piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 21.

* Zuza *
Wbiegłam do domu, zdjęłam szpilki i poszłam do siebie do sypialni. Położyłam się na łóżku i ryczałam do poduszki, przecież to nie może się tak skończyć. Dlaczego jak wreszcie się ułożyło, to musiała się pojawić Caroline i to rozwalić ?! Leżałam tak dobre 45 minut, nagle usłyszałam na dole jakieś szuranie, pomyślałam, że to Kuba z Agatą, więc nie przejęłam się tym za bardzo, po chwili drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Odwróciłam się i ujrzałam w nich Marco, serce zaczęło bić mi coraz szybciej, a łzy ciągle spływały mi po policzkach.
-Co Ty tu robisz ?!
-Zuza proszę pogadajmy
-Nie mamy o czym rozmawiać, będziesz miał dziecko i ja nie jestem Ci do niczego potrzebna
-Zamknij się na chwile i mnie posłuchaj - krzyknął, chyba pierwszy raz od kąt się poznaliśmy
-Masz 5 minut, a potem masz wyjść
-Ok - westchnął - Kochanie jestem pewien, że to nie jest moje dziecko, nie spałem z nią od dawna, na prawdę. Musisz mi uwierzyć, Zuzka kocham Cię, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Jesteś mi bardzo potrzebna.
-Proszę wyjdź, daj mi to przemyśleć
-Kocham Cię - pocałował mnie i wyszedł
Pocałował mnie i tak po prostu wyszedł, nic nie powiedział. Tak strasznie go kocham, miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i już nigdy go nie puścić, ale jednak to tak strasznie bolało, miałam dość. Kilka razy brałam telefon do ręki, żeby do niego zadzwonić, ale zawsze było jakieś ale ... Odpuściłam, postanowiłam odpocząć od tego wszystkiego, rozebrałam się i położyłam się do łóżka w samej bieliźnie. Wiem, powinna iść się umyć, zmyć makijaż, ale po prostu nie miałam siły ani ochoty. Wtuliłam się w poduszkę i usnęłam.
* Marco *
Wyszedłem tak po prostu wyszedłem, ale ze mnie idiota. Skąd w ogóle Caroline wiedziała, że będziemy w tym klubie ?! Wydawało mi się, że kiedyś ją kochałem, ale teraz wiem, że to nie prawda, nie wiem jak mogłem z nią być. Wróciłem do domu, wszedłem do salonu, wyjąłem whisky i szklankę z barku i usiałem na kanapie. Użalałem się nad sobą jak jakiś szczeniak, ale nie potrafiłem inaczej, przez swoją głupotę straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. Miałem ochotę się zabić, ale nie potrafiłbym, nie chciałem jej ranić. Wszystko co robię, robię z myślą o niej, z całą pewnością byłbym gotów oddać za nią życie, a przez jedną osobę straciłem ją w ciągu sekundy, ale nie poddam się, będę walczył o nią, o nas. Byłem padnięty, nie chciało mi się iść do sypialni, więc położyłem się na kanapie. Na szczęście jutro nie mam treningu, może Zuza zadzwoni, albo napisze chociaż SMS. Trzeba mieć nadzieje ...
~Next Day~
* Zuza *
Obudziłam się dość późno, bo po 12, założyłam na siebie jakiś wyciągnięty sweter i zeszłam na dół. To co tam zobaczyłam odebrało mi mowę, w salonie Kuby siedziało pół Borussii łącznie z trenerem, ale jednak coś było nie tak, po chwili uświadomiłam sobie co. Nie było tam najważniejszej osoby, w głębi serca miałam nadzieje, że on tam będzie, ale niestety na darmo.
-Jak się czujesz ? - zapytał mój brat
-Jak kretynka
-Nie mów tak, chcesz coś do picia albo jedzenia ?
-Nie, chyba pójdę się położyć
-Zostawisz nas tu ? - zapytał Piszczek
-Przepraszam, ale niestety nie mam ochoty tu siedzieć. Następnym razem, obiecuje
-Jakby co to przychodź
-Jasne - wysiliłam się na uśmiech
Wróciłam do sypialni, położyłam się na łóżko i mimowolnie łzy ciekły mi po policzkach, nie miałam na nic ochoty, ubrałam się i zeszłam znowu na dół. Minęłam wszystkich w salonie i wyszłam do ogrodu, jak czasami odwiedzałam Kubę to lubiłem tu przesiadywać, Kuba miał podobną huśtawkę co Marco, no i znowu się poryczałam. Ja kiedyś sama ze sobą zwariuje, usiadłam, a raczej położyłam się na leżaku i odpłynęłam.
* Kuba *
Nie miałem serca patrzeć jak moja siostra cierpi, chciałem pomóc, więc ściągnąłem drużynę, ale i tak nie chciała z nami siedzieć.
-Trzeba coś zrobić, nie mogę patrzeć jak moja siostra płacze
-Po pierwsze to powinniśmy ściągnąć tu Marco, rozmawiałem z nim rano i z tego co zrozumiałem to prawie nic wczoraj nie gadali - powiedział Gotze
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł - odparł trener
-A to dlaczego ? - oburzył się Mario
-Bo jeśli bardziej się pokłócą to może być jeszcze gorzej
-Może być gorzej ? Marco jest załamany, Zuza też
-Oj Mario, Mario nie zachowuj się jak dziecko, wiesz o co mi chodzi
-Czy trener mnie nazwał dzieckiem ?!
-Nie, powiedziałem tylko, żeby się nie zachowywał jak dziecko
-Dobra dzwonię po Marco - powiedziałem
Wykręciłem numer do mojego przyjaciela i kanałem mu ruszyć dupę do nas, niechętnie, ale się zgodził. Przyjechał po 30 minutach i wyglądał fatalnie, usiadł obok nas i gadaliśmy, dopóki nie usłyszeliśmy krzyku Zuzy, jak oparzeni pobiegliśmy do drzwi prowadzących na taras
-Kubaaaaa !!!!! Pająk !!!!! Zabierz go !!!!! - ale zamiast mnie podszedł do niej  Reus
* Marco *
Podbiegłem do Zuzy, przytuliłem ją od tyłu i próbowałem uspokoić
-To jest tylko mały pajączek i gwarantuje Ci, że Cię nie zje
-Bardzo śmieszne - prychnęła i wyrwała się z mojego uścisku. Udała się do domu, mijając w drzwiach resztę towarzystwa. Spuściłem głowę i poszedłem w jej ślady
-Dzięki - rzuciłem do Kuby
-Następnym razem Ci się uda - poklepał mnie po ramieniu - znam moją siostrę
-Pójdę do niej - powiedziała Aga
* Agata *
Poszłam do dziewczyny, weszłam do sypialni i zobaczyłam ją na łóżku, podeszłam bliżej, ale nie spała. Była czerwona, nie wyglądała najlepiej, przyłożyłam dłoń do jej czoła i okazało się, że jest rozpalona
-Dziewczyno Ty masz gorączkę
-Nic mi nie jest
-Chodź na dół, weźmiesz leki, zjesz śniadanie
-Nie mam ochoty
-Zuzia proszę
-Ja też proszę
Opuściłam jej pokój, zeszłam do salonu i postanowiłam poinformować mojego męża o stanie zdrowia jego siostry
-Kuba idziesz teraz na górę i próbujesz przemówić swojej siostrze do rozsądku
-Co ?!
-Zuza ma gorączkę, ale nie chce przyjść na śniadanie i po leki
-Cholera, dobra to daj te leki, ja zrobię śniadanie i jej zaniosę
-Hmm, no ok
-Aniu pójdziesz do niej ? - Kuba zwrócił się do Stachurskiej
-To może ja ? - wyrwał się Marco - skoro ma gorączkę, łatwiej będzie gadać
-Ok idź, ale masz jej nie wkurzyć
-Dobra ...
* Zuza *
Czułam się fatalnie, ale nie chciałam iść na dół, nie miałam siły na niego patrzeć. Jak mnie przytulił w ogrodzie, to myślałam, że padnę, kocham jego perfumy, jego ciało w ogóle całego go kocham. Po wyjściu Agaty, leżałam jeszcze, bo nie miałam ochoty się podnosić, ale jak ktoś zapukał do drzwi to usiadłam na łóżku i powiedziałam "Proszę". Do pokoju wszedł ON, Boże zaraz przez niego zwariuje, działa na mnie gorzej niż magnes.
-Pogadaj ze mną - usiał na łóżku
-Nie mam ochoty na rozmowę spuściłam wzrok
-Proszę - podniósł moją brodę tak, żebym na niego spojrzała
-O czym chcesz gadać ?
-O nas
-Nie ma ... - przerwał mi
-Nie mów tak
-Ale ja nie potrafię, Marco będziesz miał dziecko, nie mogę Ci się wpierdzielać w życie
-Zacznę od tego, że to nie moje dziecko, a po za tym za bardzo Cię kocham, żeby sobie odpuścić
-Daj mi trochę czasu, nie potrafię się pogodzić z myślą, że będziesz miał dziecko z Caroline
-Mam Ci przeliterować, że to nie moje dziecko ?!
-Nie masz pewności
-Ok, to jutro będę ją miał - wstał i skierował się w stronę drzwi
-Tak po prostu wychodzisz ?!
-Mam zostać ?
-Tak ... Nie ... Nie wiem - jąkałam się
-Powiedz jedno słowo, a się do niego zastosuje
-Przepraszam. Zostawisz mnie samą ?!
-Jak tego sobie życzysz - wyszedł
Gdzieś w podświadomości, miałam nadzieje, że mnie nie posłucha, że zostanie, przytuli, pocałuje ... Po chwili przyszedł do mnie Kuba ze śniadanie i lekami.
-Jak się trzymasz ?
-Fatalnie - popłakałam się
-Ciii - przytulił mnie - będzie dobrze
-Nie będzie dobrze, a jeśli to rzeczywiście jego dziecko ?! Kuba ja go kocham -  coraz mocniej płakałam
-Wiem, ale będzie dobrze, obiecuje Ci to
-Ufam Ci
-Nie zawiodę Cię
-Wiem - nawet nie zauważyłam jak zasnęłam przytulona do brata
* Kuba *
Położyłem ją na łóżku, przykryłem kocem i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół do reszty, siedzieli jak na pogrzebie co na pewno nie poprawiało humoru   Marco.
-Dałeś jej te leki ? - zapytała moja żona
-Tak, zjadła śniadanie i posłusznie wzięła leki - uśmiechnąłem się
-To ja się będę zbierał - wstał Reus
-Żartujesz ?! Co będziesz robił sam w domu ?!
-Marco zostań, bo jak pojedziesz do domu, to się upijesz, a masz być jutro na treningu - powiedział Klopp
-Oj no dobrze
-To może zagramy sobie w Fife ? - ucieszył się Gotze
-Niech będzie - mruknął chłopak
Graliśmy tak do wieczora i nikt nie miał zamiaru wychodzić, niby spotkaliśmy się w innej sprawie, ale skoro Zuza śpi ...
* Zuza *
Obudziłam się, bo strasznie bolała mnie głowa, z dołu słyszałam śmiech, więc pewnie dobrze się bawią. Postanowiłam zejść po cichu na dół, ale niestety mądra ja poślizgnęłam się na schodach i z nich spadłam. Jak na komendę nade mną pojawili się wszyscy i widać było, że są rozbawieni.
-Proszę tego nie komentnować - uśmiechnęłam się pierwszy raz od wczorajszej afery
-Coś Cię boli ? - zapytał mój brat
-Tyłek, chyba tylko
-Do wesela się zagoi
-Chyba Lewego - westchnęłam i spojrzałem na Marco - musicie tu stać ?!
-Wiesz nie codziennie mamy taki widok - uśmiechnął się Mario
-Jak Ci to bawi to możesz wziąć mnie na rączki - wyciągnęłam ręce do góry
-Z przyjemnością - wziął mnie na ręce - gdzie teraz ?
-Do kuchni, a potem znowu do sypialni
-Ok, dobrze, że jesteś taka szczuplutka
-Mario ! Telefon mi dzwoni ! Puść mnie, ale delikatnie
-Postawił mnie na ziemi, a ja przebiegłam przez salon, potykając się o stolik i wpadające na drzwi, wybiegłem do ogrodu i wzięłam telefon z leżaka, na którym wcześniej leżałam
-Halo ?
-Cześć, sorry, że mnie nie ma, ale musiałam coś załatwić - usłyszałam Ann
-Luz, jakoś sobie radzie, są wszyscy i jakoś poprawiają mi humor
-To dobrze, gadałaś z Reusem ?
-Tak, ale muszę to przemyśleć
-Rozumiem, dobra muszę kończyć. Pogadamy następnym razem
-Pa
-Paa - rozłączyła się, a ja wróciłam do domu
-Mario Twoja dziewczyna do mnie dzwoniła :P
-Ejj to nie fair, do mnie nie dzwoniła
-Ojej jak mi przykro
-Grabisz sobie
-Oj tam może troszeczkę - uśmiechnęłam się - idę ogarnąć pokój
-Może Ci pomóc ? - zapytał Mo
-Serio chcesz ? - kątem oka spojrzałam na Marco
-Jeżeli Ty chcesz ...
-Dobra, chodź - widziałam, że Reus kipi ze złości
Weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy sprzątać, Mo pościelił łóżko, ja pozbierałam brudne ciuchy z podłogi i dałam je do prania. Powycieraliśmy trochę kurze, a po skończonej pracy położyliśmy się na moim łóżku.
-Marco na prawdę Cię kocha
-Wiem, ale muszę to wszystko przemyśleć. Na spokojnie
-To pomyśl, a ja idę - cmoknął mnie w policzek, wstał z łóżka i wyszedł.
Położyłam się tyłem do drzwi, zamknęłam oczy i myślałam o tym czy mam mu wybaczyć. Z jednej strony cholernie go kocham, a z drugiej nie mogę z nim być jeżeli to jego dziecko. Tylko czy to oby na pewno jego dziecko ?! Nie żebym nie chciała, aby Marco miał dziecko, ale wolałabym, żeby to dziecko było moje i Marco, a nie Caroline i Marco. Po kilku minutach znowu ktoś wszedł do mojej sypialni, nie miałam ochoty z nikim gadać, więc nawet się nie obejrzałam. Nagle poczułam, że ktoś mnie przytul, tak Marco poznałam po perfumach.
-Marco ... ?!
-Nie otworzyłaś nawet oczu, a już wiesz, że to ja ?
-Poznałam po perfumach. Mógłbyś mnie puścić ?
-Wolałbym nie
-Proszę, bardzo ...
-Ok zauważyłem, że zaczęłaś ze mną gadać - puścił mnie
-Nie mam wyjścia
-Zuza ... ?
-Tak ?
-Wybaczysz mi ?

__________________________________________________________________________
Jak myślicie wybaczy mu ? Dziękuje za komentarze, ale liczę, że dalej będziecie komentować. Pozdrawiam Zuza :* 

4 komentarze:

  1. nie no! ona musi mu wybaczyć! M-U-S-I!
    kocha ♥
    czekam na nn i zapraszam do mnie :)
    http://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com/2013/08/35-le-swiat-sie-trze-sie_2.html

    OdpowiedzUsuń
  2. cudoo *.*
    twój blog jest genialny ;3
    czekam na nn!!
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pewne przeczucie zobaczę czy się sprawdzi :P
    Rozdział świetny ;)
    Stylizacje Zuzy są po prostu ... Brak słów ^^
    Czekam na next xD
    Pozdrawiam/ Julie ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona musi mu wybaczyć !!
    Marco ją kocha :3
    Rozdział genialny :33
    Czekam na nn:*
    Pozdrawiam kochana :***

    OdpowiedzUsuń