Na moje szczęście tym mężczyzną okazał się Lewy, czyli byłam
w jego mieszkaniu. Usiadłam na przeciwko niego przy stole i schowałam twarz w
dłoniach.
-Jak się tutaj znalazłam ?
-Zabrałem Ciebie i Anię z klubu i przywiozłem tutaj
-Co z Agatą ?
-Chyba wróciła wcześniej, jak ja pojechałem po Anię to okazało się, że jesteście razem i dalej pijecie
-O Boże, właśnie daj mi wodę i leki. Poproszę
-Poczekaj, zrobię Ci jeszcze śniadanie
-Dzięki - uśmiechnęłam się
Kilka minut później Robert postawił przede mną talerz z kanapkami, herbatę i jakieś tabletki, jak się domyśliłam były to leki na mojego kaca.
-Ostro się wczoraj zabalowało
-Ciekawe jak wy będziecie balowali za tydzień
-Na pewno inaczej
-Nie chce się nawet domyślać
-To rzeczywiście nie myśl o tym. Tak w ogóle to gdzie się zatrzymałaś ?
-W hotelu
-Żartujesz ?!
-Nie, właściwie zaraz miałam się zbierać
-To się zbieraj, bo jedziemy razem po Twoje rzeczy. Zostaniesz u nas
-Robert nie chce Wam przeszkadzać
-Nawet tak nie mów, do kiedy zostajesz ?
-We wtorek o 14 mam samolot powrotny. A Wy zostajecie już do ślubu ?
-Nie licząc mojego kawalerskiego to tak
-Spoko
-Jutro jedziemy do centrum na spotkanie z fanami Gillette. Jedziesz z nami ?
-Nie dzięki, umówiłam się jutro z Wiką
-Jak chcesz
-O której będziecie ?
-Zaczyna się o 16, a planowany koniec jest o 20, więc będziemy pewnie przed 21
-Ok
-Zostawimy Ci klucze
-Czy ja powiedziałam, że przenoszę się do Was ?
-Nic nie musisz mówić i tak wiesz, że musisz się zgodzić
-Uparty jesteś
-Wiem
-Dobra, to pojadę po moje rzeczy i wrócę
-Pojechać z Tobą ?
-Nie, zamówię taksówkę
Tak jak powiedziałam zamówiłam sobie taxi, pojechałam do hotelu, wzięłam torbę, wymeldowałam się i wróciłam do Lewandowskich. Cała "podróż" zajęła mi trochę ponad godzinkę. Drzwi otworzyła mi Ania, która tak jak ja nie wyglądała najlepiej, usiadłyśmy razem na kanapie i wykorzystywałyśmy Lewandowskiego. Biedak robił nam okłady, herbatki, podkładał nam poduszki pod głowę itd. Wieczorem wspólnie obejrzeliśmy film, a potem położyliśmy się spać, niby byłam zmęczona, ale na początku nie mogłam zasnąć, kiedy wreszcie mi się udało dostałam SMS-a, ale stwierdziłam, że odczytam go dopiero rano, bo teraz mi się nie chce. Po wielu próbach udało mi się usnąć, co prawda dopiero ok. 3 nad ranem, ale ważne, że chociaż. Wstałam o 10, ale nikogo nie było w domu, zostawili mi tylko karteczkę na stole, że pojechali do pani Iwony i wrócą przed 13, na szczęście zostawili mi klucze. Z Wiką byłam umówiona na 12:30, więc zaczęłam się szykować, założyłam to. Zajęło mi to niecałą 1 h, zjadłam sobie jajecznicę i spakowałam torebkę, dopiero pakując telefon przypomniałam sobie o SMS. Odebrałam go, ale jego treść bardzo mnie zasmuciła, był on od Wiki, która napisała, że jednak nie może się dzisiaj spotkać, bo coś jej wypadło. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakieś nudne polskie programy, po jakiś 2 godzinach puścili X Faktor. Leciał właśnie początek, kiedy do domu weszli narzeczeni.
-Siemka, a Ty nie Miałaś się spotkać z przyjaciółką ?
-Coś jej wypadło i odwołała
-Szkoda, co zamierzasz dzisiaj robić ?
-Nie wiem, chyba nic
-Na pewno nie chcesz jechać z nami ?
-Nie, jedźcie i bawcie się dobrze
-Postaramy się - zaśmiali się oboje
-No ja myślę :P
-Zawieźć Cię jutro na lotnisko ?
-A mógłbyś ?
-Jasne, nie ma problemu. O której masz tam być ?
-Na lotnisku muszę być o 11:30
-Dobra, a Marco już wie, że wracasz jutro ?
-Wie, ale tylko tyle, że wracam jutro, ale nie wie o której
-Niespodzianka ?
-Raczej nie, po prostu tak się złożyło, że nie miałam kiedy mu powiedzieć
-Spoko
-Wiecie co, ja wychodzę na miasto
-Ok, wzięłaś sobie klucze
-Tak, dzięki
Wyszłam z ich mieszkania i poszłam na spacer, chodziłam praktycznie wszędzie gdzie przyszło mi do głowy. Byłam w kilku sklepach dla dzieci i pokupowałam Oliwce ubranka i zabawki, kupiłam też prezent na ślub Ani i Roberta i sobie jakieś drobne rzeczy. Do mieszkania wróciłam dopiero o 20, wzięłam prysznic, założyłam piżamę i zeszłam do kuchni. Zrobiłam parze kolacje z winem przy świecach i ulotniłam się do mojego tymczasowego pokoju, pogadałam z Marco przez Skypa, obejrzałam 2 odcinki Plotkary i poszłam spać. Obudziłam się o 9, zjadłam śniadanie, które przygotowała Ania, spakowałam się, ubrałam i zniosłam swoje rzeczy na dół. Robert zapakował je do bagażnika, żeby nie robić sobie później kłopotu, pogadaliśmy trochę z Anią i o 11 wsiedliśmy w auto i odjechaliśmy. Pożegnałam się z Robertem, przeszłam przez odprawę oraz wszystkie inne formalności i czekałam na mój samolot. Wyleciałam z Okęcia równo o 14, a już 2 godziny później byłam w Dortmundzie, zamówiłam sobie taksówkę i pojechałam do Marco. Drzwi otworzyła mi jego Mama, bo Reus brał kąpiel po bieganiu, usiadłam w kuchni, jego Mama odgrzała mi obiad i czekałam na mojego chłopaka. Zdążyłam zjeść, a do kuchni wszedł mój przystojny ukochany, podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Czemu nie zadzwoniłaś, żeby Cię odebrać ?
-Miłe przywitanie, nie chciałam Cię wykorzystywać
-Tęskniłem
-Ja bardziej - pocałował mnie
-Gadałem z Lewym
-Nawet wiem co Ci powiedział - zaśmiałam się
-Sama byś się nie przyznała
-Jakbyś zapytał to na pewno bym Ci powiedziała
-Musiałbym to z Ciebie wyciągać, a tak już wszystko wiem
-Oj tam, ale żebyś widział moją minę jak się obudziłam w tym ich mieszkaniu
-Nawet nie chce wiedzieć co sobie pomyślałaś
-Dobrze, że położył mnie w ubraniu, bo na prawdę bym pomyślała, że Cię zdradziłam
-Spróbowałabyś - "pogroził" mi palcem
-Nie mam zamiaru
-Mam taką nadzieję
-Zawieziesz mnie do domu ?
-Po co ?
-Chce się rozpakować, zrobić jakieś zakupy
-Tak długo Cię nie było i już chcesz mi uciekać ?!
-Nie było mnie tylko 3 dni
-To dużo
-Bardzo - zaśmiałam się - to zawieziesz mnie ?
-Jak chcesz to Cię zawiozę
-To chodźmy, im szybciej tym lepiej
-Myślałem, że jeszcze u mnie zostaniesz
-Nie ma tak dobrze
Chłopak zawiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się, ja weszłam do budynku, a on odjechał. Rozpakowałam swoją torbę, wstawiłam pranie i pojechałam samochodem Agi na zakupy. Kiedy już wszystko miałam poszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam, zapakowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu. Rozpakowałam produkty, zrobiłam jakieś ciasto i babeczki. Obejrzałam sobie film, umyłam się i poszłam spać.
* Marco *
-Jak się tutaj znalazłam ?
-Zabrałem Ciebie i Anię z klubu i przywiozłem tutaj
-Co z Agatą ?
-Chyba wróciła wcześniej, jak ja pojechałem po Anię to okazało się, że jesteście razem i dalej pijecie
-O Boże, właśnie daj mi wodę i leki. Poproszę
-Poczekaj, zrobię Ci jeszcze śniadanie
-Dzięki - uśmiechnęłam się
Kilka minut później Robert postawił przede mną talerz z kanapkami, herbatę i jakieś tabletki, jak się domyśliłam były to leki na mojego kaca.
-Ostro się wczoraj zabalowało
-Ciekawe jak wy będziecie balowali za tydzień
-Na pewno inaczej
-Nie chce się nawet domyślać
-To rzeczywiście nie myśl o tym. Tak w ogóle to gdzie się zatrzymałaś ?
-W hotelu
-Żartujesz ?!
-Nie, właściwie zaraz miałam się zbierać
-To się zbieraj, bo jedziemy razem po Twoje rzeczy. Zostaniesz u nas
-Robert nie chce Wam przeszkadzać
-Nawet tak nie mów, do kiedy zostajesz ?
-We wtorek o 14 mam samolot powrotny. A Wy zostajecie już do ślubu ?
-Nie licząc mojego kawalerskiego to tak
-Spoko
-Jutro jedziemy do centrum na spotkanie z fanami Gillette. Jedziesz z nami ?
-Nie dzięki, umówiłam się jutro z Wiką
-Jak chcesz
-O której będziecie ?
-Zaczyna się o 16, a planowany koniec jest o 20, więc będziemy pewnie przed 21
-Ok
-Zostawimy Ci klucze
-Czy ja powiedziałam, że przenoszę się do Was ?
-Nic nie musisz mówić i tak wiesz, że musisz się zgodzić
-Uparty jesteś
-Wiem
-Dobra, to pojadę po moje rzeczy i wrócę
-Pojechać z Tobą ?
-Nie, zamówię taksówkę
Tak jak powiedziałam zamówiłam sobie taxi, pojechałam do hotelu, wzięłam torbę, wymeldowałam się i wróciłam do Lewandowskich. Cała "podróż" zajęła mi trochę ponad godzinkę. Drzwi otworzyła mi Ania, która tak jak ja nie wyglądała najlepiej, usiadłyśmy razem na kanapie i wykorzystywałyśmy Lewandowskiego. Biedak robił nam okłady, herbatki, podkładał nam poduszki pod głowę itd. Wieczorem wspólnie obejrzeliśmy film, a potem położyliśmy się spać, niby byłam zmęczona, ale na początku nie mogłam zasnąć, kiedy wreszcie mi się udało dostałam SMS-a, ale stwierdziłam, że odczytam go dopiero rano, bo teraz mi się nie chce. Po wielu próbach udało mi się usnąć, co prawda dopiero ok. 3 nad ranem, ale ważne, że chociaż. Wstałam o 10, ale nikogo nie było w domu, zostawili mi tylko karteczkę na stole, że pojechali do pani Iwony i wrócą przed 13, na szczęście zostawili mi klucze. Z Wiką byłam umówiona na 12:30, więc zaczęłam się szykować, założyłam to. Zajęło mi to niecałą 1 h, zjadłam sobie jajecznicę i spakowałam torebkę, dopiero pakując telefon przypomniałam sobie o SMS. Odebrałam go, ale jego treść bardzo mnie zasmuciła, był on od Wiki, która napisała, że jednak nie może się dzisiaj spotkać, bo coś jej wypadło. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakieś nudne polskie programy, po jakiś 2 godzinach puścili X Faktor. Leciał właśnie początek, kiedy do domu weszli narzeczeni.
-Siemka, a Ty nie Miałaś się spotkać z przyjaciółką ?
-Coś jej wypadło i odwołała
-Szkoda, co zamierzasz dzisiaj robić ?
-Nie wiem, chyba nic
-Na pewno nie chcesz jechać z nami ?
-Nie, jedźcie i bawcie się dobrze
-Postaramy się - zaśmiali się oboje
-No ja myślę :P
-Zawieźć Cię jutro na lotnisko ?
-A mógłbyś ?
-Jasne, nie ma problemu. O której masz tam być ?
-Na lotnisku muszę być o 11:30
-Dobra, a Marco już wie, że wracasz jutro ?
-Wie, ale tylko tyle, że wracam jutro, ale nie wie o której
-Niespodzianka ?
-Raczej nie, po prostu tak się złożyło, że nie miałam kiedy mu powiedzieć
-Spoko
-Wiecie co, ja wychodzę na miasto
-Ok, wzięłaś sobie klucze
-Tak, dzięki
Wyszłam z ich mieszkania i poszłam na spacer, chodziłam praktycznie wszędzie gdzie przyszło mi do głowy. Byłam w kilku sklepach dla dzieci i pokupowałam Oliwce ubranka i zabawki, kupiłam też prezent na ślub Ani i Roberta i sobie jakieś drobne rzeczy. Do mieszkania wróciłam dopiero o 20, wzięłam prysznic, założyłam piżamę i zeszłam do kuchni. Zrobiłam parze kolacje z winem przy świecach i ulotniłam się do mojego tymczasowego pokoju, pogadałam z Marco przez Skypa, obejrzałam 2 odcinki Plotkary i poszłam spać. Obudziłam się o 9, zjadłam śniadanie, które przygotowała Ania, spakowałam się, ubrałam i zniosłam swoje rzeczy na dół. Robert zapakował je do bagażnika, żeby nie robić sobie później kłopotu, pogadaliśmy trochę z Anią i o 11 wsiedliśmy w auto i odjechaliśmy. Pożegnałam się z Robertem, przeszłam przez odprawę oraz wszystkie inne formalności i czekałam na mój samolot. Wyleciałam z Okęcia równo o 14, a już 2 godziny później byłam w Dortmundzie, zamówiłam sobie taksówkę i pojechałam do Marco. Drzwi otworzyła mi jego Mama, bo Reus brał kąpiel po bieganiu, usiadłam w kuchni, jego Mama odgrzała mi obiad i czekałam na mojego chłopaka. Zdążyłam zjeść, a do kuchni wszedł mój przystojny ukochany, podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Czemu nie zadzwoniłaś, żeby Cię odebrać ?
-Miłe przywitanie, nie chciałam Cię wykorzystywać
-Tęskniłem
-Ja bardziej - pocałował mnie
-Gadałem z Lewym
-Nawet wiem co Ci powiedział - zaśmiałam się
-Sama byś się nie przyznała
-Jakbyś zapytał to na pewno bym Ci powiedziała
-Musiałbym to z Ciebie wyciągać, a tak już wszystko wiem
-Oj tam, ale żebyś widział moją minę jak się obudziłam w tym ich mieszkaniu
-Nawet nie chce wiedzieć co sobie pomyślałaś
-Dobrze, że położył mnie w ubraniu, bo na prawdę bym pomyślała, że Cię zdradziłam
-Spróbowałabyś - "pogroził" mi palcem
-Nie mam zamiaru
-Mam taką nadzieję
-Zawieziesz mnie do domu ?
-Po co ?
-Chce się rozpakować, zrobić jakieś zakupy
-Tak długo Cię nie było i już chcesz mi uciekać ?!
-Nie było mnie tylko 3 dni
-To dużo
-Bardzo - zaśmiałam się - to zawieziesz mnie ?
-Jak chcesz to Cię zawiozę
-To chodźmy, im szybciej tym lepiej
-Myślałem, że jeszcze u mnie zostaniesz
-Nie ma tak dobrze
Chłopak zawiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się, ja weszłam do budynku, a on odjechał. Rozpakowałam swoją torbę, wstawiłam pranie i pojechałam samochodem Agi na zakupy. Kiedy już wszystko miałam poszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam, zapakowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu. Rozpakowałam produkty, zrobiłam jakieś ciasto i babeczki. Obejrzałam sobie film, umyłam się i poszłam spać.
* Marco *
Odwiozłem Zuzę do domu i wróciłem do siebie, w salonie czekała na mnie Mama, bo
podobno chciała ze mną porozmawiać.
-Już jestem, coś się stało ? - usiadłem obok niej
-Nie, tylko chciałam Ci powiedzieć, że wracam do domu
-Ale dlaczego, źle Ci tutaj ?
-Nie synku, tylko po prostu nie chce Ci siedzieć na głowie. Masz swoje życie, Zuzę, a ja tylko Ci przeszkadzam
-Mamo, dobrze wiesz, że to nie prawda. Zostań tak długo jak chcesz
-No nie wiem czy to jest dobry pomysł
-Bardzo dobry - uśmiechnąłem się - nie puszczę Cię
-No dobrze, ale jak będziesz miał mnie dość to odwieziesz mnie do domu
-Obiecuje - przytuliłem ją
-A czemu Zuzia tak szybko poszła ?
-Chciała się rozpakować i takie tam
-Nie pokłóciliście się ?
-Oczywiście, że nie
-Mam Cię na oku
-Będę pamiętał
-Zuza to świetna dziewczyna, nie zepsuj tego
-Wiem, nawet o tym nie pomyślałem
-To dobrze
-Mamo, kiedy będzie dobry moment na oświadczyny ?
-Jak będziesz wiedział, że ona jest tą jedyna
-Ale ja już to wiem
-Jesteś pewien ?
-Tak, kocham ją i chce z nią być
-Synku, ona jest bardzo młoda, poczekaj jeszcze trochę. Nie mówię, że masz czekać 2 lata, ale poczekaj
-Nie wiem czy wytrzymam
-Bez przesady, jesteście ze sobą krótko, myślę, że masz jeszcze 3-4 miesiące na zastanowienie
-Może masz racje, na razie się wstrzymam
-Myślałeś o dzieciach ?
-Mamo !
-No co ?! Przecież tylko zapytałam
-Nie gadaliśmy o tym na poważnie
-Ale gadaliście
-Tak rozmawialiśmy o tym, ale nie to wynikło z innej sytuacji
-Tej z Caroline ?
-Tak, ale nie chce o niej gadać
-Żaden problem
-Mamo co z Tatą ?
-Nic, po prostu się rozwiedziemy
-Może zostawisz mu dom i zamieszkasz w Dortmundzie ?
-W Dortmundzie ? Ale gdzie ?
-Nie wiem, kupiłbym Ci jakieś ładne mieszkanie. Miałabyś blisko do mnie
-Synku nie musisz wydawać na mnie swoich pieniędzy
-Ale chce, możemy szukać już teraz jak chcesz, ale możesz zostać też u mnie
-Najpierw trzeba zabrać moje rzeczy z domu jeżeli w ogóle mam się gdzieś przeprowadzać
-Możemy jechać kiedy tylko chcesz
-Synku dla mnie jest to obojętne
-To weź swoją torebkę i pojedziemy teraz
-Teraz ?! Jest 18 zanim dojedziemy, weźmiemy ubrania i jakieś duperele, wrócimy to minie kupa czasu
-Ty możesz spać w drodze powrotnej, a ja się przyzwyczaiłem to podróży po nocach
-Jesteś zbyt uparty i niestety nie wiem po kim
-Po Tobie mamusiu
-Po mnie ?! Ja wcale nie jestem uparta
-Heh, wiesz, że jesteś :*
-Nie dyskutuj ze mną
-To pakuj się do samochodu
-Co za dziecko ...
-Mamy coraz mniej czasu
-Pojedziemy jutro
-Dobra
-Co chcesz na kolacje ?
-Zrób co uważasz
-Ok
Mama poszła zrobić mi kolacje, a ja poszedłem do gabinetu, sprawdziłem rezerwacje na samoloty, jeden na kawalerski Lewego, a drugi na jego ślub. Zszedłem do kuchni, pomogłem Mamie nakryć do stołu, zrobiłem herbaty i czekałem na posiłek. Mama zrobiła mi pyszne tosty z dżemem, zjadłem aż 5 co normalnie mi się nie zdarza, popiłem wszystko herbatą, pogadałem chwile z Mamą i poszedłem obejrzeć jakiś film. W Tv leciał akurat jakiś nieznany mi horror, postanowiłem go obejrzeć, był nawet fajny. Skończył się po prawie 3 godzinach, więc poszedłem się ogarnąć, po kąpieli założyłem tylko bokserki i poszedłem spać.
~Next Day~
* Zuza *
Obudził mnie dzwonek do drzwi niechętnie, ale poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Marco, normalnie bym się na niego wkurzyłam, że mnie obudził o 7 rano, ale jego widok mnie trochę uspokoił. W prawej ręce miał bukiet czerwonych róż, a w lewej małą torebeczkę ozdobną.
-Witam uroczą blondynkę - pocałował mnie
-Cześć przystojniaku - oddawałam kolejne pocałunki
-To dla Ciebie - wręczył mi kwiaty i torebeczkę
-Dziękuje, a z jakiej to okazji ?
-Tak bez okazji.
-Jesteś cudowny
-Zobacz czy Ci się podoba - wskazał na torebeczkę
Otworzyłam torebeczkę, wyjęłam z niej małe pudełeczko, a kiedy je otworzyłam ujrzałam śliczną srebrną bransoletkę, na której było napisane "Zuza & Marco - Forever".
-Dziękuje, jest śliczna - przytuliłam go
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę
-Co robisz dzisiaj wieczorem ?
-Chyba nic
-W takim razie zjemy dzisiaj kolacje
-Ok
-Będę po Ciebie o 20, a teraz muszę lecieć, bo jadę z Mamą po rzeczy
-Będę gotowa, pozdrów Mamę
Pożegnaliśmy się, on wyszedł, a ja poszłam dalej spać.
-Już jestem, coś się stało ? - usiadłem obok niej
-Nie, tylko chciałam Ci powiedzieć, że wracam do domu
-Ale dlaczego, źle Ci tutaj ?
-Nie synku, tylko po prostu nie chce Ci siedzieć na głowie. Masz swoje życie, Zuzę, a ja tylko Ci przeszkadzam
-Mamo, dobrze wiesz, że to nie prawda. Zostań tak długo jak chcesz
-No nie wiem czy to jest dobry pomysł
-Bardzo dobry - uśmiechnąłem się - nie puszczę Cię
-No dobrze, ale jak będziesz miał mnie dość to odwieziesz mnie do domu
-Obiecuje - przytuliłem ją
-A czemu Zuzia tak szybko poszła ?
-Chciała się rozpakować i takie tam
-Nie pokłóciliście się ?
-Oczywiście, że nie
-Mam Cię na oku
-Będę pamiętał
-Zuza to świetna dziewczyna, nie zepsuj tego
-Wiem, nawet o tym nie pomyślałem
-To dobrze
-Mamo, kiedy będzie dobry moment na oświadczyny ?
-Jak będziesz wiedział, że ona jest tą jedyna
-Ale ja już to wiem
-Jesteś pewien ?
-Tak, kocham ją i chce z nią być
-Synku, ona jest bardzo młoda, poczekaj jeszcze trochę. Nie mówię, że masz czekać 2 lata, ale poczekaj
-Nie wiem czy wytrzymam
-Bez przesady, jesteście ze sobą krótko, myślę, że masz jeszcze 3-4 miesiące na zastanowienie
-Może masz racje, na razie się wstrzymam
-Myślałeś o dzieciach ?
-Mamo !
-No co ?! Przecież tylko zapytałam
-Nie gadaliśmy o tym na poważnie
-Ale gadaliście
-Tak rozmawialiśmy o tym, ale nie to wynikło z innej sytuacji
-Tej z Caroline ?
-Tak, ale nie chce o niej gadać
-Żaden problem
-Mamo co z Tatą ?
-Nic, po prostu się rozwiedziemy
-Może zostawisz mu dom i zamieszkasz w Dortmundzie ?
-W Dortmundzie ? Ale gdzie ?
-Nie wiem, kupiłbym Ci jakieś ładne mieszkanie. Miałabyś blisko do mnie
-Synku nie musisz wydawać na mnie swoich pieniędzy
-Ale chce, możemy szukać już teraz jak chcesz, ale możesz zostać też u mnie
-Najpierw trzeba zabrać moje rzeczy z domu jeżeli w ogóle mam się gdzieś przeprowadzać
-Możemy jechać kiedy tylko chcesz
-Synku dla mnie jest to obojętne
-To weź swoją torebkę i pojedziemy teraz
-Teraz ?! Jest 18 zanim dojedziemy, weźmiemy ubrania i jakieś duperele, wrócimy to minie kupa czasu
-Ty możesz spać w drodze powrotnej, a ja się przyzwyczaiłem to podróży po nocach
-Jesteś zbyt uparty i niestety nie wiem po kim
-Po Tobie mamusiu
-Po mnie ?! Ja wcale nie jestem uparta
-Heh, wiesz, że jesteś :*
-Nie dyskutuj ze mną
-To pakuj się do samochodu
-Co za dziecko ...
-Mamy coraz mniej czasu
-Pojedziemy jutro
-Dobra
-Co chcesz na kolacje ?
-Zrób co uważasz
-Ok
Mama poszła zrobić mi kolacje, a ja poszedłem do gabinetu, sprawdziłem rezerwacje na samoloty, jeden na kawalerski Lewego, a drugi na jego ślub. Zszedłem do kuchni, pomogłem Mamie nakryć do stołu, zrobiłem herbaty i czekałem na posiłek. Mama zrobiła mi pyszne tosty z dżemem, zjadłem aż 5 co normalnie mi się nie zdarza, popiłem wszystko herbatą, pogadałem chwile z Mamą i poszedłem obejrzeć jakiś film. W Tv leciał akurat jakiś nieznany mi horror, postanowiłem go obejrzeć, był nawet fajny. Skończył się po prawie 3 godzinach, więc poszedłem się ogarnąć, po kąpieli założyłem tylko bokserki i poszedłem spać.
~Next Day~
* Zuza *
Obudził mnie dzwonek do drzwi niechętnie, ale poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Marco, normalnie bym się na niego wkurzyłam, że mnie obudził o 7 rano, ale jego widok mnie trochę uspokoił. W prawej ręce miał bukiet czerwonych róż, a w lewej małą torebeczkę ozdobną.
-Witam uroczą blondynkę - pocałował mnie
-Cześć przystojniaku - oddawałam kolejne pocałunki
-To dla Ciebie - wręczył mi kwiaty i torebeczkę
-Dziękuje, a z jakiej to okazji ?
-Tak bez okazji.
-Jesteś cudowny
-Zobacz czy Ci się podoba - wskazał na torebeczkę
Otworzyłam torebeczkę, wyjęłam z niej małe pudełeczko, a kiedy je otworzyłam ujrzałam śliczną srebrną bransoletkę, na której było napisane "Zuza & Marco - Forever".
-Dziękuje, jest śliczna - przytuliłam go
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę
-Co robisz dzisiaj wieczorem ?
-Chyba nic
-W takim razie zjemy dzisiaj kolacje
-Ok
-Będę po Ciebie o 20, a teraz muszę lecieć, bo jadę z Mamą po rzeczy
-Będę gotowa, pozdrów Mamę
Pożegnaliśmy się, on wyszedł, a ja poszłam dalej spać.
_________________________________________________________________________
Trochę za słodko. Przepraszam, ale pisałam na wyjeździe i chyba tak wyszło, bo nie chciałam sobie psuć humoru ich kłótniami. Zauważyłam, że jest bardzo dużo Anonimów, zablokowałabym to, ale nie zrobię tego dla jednej BARDZO ważnej mojej czytelniczki i ona na pewno wie, że o nią chodzi. Jeżeli chcecie pisać z Anonimów to się podpisujcie. I jeżeli myślicie, że dodacie komentarz, a tak na prawdę nie przeczytałyście rozdziału i ja się nie zorientuje to grubo się mylicie. Bardzo Was lubię, szanuje i cieszę się, że w ogóle ktoś czyta, a tym bardziej komentuje, ale jak czytam komentarze Anonimów to sobie myślę "Super, czyżby jedna osoba dodawała tyle komentarzy, żebym ja dodała nowy rozdział ?!" W takie rzeczy się nie bawię i obiecuje, że jeżeli 3/4 komentarzy będzie od Anonimów, którzy się nie podpisują, albo zobaczę w tych komentarzach choćby jedno, najmniejsze podobieństwo to rozdziały będą się pojawiać TYLKO raz w tygodniu. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale musiałam. Pozdrawiam Zuza :*
7 komentarzy - Następny Rozdział
Oh dobrze,że to Lewy xD A Marco jaki słodki z tą bransoletką o jakie to słodkie czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
rozdział świetny ;*
OdpowiedzUsuńOjej Marco jaki słodziak *.*
pozdrawiam i czekam na nn ;3 /Karolina
Jakie szczęście, że to Lewy.
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłaś mnie tym facetem..
Marco słodziak *__*
Świetny pomysł z tą bransoletką ;)
Rozdział fenomenalny <3
Czekam na nn ;3
Pozdrawiam ;*
Dobrze że to Lewy.:D Przestraszyłaś mnie pod koniec tamtego rozdziału myślałam że znalazła się u jakiegoś obcego faceta :D
OdpowiedzUsuńMarco i bransoletka słodko *_*
Rozdział fenomenalny czekam na nn :D
Zapraszam do mnie na nowy przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com :D
Buziaki :**
Bardzo podoba mi się ten rozdział, czekam na następny! Pozdrawiam Twoja BFF :*
OdpowiedzUsuńJezu ... Tak się bałam ale jednak sprytny facet z tego Naszego Lewandowskiego :D Marco was so cute *.* i ten napis <33 tylko szkoda mi Zuzy :c Bo przecież Wika wiedziała że Zuza nie przyjeżdża co weekend :/ no ale rozdział mi się podobna c:
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
ufff całe szczęście że to był Lewy
OdpowiedzUsuńnajbardziej mnie to rozwaliło
" -Myślałeś o dzieciach ?
-Mamo !
-No co ?! Przecież tylko zapytałam"
Świetny rozdział i ta końcówka Awwwwww :*
czekam na nn :D
i przepraszam że się reklamuje ale Zapraszam do mnie http://jedenmeczzmienilwszystko.blogspot.com/
Super! ;]Slodko,ze dal jej ta bronsoletke *.*
OdpowiedzUsuńA co do tej kolacji to cos przeczuwam,ze moze poprosi ja o reke,bo gadal z mama o zareczynach;> :D no kto wie,poczekamy,zobaczymy:DD suuper rozdzial,czekam na nastepny!:* ;))
Świetny ! Czekam na next'a ;3 /Wera
OdpowiedzUsuń