~Four Weeks Later~
Od tych cholernych 4 tygodni gadałam z Marco kilka razy, dalej mam do niego żal, on niby chciał mi to wyjaśnić, ale zawsze kończyło się albo kłótnią, albo ostrym dyskutowaniem. Dokładnie za 4 dni mam wizytę u lekarza, anemia wróciła, bo cały czas kiepsko się czuje, jestem blada, osłabiona i zdarzają mi się omdlenia, ale stwierdziłam, że nie będę szła wcześniej do lekarza, bo to bez sensu. Kuba strasznie o mnie dba, nie pozwala mi ćwiczyć, robi mi pożądane posiłki, bo ja sama sobie nie potrafię zrobić -,- Dzisiaj stwierdziłam, że cały dzień spędzę w łóżeczku z laptopem i kakao.
-Mam dla Ciebie śniadanko - do mojego pokoju wszedł Kuba z tacą
-Kuba nie musiałeś
-Ale chciałem - cmoknął mnie w czoło i postawił tacę na moich kolanach
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Dobra, ja lecę, bo umówiłem się z chłopakami
-A z którymi ?
-Robert, Łukasz, Mario ...
-Marco - dokończyłam za niego - to idź i baw się dobrze
-Przepraszam
-Nie masz za co, to Twój przyjaciel
-Ok, to pa
-Pa
Mój brat wyszedł, bratowa na zakupach, a moja piękna, mała bratanica jest w Polsce u Babci, czyli jednym słowem jestem sama w tym pięknego, dużym domu. Postanowiłam się jednak ubrać i szukałam mojej długiej spódnicy, którą miałam na obiedzie u Mamy Marco, ale przypomniało mi się, że zostawiłam ją u chłopaka w domu. Wiedziałam, że wyszedł, a ja miałam jeszcze klucze, więc ubrałam się i poszłam tam, otworzyłam sobie drzwi, przeszłam przez korytarz i salon, który był cholernie brudny i wszędzie walały się puste butelki. Spakowałam swoją walizkę i zniosłam ją na dół, ale nie wyszłam, coś mnie tknęło i postanowiłam posprzątać. Uwinęłam się dosyć szybko, bo w 2 godzinki, napisałam chłopakowi kartkę:
"Przyszłam po swoje rzeczy, ale było strasznie brudno, więc też trochę posprzątałam, nie mam jak oddać Ci kluczy, więc to przy okazji. Mam nadzieje, że nie jesteś zły, że weszłam do Twojego domu. Zuza"
Położyłam ją na stoliku w salonie, wzięłam swoją walizkę, zamknęłam jego domek, zamówiłam sobie taksówkę i wróciłam do Kuby. Rozpakowałam tą głupią walizkę, otworzyłam szafkę w biurku i znalazłam album, poznałam po okładce, że są tam zdjęcia moje i Marco. Nie chciałam go otworzyć, ale moje uczucia do chłopaka są za silne, położyłam się do łóżka, przykryłam kocykiem i otworzyłam album. Z każdym kolejnym zdjęciem płakałam coraz bardziej, moja poduszka wyglądała strasznie i była cała mokra. W końcu się wkurzyłam, zamknęłam album i z cały impetem rzuciłam nim w ścianę, z resztą tak mocno, że ze ściany spadła duża antyrama i roztrzaskała się z ogromnym hukiem. Chciałam to pozbierać, ale tylko się pokaleczyłam, po mojej ręce spływał wodospad krwi, w sumie nic sobie z tym nie robiłam. Myślałam, że dalej jestem sama, więc zeszłam sobie na luzie na dół, a za mną kapała krew, dobra trudno później to powycieram. Na dole w salonie siedzieli sobie chłopaki, schowałam rękę i się uśmiechnęłam, ale to nic nie dało, bo moja ubranie było pobrudzone moją krwią.
-Jezu co Ci się stało ?! - zapytał Robert
-Nic - pachnęłam ręką i tym samym pokazałam mocno skaleczoną dłoń
-Daj to - podszedł do mnie Marco i złapał mnie delikatnie za nadgarstek - Kuba masz apteczkę ?
-Tak już Ci przynoszę - Kuba poszedł do łazienki po apteczkę
-Puść - ledwo udało mi się wydusić
-Żebyś się wykrwawiła czy, żeby wdało Ci się zakażenie ?
-Poradzę sobie sama - wysyczałam, przez zęby
-Nie oszukujmy się oboje dobrze wiemy, że nadal Ci zależy, o mnie nie wspominając
-Nie wymądrzaj się
-Mocniej Ci krwawi - zauważył i mocno ścisnął miejsce mojej rany
-Aaaa boli - zawyłam, aż łzy poleciały mi z oczu
-Wiem, ale musisz jeszcze chwile wytrzymać - otarł mi łzy, aż przeszedł mnie dreszcz
-Proszę, masz tu wszystko - mój brat podał mojemu byłemu narzeczonemu apteczkę
-Dzięki - wziął ją w wolną rękę - siadaj na kanapie
-Będziesz mi rozkazywał ? - oburzyłam się
-Tak - byłam na niego wkurzona, ale usiadłam na kanapie, a on uklęknął przede mną i zajął się moją raną. Najpierw polał mi ją wodą utlenioną, na co jeszcze bardziej się poryczałam
-Boli - chciałam się wyrwać, ale on mi na to nie pozwolił
-Przepraszam, ale wydaje mi się, że chyba jednak trzeba to zszyć
-Nie, ja nie jadę do żadnego lekarza - spojrzałam mu w oczy - proszę Cię, Marco
-Ale to będzie Ci się kiepsko goiło
-Trudno, ale ja nie chce
-Do niczego Cię nie mogę zmusić, ale muszę Ci to jeszcze opatrzyć
-Ale delikatnie - łzy dalej ciekły mi po policzkach, bo cholernie mnie bolało
-Obiecuje
-Jak Ty to w ogóle zrobiłaś ? - zapytał Mario
-Yyy ... - nie wiedziałam co powiedzieć - tak wyszło
-Chodziło nam o dokładniejszą wersje - powiedział Łukasz
-No rzuciłam w ścianę i spadła antyrama i trochę się potłukła
-Przepraszam, a czym rzuciłaś ? - dopytywał mój najukochańszy braciszek
-No, yyy ... telefonem, znaczy kalendarzem, chciałam powiedzieć poduszką
-Możesz nie kręcić ?
-No dobra, rzuciłam albumem
-Albumem ? A co w nim było
-Nasze zdjęcia - powiedział Marco, który akurat skończył opatrywać mi dłoń
-Co ?! - udawałam głupią
-Zostawimy Was samych - chłopaki się ulotnili i zostałam z nim sam na sam
-Możesz nie udawać ?
-Nie udaje
-Zuzka dobrze wiem, że nadal Ci zależy i mnie kochasz
-Chyba kpisz - prychnęłam, choć wiedziałam, że ma racje
-Tak ? To się przekonajmy - przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja mu się wyrwałam, w sumie nawet nie wiem dlaczego
-Nigdy więcej tak nie rób - krzyknęłam i pobiegłam na górę, zamknęłam się w sypialni mojego brata i poryczałam się po raz kolejny. Jestem wariatką ... zakochaną wariatką -,- chłopaki dobijali się do mnie, ale ja to olałam, wysłałam tylko SMS-a Błaszczykowskiemu, że przepraszam go za to, że akurat tu się zamknęłam, a on mi odpisał, że nie ma sprawy. Faktycznie Reus miał racje, bardzo go kocham i nadal mi zależy, ale nie potrafię mu wybaczyć, tego jak mnie potraktował. Dopiero po 3 godzinach wyszłam, bo wiedziałam, że oni na pewno już poszli, posprzątałam w swojej sypialni te kawałki szkła, podniosłam i schowałam album. Zjadłam jakąś marną kolacje, umyłam się, założyłam zwykłą koszulkę i poszłam spać, byłam padnięta, ale strasznie bolała mnie ta ręka, więc na początku nie mogłam usnąć, ale w końcu się przełamałam i się udało.
~Next Day~
Obudziły mnie cholerne mdłości, szybko doszłam do łazienki, a tam zwymiotowałam, nawet zastanawiałam się czym, bo przecież strasznie mało wczoraj zjadłam, a dzisiaj nic. Dlatego, że byłam już w łazience, wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, wytarłam się puszystym ręcznikiem, wysuszyłam moje blond włosy i założyłam jakieś szmatki. Nie chciało mi się zbytnio malować, więc tylko musnęłam rzęsy tuszem i użyłam pudru. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale przecież nie mogłam całymi dniami siedzieć w czterech ścianach, założyłam, więc buty i wyszłam. Chodziłam po parku, po jakiś mało ruchliwych uliczkach, byłam nawet w kawiarni na herbacie. Podczas tego krótkiego postoju w kawiarni, dzwoniła do mnie Aga i powiedziała, że całą paczką idziemy na obiad, więc mam wrócić do domu, zrobiłam to bardzo szybko, bo postanowiłam się przebrać i ogarnąć, chciałam pokazać Marco, że świetnie sobie bez niego radzę. Wygrzebałam z szafy jakieś w miarę sexy ubranie, umalowałam się, zrobiłam sobie ładną fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Wsiadłam do samochodu razem z Błaszczykowskimi i odjechaliśmy w stronę restauracji, wszyscy spotkaliśmy się przed wejściem i razem weszliśmy do środka, gdzie zajęliśmy duży stolik, delikatnie schowany od gapiów.
-Ślicznie wyglądasz - powiedziała Ania na przywitanie
-Dziękuje, Ty też - przytuliłam ją - pójdę na chwile do toalety, zaraz wracam
-Czekamy - uśmiechnęła się
Poszłam do łazienki, umyłam ręce, musnęłam delikatnie usta błyszczykiem i wyszłam, przed drzwiami czekał na mnie Marco, a tak mi się przynajmniej wydaje, że na mnie. Oparł mnie o ścianę i spojrzał mi głęboko w oczy, aż przeszedł mnie prąd.
-Co chcesz mi udowodnić ?
-Słucham ?
-Żałuje, że Cię straciłem, dobrze o tym wiesz, ale ja nie wiem o co Ci chodzi. Myślisz, że nie widzę w Twoich oczach tego, że dalej mnie kochasz ? Nie jestem idiotą, nie możemy po prostu spokojnie pogadać i wszystkiego sobie na spokojnie wyjaśnić ?! Kocham Cię, chce być z Tobą i nie zamierzam się poddawać - powiedział i odszedł, a ja stałam tak jeszcze chwile i w końcu poszłam w jego ślady. Usiadłam przy stole między Anią a Agatą, a na przeciwko mnie siedział oczywiście Marco. Otworzyła kartę i przejrzałam listę dań, skończyłam wybieranie akurat jak do stolika podszedł kelner. Wszyscy oprócz mnie złożyli zamówienie, więc szybko to nadrobiłam.
-Sałatkę grecką i wodę gazowaną z cytryną - uśmiechnęłam się do młodego, przystojnego chłopaka
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie, dziękujemy - ponownie się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił i odszedł
-Podobasz mu się - powiedziała Aga, a po minie Marco widziałam, że jest bardzo zazdrosny
-Po prostu był miły
-Jasne :P
Po pół godzinie ten sam kelner przyniósł nasze zamówienia.
-Dziękujemy - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Mogę mieć do Pani prośbę ?
-Zuza - wyciągnęłam do niego rękę - pytaj
-Alex, dasz mi swój numer telefonu ? - widziałam, że Marco zaraz wybuchnie
-Jasne, dasz mi jakąś kartkę ?
-Żaden problem - podał mi małą, białą kartkę i dołożył długopis, a ja napisałam mu swój numer telefonu
-Proszę - oddałam mu ją
-Dzięki, coś jeszcze ?
-Jakbyś mógł przynieść mi później Latte
-Wszystko co chcesz - z powrotem odszedł od naszego stolika
-Mówiłam, że na Ciebie leci - śmiała się Aga
-Z czego się śmiejesz ?
-Z niczego, nie ważne
-No powiedz - szturchnęła ją lekko
-Ten chłopak pożera Cię wzrokiem - zaśmiała się bardziej
-Idę o zakład , że zadzwoni jeszcze dziś - powiedziała Ann
-Tyle to wiem - sama się zaśmiałam - zresztą przystojny jest
-No raczej - powiedziała Aga - ciekawe ile jest od Ciebie starszy
-Max 3 lata, wygląda na młodego
-Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się
-Idź do niego
-Po co ?!
-No nie wiem, tak po prostu zagadaj
-A o czym mam z nim gadać ?!
-Nie udawaj niewiniątka kto jak kto, ale Ty akurat potrafisz poderwać faceta
-Nie prawda
-Idź, bo biedak sam tu do Ciebie przyjdzie
-Założę się, że nie zdobędziesz jego koszuli.
-O co ?
-Przegrana stawia wizytę w SPA wygranej
-Idę na to.
-Proszę bardzo - wskazała na kelnera
-Patrz i ucz się - westchnęłam i wstałam od stolika. Podeszłam do baru i poprosiłam o kieliszek czerwonego wina, specjalnie przeszłam obok Alexa i się "potknęłam" zalewając jego białą koszule - przepraszam
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się
-Trzeba to uprać, ja to zrobię w ramach rekompensaty
-Nie trzeba
-Nalegam - zalotnie się uśmiechnęłam
-No dobrze, to chodź muszę zmienić na nową, a tą Ci oddam - pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy do szatni pracowników, Alex zdjął brudną koszule, wręczył mi ją i założył świeżą
-To ja wracam do stolika - odwróciłam się i wyszłam, podeszłam do stolika i pomachałam im koszulą chłopaka przed nosem
-Wygrałaś, nieźle Ci poszło
-Dobra jesteś - mrugnął do mnie Mario
-Zapamiętam - złożyłam jego koszule w kostkę i upchnęłam do torebki
-Co to było ?! - Marco kipiał ze złości i zazdrości
-Ja nie robiłam Ci scen jak podrywałeś tą dziewczynę, a po za tym to chyba nie Twoja sprawa
-Serio ?! Wydawało mi się, że byliśmy zaręczeni.
-No właśnie byliśmy. Czas przeszły.
-Przestańcie dyskutować - odparł Łukasz
-Sorry
-Czyj to telefon dzwoni ?
-Mój - uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon z torebki, numer prywatny normalnie nie odbieram, ale teraz to zrobiłam
-Halo ?
-Dzień Dobry czy rozmawiam z Panią Zuzanną Błaszczykowską ?
-Tak to ja, a o co chodzi ?
-Była Pani umówiona na wizytę kontrolną na wtorek, prawda ?
-Tak to prawda, a coś się stało ?
-Czy mogłaby Pani przyjść w środę o 12, bo Pani lekarz nie może we wtorek, coś mu wypadło
-Niech się Pani nie tłumaczy, to dla mnie żaden problem. Będę w środę
-Bardzo dziękuje, do zobaczenia
-Do widzenia - rozłączyłam się
-Coś ważnego ? - zapytał Kubuś
-Nie, dzwonili ze szpitala, żeby przełożyć wizytę na środę
-Jeden dzień, może przeżyjesz
-Wątpię - zaśmiałam się, no i znowu mój telefon, tylko tym razem SMS od Wiki- oszaleje
"Odbierzesz mnie ?"
"Skąd ?!"
"Z lotniska :p"
"Co ?!"
"Zapraszałaś do Dortmundu, więc jestem"
"Kocham Cię <3 zaraz będę"
-Kubuś zawieziesz mnie na lotnisko ?
-Co ?!
-Wika przyjechała, matołku
-Ok, to już jedziemy
-W sumie jak nie zjadłeś to wezmę taksówkę
-Spoko, bierz go - uśmiechnęła się jego żona
-Dzięki
~2 godziny później~
Od godziny siedzimy z panną Webb w moim pokoju, nie możemy się nagadać, niby gadałyśmy dość często, ale to jednak nie to samo.
-Co z Marco ? - padło to pytanie, na które nie miałam ochoty odpowiadać
-Nie jesteśmy już razem
-Zuza, przecież widzę, że go kochasz, zależy Ci, chcesz do niego wrócić, ale problem jest w tym, że chyba nie wiesz jak to zrobić
-Tak chce, masz racje, ale zranił mnie, tak cholernie mnie zranił
-Nawet sobie tego nie wyjaśniliście, może on rzeczywiście tylko z nią gadał
-Jej dłoń wędrowała po jego policzku, myślisz, że na prawdę tylko gadali ?!
-Daj mu to wyjaśnić ! Chcesz stracić miłość swojego życia, tylko dlatego, że boisz się poznać prawdę ?!
-Nie boje się
-To się z nim umów na tą głupią rozmowę
-Boże przyjechałaś i od razu trujesz dupę - zaśmiałam się
-Walczę o Twoje szczęście
-Dziękuje - przytuliłam ją - chyba masz racje, umówię się z nim
-Super, cieszę się
-Jesteś najlepsza
-Wiem, dzwoń do niego
-Teraz ?!
-Tak
-Nie chce załatwiać tego przez telefon
-W takim razie ile masz zamiar czekać ?
-Nie mam zamiaru czekać, mam zamiar do niego iść
-Moja kochana dziewczynka - pocałowała mnie w policzek
-Dobrze wyglądam ?
-Wyglądasz idealnie, idź już
-Idę
Od tych cholernych 4 tygodni gadałam z Marco kilka razy, dalej mam do niego żal, on niby chciał mi to wyjaśnić, ale zawsze kończyło się albo kłótnią, albo ostrym dyskutowaniem. Dokładnie za 4 dni mam wizytę u lekarza, anemia wróciła, bo cały czas kiepsko się czuje, jestem blada, osłabiona i zdarzają mi się omdlenia, ale stwierdziłam, że nie będę szła wcześniej do lekarza, bo to bez sensu. Kuba strasznie o mnie dba, nie pozwala mi ćwiczyć, robi mi pożądane posiłki, bo ja sama sobie nie potrafię zrobić -,- Dzisiaj stwierdziłam, że cały dzień spędzę w łóżeczku z laptopem i kakao.
-Mam dla Ciebie śniadanko - do mojego pokoju wszedł Kuba z tacą
-Kuba nie musiałeś
-Ale chciałem - cmoknął mnie w czoło i postawił tacę na moich kolanach
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Dobra, ja lecę, bo umówiłem się z chłopakami
-A z którymi ?
-Robert, Łukasz, Mario ...
-Marco - dokończyłam za niego - to idź i baw się dobrze
-Przepraszam
-Nie masz za co, to Twój przyjaciel
-Ok, to pa
-Pa
Mój brat wyszedł, bratowa na zakupach, a moja piękna, mała bratanica jest w Polsce u Babci, czyli jednym słowem jestem sama w tym pięknego, dużym domu. Postanowiłam się jednak ubrać i szukałam mojej długiej spódnicy, którą miałam na obiedzie u Mamy Marco, ale przypomniało mi się, że zostawiłam ją u chłopaka w domu. Wiedziałam, że wyszedł, a ja miałam jeszcze klucze, więc ubrałam się i poszłam tam, otworzyłam sobie drzwi, przeszłam przez korytarz i salon, który był cholernie brudny i wszędzie walały się puste butelki. Spakowałam swoją walizkę i zniosłam ją na dół, ale nie wyszłam, coś mnie tknęło i postanowiłam posprzątać. Uwinęłam się dosyć szybko, bo w 2 godzinki, napisałam chłopakowi kartkę:
"Przyszłam po swoje rzeczy, ale było strasznie brudno, więc też trochę posprzątałam, nie mam jak oddać Ci kluczy, więc to przy okazji. Mam nadzieje, że nie jesteś zły, że weszłam do Twojego domu. Zuza"
Położyłam ją na stoliku w salonie, wzięłam swoją walizkę, zamknęłam jego domek, zamówiłam sobie taksówkę i wróciłam do Kuby. Rozpakowałam tą głupią walizkę, otworzyłam szafkę w biurku i znalazłam album, poznałam po okładce, że są tam zdjęcia moje i Marco. Nie chciałam go otworzyć, ale moje uczucia do chłopaka są za silne, położyłam się do łóżka, przykryłam kocykiem i otworzyłam album. Z każdym kolejnym zdjęciem płakałam coraz bardziej, moja poduszka wyglądała strasznie i była cała mokra. W końcu się wkurzyłam, zamknęłam album i z cały impetem rzuciłam nim w ścianę, z resztą tak mocno, że ze ściany spadła duża antyrama i roztrzaskała się z ogromnym hukiem. Chciałam to pozbierać, ale tylko się pokaleczyłam, po mojej ręce spływał wodospad krwi, w sumie nic sobie z tym nie robiłam. Myślałam, że dalej jestem sama, więc zeszłam sobie na luzie na dół, a za mną kapała krew, dobra trudno później to powycieram. Na dole w salonie siedzieli sobie chłopaki, schowałam rękę i się uśmiechnęłam, ale to nic nie dało, bo moja ubranie było pobrudzone moją krwią.
-Jezu co Ci się stało ?! - zapytał Robert
-Nic - pachnęłam ręką i tym samym pokazałam mocno skaleczoną dłoń
-Daj to - podszedł do mnie Marco i złapał mnie delikatnie za nadgarstek - Kuba masz apteczkę ?
-Tak już Ci przynoszę - Kuba poszedł do łazienki po apteczkę
-Puść - ledwo udało mi się wydusić
-Żebyś się wykrwawiła czy, żeby wdało Ci się zakażenie ?
-Poradzę sobie sama - wysyczałam, przez zęby
-Nie oszukujmy się oboje dobrze wiemy, że nadal Ci zależy, o mnie nie wspominając
-Nie wymądrzaj się
-Mocniej Ci krwawi - zauważył i mocno ścisnął miejsce mojej rany
-Aaaa boli - zawyłam, aż łzy poleciały mi z oczu
-Wiem, ale musisz jeszcze chwile wytrzymać - otarł mi łzy, aż przeszedł mnie dreszcz
-Proszę, masz tu wszystko - mój brat podał mojemu byłemu narzeczonemu apteczkę
-Dzięki - wziął ją w wolną rękę - siadaj na kanapie
-Będziesz mi rozkazywał ? - oburzyłam się
-Tak - byłam na niego wkurzona, ale usiadłam na kanapie, a on uklęknął przede mną i zajął się moją raną. Najpierw polał mi ją wodą utlenioną, na co jeszcze bardziej się poryczałam
-Boli - chciałam się wyrwać, ale on mi na to nie pozwolił
-Przepraszam, ale wydaje mi się, że chyba jednak trzeba to zszyć
-Nie, ja nie jadę do żadnego lekarza - spojrzałam mu w oczy - proszę Cię, Marco
-Ale to będzie Ci się kiepsko goiło
-Trudno, ale ja nie chce
-Do niczego Cię nie mogę zmusić, ale muszę Ci to jeszcze opatrzyć
-Ale delikatnie - łzy dalej ciekły mi po policzkach, bo cholernie mnie bolało
-Obiecuje
-Jak Ty to w ogóle zrobiłaś ? - zapytał Mario
-Yyy ... - nie wiedziałam co powiedzieć - tak wyszło
-Chodziło nam o dokładniejszą wersje - powiedział Łukasz
-No rzuciłam w ścianę i spadła antyrama i trochę się potłukła
-Przepraszam, a czym rzuciłaś ? - dopytywał mój najukochańszy braciszek
-No, yyy ... telefonem, znaczy kalendarzem, chciałam powiedzieć poduszką
-Możesz nie kręcić ?
-No dobra, rzuciłam albumem
-Albumem ? A co w nim było
-Nasze zdjęcia - powiedział Marco, który akurat skończył opatrywać mi dłoń
-Co ?! - udawałam głupią
-Zostawimy Was samych - chłopaki się ulotnili i zostałam z nim sam na sam
-Możesz nie udawać ?
-Nie udaje
-Zuzka dobrze wiem, że nadal Ci zależy i mnie kochasz
-Chyba kpisz - prychnęłam, choć wiedziałam, że ma racje
-Tak ? To się przekonajmy - przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja mu się wyrwałam, w sumie nawet nie wiem dlaczego
-Nigdy więcej tak nie rób - krzyknęłam i pobiegłam na górę, zamknęłam się w sypialni mojego brata i poryczałam się po raz kolejny. Jestem wariatką ... zakochaną wariatką -,- chłopaki dobijali się do mnie, ale ja to olałam, wysłałam tylko SMS-a Błaszczykowskiemu, że przepraszam go za to, że akurat tu się zamknęłam, a on mi odpisał, że nie ma sprawy. Faktycznie Reus miał racje, bardzo go kocham i nadal mi zależy, ale nie potrafię mu wybaczyć, tego jak mnie potraktował. Dopiero po 3 godzinach wyszłam, bo wiedziałam, że oni na pewno już poszli, posprzątałam w swojej sypialni te kawałki szkła, podniosłam i schowałam album. Zjadłam jakąś marną kolacje, umyłam się, założyłam zwykłą koszulkę i poszłam spać, byłam padnięta, ale strasznie bolała mnie ta ręka, więc na początku nie mogłam usnąć, ale w końcu się przełamałam i się udało.
~Next Day~
Obudziły mnie cholerne mdłości, szybko doszłam do łazienki, a tam zwymiotowałam, nawet zastanawiałam się czym, bo przecież strasznie mało wczoraj zjadłam, a dzisiaj nic. Dlatego, że byłam już w łazience, wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, wytarłam się puszystym ręcznikiem, wysuszyłam moje blond włosy i założyłam jakieś szmatki. Nie chciało mi się zbytnio malować, więc tylko musnęłam rzęsy tuszem i użyłam pudru. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale przecież nie mogłam całymi dniami siedzieć w czterech ścianach, założyłam, więc buty i wyszłam. Chodziłam po parku, po jakiś mało ruchliwych uliczkach, byłam nawet w kawiarni na herbacie. Podczas tego krótkiego postoju w kawiarni, dzwoniła do mnie Aga i powiedziała, że całą paczką idziemy na obiad, więc mam wrócić do domu, zrobiłam to bardzo szybko, bo postanowiłam się przebrać i ogarnąć, chciałam pokazać Marco, że świetnie sobie bez niego radzę. Wygrzebałam z szafy jakieś w miarę sexy ubranie, umalowałam się, zrobiłam sobie ładną fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Wsiadłam do samochodu razem z Błaszczykowskimi i odjechaliśmy w stronę restauracji, wszyscy spotkaliśmy się przed wejściem i razem weszliśmy do środka, gdzie zajęliśmy duży stolik, delikatnie schowany od gapiów.
-Ślicznie wyglądasz - powiedziała Ania na przywitanie
-Dziękuje, Ty też - przytuliłam ją - pójdę na chwile do toalety, zaraz wracam
-Czekamy - uśmiechnęła się
Poszłam do łazienki, umyłam ręce, musnęłam delikatnie usta błyszczykiem i wyszłam, przed drzwiami czekał na mnie Marco, a tak mi się przynajmniej wydaje, że na mnie. Oparł mnie o ścianę i spojrzał mi głęboko w oczy, aż przeszedł mnie prąd.
-Co chcesz mi udowodnić ?
-Słucham ?
-Żałuje, że Cię straciłem, dobrze o tym wiesz, ale ja nie wiem o co Ci chodzi. Myślisz, że nie widzę w Twoich oczach tego, że dalej mnie kochasz ? Nie jestem idiotą, nie możemy po prostu spokojnie pogadać i wszystkiego sobie na spokojnie wyjaśnić ?! Kocham Cię, chce być z Tobą i nie zamierzam się poddawać - powiedział i odszedł, a ja stałam tak jeszcze chwile i w końcu poszłam w jego ślady. Usiadłam przy stole między Anią a Agatą, a na przeciwko mnie siedział oczywiście Marco. Otworzyła kartę i przejrzałam listę dań, skończyłam wybieranie akurat jak do stolika podszedł kelner. Wszyscy oprócz mnie złożyli zamówienie, więc szybko to nadrobiłam.
-Sałatkę grecką i wodę gazowaną z cytryną - uśmiechnęłam się do młodego, przystojnego chłopaka
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie, dziękujemy - ponownie się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił i odszedł
-Podobasz mu się - powiedziała Aga, a po minie Marco widziałam, że jest bardzo zazdrosny
-Po prostu był miły
-Jasne :P
Po pół godzinie ten sam kelner przyniósł nasze zamówienia.
-Dziękujemy - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Mogę mieć do Pani prośbę ?
-Zuza - wyciągnęłam do niego rękę - pytaj
-Alex, dasz mi swój numer telefonu ? - widziałam, że Marco zaraz wybuchnie
-Jasne, dasz mi jakąś kartkę ?
-Żaden problem - podał mi małą, białą kartkę i dołożył długopis, a ja napisałam mu swój numer telefonu
-Proszę - oddałam mu ją
-Dzięki, coś jeszcze ?
-Jakbyś mógł przynieść mi później Latte
-Wszystko co chcesz - z powrotem odszedł od naszego stolika
-Mówiłam, że na Ciebie leci - śmiała się Aga
-Z czego się śmiejesz ?
-Z niczego, nie ważne
-No powiedz - szturchnęła ją lekko
-Ten chłopak pożera Cię wzrokiem - zaśmiała się bardziej
-Idę o zakład , że zadzwoni jeszcze dziś - powiedziała Ann
-Tyle to wiem - sama się zaśmiałam - zresztą przystojny jest
-No raczej - powiedziała Aga - ciekawe ile jest od Ciebie starszy
-Max 3 lata, wygląda na młodego
-Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się
-Idź do niego
-Po co ?!
-No nie wiem, tak po prostu zagadaj
-A o czym mam z nim gadać ?!
-Nie udawaj niewiniątka kto jak kto, ale Ty akurat potrafisz poderwać faceta
-Nie prawda
-Idź, bo biedak sam tu do Ciebie przyjdzie
-Założę się, że nie zdobędziesz jego koszuli.
-O co ?
-Przegrana stawia wizytę w SPA wygranej
-Idę na to.
-Proszę bardzo - wskazała na kelnera
-Patrz i ucz się - westchnęłam i wstałam od stolika. Podeszłam do baru i poprosiłam o kieliszek czerwonego wina, specjalnie przeszłam obok Alexa i się "potknęłam" zalewając jego białą koszule - przepraszam
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się
-Trzeba to uprać, ja to zrobię w ramach rekompensaty
-Nie trzeba
-Nalegam - zalotnie się uśmiechnęłam
-No dobrze, to chodź muszę zmienić na nową, a tą Ci oddam - pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy do szatni pracowników, Alex zdjął brudną koszule, wręczył mi ją i założył świeżą
-To ja wracam do stolika - odwróciłam się i wyszłam, podeszłam do stolika i pomachałam im koszulą chłopaka przed nosem
-Wygrałaś, nieźle Ci poszło
-Dobra jesteś - mrugnął do mnie Mario
-Zapamiętam - złożyłam jego koszule w kostkę i upchnęłam do torebki
-Co to było ?! - Marco kipiał ze złości i zazdrości
-Ja nie robiłam Ci scen jak podrywałeś tą dziewczynę, a po za tym to chyba nie Twoja sprawa
-Serio ?! Wydawało mi się, że byliśmy zaręczeni.
-No właśnie byliśmy. Czas przeszły.
-Przestańcie dyskutować - odparł Łukasz
-Sorry
-Czyj to telefon dzwoni ?
-Mój - uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon z torebki, numer prywatny normalnie nie odbieram, ale teraz to zrobiłam
-Halo ?
-Dzień Dobry czy rozmawiam z Panią Zuzanną Błaszczykowską ?
-Tak to ja, a o co chodzi ?
-Była Pani umówiona na wizytę kontrolną na wtorek, prawda ?
-Tak to prawda, a coś się stało ?
-Czy mogłaby Pani przyjść w środę o 12, bo Pani lekarz nie może we wtorek, coś mu wypadło
-Niech się Pani nie tłumaczy, to dla mnie żaden problem. Będę w środę
-Bardzo dziękuje, do zobaczenia
-Do widzenia - rozłączyłam się
-Coś ważnego ? - zapytał Kubuś
-Nie, dzwonili ze szpitala, żeby przełożyć wizytę na środę
-Jeden dzień, może przeżyjesz
-Wątpię - zaśmiałam się, no i znowu mój telefon, tylko tym razem SMS od Wiki- oszaleje
"Odbierzesz mnie ?"
"Skąd ?!"
"Z lotniska :p"
"Co ?!"
"Zapraszałaś do Dortmundu, więc jestem"
"Kocham Cię <3 zaraz będę"
-Kubuś zawieziesz mnie na lotnisko ?
-Co ?!
-Wika przyjechała, matołku
-Ok, to już jedziemy
-W sumie jak nie zjadłeś to wezmę taksówkę
-Spoko, bierz go - uśmiechnęła się jego żona
-Dzięki
~2 godziny później~
Od godziny siedzimy z panną Webb w moim pokoju, nie możemy się nagadać, niby gadałyśmy dość często, ale to jednak nie to samo.
-Co z Marco ? - padło to pytanie, na które nie miałam ochoty odpowiadać
-Nie jesteśmy już razem
-Zuza, przecież widzę, że go kochasz, zależy Ci, chcesz do niego wrócić, ale problem jest w tym, że chyba nie wiesz jak to zrobić
-Tak chce, masz racje, ale zranił mnie, tak cholernie mnie zranił
-Nawet sobie tego nie wyjaśniliście, może on rzeczywiście tylko z nią gadał
-Jej dłoń wędrowała po jego policzku, myślisz, że na prawdę tylko gadali ?!
-Daj mu to wyjaśnić ! Chcesz stracić miłość swojego życia, tylko dlatego, że boisz się poznać prawdę ?!
-Nie boje się
-To się z nim umów na tą głupią rozmowę
-Boże przyjechałaś i od razu trujesz dupę - zaśmiałam się
-Walczę o Twoje szczęście
-Dziękuje - przytuliłam ją - chyba masz racje, umówię się z nim
-Super, cieszę się
-Jesteś najlepsza
-Wiem, dzwoń do niego
-Teraz ?!
-Tak
-Nie chce załatwiać tego przez telefon
-W takim razie ile masz zamiar czekać ?
-Nie mam zamiaru czekać, mam zamiar do niego iść
-Moja kochana dziewczynka - pocałowała mnie w policzek
-Dobrze wyglądam ?
-Wyglądasz idealnie, idź już
-Idę
__________________________________________________________________________
No i pojawiła się nowa postać :) Jak myślicie Alex dużo namiesza ? Czy Marco dalej będzie walczył czy odpuści ? Kogo wybierze Zuza ? Dowiecie się czytając nowe rozdziały. Pozdrawiam Zuza :*
Oj jaka uparta ta Zuza ma coś po Kubie i po autorce bloga <3 Alex hm.. Namiesza Marco się nie podda a Wika hm... Wika chyba też dużo zmieni.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Pozdrawiam/ Julie ;***
No No to zaszalałaś :!
OdpowiedzUsuńOj przystojny kelner namiesza w życiu Zuzy.
A Marco mam nadzieje że będzie walczył do końca o miłośc Zuzy.
Już nie moge sei doczekać nn
Pozdrawiam :D
Mam nadzieję, że wybierze Marco, a ten Alex najlepiej niech spada :D Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam Karu ;>
OdpowiedzUsuńOby Zuza pogodziła się z Marco.. :)
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem!
Super rozdział jak zawsze <3
Czekam na nn ;3
Pozdrawiam ;*
PS. U mnie nowy rozdział http://julka-i-gotzeus.blogspot.com/
34 year old VP Accounting Bar Hassall, hailing from Cumberland enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Slacklining. Took a trip to Historic Bridgetown and its Garrison and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. ta strona
OdpowiedzUsuń