobie bez niego radzę. Wygrzebałam z szafy jakieś w miarę sexy ubranie, umalowałam się, zrobiłam sobie ładną fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Wsiadłam do samochodu razem z Błaszczykowskimi i odjechaliśmy w stronę restauracji, wszyscy spotkaliśmy się przed wejściem i razem weszliśmy do środka, gdzie zajęliśmy duży stolik, delikatnie schowany od gapiów.
-Ślicznie wyglądasz - powiedziała Ania na przywitanie
-Dziękuje, Ty też - przytuliłam ją - pójdę na chwile do toalety, zaraz wracam
-Czekamy - uśmiechnęła się
Poszłam do łazienki, umyłam ręce, musnęłam delikatnie usta błyszczykiem i wyszłam, przed drzwiami czekał na mnie Marco, a tak mi się przynajmniej wydaje, że na mnie. Oparł mnie o ścianę i spojrzał mi głęboko w oczy, aż przeszedł mnie prąd.
-Co chcesz mi udowodnić ?
-Słucham ?
-Żałuje, że Cię straciłem, dobrze o tym wiesz, ale ja nie wiem o co Ci chodzi. Myślisz, że nie widzę w Twoich oczach tego, że dalej mnie kochasz ? Nie jestem idiotą, nie możemy po prostu spokojnie pogadać i wszystkiego sobie na spokojnie wyjaśnić ?! Kocham Cię, chce być z Tobą i nie zamierzam się poddawać - powiedział i odszedł, a ja stałam tak jeszcze chwile i w końcu poszłam w jego ślady. Usiadłam przy stole między Anią a Agatą, a na przeciwko mnie siedział oczywiście Marco. Otworzyła kartę i przejrzałam listę dań, skończyłam wybieranie akurat jak do stolika podszedł kelner. Wszyscy oprócz mnie złożyli zamówienie, więc szybko to nadrobiłam.
-Sałatkę grecką i wodę gazowaną z cytryną - uśmiechnęłam się do młodego, przystojnego chłopaka
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie, dziękujemy -  ponownie się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił i odszedł
-Podobasz mu się - powiedziała Aga, a po minie Marco widziałam, że jest bardzo zazdrosny
-Po prostu był miły
-Jasne :P
Po pół godzinie ten sam kelner przyniósł nasze zamówienia.
-Dziękujemy - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Mogę mieć do Pani prośbę ?
-Zuza - wyciągnęłam do niego rękę - pytaj
-Alex, dasz mi swój numer telefonu ? - widziałam, że Marco zaraz wybuchnie
-Jasne, dasz mi jakąś kartkę ?
-Żaden problem - podał mi małą, białą kartkę i dołożył długopis, a ja napisałam mu swój numer telefonu
-Proszę - oddałam mu ją
-Dzięki, coś jeszcze ?
-Jakbyś mógł przynieść mi później Latte
-Wszystko co chcesz - z powrotem odszedł od naszego stolika
-Mówiłam, że na Ciebie leci - śmiała się Aga
-Z czego się śmiejesz ?
-Z niczego, nie ważne
-No powiedz - szturchnęła ją lekko
-Ten chłopak pożera Cię wzrokiem - zaśmiała się bardziej
-Idę o zakład , że zadzwoni jeszcze dziś - powiedziała Ann
-Tyle to wiem - sama się zaśmiałam - zresztą przystojny jest
-No raczej - powiedziała Aga - ciekawe ile jest od Ciebie starszy
-Max 3 lata, wygląda na młodego
-Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się
-Idź do niego
-Po co ?!
-No nie wiem, tak po prostu zagadaj
-A o czym mam z nim gadać ?!
-Nie udawaj niewiniątka kto jak kto, ale Ty akurat potrafisz poderwać faceta
-Nie prawda
-Idź, bo biedak sam tu do Ciebie przyjdzie
-Założę się, że nie zdobędziesz jego koszuli.
-O co ?
-Przegrana stawia wizytę w SPA wygranej
-Idę na to.
-Proszę bardzo - wskazała na kelnera
-Patrz i ucz się - westchnęłam i wstałam od stolika. Podeszłam do baru i poprosiłam o kieliszek czerwonego wina, specjalnie przeszłam obok Alexa i się "potknęłam" zalewając jego białą koszule - przepraszam
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się
-Trzeba to uprać, ja to zrobię w ramach rekompensaty
-Nie trzeba
-Nalegam - zalotnie się uśmiechnęłam
-No dobrze, to chodź muszę zmienić na nową, a tą Ci oddam - pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy do szatni pracowników, Alex zdjął brudną koszule, wręczył mi ją i założył świeżą
-To ja wracam do stolika - odwróciłam się i wyszłam, podeszłam do stolika i pomachałam im koszulą chłopaka przed nosem
-Wygrałaś, nieźle Ci poszło
-Dobra jesteś - mrugnął do mnie Mario
-Zapamiętam - złożyłam jego koszule w kostkę i upchnęłam do torebki
-Co to było ?! - Marco kipiał ze złości i zazdrości
-Ja nie robiłam Ci scen jak podrywałeś tą dziewczynę, a po za tym to chyba nie Twoja sprawa
-Serio ?! Wydawało mi się, że byliśmy zaręczeni.
-No właśnie byliśmy. Czas przeszły.
-Przestańcie dyskutować - odparł Łukasz
-Sorry
-Czyj to telefon dzwoni ?
-Mój - uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon z torebki, numer prywatny normalnie nie odbieram, ale teraz to zrobiłam
-Halo ?
-Dzień Dobry czy rozmawiam z Panią Zuzanną Błaszczykowską ?
-Tak to ja, a o co chodzi ?
-Była Pani umówiona na wizytę kontrolną na wtorek, prawda ?
-Tak to prawda, a coś się stało ?
-Czy mogłaby Pani przyjść w środę o 12, bo Pani lekarz nie może we wtorek, coś mu wypadło
-Niech się Pani nie tłumaczy, to dla mnie żaden problem. Będę w środę
-Bardzo dziękuje, do zobaczenia
-Do widzenia - rozłączyłam się
-Coś ważnego ? - zapytał Kubuś
-Nie, dzwonili ze szpitala, żeby przełożyć wizytę na środę
-Jeden dzień, może przeżyjesz
-Wątpię - zaśmiałam się, no i znowu mój telefon, tylko tym razem SMS od Wiki- oszaleje
"Odbierzesz mnie ?"
"Skąd ?!"
"Z lotniska :p"
"Co ?!"
"Zapraszałaś do Dortmundu, więc jestem"
"Kocham Cię <3 zaraz będę"
-Kubuś zawieziesz mnie na lotnisko ?
-Co ?!
-Wika przyjechała, matołku
-Ok, to już jedziemy
-W sumie jak nie zjadłeś to wezmę taksówkę
-Spoko, bierz go - uśmiechnęła się jego żona
-Dzięki
~2 godziny później~
Od godziny siedzimy z panną Webb w moim pokoju, nie możemy się nagadać, niby gadałyśmy dość często, ale to jednak nie to samo.
-Co z Marco ? - padło to pytanie, na które nie miałam ochoty odpowiadać
-Nie jesteśmy już razem
-Zuza, przecież widzę, że go kochasz, zależy Ci, chcesz do niego wrócić, ale problem jest w tym, że chyba nie wiesz jak to zrobić
-Tak chce, masz racje, ale zranił mnie, tak cholernie mnie zranił
-Nawet sobie tego nie wyjaśniliście, może on rzeczywiście tylko z nią gadał
-Jej dłoń wędrowała po jego policzku, myślisz, że na prawdę tylko gadali ?!
-Daj mu to wyjaśnić ! Chcesz stracić miłość swojego życia, tylko dlatego, że boisz się poznać prawdę ?!
-Nie boje się
-To się z nim umów na tą głupią rozmowę
-Boże przyjechałaś i od razu trujesz dupę - zaśmiałam się
-Walczę o Twoje szczęście
-Dziękuje - przytuliłam ją - chyba masz racje, umówię się z nim
-Super, cieszę się
-Jesteś najlepsza
-Wiem, dzwoń do niego
-Teraz ?!
-Tak
-Nie chce załatwiać tego przez telefon
-W takim razie ile masz zamiar czekać ?
-Nie mam zamiaru czekać, mam zamiar do niego iść
-Moja kochana dziewczynka - pocałowała mnie w policzek
-Dobrze wyglądam ?
-Wyglądasz idealnie, idź już
-Idę

__________________________________________________________________________
No i pojawiła się nowa postać :) Jak myślicie Alex dużo namiesza ? Czy Marco dalej będzie walczył czy odpuści ? Kogo wybierze Zuza ? Dowiecie się czytając nowe rozdziały. Pozdrawiam Zuza :* 

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 32.

~A Few Days Later - July 1~
Przez te kilka dni było wspaniale, świetna pogoda, wspaniałe widoki i zajebiste towarzystwo. Myślałam, że nic nie może się zepsuć, aż do dzisiaj ... Najpierw byliśmy na plaży, a potem przenieśliśmy się na basen. Leżałam sobie na leżaku, chciałam poprosić Marco, żeby posmarował mi plecy, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Pytałam naszą paczkę, ale nikt nie wiedział, szukałam go w kilku miejscach, ale nigdzie go nie było, poszłam do baru i to co zobaczyłam zmieniło moje życie. Reus siedział przy barze, a obok niego jakaś cholernie ładna brunetka, na pierwszy rzut oka było widać, że flirtowali, a chłopak w ogóle się nie opierał. Dziewczyna trzymała rękę na jego policzku, a jego ręka gładziła jej ramię, poczułam łzy napływające do oczu, które już po chwili ciekły po moich policzkach jakby płynęły z wodospadu. W pewnej chwili Marco odwrócił wzrok i na mnie spojrzał, od razu odepchnął brunetkę i szedł w moją stronę, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do windy. Wjechałam na piętro naszej sypialni, przebiegłam przez korytarz i weszłam do pokoju. Otworzyłam szafę, z której wyjęłam walizkę, rozsunęłam w niej suwak i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy, potem spakowałam kosmetyczkę i kiedy miałam włożyć ją do walizki do pokoju wszedł mój już chyba były narzeczony.
-Zuza to nie tak jak myślisz
-Zostaw mnie w spokoju
-Proszę posłuchaj, to nie było tak jak wyglądało
-Mam w dupie Twoje tłumaczenia - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju, a on pobiegł za mną
-Poczekaj, muszę Ci to wyjaśnić - złapał mnie za biodra i nie chciał puścić
-Nic już nie musisz - wyrwałam mu się, wsiadłam do windy i odjechałam. Kiedy już zjechałam na parter, wybiegłam z hotelu i pobiegłam na plaże. Schowałam się za jakimiś skałami, skuliłam się i wyłączyłam telefon, cały czas płakałam i nie mogłam przestać. Chciałam, żeby to był, tylko głupi sen, z którego zaraz się obudzę, że obok mnie będzie leżał Marco, uśmiechnięty jak zawsze, potem spojrzę na ten piękny pierścionek, który teraz muszę mu oddać. Nie mam pojęcia jak on mógł mi to zrobić, mówił, że jestem najważniejsze, że mnie kocha, nie wyobraża sobie życia poza mną. Tak strasznie go kocham, nie chce go tracić, nie potrafię przeżyć kilku minut bez niego, a teraz ? Wszystko się skończyło, w ułamku sekundy całe moje życie runęło w gruzach, a najgorsze jest to, że mamy wspólny pokój i chcąc nie chcąc muszę go spotkać, choćby po to, żeby odebrać walizkę. Siedziałam tam prawie cały dzień, byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy usnęłam, obudziłam się  po kilku godzinach i jaka byłam zdziwiona jak okazało się, że leże w łóżku Błaszczykowskich. Chciałam wstać, ale usłyszałam otwierające się drzwi, więc postanowiłam poczekać, za chwile obok mnie pojawiła się Aga.
-Boże kochanie, nawet nie wiesz jak się o Ciebie baliśmy
-Przepraszam, chciałam być sama, a potem usnęłam. Tak w ogóle jak się tu znalazłam ?
-Kuba z Robertem poszli Cię szukać w tamtą stronę, a potem zadzwonili, że Cię znaleźli i wracają do hotelu
-A co z Marco ?
-Aktualnie wszyscy są na dole i jedzą kolacje, wygląda nieciekawie
-Ja chyba też jestem głodna
-To chodź, Twoje miejsce jest wolne
-Ok
Ogarnęłam się delikatnie i razem ze swoją bratową zeszłam na dół, przeszłyśmy przez stołówkę i doszłyśmy do naszego stolika. Usiadłam jak gdyby nigdy nic obok Marco, wszyscy dziwnie się patrzyli, ale miałam to w dupie. Zjadłam kolacje, wstałam od stolika, zdjęłam pierścionek i wręczyłam go swojemu już byłemu.
-Jest Twój - powiedziałam spokojnie - za chwile zabiorę swoją walizkę z pokoju
-Pogadamy ? A zresztą musimy pogadać - również wstał od stołu
-Nie mamy o czym - starałam się być spokojna - z nami koniec
-Ale ...
-Nie ma żadnego, ale. Idę po walizkę
-Poczekaj, proszę Cię musimy pogadać, przecież się kochamy
-Kochaliśmy się Marco, z nami koniec i nic tego nie zmieni
-Nie mów tak, bo dobrze wiesz, że to nie prawda
-Nie wiem co Ty uważasz, ale ja już swoje powiedziałam
-Tak po prostu chcesz to skończyć ?
-Ty to skończyłeś
-Dobrze wiesz, że nic się nie zdarzyło
-Nic ?! Gdybyś mnie nie zobaczył to pewnie skoczyłoby się inaczej
-To nie prawda, my tylko rozmawialiśmy
-Szkoda, że ta rozmowa nie odbywała się w naszym łóżku hotelowym - krzyknęłam
-Jak masz tak mówić to chyba rzeczywiście nie gadajmy
-Dobrze, że to zrozumiałeś
Poszłam do pokoju, zabrałam swoją walizkę i poszłam do pokoju Lewandowskich ustaliliśmy, że mogę przenocować u nich. Ja będę spała z Anią, a on pójdzie do Reusa, pożyczyłam od nich laptopa i zarezerwowałam sobie bilet powrotny do Dortmundu na jutro wieczór.
* Marco *
Co ja do cholery narobiłem ?! My tylko rozmawialiśmy, to tylko z boku wyglądało dwuznacznie, ale na prawdę to nie było tak. Zuza oddała mi pierścionek i zabrała swoje rzeczy z naszego pokoju, nie wiedziałem co mam robić, ona nie chciała gadać, a ja nie chciałem się kłócić. Dzisiaj mam dzielić pokój z Lewym, bo moja już chyba niestety była narzeczona nie chce mnie widzieć na oczy. A jak się dowiedziałem, że jej nie ma, bo gdzieś zniknęła to myślałem, że wyjdę z siebie, tak bardzo się o nią bałem, że coś jej się stało, że coś jej się może samej stać. A potem ta kłótnia przy wszystkich, zachowywała się tak spokojnie, nie płakała, ale widziałem, że tylko udawała przede mną twardą. Poszedłem jeszcze do pokoju Ani i Lewego, żeby z nią pogadać, ale Lewandowska mnie spławiła, bo Zuza nie chciała ze mną gadać jak to ona ujęła "Mam spieprzać, do tej cholernie brunetki". Wkurzyłem się i odpuściłem, wróciłem do swojego pokoju, gdzie przebywał już mój chwilowy współlokator, położyłem się do łóżka, położyłem poduszkę na głowę i się popłakałem, ale ze mnie cholerna baba. Jednak nie potrafię inaczej, jeżeli chodzi o Zuzę to nie potrafię powstrzymać łez ani, żadnych innych emocji.
~Four Days Later~
* Zuza*
Przyleciałam z powrotem do Dortmundu i od razu zaszyłam się w domu, nie wychodziłam, tylko cały czas płakałam. Miałam dość wszystkiego, co 15 minut, ktoś wydzwaniał czy dobrze się czuje, zresztą on też dzwonił, ale starałam się odrzucać. Za niecały tydzień wracają, więc pewnie będzie chciał się spotkać, ale ja nie mam ochoty na żadne rozmowy ani teraz ani jutro ani za miesiąc. Leżałam bez życia na łóżku, moczyłam kolejną pościel i wykorzystywałam kolejne pudełko chusteczek. Od rana nic nie jadłam, ale w sumie tego nie odczuwałam, powinnam się zdrowo i dobrze odżywiać, bo za miesiąc mam kolejną kontrole, ale się oszczędzam, więc nie powinno być kłopotu. Mam przynajmniej taką nadzieje, bo jeżeli będę musiała wrócić do leków czy ograniczyć sport czy cokolwiek innego to chyba sobie coś zrobię. W końcu zgłodniałam, więc zrobiłam sobie kanapkę, którą od razu zwymiotowałam, miałam też stan pod gorączkowy. Musiałam się przeziębić wtedy na plaży, niby Majorka, ale piasek był trochę chłodny, a ja długo tam siedziałam. Wzięłam jakieś leki, ale żeby zabić nudę i czas, włączyłam laptopa i szperałam po internecie, ale to jeszcze bardziej popsuło mój humor. Dlaczego ? Bo znalazłam kilka "świetnych" artykułów.
"MARCO REUS ZARĘCZONY !!!
Znany i młody piłkarz Marco Reus (23 l.) oświadczył się ostatnio swojej młodziutkiej dziewczynie Zuzannie Błaszczykowskiej (19 l.). Jak udało nam się ustalić piłkarz kupił pierścionek podczas pobytu w Polsce, a oświadczył się po ślubie Roberta Lewandowskiego (25 l.). Kiedy odbędzie się ich ślub ? A może dziewczyna spodziewa się dziecka i nie chcą zwlekać ?"
"ZDRADA GWIAZDY BUNDESLIGI
Marco Reus (23 l.) udał się ze swoją narzeczoną Zuzą (19 l.) i przyjaciółmi na wakacje na Majorkę. Wszystko było pięknie i para nie rozstawała się ani na chwile, cały czas trzymali się na ręce i okazywali czułości. Jednak piłkarz uznał chyba, że status "Zaręczony" nie jest jego przeznaczeniem i zaczął flirtować z bardzo ładną brunetką. Jak udało nam się ustalić dziewczyna ma na imię Kate i jest modelką, nie da się ukryć, że chłopak zawsze miał do nich słabość. Czy jego narzeczona mu wybaczy ? Czy będą jeszcze kiedyś razem ? A może to ona pierwsza zdradziła ? Nikt tego nie wie"
"KONIEC WAKACJI MARZEŃ
Po zdradzie narzeczonego Zuza Błaszczykowska (19 l.) wyjechała zostawiając chłopaka i przyjaciół na Majorce. Na lotnisku dziewczyna była nieobecna, zapłakana i nie miała na pierścionka zaręczynowego. Sama wróciła do Dortmundu, zamknęła się w domu swojego brata i nie wychodziła, tak przynajmniej uważają nasi informatorzy. Czy uda się to jeszcze uratować ? Czy Zuza mu wybaczy ? Staną jeszcze kiedyś razem na ślubnym kobiercu ? Na te pytania nie znamy na razie odpowiedzi"

Te artykuły wyprowadziły mnie z równowagi, skąd oni to wszystko wiedzieli ? Chciałabym zapomnieć na chwile o wszystkich problemach, mam tego cholernie dość. Marco, ta cała Kate, reporterzy to wszystko mnie przytłacza, nie chce tak żyć, nie chce żyć ze świadomością, że on jest skłonny do zdrad. Muszę mu ufać, to jest jeden z ważniejszych elementów związku, a może to on mi nie ufa ?! Nie wiem, ale chyba nie chce na razie tego wiedzieć. Wyłączyłam te bzdury  a zamiast tego włączyłam Skypa, akurat dostępna była Ania, więc zadzwoniłam odebrała od razu, a ja nie patrząc kto z nią jest zaczęłam bezmyślnie gadać.
-Aniu przeziębiłam się po tym siedzeniu na plaży i jeszcze przeczytałam zajebiste artykuły. Normalnie zaraz się zastrzelę, siedzę w 4 ścianach i nic nie robię. Po prostu zajebiste uczucie - dopiero teraz zerknęłam na ekran i okazało się, że są z nią wszyscy łącznie z nim. - sorry, może zadzwonię jutro
-Nie, mów co u Ciebie ?
-Oprócz tego co powiedziałam jest ok. Umyłam wszystkie okna, podłogi, powycierałam kurze. Zbiłam dwie ramki u siebie w pokoju i rozwaliłam robię suwak w sukience. A teraz nie mam co robić
-Której sukience ?
-Mała czarna
-Ojej szkoda, chciałam ją od Ciebie pożyczyć
-Mogę Ci pożyczyć, najwyżej zapniesz na agrafki - zaśmiałam się po raz pierwszy
-To jest dobry pomysł - zdążyła powiedzieć, a ja poczułam, że zbiera mi się na wymioty
-Przepraszam - powiedziałam i wybiegłam do łazienki, wróciłam dopiero po 10 minutach - sorry
-Wszystko ok ? - zaniepokoił się Kuba
-Tak, tylko ... A zresztą nie ważne, jest dobrze
-Na pewno ?
-Tak - no i znowu pobiegłam do łazienki - cholera jest beznadziejnie, zaraz tu umrę
-Weź leki
-No kurde jakbym nie wiedziała, ale to nic nie daje
-Mówiąc weź leki, chodziło mi, żebyś wzięła 1-2 tabletki, a nie faszerowała się ich garścią co 20 minut
-Przecież tak nie robię, po pierwsze biorę tylko 4, a po drugie co 30-40 minut
-A jak wrócimy to znajdę Cię nieprzytomną w łazience. Zatrułaś się
-Trudno - machnęłam ręką - a co u Was ?
-Jest fajnie - uśmiechnął się Łukasz
-To fajnie - no i znowu trasa sypialnia - łazienka
-Kup sobie test ciążowy - zażartował mój brat, a Marco dziwnie spojrzał
-Spadaj, idioto - w tym momencie zadzwonił mój telefon - poczekacie ?
-Jasne
Wzięłam telefon i go odebrałam.
-Halo ?
-Dzień dobry ja dzwonię w sprawie wywiadu
-Wywiadu ?
-Tak, chciałbym przeprowadzić z Panią wywiad
-Kiedy ?
-Jak najszybciej
-Nie wiem czy znajdę dla Pana czas, ale postaram się oddzwonić, jak tylko będę coś wiedziała
-Dobrze bardzo dziękuje
-Do widzenia
-Do usłyszenia mam nadzieje
Rozłączyłam się i wróciłam do rozmowy na Skypa.
-Sorry, jakiś facet
-Boże Ty to zawsze
-Co ja ?! Nie moja wina, że dzwonią do mnie
-Nie w ogóle
-Zakończmy ten durny temat
-Jak sobie życzysz - kurcze znowu trasa sypialnia - łazienka, a jak wróciłam to oni się śmiali
-Czego rżycie ?!
-Słodko wyglądasz jak tak biegasz
-Wal Cię się - znowu mnie zemdliło - od kiedy z Wami gadam cały czas mnie mdli, ciekawe dlaczego
-Nie przeginaj
-Kuba jest sprawa
-Jaka ?
-Chyba jednak będę studiowała w Londynie, gadałam z Wojtkiem i mogę z nim pomieszkać, a potem coś sobie znajdę - powiedziałam, a Marco spojrzał w kamerkę smutnymi oczami, a po chwili znowu odwrócił wzrok
-Nawet tak nie myśl
-Ale czemu ? Tam są świetne uczelnie
-Tu też są
-Ok, pozwolisz, że decyzje podejmę jednak sama
-Nie, bo już wiem jaka ona będzie
-Nie po to Ci o tym mówiłam
-Masz tu nas
-Jedyna osoba, z której zdaniem się liczyłam mnie zawiodła - w tym momencie Marco znowu spojrzał w kamerkę - ale nie ważne
-Pogadamy jak wrócimy
-Ok - wstałam, ale poczułam, że robi mi się słabo i znowu usiałem
-Zuza co się dzieje ?
-Nic, po prostu gorzej się poczułam
-Idź do lekarza, proszę
-Spoko, w najgorszym wypadku znowu anemię
-Jadłaś coś dzisiaj ?
-Kanapkę
-Jedną ?!
-Nie pół, bo ją zwymiotowałam
-To marsz do lodówki i masz coś zjeść
-LOL. To za daleko, mam jakieś żelki w szafce
-Popij Colą i będzie świetnie
-Oj wypchaj się
-Idź spać, jesteś blada
-Bywa - zrobiło mi się cholernie słabo i w ostatniej chwili przytrzymałam się krzesła - chyba jednak pójdę do lekarza
-Nie, masz się teraz położyć i wezwać pogotowie
-Nie jestem małym dzieckiem - wkurzyłam się
-Zaraz zemdlejesz
-Mam gorszy dzień
-Stop ! Nie kłóćcie się przez Skypa ! Kuba odpuszczasz, a Zuza idziesz jutro do lekarza - powiedział ... Marco
-Nie mam zamiaru słuchać się faceta, który mnie zdradził i zepsuł mi wakacje
-Nie zdradziłem Cię, a wakacje zepsułaś sobie sama, bo nie chciałaś mnie wysłuchać
-I ja podrywałam tą dziewczynę w barze
-Nie podrywałem jej
-Jasne - znowu pobiegła do łazienki, byłam tak osłabiona, że ledwo doczłapałam do sypialni z powrotem - dobra ja kończę
-Zjedz coś
-Ok, coś sobie zrobię
-To idź, buziaki pa
-Pa
Rozłączyłam rozmowę, zamknęłam rozmowę i poszłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam sobie tosty, popiłam herbatą i poszłam się położyć do sypialni. Dużo myślałam, jak Kuba wypalił z tym testem ciążowym, to Marco miał taką dziwną minę, patrzyłam na niego, ale nie potrafiłam powiedzieć czy się z tego cieszę. Zastanawiałam się co on wtedy myślał, czy w ogóle żałuje, że się rozstaliśmy ? Po jego minie mogłam wywnioskować, że chyba tak, ale może tylko mi się wydawało, przecież czasami pozory mylą. Nie wiedziałam jak to dalej będzie czy w ogóle będę potrafiła z nim normalnie rozmawiać, a może będziemy przyjaciółmi ? Ale na to potrzeba, przecież czasu, nie będę tak od razu się z nim przytulała czy całowała w policzek na przywitanie jak robię to z Mario czy Robertem czy każdym innym moim przyjacielem. Nagle dostałam SMS-a, telefon leżał pod poduszką, więc sięgnęłam po niego i odblokowałam, wiadomość była od Marco, przez chwile się wahałam, ale w końcu sama sobie uległam i otworzyłam.
"Kochanie wiem, że jesteś na mnie zła, ale martwię się o Ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim, nie potrafię bez Ciebie żyć. Porozmawiajmy na spokojnie jak wrócę, daj mi to wyjaśnić, tak nie może być. Dobrze wiesz, że nie dam Ci tak po prostu tego skończyć, za bardzo mi na Tobie zależy, żeby dać Ci odejść. Chciałem lecieć za Tobą do Dortmundu, ale postanowiłem poczekać, musisz ochłonąć, bo jeżeli mamy na siebie cały czas krzyczeć to bez sensu. Pamiętaj, że bardzo Cię kocham i zależy mi na Tobie bardziej niż na piłce :* Trzymaj się"
Czytałam i płakałam, kocham go, ale nie potrafię mu na razie wybaczyć, to jest jeszcze takie świeże i bardzo trudne. Myślałam, myślałam, aż w końcu usnęłam.

_____________________________________________________________________________
No to tak jak obiecywałam trochę się porobiło. Ktoś się spodziewał ? Mam nadzieje, że nie i jest to totalne zaskoczenie :p Pozdrawiam Zuza :* 

7 komentarzy - Następny Rozdział 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 31.

-Co Ty pieprzysz ?
-Marco tak chyba będzie lepiej
-Mówiłaś, że chcesz mieć ze mną dziecko, a teraz chcesz się rozstać
-Chce, chciałam, kocham Cię, ale nie jestem pewna czy to się uda. Niby myślimy o sobie na poważnie, ale nic z tym nie robimy. Poznałam Twoja mamę, jest super, ale czy na pewno chcemy być razem w przyszłości ?
-Wątpisz w to ?
-Chyba tak - w tym momencie Marco uklęknął przede mną i wyjął małe pudełeczko z kieszeni, w którym był pierścionek
-Zuzanno Błaszczykowska uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? - łzy ciekły mi po policzkach, zapewne razem z makijażem
-Tak - wykrztusiałam, a on włożył mi pierścionek na palec, wstał i pocałował mnie
-Kocham Cię
-Ja Ciebie bardziej
-Nie gadaj więcej takich głupot, jak wczoraj
-Obiecuje - przytuliłam się do niego
-Miałem poczekać, dopóki nie będę pewien, że Ty tego chcesz
-Nie wiedziałam, że Ty tego chcesz. Jak wtedy mówiłeś jak chcesz, żeby wyglądała nasz przyszłość, myślałam, że to będzie daleka przyszłość
-Troszeczkę się przeliczyłaś
-Nie żałuje, kiedy kupiłeś pierścionek ?
-Wtedy jak wróciłem się po zegarek dla Mario
-Czyli to był tylko pretekst ?
-Tak
-Wariat
-Tak ja Ciebie też - pocałował mnie
-Wracamy ? Będą nas szukać
-Tak chodźmy. Chcesz im od razu powiedzieć ?
-Jeżeli oboje tego chcemy to tak
-To powiedzmy im
-Ok - złapaliśmy się za ręce i wróciliśmy do środka
Usiedliśmy przy stoliku i na razie udawalismy, że nic się nie stało.
-Co Wam się stało ? - zapytał mój brat
-Nic - odpowiedzieliśmy zgodnie - jak będziemy chcieli to Wam powiemy
-Jesteś w ciąży - krzyknęła Agata, na tyle głośno, że wszyscy się na nas patrzyli
-Nie - od razu zaprzeczyłam - oczywiście, że nie
-Na szczęście - westchnął Kuba
-To co się stało ?
-Powiemy Wam niedługo
-Czyli jednak coś się stało
-Nie drążcie, to nic nie da - uśmiechnął się Marco
~2,5 godziny później~
-Powiemy im ?
-Teraz ?
-Nie dadzą nam spokoju, cały czas się gapią, a ja muszę chować pierścionek
-Ok, to idziemy
Podeszliśmy do Ani i Roberta,  żeby poprosić ich o mikrofon, potem stanęliśmy na środku i ustaliliśmy, że Marco powie, a ja tylko zacznę.
-Aniu, Robercie przepraszamy, że akurat dzisiaj, ale musimy Wam coś powiedzieć ... - zaczęłam
-Zaręczyliśmy się - dokończył Marco
-Gratulacje - podeszli do nas wszyscy i zaczęli nam gratulować, na początku myślałam, że Kuba się wkurzy, bo jest za wcześnie, ale wyglądał na zadowolonego
Kiedy przyjęliśmy od wszystkich gratulacje, została puszczona muzyka i wszyscy weszliśmy na parkiet. Impreza trwała do 21, wróciliśmy z Marco do hotelu, żeby się spakować i iść spać, bo jutro rano lecimy z Lewandowskimi, Błaszczykowskimi, Piszczkami i Gotze do Dortmundu, bo we wtorek mamy lot na Majorkę. Poszłam się kąpać po Reusie, przebrałam się, umyłam zęby i wyszłam.
-Moja piękna narzeczona - powiedział chłopak, kiedy się obok niego położyłam
-Twoja - uśmiechnęłam się - tylko Twoja
-Wprowadzisz się teraz ?
-Teraz ?!
-W sensie, że jak już się zaręczyłam to czy się wprowadzisz
-Przemyśle to podczas naszego wyjazdu
-Ja pomogę Ci to przemyśleć
-Chyba po przeszkadzasz :P
-Jak zwał tak zwał
-Chodźmy spać, bo o 7 musimy być na lotnisku
-Ok, ale muszę Cię przytulić
-To jest niewybaczalne - zaśmiałam się i sama się do niego przytuliłam
-Wiem :P
~Two Days Later~
Wczoraj po 22 przyjechaliśmy całą paczką na Majorkę. Jest cudownie, piękne widoki, świetna pogoda, wymarzony mężczyzna. Umówiliśmy się o 10 na śniadanie, wstaliśmy o 9:30, więc bardzo szybko się wyszykowaliśmy, biorąc wspólny prysznic. Ubrałam się, zostawiłam rozpuszczone i jeszcze mokre włosy, założyłam buty i wyszliśmy. Doszliśmy trochę spóźnieni, ale totalnie to olaliśmy, usiedliśmy przy zajętym przez naszych przyjaciół stoliku, zamówiliśmy posiłek i czekaliśmy.
-A państwo dlaczego się spóźnili ?
-Trochę zaspaliśmy
-Takie bajki to my, a nie nam
-No, ale na serio
-Dobra nie dyskutujmy. Co dzisiaj robimy ?
-Idziemy na basen ? - zaproponowałam
-Ok, będzie zabawnie - uśmiechnął się Mario
-Nawet o tym nie myśl, kochanie - szturchnęła go Ann
-Jasne, bo na pewno wiesz o czym myśle - "obraził się"
-Mario już się obraziłeś ? Ogarnij się troszeczkę - zażartował mój chłopak, a nie przepraszam mój narzeczony :D
-I Ty brutusie przeciwko mnie ?! - zaśmiał się
-Przeszło Ci kotku - jego dziewczyna go przytuliła, a on ją pocałował
-Awww - wszyscy się uśmiechnęliśmy
-Spadajcie :P
-Zmieńmy temat. O której widzimy się na basenie ?
-O 12:30 ?
-Może być
Dostaliśmy z Marco nasze znamówienia, zjedliśmy je, a potem wszyscy się rozeszliśmy, ponieważ mieliśmy jeszcze trochę powyżej godziny postanowiliśmy się przejść po plaży. Zdjęłam moje Vansy, złapałam Marco za rękę i pociągnęłam go w stronę brzegu.
-Dziękuje, jesteśmy tu jeden dzień, a już mi się podoba
-Miałem nadzieje, że Ci się tu spodoba
-Tydzień temu nie pomyślałabym, że będę tu jako ... - przerwał mi i dokończył
-Jako moja narzeczona
-Będziesz zły jak o coś zapytam
-Nie żałuje, że się oświadczyłem, nie żałuje, że Cię spotkałem, w ogóle niczego nie żałuje co jest związane z Tobą, może oprócz kłótni
-Skąd wiedziałeś o co chce zapytać ?
-Ostatnio cały czas o to pytasz, głuptasie - przytulił mnie, a ja się podknęłam, upadliśmy na piasek i zaczęliśmy się śmiać
-Przepraszam, potknęłam się
-Nic się nie stało, kochanie - pocałował mnie długo i namiętnie
-Błagam nie teraz - powiedziałam jak chciał mnie rozebrać
-Twoja decyzja - wstał i podał mi rękę, złapałam ją i sama wstałam z piasku
-Dziękuje
-Nie dziękuj, do niczego Cię nie zmuszę - nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam - kochanie musimy wracać, jest już 12:05, a musimy jeszcze dojść
-To wracajmy ;)
Wróciliśmy do hotelu, zabraliśmy z pokoju ręczniki, kremy itd. i równo o 12:30 zjawiliśmy się nad basenem. Nie wszyscy jeszcze byli, więc zajęliśmy leżaki i na nich czekaliśmy, zjawili się bardzo szybko. Chłopaki poszli się kąpać, a my leżałyśmy i się opalałyśmy, posmarowalyśmy sobie plecy nawzajem i byłyśmy zadowolone.
-Jak tam świeżo upieczona Pani Lewandowska ?
-Dobrze, a jak świeżo upieczona przyszła Pani Reus ?
-Nie narzekam - zaśmiałam się
-Na co ? - obok nas zjawili się chłopcy
-Na nic, tak sobie rozmawiamy :p
-Jasne, już my Was znamy
-Idziemy do wody, kochanie ? - spytał Marco
-Nie chce mi się
-No chodź
-Muszę ?
-Tak
-No dobra - niechętnie, ale wstałam
Chłopak wskoczył do basenu i podal mi dłoń, ja usiadłam na krawędzi, chwyciłam jego dłoń i weszłam do wody, była ciepła. Mimo, że dobrze pływam, to podpłynęłam tylko do Marco, oplotłam rękami jego szyje i go cmocknęłam w policzek.
-Będziesz mnie tak obejmowała cały czas ?
-A co nie podoba się ?
-Podoba i to bardzo, ale byłem po prostu ciekawy
-Jak będziesz chciał to się od Ciebie odczepie
-Nie chce - pocałował mnie
-Haha, kocham Cię
-Ja Ciebie też. Bardzo, bardzo, bardzo
-Oj uważaj bo uwierzę - zażartowałam, a on spojrzał na mnie wzrokiem, który mógłby zabijać - No żartuje, przecież wiem, że mnie kochasz
-Mam nadzieje, a jak nie to bardzo chętnie Ci to udowodnie
-Chyba nie musisz, kotku
-Ejj zakochańce, idziecie z nami ?
-Gdzie ?
-Na spacer
-Przecież dopiero przeszliśmy - powiedziałam, a oni zaczęli się śmiać - no co ?
-Słoneczko siedzicie w tej wodzie już 1,5 godziny i nie zwracaliśmy na nas uwagi
-Sorry, już wychodzimy
Wygrzebaliśmy się z wody, wytarliśmy ręcznikami, ubraliśmy wcześniejsze ciuchy i wyszliśmy z przyjaciółmi na miasto. Chodziliśmy bez żadnego celu, po prostu zwiedzaliśmy, podziwialiśmy no i oczywiście się wydurnialiśmy. Lewy z Mario chcieli zrobić jakiś przypał w sklepie czy gdzieś, ale ich partnerki wybiły im to z głowy, bo przecież to pierwszy, chociaż można powiedzieć, że drugi dzień tutaj. A przyjechaliśmy w to cudowne miejsce na całe 2 tygodnie, to takie zajebiste miejsce, że mogłabym tu zostać na zawsze. Nie chciało nam się wracać na obiad, więc zjedliśmy w jakiejś małej, skromnej knajpce, zamówiliśmy do tego wino i cieszyliśmy się tymi cudownymi minutami w swoim towarzystwie. Tuż przed zachodem słońca poszliśmy na plaże i tam go obejrzeliśmy, potem puściliśmy wcześniej kupione lampiony i wróciliśmy do hotelu.
-To do kogo idziemy ?
-Do nas - uśmiechnęłam się
-Ok, skoro nalegasz - zaśmiał się Łukasz
-Idiota
Weszliśmy do naszego pokoju, rozsiedliśmy się na łóżku, niektórzy na podłodze, fotelu, włączyliśmy muzykę i graliśmy w butelkę. Umówiliśmy się, że nie będziemy robić, żadnych głupich wyzwać, bo skoro to dopiero początek, to szkoda by było zepsuć sobie reputację w hotelu. W pewnym momencie butelka kręciła się ... Kręciła ... Kręciła i wypadło na ... Mnie
-Pytanie czy Wyzwanie ?
-Pytanie
-Ile miałaś lat jak straciłaś dziwictwo ?
-Przepraszam, to moja siostra - odezwał się Kuba
-A moja narzeczona
-16 - odpowiedziałam
-Co ?! - wszyscy się zdziwili
-Pstro - wytknęłam język - miałam 16 lat
-O kurde, ja myślałem, że 18 - odparł Błaszczykowski
-Hahahahahahahah - dostałam napadu śmiechu
-To nie jest zabawne - szturchnął mnie
-Sorry - ledwo, ale się uspokoiłam - ale przecież byłeś pierwszą osobą, której powiedziałam i zapomniałeś
-Serio mówiłaś mi ?
-Nie pamiętasz ? - wszyscy się z nas śmiali, a raczej z naszej rozmowy
-Nie przypominam sobie chyba
-To może Ci przypomnę ?
-Byłoby super, powiedz naszą rozmowę
-Ok. "Hej braciszku, wczoraj przespałam się z Twoim kumplem", "A spoko", "Nie jesteś zły ?", "Nie no co Ty, cieszę się", "Ok to pa"
-Przespałaś się z moim kumplem ?! Którym ?
-A skąd ja mam wiedzieć jak on ma na imię
-Żartujesz ?
-No przecież mówię, że nie wiem
-Super
-No przepraszam, to był przypadek
-Przez przypadek straciłaś dziewictwo i nawet nie wiesz jak on ma na imię. Brawo
-Przepraszam - usiadłam mu na kolanach i mocno go przytuliłam - to było 3 lata temu
-Wiem, ale mogłabyś zapamiętywać takie rzeczy :p
-Następnym razem spróbuje
-Następnym razem ?! - oburzył się Marco
-Ja to mam szczęście. Nie o to mi chodziło - uśmiechnęłam się - dobra koniec tematu. Gramy dalej
Graliśmy tak jeszcze długo, bo prawie do 2 w nocy, pożegnaliśmy gości, ogarnęliśmy się i położyliśmy do łóżka. Narzeczony objął mnie od tyłu, położył głowę na moim ramieniu, czułam jego wzrok na sobie, więc nie mogłam usnąć.
-Kotku nie patrz się tak na mnie, bo nigdy nie usnę
-Nie mogę nie patrzeć, bo jesteś bardzo piękna i podniecająca
-Marco proszę się
-Skarbie dla Ciebie wszystko, ale nie wiem czy dam radę. To silniejsze ode mnie
-Mój narzeczony to idiota - westchnęłam
-Twój narzeczony to ogromny szczęściarz
-Tak, a co wygrałeś ?
-Ciebie - obrócił mnie na plecy i pocałował
-Bardzo się cieszę, że tak mówisz, ale idźmy już spać, bo zaraz padnę
-Ok, kocham Cię - dostałam kolejnego buziaka, a potem wróciłam do poprzedniej pozycji i usnęłam

__________________________________________________________________________
No to jeżeli chodzi o poważną kłótnie to jeszcze nie teraz :) Mam nadzieje, że się cieszycie. Od września rozdziały będą pojawiały się raz lub dwa razy w tygodniu. Pozdrawiam Zuza :* 

7 komentarzy - Następny Rozdział 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 30.

* Zuza *
Wstałam o 7, bo musiałam pomalować sobie jeszcze paznokcie. Nie budząc Marco, wyjęłam sobie zmywacz, lakier, waciki i po cichu przeszłam do łazienki. Zmyłam sobie poprzedni lakier, wycięłam skórki i zaczęłam malować na nowy kolor, pomalowałam sobie paznokcie u stóp i czekałam aż wyschnął. Kiedy wreszcie wyschły pomalowałam sobie paznokcie u dłoni, posprzątałam łazienkę, wyrzuciłam waciki i wyszłam, mój ukochany jeszcze spał, więc żeby go nie budzić wyszłam sobie na chwile na balkon. Na 11:30 jestem umówiona do fryzjera, więc stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu, dlatego nie idę od razu pod prysznic, żeby nie rozmazać paznokci. Nie było tak ciepło, więc dość szybko wróciłam do pokoju, położyłam się obok Marco i jeździłam palcem po jego torsie, miałam cichą nadzieje, że się obudzi, ale przecież to jest taki śpioch, że ledwo drgnął. Powtarzałam tę czynność kilka razy, ale nic, postanowiłam sięgnąć po inną "broń", zaczęłam składać pocałunki na jego torsie, szyi, policzkach, ale omijałam usta. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale oczy cały czas miał zamknięte, cały czas robiłam mu na złość, aż w końcu się wkurzyłam i chciałam zejść z łóżka. Nagle poczułam ręce blondyna na swojej tali.
-Podobało mi się czemu przerwałaś ?
-Bo "spałeś"
-Ja ?!
-A kto miał zamknięte oczy ?
-Tak się tylko droczyłem
-Ja też się droczyłam
-To dostanę buziaka ?
-W policzek ? - uśmiechnęłam się
-W usta
-To chyba nie
-Nie ma takiej opcji - rzucił mnie na łóżko, usiadł na mnie i pocałował bardzo namiętnie, nie mogłam się powstrzymać i chciałam zdjąć jego bokserki, ale ktoś zapukał do drzwi
-Akurat teraz - wkurwiłam się
-Otworzę - Marco wstał z łóżka i otworzył, za drzwiami stał mój brat z Agatą - Cześć
-Hej sorry, że tak wcześnie, ale Zuza masz moją walizkę z rzeczami na ślub - odparła Aga
-A tak, przepraszam - wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy torbę Błaszczykowskiej i podałam jej
-Nie ma sprawy, to my przepraszamy
-Spoko - uśmiechnął się Reus
-To my spadamy, do zobaczenia
-Pa - zamknęliśmy drzwi i się na siebie rzuciliśmy, zaczęliśmy się całować, Marco wziął mnie na ręce, a po chwili położył mnie na ogromnym hotelowym łóżku, powoli pozbyliśmy się naszych "ubrań" i daliśmy upust naszym emocjom. Kiedy skończyliśmy okryliśmy się kołdrą, ja położyłam głowę na klatce piersiowej Marco, a on objął mnie ramieniem.
-Jesteś boski
-Ty też - musnął moje wargi
-Marco mógłbyś mi powiedzieć , która jest godzina ?
-Jest po 10
-Już ?! Cholera jestem umówiona do fryzjera
-To leć się kąpać
-Kocham Cię - krzyknęłam jak byłam już w łazience
-Ja Ciebie też skarbie - usłyszałam w odpowiedzi
Wzięłam prysznic, szybko wysuszyłam włosy, ubrałam się i wyszłam do fryzjera. Nawet się nie spóźniłam, tylko byłam chwilkę przed czasem, przywitałam się z fryzjerką, która była nie wiele starsza ode mnie,usiadłam na fotelu i czekałam na wynik jej pracy. Dziewczyna skończyła robić moją fryzurę po 1,5 h, na prawdę byłam z niej zadowolona, wróciłam do hotelu.
-Jestem
-To super, chodź na balkon
-Ok, już idę
Tak jak poprosił mój chłopak poszłam na balkon, nic ci dlatego oprócz Marco tam nie było, ale jak chciał to przyszłam.
-Ślicznie wyglądasz - dostałam buziaka
-Heh, na razie mam zrobioną tylko fryzurę i paznokcie
-Dla mnie mogłabyś być rozczochrana, w wyciągniętym swetrze i rozmazanym makijażu
-Trochę się spóźniłeś
-Co ?!
-Tak wyglądałam po tej imprezie jak jeszcze Cię nie było - zaśmiałam się
-Przepraszam
-Ale za co ?
-Bo to przeze mnie
-Nie przez Ciebie, tylko przez Caro - przytuliłam się do niego - chce mieć z Tobą dziecko
-Teraz ?
-Nie, ogólnie. Wiem, że jestem młoda, może nawet za młoda, ale myślę o tym na poważnie
-Też chce mieć dziecko, ale Cię rozumiem. Jak będziesz gotowa na 100 % to wystarczy powiedzieć
-Jakbym nie poszła wtedy z Tobą do łóżka to byś poczekał ?
-Ale to nie był Twój pierwszy raz
-Oczywiście, że nie
-Poczekałbym, bo warto
-Bo się zarumienię
-Tak jak wtedy za pierwszym razem
-Pamiętasz takie rzeczy ?
-Lewy zapytał czy się zakochałaś, a Ty ...
-A ja patrzyłam na Ciebie - dokończyłam
-A potem broniłem Cię w sprawie tej bielizny
-Ale teraz chyba obchodzi Cię jaką noszę bieliznę
-Bardo - posadził mnie na swoich kolanach
-Idę do łazienki, bo muszę ogolić jeszcze nogi
-Przecież są prawie gładkie i nie widać tych włosków, bo są jasne
-Musi być idealnie
-Na naszym ślubie, nie będziesz musiała mieć ogolonych nóg
-A to dlaczego ?
-Bo będziesz miała długą suknie
-A noc poślubna ?
-Zapomniałem - zaśmiał się
-Skleroza - uśmiechnęłam się - kurde nie zagaduj mnie
-Ok, idź już
Poszłam do łazienki, szybko ogoliłam nogi, po raz kolejny tego dnia się wykąpałam, ale teraz uważałam, żeby nie zmoczyć głowy, posmarowałam nogi balsamem, zrobiłam sobie makijaż na ślub i poszłam do Marco.
-Może być ?
-Nie masz jeszcze sukienki, a wyglądasz obłędnie
-Dla Ciebie zawsze wyglądam dobrze
-Kochanie, bo to prawda
-Ja tak nie uważam
-Nudna się robisz w tym temacie
-Raczej nie, ale koniec tego tematu. Która godzina ?
-14:05
-Trzeba się ubierać, na którą jest autokar ?
-Na 14:45
-To dobrze, że już tylko muszę się ubrać
-Ja też, bo kąpałem się jak Ciebie nie było
-To ubieraj się
-Ok
Ubrałam się, poprawiłam fryzurę i byłam gotowa, Marco też już był gotowy, więc wyszliśmy. Nie spóźniliśmy się na autokar, ale wszyscy już byli, wsiedliśmy do niego i odjechaliśmy. Msza zaczęła się punktualnie, Ania wyglądała bardzo pięknie i widać było, że jest szczęśliwa, a Robert ? Jak zwykle przystojniak :) Było bardzo wzruszająco, nawet kilka łez poleciało, ale mój Marco w porę dał mi chusteczki i na szczęście makijaż mi się nie rozmazał. Złożyliśmy młodym życzenia, daliśmy prezent i pojechaliśmy na sale, wszystko było bardzo pięknie urządzone.
~Kilka godzin później~
Wesele trwa w najlepsze, wszyscy świetnie się bawią. Para młoda zatańczyła swój pierwszy taniec, a potem już każdy tańczył z każdym. Muzyka, jedzenie, wystrój wszystko było perfekcyjnie, rozmawiałam chwile z Anią i powiedziała, że jest tak jak to sobie wymarzyła. Prawie, każdy utwór przetańczyłam z Marco, starałam się na początku ograniczać alkohol, żeby nie paść za wcześnie.
-Chodź się przewietrzyć - Reus szepnął mi do ucha
-Ok - pocałowałam go
-Albo do pokoju - przyciągnął mnie do siebie
-Nie ma nawet takiej opcji
-Tylko chwile
-Marco trwa wesele Twojego przyjaciela, a Ty chcesz iść ze mną do łóżka
-No w sumie to tak
-Wesele trwa tylko do rana, a ja nie ucieknę
-Na pewno ?
-Obiecuje, a teraz wyjdźmy - nic nie odpowiedział tylko pokiwał głową i pociągnął mnie za rękę w stronę ogromnego tarasu. Wyszliśmy na taras, podeszliśmy do barierki, ja się o nią oparłam, a Marco stanął za mną i mnie objął.
-Bardzo tu ładnie - wtuliłam się w jego ramiona
-Zimno Ci ?
-Nie, ale po prostu lubię się do Ciebie przytulać. Czuje się wtedy bezpiecznie
-Jesteś bezpieczna - cmoknął mnie
-Nie żałujesz ?
-Czego ?
-Że ze mną jesteś
-Znowu zaczynasz ?
-Tylko pytam
-Zuza ile razy mam Ci powtarzać ?
-Marco zrozum ja mam 19 lat a Ty 23 to trochę dziwne dla Twoich fanów, reporterów
-Mam w dupie co myślą inni, a 4 lata różnicy to nie jest dużo
-Ty za chwile będziesz chciał zakładać rodzinę, a ja ? Kocham Cię, chce być z Tobą, ale wszyscy będą dziwnie na nas patrzeć.
-Nie rozumiem
-19 latka spotyka się ze znanym piłkarzem, jest ok, ale 19 latka zaręczona ze znanym młodym, obiecującym piłkarzem już trochę mniej
-Zaręczona ?
-Wiesz o co mi chodziło
-Nie dam Ci odejść
-Nie chce odchodzić, ale ...
-W tej sprawie nie ma, żadnego ale
-Nie chce psuć Ci kariery
-Cholera jeżeli miałbym wybierać między życiem prywatnym z Tobą, a mega piłkarską karierą to chyba oczywiste, że wybrałbym Ciebie - na jego słowa się popłakałam, a on mnie przytulił - nie płacz
-Wracajmy, zimno się robi
-Chcesz marynarkę ?
-Nie, ale wracajmy, bo zaraz północ
-Spoko
Weszliśmy z powrotem do sali i od razu dopadli nas państwo Lewandowscy
-Gdzie byliście ?
-Byliśmy się przewietrzyć - odparł Marco
-Przewietrzyć i poważnie pogadać
-Już skończyliśmy
-Dopiero zaczęliśmy
-Zuza jeszcze raz zaczniesz ten temat to sam Cię zostawię
-Możesz już teraz - zostawiłam ich i znowu wyszłam na dwór. Usiadłam na ławce pod drzewem, podciągnęłam nogi do brody i się skuliłam, żeby mnie nie widzieli.
-Co się dzieje ? - przysiadła się do mnie Ania
-Co Ty tu robisz ? Pobrudzisz sobie suknie
-Przestań, powiedz co Cię trapi
-Możemy pogadać po weselu
-A to dlaczego ?!
-Nie chce psuć Ci najważniejszego dnia w życiu
-Ok, ale pogadamy jutro podczas poprawin
-Zaraz oczepiny, wracaj do środka
-A Ty ?
-Przyjdę, ale za chwilkę
-Dobra, jak chcesz
-Aniu dziękuje
-Kocham Cię jak siostrę nie potrafiłabym Cię tak zostawić
-Super, Siostro
-Heh, dobra ja wracam, bo mąż czeka
-Leć Lewandowska
Siedziałam tak jeszcze chwile, ale znowu ktoś przyszedł.
-Przeziębisz się
-Trudno, poradzę sobie
-Kochanie, nie mam zamiaru się z Tobą rozstawać
-Wiem, ale ja się boje
-Czego ? - usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem
-Boje się, że będziemy szczęśliwi, a potem zjawi się jakaś piękność i mnie zostawisz
-Żartujesz sobie ze mnie ? Nie ma nikogo piękniejszego od Ciebie
-Zuza, Marco chodźcie do środka na oczepiny - zawołał nas Mario
-Pogadamy jutro - wstałam i pociągnęłam go za rękę
Ponownie weszliśmy na sale, Ania akurat miała rzucać welon, ale jak mnie zobaczyła to przerwała.
-Zuza jak Ciebie tu nie będzie to nie rzucam
-Ale ja dziękuje za tą atrakcje
-To nie wchodzi w grę - Robert podniósł mnie do góry i zaniósł do kółka panien
Świeżo upieczony mąż Ani postawił mnie i zostawił tam, brunetka rzuciła welon, który leciał prosto na mnie. Chciałam się odsunąć, ale ktoś mnie popchnął i złapałam ten cholerny biały welon, Anka szczerzyła się do mnie i pomogła mi go wpiąć we włosy.
-Nie chciałam go łapać
-Przeznaczenie
-Jasne
Później rzucał Robert, no i złapał Gotze, pociągnął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet.
-Piękna to kiedy nasza uroczystość ?
-Kochany muszę się przygotować
-Dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz
-A co z Ann i Marco ?
-Jakoś damy radę
-Mój kochany - pocałowałam go w policzek
-Tylko ?
-Mam Cię całować przy ludziach ? - zaśmiałam się
-Dobra poczekam, aż będziemy sami - też się zaśmiał
Zakończyliśmy nasz taniec, ja podeszłam do Marco, a on do Ann.
-Szkoda, że Ty nie złapałeś
-Chciałabyś ?
-Oczywiście, że tak, ale ponieważ tego nie zrobiłeś, to stwierdziliśmy z Mario, że weźmiemy ślub, a Wy sobie radźcie
-Mój najlepszy przyjaciel i moja dziewczyna ?! Zdrajcy - "fochnął się"
-Wynagrodzę Ci to
-Ok, już mi przeszło
Wesele skończyło się po 5, bawiłam się świetnie i nawet zapomniałam na chwile o rozmowie z przystojnym piłkarzem. Spaliśmy w wynajętym przez młodych pokoju hotelowym, poprawiny były zaplanowane na 12, więc jak tylko wróciliśmy to położyliśmy się do łóżka.
~Kilka godzin później~
Obudziłam się z delikatnym bólem głowy o 11, nie chciało mi wstawać, ale jak trzeba to trzeba. Umyłam się, zaplotłam warkocza i założyłam świeże ciuszki. Położyłam się na Marco, który momentalnie się obudził niechętnie, ale poszedł się ogarnąć, a jak już był gotowy to poszliśmy na poprawiny.
-Porywam Cię - Ania złapała mnie za rękę i wyszłyśmy na zewnątrz - opowiadaj
-No co ? Coś się zepsuło
-Zuza dobrze wiem, że nic się nie zepsuło. Powiedz mi prawdę
-Myślę, że ja i Marco powinniśmy się rozstać
-Co ?!
-Nie chce psuć mu kariery, życia
-Nawet tak nie żartuj
-Ania on może mieć każdą, a co jeśli zjawi się jakaś super piękna modelka i on się zakocha czy nawet zauroczy i mnie zostawi
-On świata poza Tobą nie widzi, Zuza chcesz się z nim rozstać ?
-Nie, jasne, że nie. Kocham go, ale to chyba nie ma sensu
-Jak poznałam Roberta, to też na początku myślałam, że to nie ma sensu, a teraz jestem jego żoną i nie żałuje
-Ale Wy jesteście w tym samym wieku
-A między Wami są tylko 4 lata różnicy
-Może nie tylko, ale aż 4
-Co Ty w ogóle gadasz ?! Marco nigdy nikogo nie kochał tak jak Ciebie
-Ania, ale ja się tak cholernie boje, że on sobie kogoś znajdzie
-Nikogo sobie nie znajdzie, on kocha tylko Ciebie - przytuliła mnie
-Przemyśle to, ale wracajmy, bo będą Cię szukać
-Ok, ale nie ma o czym myśleć
Wróciłyśmy do środka, Ania musiała się przywitać z gośćmi, a ja poszłam do stolika.
-Cześć - uśmiechnęłam się do wszystkich przy stoliku
-Hej. Marco Cię szukał
-A gdzie teraz jest ?
-Wyszedł na zewnątrz
-To pójdę go poszukam
Kolejny raz wyszłam na dwór, szukałam go kwadrans i wreszcie go znalazłam, siedział sobie na jakiejś ławce.
-Szukałeś mnie - dosiadłam się do niego
-Zniknęłaś mi
-Gadałam z Anią
-O czymś ciekawym ?
-O Tobie, o nas, o przyszłości
-Musimy dokończyć naszą rozmowę
-Wiem, chciałam Cię o to prosić
-Teraz ?
-Muszę Ci tylko coś powiedzieć.
-Słucham ?
-Przemyślałam to wszystko. Powinniśmy się rozstać, przynajmniej na razie


__________________________________________________________________________
Ślub Ani i Roberta za nami, w następnym rozdziale ciąg dalszy poprawin :) Pozdrawiam Zuza :*

8 komentarzy - Następny Rozdział

Dzisiaj mijają 2 miesiące od ślubu Ani i Roberta, więc wstawiam ich zdjęcia, które widzieliście już pewnie kilkanaście razy :) 

Państwo Lewandowscy <3 

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 29.

* Zuza *
Marco miał pójść tylko po mój telefon, a minęło 10 minut i nie wracał. Już wstawałam, żeby po niego pójść, ale on wszedł do sypialni, stanął przede mną i pomachał mi czymś przed nosem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to test ciążowy
-Chcesz mi o czymś powiedzieć ?
-Nie
-Nie ?! Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć, że podejrzewasz, że jesteś w ciąży
-Tak, ale to nie jest pewne
-Wolałbym wiedzieć od razu, a nie po fakcie !
-Nie krzycz na mnie ! - sama krzyknęłam i zamknęłam się w łazience
-Otwórz
-Nie ! Idź stąd
-Zuza ale ...
-Nie ma żadnego ale, nie mam zamiaru z Tobą gadać
-Musimy pogadać, otwórz
-Spadaj !
-Otwórz, bo wyważę drzwi
Stwierdziłam, że lepiej, żeby nie rozwalał sobie domu, więc otworzyłam drzwi, wyrwałam mu z ręki test, minęłam go i zeszłam na dół. Wzięłam z salonu torebkę, gdzie siedziała jego mama i miałam z niego wyjść, ale Reus mnie dogonił.
-Poczekaj - złapał mnie za nadgarstki
-Zostaw mnie
-Nie, dopóki nie ze mną nie pogadasz
-Puść mnie - szarpałam się z nim
-To daj mi 5 minut
-Nie ! Nie jestem Twoją zabawką ! - wyrwałam się z jego uścisku i wybiegłam z domu, wybiegł za mną i coś krzyczał, ale już go nie słuchałam. Dobiegłam do domu, przebiegłam przez salon wbiegłam na górę i położyłam się do łóżka, byłam zmęczona i zapłakana, więc szybko usnęłam.
* Marco *
Zuza wybiegła, a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić, wszedłem do domu i usiadłem w salonie obok mamy.
-Schrzaniłem
-O co poszło ?
-Znalazłem w jej torebce test ciążowy
-Na prawdę ? - uśmiechnęła się
-Tak, ale pokłóciliśmy się
-Ale o co ?
-Wkurzyłem się, że nie chciała mi powiedzieć i zaczęliśmy na siebie krzyczeć
-A nie chciała ?
-Chciała, ale jak będzie pewna
-Oj synku to rzeczywiście schrzaniłeś
-Wiem, a najgorsze jest to, że za 40 minut muszę być na lotnisku
-Obiecuje, że jutro z nią pogadam
-Nie będzie żadnego jutro, przecież jeżeli ona jest w ciąży to nie może dźwigać
-Synku obiecuje, że się nią zajmę
-Mamo ja ją kocham - przytuliłem się do rodzicielki
-Wiem, ale to tylko kilka dni, jak wrócisz to na pewno sobie wszystko wyjaśnicie, a teraz musisz już jechać, bo się spóźnisz
-Wiem, już jadę
-Zamówić Ci taksówkę ?
-Tak, poproszę, pójdę po walizkę
Po 30 minutach byłem już na lotnisku, przywitałem się z chłopakami, przeszliśmy przez wszystkie bramki i o 21:50 wylecieliśmy z Dortmundu.
~Monday - Evening~
* Zuza *
Od piątku nie gadałam z moim chłopakiem, niby dzwonił, pisał, ale nie odpowiadałam. Całą sobotę spędziłam z mamą Marco, udało nam się przewieźć i rozpakować wszystkie rzeczy, pomogłam zrobić też zakupy spożywcze i jakieś dodatki do mieszkania typu nowa pościel, dywan itd. Zrobiłam też test ciążowy i okazało się, że nie jestem w ciąży, poniekąd się cieszę, że nie będę matką tak szybko, ale z drugiej strony jest mi trochę przykro. Dzisiaj wracają chłopaki, więc zamknęłam się w sypialni i postanowiłam z niej nie wychodzić. Leżałam sobie w łóżku, kiedy ktoś zapukał do drzwi, nie miałam zamiaru otwierać, ale ten ktoś tak się dobijał, że w końcu uległam. W drzwiach stał Marco Reus mój ukochany bez którego nie wyobrażałam sobie reszty życia.
-Cześć
-Co Ty tu robisz ?
-Nie udawaj, że się nie stęskniłaś - chciał mnie przytulić
-Stęskniłam się, ale nie wiem czy chce z Tobą rozmawiać
-Chyba powinniśmy
-Chyba nie
-Ale dlaczego ?!
-Bo nie - zeszłam na dół
-Nie ma takiej odpowiedzi
-Bo nie jestem w ciąży ! - krzyknęłam i dopiero teraz zorientowałem się, że w salonie jest Mario, Kuba, Aga, Ann, Łukasz, Ewa i mała Sara
-Chyba się pogubiłem - odparł mój brat
-Później Wam wyjaśnię, a teraz zabierzcie go z mojej sypialni
Założyłam buty i wybiegłam z domu, widziałam, że ktoś za mną biegnie, po chwili zorientowałam, że to Marco. Jest piłkarzem, a ja od jakiegoś czasu nie biegałam, więc nie miał problemu, żeby mnie dogonić.
-Zatrzymaj się - wyprzedził mnie
-Nie mam nawet takiego zamiaru - chciałam go minąć, ale mnie złapał i przytulił - puść
-Zuza nie chce się kłócić, za bardzo Cię kocham
-Teraz możesz mnie puścić ?
-Cholera Zuza o co Ci chodzi ?!
-Dajmy sobie trochę czasu - spuściłam wzrok
-Co ?!
-Nie będę powtarzała 2 razy
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że chcesz dać sobie czas - podniósł moją brodę tak, że spojrzałam mu w oczy - powiedz, a odpuszczę
-Nie potrafię - popłakałam się
-Słucham ?!
-Nie potrafię - tym razem Marco mnie pocałował - przepraszam
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham
-Nie będę ojcem ?
-Nie. Żałujesz ?
-Trochę tak
-Ja też, ale z drugiej strony jestem chyba trochę za młoda
-Wracamy do domu ?
-Możesz mnie odprowadzić - uśmiechnęłam się
-Do mojego domu
-No nie wiem, jest późno
-Która godzina ?
-22:43
-Rzeczywiście późno, to odprowadzę Cię, a jutro się spotkamy
-Ok
Do domu dotarliśmy po 15 minutkach spacerku, pożegnaliśmy się i ja weszłam do domu, a Marco poszedł do siebie.
-Wyjaśnisz nam teraz ? - zapytał mój brat
-Jak muszę to tak
-Musisz
-Ok
Opowiedziałam im piątkową sytuacje i dzisiejszą kłótnie.
-A nam nie mogłaś powiedzieć ?
-Mogłam, ale już po fakcie. Idę się położyć
-Dobranoc
-Nawzajem
Poszłam do sypialni, zabrałam piżamę, wzięłam kąpiel i poszłam spać.
~Friday - Morning~
Wczoraj przylecieliśmy do Polski, bo jutro ma być ślub Ani i Roberta. Ceremonia ma się zacząć o 16 w Kościele w Serocku, ale żeby wszyscy goście nie jechali tam samochodami to wszyscy jedziemy autokarem. Wynajęliśmy z Marco pokój w hotelu, wczoraj się już rozpakowaliśmy, a teraz leżymy sobie w bardzo wygodnym łóżku.
-Co dzisiaj robimy ?
-Zwiedzamy ?
-Chyba Ty zwiedzasz
-Na jedno wychodzi
-Ja mogę być Twoim przewodnikiem
-Ok, ale nie "zwiedzamy" centrum handlowych
-Szkoda, ale niech będzie
-Kiedy idziemy ?
-Jak się ogarniemy
-To może weźmiemy razem prysznic ?
-Nie, Ty idziesz teraz, a ja przygotuje sobie ciuchy
-Dobra, ale przygotuj też dla mnie
-Spoko
Przygotowałam ubrania dla siebie i Marco, wybrałam sobie biżuterię, kosmetyki na makijaż i czekałam aż mój ukochany zwolni łazienkę. W końcu się wkurzyłam i weszłam do łazienki, blondyn akurat wychodził.
-Co tak długo ?!
-Sorry, ale jak chcesz to możesz już wchodzić
-No co Ty
-Nie musisz być chamska
-Nie jestem, tylko nie chce mi się czekać aż się wyszykujesz
-Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży ?
-Czemu ?!
-Bo masz humorki
-Przepraszam - przytuliłam go i zaraz zaczęłam się śmiać - mokry jesteś
-Nie przeszkadza mi to - pocałował mnie i ściągał moją piżamę
-Mieliśmy zwiedzać Warszawę, a nie łóżko hotelowe - powiedziałam między pocałunkami
-Warszawa nie ucieknie
-Marco !
-Słucham ?
-Możesz przestać ? Chce iść się wykąpać
-Mogę, ale nie chce - znowu mnie pocałował
-To masz problem - wyrwałam mu się, rozebrałam się i weszłam pod prysznic
-Dzięki za przygotowanie ubrań
-Nie ma za co
Wykąpałam się, ubrałam w wcześniej przygotowane ubrania,wysuszyłam włosy i pomalowałam się. Marco był gotowy, więc wzięłam torebkę i wyszliśmy z pokoju, a następnie z hotelu. Pokazałam chłopakowi Starówkę, Stadion, Pałac Kultury itd. dał się też namówić na mały shopping. Zmęczeni 5 godzinnym chodzeniu po Warszawie i 2 godzinnym chodzeniu po Złotych Tarasach postanowiliśmy usiąść i coś zjeść w KFC, bo Marco lubi.
-Wracamy do hotelu ?
-Przydałoby się jest 21, a trzeba rano wstać, bo idę do fryzjera, muszę ogolić nogi, pomalować paznokcie, ubrać się i Ciebie.
-Mnie ?!
-W sensie przygotować Ci garnitur itd.
-Nie mam 2 lat, możesz spokojnie zająć się sobą, bo ja sobie poradzę
-To nawet lepiej
-Przepraszam możemy prosić o autograf i zdjęcie ? - jakieś dziewczyny podeszły do Marco i zagadały po angielsku
-Jasne - uśmiechnął się, ale widziałam, że jest to wymuszony uśmiech
Mój chłopak dał im autografy, zrobił sobie z każdą zdjęcie i na szczęście sobie odeszły.
-Zazdrosna jesteś - zaśmiał się
-Nie jestem, tylko trochę się wkurzyłam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Ale o co ?!
-Myślałam, że chociaż tutaj sobie spokojnie posiedzimy
-Nie było tak źle, a po za tym i tak Ty jesteś najważniejsza - przytulił mnie
-Wiem - teraz ja się zaśmiałam
-Humorek wrócił ;)
* Marco *
-Wracajmy już
-Zmęczyła się moja piękność ?
-Tak
-To idziemy
Zeszliśmy na parter, ale Zuza jeszcze musiała zahaczyć o Apart, weszliśmy i oglądaliśmy różnego rodzaju biżuterię. Wyszliśmy, ale ja stwierdziłem, że jednak się wrócę i kupię pierścionek.
-Kochanie może kupię zegarek dla Mario. Poczekasz ?
-Tak, zamówię przy okazji taxi
-Ok
Wróciłem się do sklepu, wybrałem pierścionek i zegarek, żeby nie było poprosiłem, żeby zapakowali pierścionek, zapłaciłem i dołączyłem do blondynki. Nasz transport akurat podjechał, więc wsiedliśmy, podaliśmy adres hotelu i czekaliśmy aż dojedziemy na miejsce.
-Jestem padnięta
-Wiem, ja też
-Pokażesz mi ten zegarek dla Gotzego ?
-Tak, ale w hotelu
-Już się nie mogę doczekać
-Mam nadzieje, że mu się spodoba
-Na pewno
Dojechaliśmy dość szybko, wjechaliśmy na nasze piętro, otworzyliśmy drzwi i rzuciliśmy się na łóżko.
-Pokaż ten zegarek
-Masz - podałem jej pudełko z prezentem dla mojego przyjaciela
-Jest boski
-Jak Tobie się podoba to jemu też na pewno się spodoba
-Jak mu się nie spodoba to znaczy, że oszalał
-Skoro tak to super - pocałowałem ją
-Muszę sobie przygotować sukienkę na jutro
-Jak to przygotować ?!
-Wyjąć z szafy, powiesić w widocznym miejscu, przygotować buty, dodatki, kosmetyki
-Aaa, to ja muszę przygotować garniak
-To ja już Ci przygotuje
-Dziękuje - przytuliłem się do niej
-Teraz mnie puść, bo się do jutra nie wyrobimy
-Ok
Zuza przygotowywała nasze rzeczy na jutro, a ja leżałem sobie na łóżku i oglądałem jakieś filmy, ponieważ było po 23 to leciały prawie same horrory, mi to nie przeszkadzało, ale mojej dziewczynie tak. Chciałem jej pomóc, ale przecież ona sobie sama poradzi -,- w końcu uległem i powiedziałem, że jak będzie potrzebowała pomocy to ma dać mi znać. W międzyczasie wziąłem prysznic i w samych bokserkach z powrotem położyłem się do łóżku, Zuza dołączyła do mnie. Wtuliłam się we mnie, a po chwili usnęła, ja jeszcze jakiś czas się w nią wpatrywałem i w końcu sam padłem.

__________________________________________________________________________
Musiałam ich pokłócić i pogodzić w tym samym rozdziale, bo niedługo zrobię "trochę" poważniejszą kłótnie :P Pozdrawiam Zuza :*

8 komentarzy - Następny Rozdział 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 28.

~Next Day~
Obudziłam się w swoim cudownym łóżeczku o 9:30 dzisiaj mieliśmy oglądać z Marco i jego Mamą mieszkania. Nie chciało mi się wstawać, ale umówiliśmy się na 11, więc musiałam. Doczłapałam do łazienki, wzięłam kąpiel, owinęłam się ręcznikiem i poszłam po jakiekolwiek ubrania, wybrałam coś z szafy i założyłam. Nie chciało mi się nic robić z moimi blond włosami, więc zostawiłam je rozpuszczone, pomalowałam sobie rzęsy i zeszłam na śniadanko. Zrobiłam pyszne kanapeczki, dla siebie, Agaty i Kuby, bo wrócili wczoraj z Polski. Postawiłam półmisek z kanapkami, talerze i herbaty na stole i zawołałam Błaszczykowskich. Usiedliśmy wszyscy do posiłku i zajadaliśmy się zrobionymi przeze mnie kanapkami.
-To co robiłaś jak nas nie było ?
-W sumie nie licząc wyjazdu na imprezę Ani to cały czas spędzałam z Marco
-Tego mogłem się domyślić słyszałem, że nieźle było na Ani wieczorze panieńskim
-Bez przesady kochanie - powiedziała Agata
-To, że Ty byłaś prawie trzeźwe to wiem, ale moja siostrzyczka podobno zaszalała
-Od razu zaszalała, po prostu świętowałyśmy z Anią jej ostatnie chwile wolności
-A potem Robercik zbierał Wasze "zwłoki" z klubu
-Tego to już nie pamiętam - zaśmiałam się
-Nie dziwię się
-Robert się pochwalił, że go wykorzystywałyśmy ?
-Tak, biedak mi płakał do słuchawki
-Ojej - zrobiłam "smutną" minę
-Kochanie, na którą masz dzisiaj samolot ? - spytała moja bratowa
-Samolot mam o 21:50, więc muszę być na lotnisku o 18:30
-A lecisz Ty, Marco i Mario ?
-Tak, bo Łukasz leci z Polski
-Spoko
-Zobaczymy jak Wy będziecie szaleć na tym weekendzie - zaśmiałam się
-Oj siostrzyczko
-Ciekawe kto będzie zbierał Wasze zwłoki z klubów
-Dobrze, że powiedziałaś klubów, a nie klubu
-Za dobrze Was znam, żeby pomyśleć, że pójdziecie do jednego
-Heh, a tak w ogóle to przypadkiem nie dzwoni Ci telefon ?
-Faktycznie, zaraz wracam
Pobiegłam do sypialni, wzięłam telefon z łóżka i odebrałam go.
-Hej kochanie, będziemy po Ciebie za 15 minut
-Cześć kotku, ok ja jestem już gotowa
-To super, do zobaczenia
-Pa ;*
Wzięłam torebkę, włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. Torebkę położyłam w przedpokoju, a sama poszłam do kuchni.
-Zaraz będzie Marco
-Fajnie, a co będziecie robili ?
-Będziemy oglądać mieszkania
-Co ?! Chcesz się wyprowadzić ?!
-Nie, mieszkania dla jego Mamy
-Dla jego Mamy ?
-Tak, ale opowiem Wam wszystko później
-Dobra jak chcesz, a Ty nie masz zamiaru się na razie wyprowadzać ?
-Jeżeli mogę zostać to nie
-Oczywiście, że możesz zostać - wtrąciła się Aga
-W razie jeszcze zostaje - uśmiechnęłam się - a teraz muszę lecieć
-Pa
-Papa
Złapałam torebkę, wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu blondyna.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do jego Mamy
-Cześć Zuziu - odwzajemniła gest
-Cześć kochanie - dostałam buziaka od mojego ukochanego
-To gdzie najpierw jedziemy ? - zapytałam
-Na obrzeża miasta
-Synu mówiłam Ci, że chce małe mieszkanko, a nie apartament
-Oj tam mała różnica
-Bardzo mała ...
-Dobra nie dyskutujemy tylko jeźdźmy - powiedziałam
-Najmłodsza, a najdojrzalsza - stwierdziła jego Mama
-Uznam to za komplement
-Bardzo dobrze. Jesteś dużo  lepszą dziewczyną dla mojego syna niż ta cała Caro
-Dziękuje, staram się
-Skoro już tak bardzo się polubiłyśmy to może zauważyłybyście moją obecność - odprarł Reus
-Przecież o Tobie pamiętamy - położyłam dłoń na jego dłoni
-W takim razie bardzo się cieszę - przełożył swoją dłoń na moje udo
-Daleko jeszcze ?
-Będziemy za kilka minut
-Ok
Tak jak powiedział Marco dojechaliśmy po kilku minutach, wjechaliśmy windą na ostatnie piętro, weszliśmy do mieszkania, które było śliczne i duże. Najbardziej urzekł mnie ogromny balkon, z którego był widok na Dortmund.
-Jak Ci się podoba Mamo ?
-Bardzo tu ładnie, ale mi nie jest potrzebne takie duże mieszkanie.
-Jak chcesz. Znajdziemy coś innego
-Marco tu jest ślicznie - powiedziałam
-Podoba Ci się ?
-Bardzo, mogłabym tu zamieszkać
-Proszę Pana kupujemy - Marco zwrócił się do właściciela mieszkania
-Żartujesz ? - odwróciłam się do niego i złapałam go za koszulkę - Powiedz, że żartujesz
-Kiedy mam podpisać papiery ? - zignorował mnie
-Możemy się umówić na jutro i podpisać umowę, a potem Pan płaci - odpowiedział właściciel
-Chwileczkę - powiedziałam - da nam Pan chwile ?
-Oczywiście, wrócę za 20 minut
-Dziękujemy
Właściciel i Mama Marco wyszli, zostaliśmy sami w tym pięknym, jasnym mieszkaniu.
-Marco zwariowałeś ?!
-Powiedziałaś, że mogłabyś tu zamieszkać
-Tak, ale z Tobą, a nie sama
-Przecież możemy zamieszkać tu razem
-A Twój dom ?!
-Mama może tam zostać
-Nie, za bardzo polubiłam Twój dom, żeby z niego zrezygnować dla jakiegoś mieszkania
-Na pewno ?
-Tak, ale dziękuje, że chciałeś to dla mnie zrobić - pocałowałam go
-Dla Ciebie wszystko, ale jak chcesz to masz jeszcze 10 minut na zastanowienie
-Nie skorzystam, rzeczywiście tu jest świetnie, ale Twój dom jest równie boski
-To na co czekasz ?
-Ale z czym ?
-Z przeprowadzką
-Na nic nie czekam. Na razie jest dobrze tak jak jest
-Ale jak będziesz chciała to powiedz
-Ok, obiecuje
-Zastanowili się Państwo ? - do mieszkania znowu wszedł właściciel
-Nie kupujemy, ale dziękujemy - powiedziałam
-Na pewno ?
-Tak, przepraszamy za zamieszanie
-Nie ma sprawy
~2 godziny później~
Po 2 godzinach oglądania mieszkań, znaleźliśmy wreszcie bardzo fajne mieszkanko dla Pani Reus. Mieszkanie znajduje się w centrum Dortmundu, jest jasne, przestronne i nie za dużo, wręcz idealne dla jednej osoby, a ponieważ było urządzone to stwierdziłam, że pomogę jutro przyszłej teściowej przenieść wszystkie rzeczy. Odebraliśmy klucze, Marco zapłacił, a jego mama podpisała umowę i wróciliśmy do domu.
-Na pewno sobie poradzicie ?
-Nie wierzysz w nas ?
-Wierzę, ale będziecie musiały dźwigać, a ja bym Wam pomógł
-Bez przesady
-Zapraszam na obiad - zawołała mama mojego ukochanego
Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy bardzo dobry obiad.
-Kochanie spakowałeś się już ?
-Yyy jeszcze nie
-Za 3 godziny masz być na lotnisku
-No, przecież wiem
-Jak zjesz to idź się pakuj
-Dobra
-Co Ty byś bez niej zrobił synku
-Miałbym kiepskie życie
-Nie przesadzajmy - zaśmiałam się
-Kochanie ja tylko stwierdzam fakty - cmoknął mnie w policzek
-Dobra dobra zamiast tyle gadać zjedz te kanapki
-Jem, przecież
-Coś Ci to kiepsko idzie.
-Proszę Cię nie zamieniaj się w moją mamę
-Ja Ci zaraz dam synku
-No przepraszam mamusiu
-Dobra koniec, ja Cię spakuje - wstałam od stołu i odeszłam
-Poczekaj, kochanie - dogonił mnie na schodach
-Nie chciałeś sam się spakować to ja Cię spakuje
-Chciałem zjeść
-Nie masz, aż tak dużo czasy, żeby jeść kolacje pół godziny
-Wiem, sorry
-Chodźmy już, będziemy mieli więcej czasu dla siebie
-Skoro tak to rzeczywiście lepiej nie traćmy czasu
Poszliśmy do garderoby, spakowaliśmy Marco tylko w walizkę podręczną, co prawda trochę się sprzeciwiał, że to za mało, ale w końcu dał się przekonać. Zajęło nam to godzinę, bo przecież Reus nie mógł się zdecydować co jest mu potrzebne, a co nie.
-Mamy jeszcze 1,5 godziny, co robimy ?
-Mam pewien pomysł ...
-Marco ja pytam serio
-Odpowiadam to o czym myślę
-Ty myślisz o tym cały
-Nie zaprzeczę
-Nawet jakbyś próbował to bym Ci nie uwierzyła
-Nie gadajmy o tym - pocałował mnie namiętnie
Oddawałam mu pocałunki, ale jak próbował mnie rozebrać to mu się wyrwałam.
-Co jest ?
-Samolot
-Co ?!
-Niedługo masz samolot, a ja nie mam zamiaru wykorzystywać tego czasu na seks
-Ok, do niczego Cię nie zmuszę
-Tyle to wiem - zaśmiałam się
-Ubóstwiam Cię dziewczyno - uśmiechnęłam się
-Dobrze, że dziewczyno,a nie dziewczynko
-Moja mała dziewczynka - przytulił mnie
-To, że jestem od Ciebie młodsza nie oznacza, że jestem dzieckiem
-Tego nie powiedziałem
-Nie w ogóle
-Nie chce się kłócić przed wyjazdem
-Czyli po wyjeździe chcesz
-Tak bardzo chce się z Tobą kłócić, po prostu to uwielbiam - powiedział z sarkazmem
-To świetnie - wyszłam z garderoby do sypialni
-Obraziłaś się ? - poszedł za mną
-Nie - położyłam się na łóżku, a on położył się za mną i mnie objął
-Co się z Tobą dzieje ?
-Nic
-Zuza, przecież widzę
-Mówię, że nic
-Nie chcesz, żebym jechał ?
-Nie, powiedziałam, że nic się nie dzieje
-Mam nie jechać ?
-Marco, przecież nic mi nie jest. Jedź i baw się dobrze, zapomnij o mnie na ten jeden weekend
-O Tobie nie da się zapomnieć
-Jak chcesz - wzruszyłam ramionami
-Zrobimy sobie zdjęcia
-Moim telefonem
-Byłoby najlepiej, mój jest na dole
-Możemy. Jest w torebce
-Ok, to go wezmę
* Marco *
Podszedłem do torebki Zuzy, otworzyłem ją i zacząłem szukać telefonu. Jej torebka była dość duża, więc musiałem trochę pogrzebać, nagle przez przypadek obróciłem torebkę, a z niej wypadło prawie wszystko. Zacząłem to zbierać i ponownie wkładać do środka. Klucze, portfel, chustka, kalendarz, kosmetyczka, lusterko, chusteczki, okulary przeciwsłoneczne, długopis, notes, słuchawki, telefon i test ciążowy ...

__________________________________________________________________________
Spodziewałyście się tego ? Szczerze to improwizowałam, tak mi przyszło do głowy, żeby namieszać, jak myślicie Zuza jest w ciąży, a może to nie jej test, jak zareaguje na niego Marco ? Dowiecie się w następnym rozdziale ;) Pozdrawiam Zuza :*

8 komentarzy - Następny Rozdział 

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 27.

Obudziłam się dopiero o  11:24 nie chciało mi się nic robić, więc wzięłam laptopa i szperałam po internecie. Jak zwykle znalazłam kilka artykułów o mnie i Marco, nawet podobno jestem w ciąży, a w sobotę bierzemy ślub -,- ciekawe kto wymyśla te wszystkie teksty. Weszłam na Facebooka, dodałam kilka zdjęć z soboty, oczywiście jak byłyśmy jeszcze trzeźwe oraz jakieś foty z Marco. Sprawdziłam wszystkie wiadomości i powiadomienia, a do zaproszeń nawet nie miałam zamiaru zaglądać. Kiedy wyłączałam laptopa była godzina 13:59 ?! Nie zauważyłam jak minęło tyle czasu, zwlekłam się z łóżka, zjadłam śniadanie, umyłam się, ale bez włosów, bo myłam je wieczorem, zrobiłam make-up i się ubrałam. Wyszłam z domu, założyłam słuchawki, puściłam muzykę i pochodziłam trochę po mieście. Usiadłam sobie w kawiarni, miałam złożyć zamówienie, ale zauważyłam, że w tej samej kawiarni siedzi Caro, dyskretnie wstałam i wyszłam. Byłam wkurzona, bo miałam nadzieje, że już jej nie spotkam, wróciłam do domu, zrobiłam sobie obiad i zjadłam go. Miałam jeszcze 3 godziny do kolacji, więc włączyłam sobie jakiś film dokumentalny, ale był taki nudny, że usnęłam.
* Marco *
Cały dzień spędziłem w swoim rodzinnym domu, pakowaliśmy z Mamą jej rzeczy, które ledwo zmieściły się w moim bagażniku. Zjedliśmy tam obiad, bo Mama się uparła, na szczęście ojca nie było w domu, bo jakby był to chyba znowu bym go pobij albo nawet zabił. Do Dortmundu wróciliśmy dopiero po 17, zabraliśmy wszystkie rzeczy z samochodu i postawiliśmy je w garażu, zajęło na to z 1,5 godziny. Szybko zacząłem się szykować na kolacje, wziąłem kąpiel, ubrałem się w miarę elegancko, ale bez przesady i wyszedłem z domu. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni, kupiłem bukiet róż, ale tym razem lekko różowych i pojechałem po Zuzę. Pod domem byłem o 19:45, zadzwoniłem dzwonkiem, ale nikt mi nie otworzył, powtórzyłem tę czynność jeszcze dwa razy, ale nic. Coś mnie tknęło i pociągnąłem za klamkę, drzwi były otwarte, wszedłem do środka i zobaczyłem Zuzę w salonie. Spała ... Stwierdziłem, że muszę ją obudzić, bo tak czy siak zamierzam spędzić ten wieczór z nią.
-Zuza, obudź się
-Co się stało ?
-Mieliśmy iść na kolacje
-Cholera, usnęłam ! - poderwała się z kanapy - która godzina ?
-19:55
-Na którą mamy rezerwacje ?
-Na 20:35
-Ok, poczekaj tu
-Na co ?!
-Muszę się przebrać
-Dobra
Dziewczyna poszła na górę, a ja usiadłem w salonie i na nią czekałem. Wróciła dość szybko, bo po kwadransie, była ślicznie ubrana, gdybym zobaczył ją teraz pierwszy raz to znowu bym się zakochał.
-Ślicznie wyglądasz - pocałowałem ją w policzek
-Dziękuje, ale chodźmy już
-Ok
Wyszliśmy, Zuza zamknęła drzwi i wsiedliśmy do mojego samochodu. Odjechaliśmy z pod domu Kuby w stronę restauracji, zarezerwowałem stolik w jednej z lepszych restauracji w mieście, mam nadzieje, że dziewczynie się spodoba.
-Przepraszam, nie chciałam usnąć
-Spoko, każdemu się zdarza
-Tak, ale to na prawdę przez przypadek
-Nie tłumacz się, powiedziałem już, że to nie Twoja wina - położyłem prawą dłoń na jej kolanie
-W takim razie gdzie mnie zabierasz ?
-Do restauracji jak nie trudno się domyślić
-No tak, ale do jakiej
-Jednej z lepszych w Dortmundzie
-Czyli też do jednej z droższych
-Musimy psuć atmosferę rozmową o pieniądzach
-Tylko stwierdziłam fakty
-To już lepiej nie stwierdzaj faktów - posłałem jej buziaka w powietrzu
-Jak sobie Pan życzy Panie Reus
-A Pani Błaszczykowska czego sobie życzy ?
-Pana
-Teraz ?!
-Nie, tak ogólnie
-Mogę zawrócić do domu - uśmiechnąłem się
-Idiota, jedziemy na kolacje i koniec tematu
-Ty go zaczęłaś
-I ja go skończę
-Ok, ale dokończymy go kiedyś ?
-Kiedyś ...
-Czyli jeszcze dziś
-Haha - zaśmiała się - pewność siebie to Twoje drugie imię
-Trzecie, drugie to skromność - zaśmiałem się, a ona za mną
-Tak masz racje
-Nie pierwszy raz
-Ale ostatni
-Ejjj - spojrzałem na nią
-Żadne ejjj, tylko patrz na drogę
-Przecież wiem
Do restauracji dojechaliśmy po niecałych 25 minutach, usiedliśmy przy stoliku i zamówiłyśmy dania. Przez cały czas się śmialiśmy albo karmiliśmy swoimi daniami, Zuza piła wino, a ja niestety prowadzę, więc zamówiłem sobie wodę,
-Po kolacji zapraszam do mnie na wino
-Brzmi kusząco, zaprosiłbym Cię do siebie, ale po pierwsze jest u mnie Mama, a po drugie nie mógłbym Cię odwieźć
-Skoro brzmi kusząco to znaczy, że skorzystasz ?
-Nie mógłbym Ci odmówić.
-Ten urok.
-Mówisz o mnie ?
-Twój można opisać jednym słowem
-Tak, a jakim ?
-Brak - zaśmiała się
-Policzymy się w domu - puściłem jej oczko
-Jasne, jasne - uśmiechnęła się tak jak za pierwszym razem, kiedy ją zobaczyłem
-Uwielbiam Twój uśmiech
-Ja Twój kocham
-Ja kocham każdą część Twojego ciała
-Każdą ? - poruszyła brwiami
-Kto jest zboczony ten jest zboczony
-Zjadłeś już ?
-Tak, a co ?
-To płać, bo mam na Ciebie taką ochotę, że zaraz wyjdę z siebie - na jej słowa się uśmiechnąłem
-Już płace
Zapłaciłem za naszą kolacje, wyszliśmy z budynku, wsiedliśmy do samochodu i bardzo szybko odjechaliśmy w stronę domu Błaszczykowskiego.
* Zuza *
Zdążyliśmy wejść do środka, nie zdążyłam zapalić nawet światła, Marco zaczął mnie całować. Zdjął moje ubranie tak, że zostałam w samej bieliźnie, ja nie byłam mu dłużna i zdjęłam mu spodnie i koszulę. Chłopak wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogami jego biodra, po omacku dotarliśmy do schodów, a potem do mojej sypialni. Marco położył mnie na łóżku i zaczął ściągać moją bieliznę, potem ściągnął swoje bokserki i zaczął całować mój brzuch, biodra, potem nogi, najpierw uda, łydki, a na końcu znowu pocałował mnie w usta. Wreszcie wszedł we mnie, najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej i szybciej, kilka razy krzyknęłam, ale starałam się powstrzymywać. Zmęczeni opadliśmy na łóżko, położyłam głowę na torsie chłopaka i jeździłam po nim palcem, a on bawił się moimi rozczochranymi włosami.
-Jutro wraca mój braciszek
-To źle ?
-Nie, stęskniłaś się trochę za nim
-Ja muszę poszukać Mamie mieszkanie
-Może Wam pomogę ?
-Chcesz ?
-Jakbym nie chciała to bym nie zaproponowała - pocałowałam go
-W takim razie bardzo chętnie przyjmę Twoją propozycje
-Super, zaprosiłam Cię na wino, a wylądowaliśmy w łóżku - zaśmiałam się
-Ta opcja jest przyjemniejsza
-Troszeczkę
-Troszeczkę ?!
-Troszeczkę bardzo - tym razem to on mnie pocałował
-Musisz się tak ze mną droczyć ?!
-Muszę, bo bardzo to lubię
-Ja lubię robić z Tobą coś innego
-To propozycja ? - zapytałam kokieteryjnie
-Chciałabyś ?
-Może ...
-Tak czy nie ?
-Tak, ale nie teraz
-Jak chcesz - pocałował mnie w czoło
-Idziemy spać ?
-Tak ;)
-Dobranoc
-Wzajemnie
Przytuliłam się bardziej do Marco i usnęłam słuchając bicia jego serca.
~Next Day~
Kiedy się obudziłam Marco już nie spał, tylko głaskał mnie po ramieniu, przywitałam go uśmiechem i delikatnym pocałunkiem.
-Trzeba się ogarnąć i posprzątać ciuchy z dołu, bo niedługo Kuba wraca
-To może ja zbiorę ciuchy, a Ty zrób śniadanie
-Nie, ja posprzątam, a Ty zrób nam śniadanie. Wszystko powinno być w lodówce
-Ok, ale co mam założyć ?
-Bokserki leżą gdzieś tu na podłodze - zaśmiałam się
-Bardzo śmieszne - udawał obrażonego, więc usiadłam na nim okrzykiem i zaczęłam go całować
-Przeszło Ci ?
-Tak, ale gdzie są te bokserki ?
-Nie wiem, gdzieś tu powinny być
Marco wstał z łóżka i zaczął szukać swojej bielizny, po chwili uradowany, że je znalazł, założył je i zszedł na dół robić najważniejszy posiłek dnia. Ja ubrałam bieliznę, jakąś dłuższą koszulkę i też zeszłam na dół tyle, że posprzątać. Zebrałam nasze ubrania, ogarnęłam salon, potem pościeliłam w sypialni łóżko, ogarnęłam podłogę i ubrałam się. Jak zeszłam na dół mój chłopak kończył właśnie robić nam śniadanie, zrobił pyszne omlety z warzywami.
-Kiedy wyjeżdżasz na kawalerski Roberta ?
-Jutro wieczorem
-A wracasz ?
-W poniedziałek wieczorem powinienem być w domu.
-A do Warszawy lecimy za tydzień w czwartek ?
-Tak
-Ale ten czas szybko mija
-No niestety
-Jeszcze niedawno zastanawiałam się czy się tu zakocham
-Dobrze, że tu przyjechałaś
-Też się cieszę
-Pamiętam jak wtedy po meczu mnie pocałowałaś
-Heh, też to pamiętam, ale gdyby nie Ania to pewnie bym tego nie zrobiła
-Dlaczego ?
-Bo jak skończył się mecz to Ania kazała mi do Ciebie iść i powiedziała, że jak nie to mi skopie tyłek
-Muszę jej podziękować, ale i tak mieliśmy gadać po meczu
-Jakbyście przegrali to pewnie bym stchórzyła
-Nie pozwolił bym Ci na to
-Za to Cię kocham - przytuliłam się do niego
-Wiem, kiedyś już to słyszałem
-Marco myślisz o nas na poważnie ?
-Oczywiście, że tak, skąd przyszło Ci do głowy takie pytanie ?
-Tak po prostu
-Za bardzo Cię kocham, żeby się z Tobą rozstać i związać z kimś innym
-Przecież możesz mieć każdą. Modelkę, aktorkę, piosenkarkę, tancerkę itd.
-Ale ja chce Ciebie, jesteś miła, szczera, wyjątkowa, piękna, zabawna. Mam wymieniać dalej ?
-Nie musisz - uśmiechnęłam się
-Na pewno ?
-Tak, dziękuje
-Nie ma za co, to ja powinienem Ci podziękować
-Niby za co ?!
-Za to, że przyjechałaś i za każdym razem mi wybaczasz
-Heh, cała przyjemność po mojej stronie. Chodźmy do ogrodu
-Ok
Wzięliśmy koc, wyszliśmy do ogrodu, gdzie go rozłożyliśmy i położyliśmy się na nim.
-Powiedzieć Ci coś ? - zapytał mnie Reus
-Co ?
-Kiedyś Ci się oświadczę, weźmiemy ślub, będziesz piękną Panią Reus, urodzisz nam dzieci, które ja będę uczył grać w piłkę, będziemy razem chodzić na spacery, jeździć na wakacje, wszyscy będą nam zazdrościć szczęścia, jak nasze dzieci będą już dorosłe to będziemy im pomagać, wspierać je, w końcu będziemy na ich ślubach, a potem zostaniemy dziadkami i będziemy rozpieszczać nasz cudowne wnuki. A potem będziemy żyć długo i szczęśliwie.
-Teraz to wymyśliłeś ?
-Nie, myślę o tym od dawna
-Jesteś cudowny - wtuliłam się w niego
-Ty też jesteś cudowna i bardzo Cię kocham
-Ja Ciebie też

__________________________________________________________________________
Jest bardzo słodko -,- ale obiecuje, że niedługo namieszam. Jestem na etapie pisania rozdziału 33, więc mam zapas. Dziękuje, że uszanowałyście moją decyzje i się podpisujecie, jest to miłe :) Zastanawiam się czy chcecie, żebym powili kończyła to opowiadanie czy jeszcze nie ? Zostawiam podjęcie tej decyzji Wam, bo to Wy decydujecie czy opowiadanie Wam się już nudzi czy na razie jeszcze nie. Pozdrawiam Zuza :* 

8 komentarzy - Następny Rozdział 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 26.

Na moje szczęście tym mężczyzną okazał się Lewy, czyli byłam w jego mieszkaniu. Usiadłam na przeciwko niego przy stole i schowałam twarz w dłoniach.
-Jak się tutaj znalazłam ?
-Zabrałem Ciebie i Anię z klubu i przywiozłem tutaj
-Co z Agatą ?
-Chyba wróciła wcześniej, jak ja pojechałem po Anię to okazało się, że jesteście razem i dalej pijecie
-O Boże, właśnie daj mi wodę i leki. Poproszę
-Poczekaj, zrobię Ci jeszcze śniadanie
-Dzięki - uśmiechnęłam się
Kilka minut później Robert postawił przede mną talerz z kanapkami, herbatę i jakieś tabletki, jak się domyśliłam były to leki na mojego kaca.
-Ostro się wczoraj zabalowało
-Ciekawe jak wy będziecie balowali za tydzień
-Na pewno inaczej
-Nie chce się nawet domyślać
-To rzeczywiście nie myśl o tym. Tak w ogóle to gdzie się zatrzymałaś ?
-W hotelu
-Żartujesz ?!
-Nie, właściwie zaraz miałam się zbierać
-To się zbieraj, bo jedziemy razem po Twoje rzeczy. Zostaniesz u nas
-Robert nie chce Wam przeszkadzać
-Nawet tak nie mów, do kiedy zostajesz ?
-We wtorek o 14 mam samolot powrotny. A Wy zostajecie już do ślubu ?
-Nie licząc mojego kawalerskiego to tak
-Spoko
-Jutro jedziemy do centrum na spotkanie z fanami Gillette. Jedziesz z nami ?
-Nie dzięki, umówiłam się jutro z Wiką
-Jak chcesz
-O której będziecie ?
-Zaczyna się o 16, a planowany koniec jest o 20, więc będziemy pewnie przed 21
-Ok
-Zostawimy Ci klucze
-Czy ja powiedziałam, że przenoszę się do Was ?
-Nic nie musisz mówić i tak wiesz, że musisz się zgodzić
-Uparty jesteś
-Wiem
-Dobra, to pojadę po moje rzeczy i wrócę
-Pojechać z Tobą ?
-Nie, zamówię taksówkę
Tak jak powiedziałam zamówiłam sobie taxi, pojechałam do hotelu, wzięłam torbę, wymeldowałam się i wróciłam do Lewandowskich. Cała "podróż" zajęła mi trochę ponad godzinkę. Drzwi otworzyła mi Ania, która tak jak ja nie wyglądała najlepiej, usiadłyśmy razem na kanapie i wykorzystywałyśmy Lewandowskiego. Biedak robił nam okłady, herbatki, podkładał nam poduszki pod głowę itd. Wieczorem wspólnie obejrzeliśmy film, a potem położyliśmy się spać, niby byłam zmęczona, ale na początku nie mogłam zasnąć, kiedy wreszcie mi się udało dostałam SMS-a, ale stwierdziłam, że odczytam go dopiero rano, bo teraz mi się nie chce. Po wielu próbach udało mi się usnąć, co prawda dopiero ok. 3 nad ranem, ale ważne, że chociaż. Wstałam o 10, ale nikogo nie było w domu, zostawili mi tylko karteczkę na stole, że pojechali do pani Iwony i wrócą przed 13, na szczęście zostawili mi klucze. Z Wiką byłam umówiona na 12:30, więc zaczęłam się szykować, założyłam to. Zajęło mi to niecałą 1 h, zjadłam sobie jajecznicę i spakowałam torebkę, dopiero pakując telefon przypomniałam sobie o SMS. Odebrałam go, ale jego treść bardzo mnie zasmuciła, był on od Wiki, która napisała, że jednak nie może się dzisiaj spotkać, bo coś jej wypadło. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakieś nudne polskie programy, po jakiś 2 godzinach puścili X Faktor. Leciał właśnie początek, kiedy do domu weszli narzeczeni.
-Siemka, a Ty nie Miałaś się spotkać z przyjaciółką ?
-Coś jej wypadło i odwołała
-Szkoda, co zamierzasz dzisiaj robić ?
-Nie wiem, chyba nic
-Na pewno nie chcesz jechać z nami ?
-Nie, jedźcie i bawcie się dobrze
-Postaramy się - zaśmiali się oboje
-No ja myślę :P
-Zawieźć Cię jutro na lotnisko ?
-A mógłbyś ?
-Jasne, nie ma problemu. O której masz tam być ?
-Na lotnisku muszę być o 11:30
-Dobra, a Marco już wie, że wracasz jutro ?
-Wie, ale tylko tyle, że wracam jutro, ale nie wie o której
-Niespodzianka ?
-Raczej nie, po prostu tak się złożyło, że nie miałam kiedy mu powiedzieć
-Spoko
-Wiecie co, ja wychodzę na miasto
-Ok, wzięłaś sobie klucze
-Tak, dzięki
Wyszłam z ich mieszkania i poszłam na spacer, chodziłam praktycznie wszędzie gdzie przyszło mi do głowy. Byłam w kilku sklepach dla dzieci i pokupowałam Oliwce ubranka i zabawki, kupiłam też prezent na ślub Ani i Roberta i sobie jakieś drobne rzeczy. Do mieszkania wróciłam dopiero o 20, wzięłam prysznic, założyłam piżamę i zeszłam do kuchni. Zrobiłam parze kolacje z winem przy świecach i ulotniłam się do mojego tymczasowego pokoju, pogadałam z Marco przez Skypa, obejrzałam 2 odcinki Plotkary i poszłam spać. Obudziłam się o 9, zjadłam śniadanie, które przygotowała Ania, spakowałam się, ubrałam i zniosłam swoje rzeczy na dół. Robert zapakował je do bagażnika, żeby nie robić sobie później kłopotu, pogadaliśmy trochę z Anią i o 11 wsiedliśmy w auto i odjechaliśmy. Pożegnałam się z Robertem, przeszłam przez odprawę oraz wszystkie inne formalności i czekałam na mój samolot. Wyleciałam z Okęcia równo o 14, a już 2 godziny później byłam w Dortmundzie, zamówiłam sobie taksówkę i pojechałam do Marco. Drzwi otworzyła mi jego Mama, bo Reus brał kąpiel po bieganiu, usiadłam w kuchni, jego Mama odgrzała mi obiad i czekałam na mojego chłopaka. Zdążyłam zjeść, a do kuchni wszedł mój przystojny ukochany, podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Czemu nie zadzwoniłaś, żeby Cię odebrać ?
-Miłe przywitanie, nie chciałam Cię wykorzystywać
-Tęskniłem
-Ja bardziej - pocałował mnie
-Gadałem z Lewym
-Nawet wiem co Ci powiedział - zaśmiałam się
-Sama byś się nie przyznała
-Jakbyś zapytał to na pewno bym Ci powiedziała
-Musiałbym to z Ciebie wyciągać, a tak już wszystko wiem
-Oj tam, ale żebyś widział moją minę jak się obudziłam w tym ich mieszkaniu
-Nawet nie chce wiedzieć co sobie pomyślałaś
-Dobrze, że położył mnie w ubraniu, bo na prawdę bym pomyślała, że Cię zdradziłam
-Spróbowałabyś - "pogroził" mi palcem
-Nie mam zamiaru
-Mam taką nadzieję
-Zawieziesz mnie do domu ?
-Po co ?
-Chce się rozpakować, zrobić jakieś zakupy
-Tak długo Cię nie było i już chcesz mi uciekać ?!
-Nie było mnie tylko 3 dni
-To dużo
-Bardzo - zaśmiałam się - to zawieziesz mnie ?
-Jak chcesz to Cię zawiozę
-To chodźmy, im szybciej tym lepiej
-Myślałem, że jeszcze u mnie zostaniesz
-Nie ma tak dobrze
Chłopak zawiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się, ja weszłam do budynku, a on odjechał. Rozpakowałam swoją torbę, wstawiłam pranie i pojechałam samochodem Agi na zakupy. Kiedy już wszystko miałam poszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam, zapakowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu. Rozpakowałam produkty, zrobiłam jakieś ciasto i babeczki. Obejrzałam sobie film, umyłam się i poszłam spać.
* Marco *
Odwiozłem Zuzę do domu i wróciłem do siebie, w salonie czekała na mnie Mama, bo podobno chciała ze mną porozmawiać.
-Już jestem, coś się stało ? - usiadłem obok niej
-Nie, tylko chciałam Ci powiedzieć, że wracam do domu
-Ale dlaczego, źle Ci tutaj ?
-Nie synku, tylko po prostu nie chce Ci siedzieć na głowie. Masz swoje życie, Zuzę, a ja tylko Ci przeszkadzam
-Mamo, dobrze wiesz, że to nie prawda. Zostań tak długo jak chcesz
-No nie wiem czy to jest dobry pomysł
-Bardzo dobry - uśmiechnąłem się - nie puszczę Cię
-No dobrze, ale jak będziesz miał mnie dość to odwieziesz mnie do domu
-Obiecuje - przytuliłem ją
-A czemu Zuzia tak szybko poszła ?
-Chciała się rozpakować i takie tam
-Nie pokłóciliście się ?
-Oczywiście, że nie
-Mam Cię na oku
-Będę pamiętał
-Zuza to świetna dziewczyna, nie zepsuj tego
-Wiem, nawet o tym nie pomyślałem
-To dobrze
-Mamo, kiedy będzie dobry moment na oświadczyny ?
-Jak będziesz wiedział, że ona jest tą jedyna
-Ale ja już to wiem
-Jesteś pewien ?
-Tak, kocham ją i chce z nią być
-Synku, ona jest bardzo młoda, poczekaj jeszcze trochę. Nie mówię, że masz czekać 2 lata, ale poczekaj
-Nie wiem czy wytrzymam
-Bez przesady, jesteście ze sobą krótko, myślę, że masz jeszcze 3-4 miesiące na zastanowienie
-Może masz racje, na razie się wstrzymam
-Myślałeś o dzieciach ?
-Mamo !
-No co ?! Przecież tylko zapytałam
-Nie gadaliśmy o tym na poważnie
-Ale gadaliście
-Tak rozmawialiśmy o tym, ale nie to wynikło z innej sytuacji
-Tej z Caroline ?
-Tak, ale nie chce o niej gadać
-Żaden problem
-Mamo co z Tatą ?
-Nic, po prostu się rozwiedziemy
-Może zostawisz mu dom i zamieszkasz w Dortmundzie ?
-W Dortmundzie ? Ale gdzie ?
-Nie wiem, kupiłbym Ci jakieś ładne mieszkanie. Miałabyś blisko do mnie
-Synku nie musisz wydawać na mnie swoich pieniędzy
-Ale chce, możemy szukać już teraz jak chcesz, ale możesz zostać też u mnie
-Najpierw trzeba zabrać moje rzeczy z domu jeżeli w ogóle mam się gdzieś przeprowadzać
-Możemy jechać kiedy tylko chcesz
-Synku dla mnie jest to obojętne
-To weź swoją torebkę i pojedziemy teraz
-Teraz ?! Jest 18 zanim dojedziemy, weźmiemy ubrania i jakieś duperele, wrócimy to minie kupa czasu
-Ty możesz spać w drodze powrotnej, a ja się przyzwyczaiłem to podróży po nocach
-Jesteś zbyt uparty i niestety nie wiem po kim
-Po Tobie mamusiu
-Po mnie ?! Ja wcale nie jestem uparta
-Heh, wiesz, że jesteś :*
-Nie dyskutuj ze mną
-To pakuj się do samochodu
-Co za dziecko ...
-Mamy coraz mniej czasu
-Pojedziemy jutro
-Dobra
-Co chcesz na kolacje ?
-Zrób co uważasz
-Ok
Mama poszła zrobić mi kolacje, a ja poszedłem do gabinetu, sprawdziłem rezerwacje na samoloty, jeden na kawalerski Lewego, a drugi na jego ślub. Zszedłem do kuchni, pomogłem Mamie nakryć do stołu, zrobiłem herbaty i czekałem na posiłek. Mama zrobiła mi pyszne tosty z dżemem, zjadłem aż 5 co normalnie mi się nie zdarza, popiłem wszystko herbatą, pogadałem chwile z Mamą i poszedłem obejrzeć jakiś film. W Tv leciał akurat jakiś nieznany mi horror, postanowiłem  go obejrzeć, był nawet fajny. Skończył się po prawie 3 godzinach, więc poszedłem się ogarnąć, po kąpieli założyłem tylko bokserki i poszedłem spać.
~Next Day~
* Zuza *
Obudził mnie dzwonek do drzwi niechętnie, ale poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Marco, normalnie bym się na niego wkurzyłam, że mnie obudził o 7 rano, ale jego widok mnie trochę uspokoił. W prawej ręce miał bukiet czerwonych róż, a w lewej małą torebeczkę ozdobną.
-Witam uroczą blondynkę - pocałował mnie
-Cześć przystojniaku - oddawałam kolejne pocałunki
-To dla Ciebie - wręczył mi kwiaty i torebeczkę
-Dziękuje, a z jakiej to okazji ?
-Tak bez okazji.
-Jesteś cudowny
-Zobacz czy Ci się podoba - wskazał na torebeczkę
Otworzyłam torebeczkę, wyjęłam z niej małe pudełeczko, a kiedy je otworzyłam ujrzałam śliczną srebrną bransoletkę, na której było napisane "Zuza & Marco - Forever".
-Dziękuje, jest śliczna - przytuliłam go
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę
-Co robisz dzisiaj wieczorem ?
-Chyba nic
-W takim razie zjemy dzisiaj kolacje
-Ok
-Będę po Ciebie o 20, a teraz muszę lecieć, bo jadę z Mamą po rzeczy
-Będę gotowa, pozdrów Mamę
Pożegnaliśmy się, on wyszedł, a ja poszłam dalej spać.

_________________________________________________________________________
Trochę za słodko. Przepraszam, ale pisałam na wyjeździe i chyba tak wyszło, bo nie chciałam sobie psuć humoru ich kłótniami. Zauważyłam, że jest bardzo dużo Anonimów, zablokowałabym to, ale nie zrobię tego dla jednej BARDZO ważnej mojej czytelniczki i ona na pewno wie, że o nią chodzi. Jeżeli chcecie pisać z Anonimów to się podpisujcie. I jeżeli myślicie, że dodacie komentarz, a tak na prawdę nie przeczytałyście rozdziału i ja się nie zorientuje to grubo się mylicie. Bardzo Was lubię, szanuje i cieszę się, że w ogóle ktoś czyta, a tym bardziej komentuje, ale jak czytam komentarze Anonimów to sobie myślę "Super, czyżby jedna osoba dodawała tyle komentarzy, żebym ja dodała nowy rozdział ?!" W takie rzeczy się nie bawię i obiecuje, że jeżeli 3/4 komentarzy będzie od Anonimów, którzy się nie podpisują, albo zobaczę w tych komentarzach choćby jedno, najmniejsze podobieństwo to rozdziały będą się pojawiać TYLKO raz w tygodniu. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale musiałam. Pozdrawiam Zuza :*


7 komentarzy - Następny Rozdział