Obudziłam się w hotelowym pokoju, bolała mnie głowa, ale nie
mogłam mieć kaca, bo prawie nic nie piłam. Wstałam z łóżka, była dopiero 6:10,
więc poszłam pod prysznic, ubrałam się, a potem postanowiłam się spakować. Skończyłam
o 7:30, na lotnisku mieliśmy być o 10:30, dlatego obudziłam dziewczyny. Na
początku były trochę wkurzone, ale stwierdziły, że mamy mało czasu i szybko się
ogarnęły i spakowały. Postawiłyśmy walizki przy drzwiach, posprzątałyśmy trochę
pokój i zeszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy przy stole z
chłopakami, zjadłyśmy śniadanie i rozmawialiśmy o powrocie do Niemiec.
-Spakowane jesteście ? - zapytał Mario
-Oczywiście, że tak :p a Wy ?
-Można tak powiedzieć.
Wracaliśmy do pokoi, bo mieliśmy jeszcze 1 h do wyjazdu na lotnisko. Wracałam do pokoju, razem z Marco, postanowiliśmy pójść schodami.
-Zaniosłeś mnie do pokoju ?
-A co miałem zostawić Cię w taksówce ? - zaśmiał się
-Nie - też się zaśmiałam - jakbyś to zrobił to bym Cię chyba zabiła
-Za bardzo mnie kochasz - oparł mnie o ścianę i pocałował
-W tym się z Tobą zgodzę.
Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi i wrócił do siebie, weszłam do pokoju, zrobiłam sobie makijaż, poprawiłam fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Dopakowałam jeszcze tylko ładowarkę i telefon, do torby podręcznej i zajęłam się rozmową z dziewczynami. Tak się zagadałyśmy, że straciłyśmy poczucie czasu i prawie się spóźniłyśmy. Zabrałyśmy szybko nasze bagaże, sprawdziłyśmy czy wszystko mamy i dołączyłyśmy do reszty. Trener oddał wszystkie klucze i pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy przez odprawę i wszystkie kontrole i czekaliśmy na przygotowanie naszego samolotu.
-Zostań u mnie dzisiaj na noc.
-Ale najpierw muszę wrócić do domu, zostawić rzeczy i wziąć coś czystego.
-Nie ma sprawy.
Przez głośniki wywołali nasz lot, wzięliśmy nasze bagaże podręczne i udaliśmy się do samolotu, zajęliśmy nasze miejsca i wystartowaliśmy. Przez ten cały lot strasznie źle się czułam, bolała mnie głowa, było mi niedobrze i myślałam, że zaraz zemdleje.
-Marco masz wodę i jakieś leki ?
-Co jest ?
-Fatalnie się czuje ...
-Nic nie mam, ale i tak w samolocie nie powinnaś nic brać. Spróbuj się zdrzemnąć, a jak dolecimy to pojedziemy do lekarza.
-Ok, jesteś najlepszy :*
-Staram się - pocałował mnie w czoło, a ja położyłam głowę na jego ramieniu i próbowałam usnąć, po kilkunastu minutach mi się udało. Przespałam cały lot, mój chłopak obudził mnie tuż przed lądowaniem, czułam się dobrze, więc chciałam odpuścić sobie tego lekarza. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu, zabraliśmy bagaże i się pożegnaliśmy, umówiliśmy się z Marco na wieczór. Wróciłam z Błaszczykowskimi do domu, Kuba zaniósł mi rzeczy do sypialni, wzięłam kąpiel i położyłam się na łóżku. Włączyłam sobie film na laptopie, potem sprawdziłam Fb i maila. Spakowałam sobie rzeczy do Marco, schodziłam właśnie ze schodów, ale poczułam, że robi mi się słabo, a dalej już nic nie pamiętam ...
* Kuba *
-Spakowane jesteście ? - zapytał Mario
-Oczywiście, że tak :p a Wy ?
-Można tak powiedzieć.
Wracaliśmy do pokoi, bo mieliśmy jeszcze 1 h do wyjazdu na lotnisko. Wracałam do pokoju, razem z Marco, postanowiliśmy pójść schodami.
-Zaniosłeś mnie do pokoju ?
-A co miałem zostawić Cię w taksówce ? - zaśmiał się
-Nie - też się zaśmiałam - jakbyś to zrobił to bym Cię chyba zabiła
-Za bardzo mnie kochasz - oparł mnie o ścianę i pocałował
-W tym się z Tobą zgodzę.
Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi i wrócił do siebie, weszłam do pokoju, zrobiłam sobie makijaż, poprawiłam fryzurę i byłam gotowa do wyjścia. Dopakowałam jeszcze tylko ładowarkę i telefon, do torby podręcznej i zajęłam się rozmową z dziewczynami. Tak się zagadałyśmy, że straciłyśmy poczucie czasu i prawie się spóźniłyśmy. Zabrałyśmy szybko nasze bagaże, sprawdziłyśmy czy wszystko mamy i dołączyłyśmy do reszty. Trener oddał wszystkie klucze i pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy przez odprawę i wszystkie kontrole i czekaliśmy na przygotowanie naszego samolotu.
-Zostań u mnie dzisiaj na noc.
-Ale najpierw muszę wrócić do domu, zostawić rzeczy i wziąć coś czystego.
-Nie ma sprawy.
Przez głośniki wywołali nasz lot, wzięliśmy nasze bagaże podręczne i udaliśmy się do samolotu, zajęliśmy nasze miejsca i wystartowaliśmy. Przez ten cały lot strasznie źle się czułam, bolała mnie głowa, było mi niedobrze i myślałam, że zaraz zemdleje.
-Marco masz wodę i jakieś leki ?
-Co jest ?
-Fatalnie się czuje ...
-Nic nie mam, ale i tak w samolocie nie powinnaś nic brać. Spróbuj się zdrzemnąć, a jak dolecimy to pojedziemy do lekarza.
-Ok, jesteś najlepszy :*
-Staram się - pocałował mnie w czoło, a ja położyłam głowę na jego ramieniu i próbowałam usnąć, po kilkunastu minutach mi się udało. Przespałam cały lot, mój chłopak obudził mnie tuż przed lądowaniem, czułam się dobrze, więc chciałam odpuścić sobie tego lekarza. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu, zabraliśmy bagaże i się pożegnaliśmy, umówiliśmy się z Marco na wieczór. Wróciłam z Błaszczykowskimi do domu, Kuba zaniósł mi rzeczy do sypialni, wzięłam kąpiel i położyłam się na łóżku. Włączyłam sobie film na laptopie, potem sprawdziłam Fb i maila. Spakowałam sobie rzeczy do Marco, schodziłam właśnie ze schodów, ale poczułam, że robi mi się słabo, a dalej już nic nie pamiętam ...
* Kuba *
Siedziałem z Agatą w kuchni, nagle usłyszeliśmy huk na schodach, szybko tam
pobiegliśmy i zobaczyłem nieprzytomną Zuzke.
-Dzwoń po pogotowie - krzyknąłem do mojej żony
Wziąłem ją na ręce, położyłem na kanapie i próbowałem ją ocucić, ale nic to nie dało. Po 15 minutach przyjechało pogotowie, położyli ją na noszach i wsadzili do karetki. Agata została z Oliwką, ale miała dojechać, a ja wsiadłem w samochód i pojechałem do szpitala.
* Agata *
Zostałam z Oliwką, bo nie miałam jej z kim zostawić. Wiedziałam, że Kuba jest zdenerwowany, więc do nikogo nie zadzwoni. Wzięłam telefon do ręki, najpierw zadzwoniłam po opiekunkę, a następnie obdzwoniłam znajomych. Natychmiast po przyjeździe opiekunki, wsiadłam w swój samochód i udałam się w stronę szpitala. Zostawiłam samochód na parkingu, wbiegłam do szpitala, dowiedziałam się o numer sali i tam pobiegłam. Na korytarzu siedzieli już wszyscy, do których dzwoniłam, Marco i Kuba chodzili po korytarzu cali zdenerwowani.
* Marco *
Robiłem nam kolacje, kiedy zadzwoniła Agata, że Zuza jest w szpitalu. Zdążyłem wyłączyć piekarnik, założyłem buty i wybiegłem z domu, tak się śpieszyłem, że prawie za każdym razem przejechałem na czerwonym świetle.
Wbiegłem do szpitala i zatrzymaliśmy się w recepcji.
-Dzień dobry, przywieziono tu Zuzannę Błaszczykowską, w której jest sali ?
-Nie mogę udzielić Panu informacji.
-Ale to jest moja dziewczyny ! - krzyknąłem
-Skoro tak, to jest w sali numer 105.
-Dziękuje.
Odszedłem, mijałem kolejne korytarze i sale, aż w końcu trafiłem na Kubę.
-Hej, co się stało ?
-Nie wiem, siedzieliśmy w kuchni i usłyszeliśmy huk, więc pobiegliśmy. Na schodach leżała nieprzytomna Zuzia.
-Cholera, miałem jechać z nią do lekarza, ale nie ona już się dobrze czuje i nic jej nie będzie.
Gadaliśmy jeszcze chwile, na korytarzu pojawili się wszyscy, podobno do nich też dzwoniła Aga, czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości, ale nic nie chcieli nam powiedzieć. Na końcu pojawiła się Agata, która musiała poczekać na opiekunkę.
* Zuza *
Strasznie bolała mnie głowa, otworzyłam powoli oczy i ujrzałem nad sobą jakiegoś mężczyznę w białym kitlu. No tak na schodach zrobiło mi się słabo, więc pewnie zemdlałam.
-Słyszy mnie Pani ?
-Tak, może mi Pan powiedzieć co się stało, bo nie do końca pamiętam.
-Zaraz Pani wszystko wyjaśnię, tylko niech mi Pani odpowie na kilka pytań. Dobrze ?
-Ok, niech Pan pyta.
-Jak się nazywasz ?
-Zuza Błaszczykowska.
-Jaki mamy dzień tygodnia ?
-Poniedziałek
-Jaka jest dokładna data ?
-27 maja, ale o godzinę niech Pan nie pyta, bo nie wiem.
-Dobrze, kto wygrał mecz w sobotę ?
-Nawet jakbym nie pamiętała, to oczywiste, że Borussia.
-Ok, a pamięta Pani coś ? Jak to się stało ?
-Pamiętam, tylko tyle, że schodziłam ze schodów i zrobiło mi się słabo, a potem chyba zemdlałam.
-Dobrze, że chociaż tyle. Jak była Pani nieprzytomna, to pobraliśmy Twoją krew, za chwile powinny być wyniki.
-Dziękuje
-Mam wpuścić Pani znajomych ?
-Tak po proszę.
* Marco *
Od dłuższego czasu w sali mojej dziewczyny, jest lekarz. Trochę nas to zmartwiło, ale jak się okazało niepotrzebnie, bo po chwili wyszedł i oznajmił nam dobrą wiadomość.
-Pani Zuzanna już się obudziła, czuje się dobrze, czekamy już tylko na wyniki krwi. Możecie do niej wejść.
-Dziękujemy bardzo - weszliśmy do sali, gdzie leżała blondynka.
-Hej, nie wiedziałam, że jest Was aż tak dużo - zaśmiała się
-Wiesz jak się przestraszyłem. - powiedział Kuba
-To nie była moja wina.
-Kuba przestań ! Jak się czujesz ? - dopytywała Agata - lekarz mówił, że jest ok
-Jest dobrze, czuje się świetnie.
-Mamy Pani wyniki krwi - do sali wszedł lekarz
-To super, a kiedy mogę stąd wyjść ? - spytała
-Najwcześniej za tydzień.
-Zajebiście. Co z tymi wynikami ?
-Ma Pani anemię, jest Pani bardzo osłabiona i stąd te omdlenia. Musi Pani teraz odpoczywać, przystopować ze sportem i zdrowo się odżywiać.
-A czy coś zagraża mojemu życiu ?
-Na szczęście nie.
-No to świetnie, w takim razie wypisuje się na własne żądanie. Teraz.
-Zuzka - Kuba się oburzył
-Siedź cicho ! Mam ukończone 18 lat i mogę sama o sobie decydować. Czekam na wypis.
-Jak sobie Pani życzy, zaraz go przyniosę - powiedział i wyszedł
-Co Ty odpierdzielasz ? - dopytywał Błaszczykowski
-Nic, nie mam zamiaru leżeć tu przez tydzień. Ok ?!
-Siłą Cię nie zmuszę.
-Dzwoń po pogotowie - krzyknąłem do mojej żony
Wziąłem ją na ręce, położyłem na kanapie i próbowałem ją ocucić, ale nic to nie dało. Po 15 minutach przyjechało pogotowie, położyli ją na noszach i wsadzili do karetki. Agata została z Oliwką, ale miała dojechać, a ja wsiadłem w samochód i pojechałem do szpitala.
* Agata *
Zostałam z Oliwką, bo nie miałam jej z kim zostawić. Wiedziałam, że Kuba jest zdenerwowany, więc do nikogo nie zadzwoni. Wzięłam telefon do ręki, najpierw zadzwoniłam po opiekunkę, a następnie obdzwoniłam znajomych. Natychmiast po przyjeździe opiekunki, wsiadłam w swój samochód i udałam się w stronę szpitala. Zostawiłam samochód na parkingu, wbiegłam do szpitala, dowiedziałam się o numer sali i tam pobiegłam. Na korytarzu siedzieli już wszyscy, do których dzwoniłam, Marco i Kuba chodzili po korytarzu cali zdenerwowani.
* Marco *
Robiłem nam kolacje, kiedy zadzwoniła Agata, że Zuza jest w szpitalu. Zdążyłem wyłączyć piekarnik, założyłem buty i wybiegłem z domu, tak się śpieszyłem, że prawie za każdym razem przejechałem na czerwonym świetle.
Wbiegłem do szpitala i zatrzymaliśmy się w recepcji.
-Dzień dobry, przywieziono tu Zuzannę Błaszczykowską, w której jest sali ?
-Nie mogę udzielić Panu informacji.
-Ale to jest moja dziewczyny ! - krzyknąłem
-Skoro tak, to jest w sali numer 105.
-Dziękuje.
Odszedłem, mijałem kolejne korytarze i sale, aż w końcu trafiłem na Kubę.
-Hej, co się stało ?
-Nie wiem, siedzieliśmy w kuchni i usłyszeliśmy huk, więc pobiegliśmy. Na schodach leżała nieprzytomna Zuzia.
-Cholera, miałem jechać z nią do lekarza, ale nie ona już się dobrze czuje i nic jej nie będzie.
Gadaliśmy jeszcze chwile, na korytarzu pojawili się wszyscy, podobno do nich też dzwoniła Aga, czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości, ale nic nie chcieli nam powiedzieć. Na końcu pojawiła się Agata, która musiała poczekać na opiekunkę.
* Zuza *
Strasznie bolała mnie głowa, otworzyłam powoli oczy i ujrzałem nad sobą jakiegoś mężczyznę w białym kitlu. No tak na schodach zrobiło mi się słabo, więc pewnie zemdlałam.
-Słyszy mnie Pani ?
-Tak, może mi Pan powiedzieć co się stało, bo nie do końca pamiętam.
-Zaraz Pani wszystko wyjaśnię, tylko niech mi Pani odpowie na kilka pytań. Dobrze ?
-Ok, niech Pan pyta.
-Jak się nazywasz ?
-Zuza Błaszczykowska.
-Jaki mamy dzień tygodnia ?
-Poniedziałek
-Jaka jest dokładna data ?
-27 maja, ale o godzinę niech Pan nie pyta, bo nie wiem.
-Dobrze, kto wygrał mecz w sobotę ?
-Nawet jakbym nie pamiętała, to oczywiste, że Borussia.
-Ok, a pamięta Pani coś ? Jak to się stało ?
-Pamiętam, tylko tyle, że schodziłam ze schodów i zrobiło mi się słabo, a potem chyba zemdlałam.
-Dobrze, że chociaż tyle. Jak była Pani nieprzytomna, to pobraliśmy Twoją krew, za chwile powinny być wyniki.
-Dziękuje
-Mam wpuścić Pani znajomych ?
-Tak po proszę.
* Marco *
Od dłuższego czasu w sali mojej dziewczyny, jest lekarz. Trochę nas to zmartwiło, ale jak się okazało niepotrzebnie, bo po chwili wyszedł i oznajmił nam dobrą wiadomość.
-Pani Zuzanna już się obudziła, czuje się dobrze, czekamy już tylko na wyniki krwi. Możecie do niej wejść.
-Dziękujemy bardzo - weszliśmy do sali, gdzie leżała blondynka.
-Hej, nie wiedziałam, że jest Was aż tak dużo - zaśmiała się
-Wiesz jak się przestraszyłem. - powiedział Kuba
-To nie była moja wina.
-Kuba przestań ! Jak się czujesz ? - dopytywała Agata - lekarz mówił, że jest ok
-Jest dobrze, czuje się świetnie.
-Mamy Pani wyniki krwi - do sali wszedł lekarz
-To super, a kiedy mogę stąd wyjść ? - spytała
-Najwcześniej za tydzień.
-Zajebiście. Co z tymi wynikami ?
-Ma Pani anemię, jest Pani bardzo osłabiona i stąd te omdlenia. Musi Pani teraz odpoczywać, przystopować ze sportem i zdrowo się odżywiać.
-A czy coś zagraża mojemu życiu ?
-Na szczęście nie.
-No to świetnie, w takim razie wypisuje się na własne żądanie. Teraz.
-Zuzka - Kuba się oburzył
-Siedź cicho ! Mam ukończone 18 lat i mogę sama o sobie decydować. Czekam na wypis.
-Jak sobie Pani życzy, zaraz go przyniosę - powiedział i wyszedł
-Co Ty odpierdzielasz ? - dopytywał Błaszczykowski
-Nic, nie mam zamiaru leżeć tu przez tydzień. Ok ?!
-Siłą Cię nie zmuszę.
-Zostawicie nas na chwile samych ? - zapytałem, na co wszyscy pokiwali głowami
i opuścili pomieszczenie - przestraszyłaś mnie
-Oj tam, nic mi nie jest. Mam pytanko.
-Odpowiem na każde.
-Wspólny wieczór nadal aktualny ?
-Tak, ale nie powinnaś odpoczywać ?
-A u Ciebie nie mogę ?
-Możesz.
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - podszedłem bliżej i ją pocałowałem
~ 2 godziny później ~
* Zuza *
-Oj tam, nic mi nie jest. Mam pytanko.
-Odpowiem na każde.
-Wspólny wieczór nadal aktualny ?
-Tak, ale nie powinnaś odpoczywać ?
-A u Ciebie nie mogę ?
-Możesz.
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - podszedłem bliżej i ją pocałowałem
~ 2 godziny później ~
* Zuza *
Jak tylko weszliśmy do domu chłopak zrobił, a raczej dokończył kolacje,
którą robił jak ja miałam "wypadek" zjadłam z wielkim apetytem, bo
była bardzo pyszna. Usiedliśmy na kanapie, włączyliśmy Tv i oglądaliśmy jakiś
nudny film.
-Weź to przełącz, bo zaraz usnę - powiedziałam -albo nie, poróbmy coś ciekawszego
-Znam nawet fajny sposób na zabicie nudy - zaczął mnie całować
-Nie ma takiej opcji. Gramy w Fife - wyrwałam mu się
-Ok, wybieraj klub.
-Liverpool
-Juventus
Włączyliśmy grę, ustaliliśmy kluby i zaczęliśmy grać. Kilka razy wygrałam ja, kilka on i raz był remis. Na koniec włączyliśmy jakąś komedie, ale byłam tak padnięta po całym dniu, że usnęłam na kanapie.
-Weź to przełącz, bo zaraz usnę - powiedziałam -albo nie, poróbmy coś ciekawszego
-Znam nawet fajny sposób na zabicie nudy - zaczął mnie całować
-Nie ma takiej opcji. Gramy w Fife - wyrwałam mu się
-Ok, wybieraj klub.
-Liverpool
-Juventus
Włączyliśmy grę, ustaliliśmy kluby i zaczęliśmy grać. Kilka razy wygrałam ja, kilka on i raz był remis. Na koniec włączyliśmy jakąś komedie, ale byłam tak padnięta po całym dniu, że usnęłam na kanapie.
__________________________________________________________________________
Wiem, że myślałyście, że będzie w ciąż, ale to byłoby zbyt
oczywiste :) Następny pojawi się jutro wieczorem. Pozdrawiam Zuza :*
świetny ♥ czekam na kolejny :) dobrze, że Zuzie nic nie jest ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com/2013/07/33-oddawaj-mi-tego-granata.html
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie na prolog :)
Mile widziane są komentarze :)
http://magiczne-dwa-miesiace.blogspot.com/2013/07/prolog.html
Jak dobrze że nic jej nie jest uff..... już myślałam że jest poważnie chora uff.... rozdział świetny czekam na next i pozdrawiam/ Julie ;***
OdpowiedzUsuńAww :**Cudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMyślałam że Zuzie coś jest poważnego ale na szczęście nie :))
Kocham tego bloga :D Cudnie piszesz :D
Marco <3
Czekam na nn :D
Gorąco pozdrawiam :***