wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 18.

Obudziłam się w super wygodnym łóżku piłkarza, niestety jego samego nie było obok mnie. Wstałam, założyłam jego koszule i zeszłam na dół, weszłam do kuchni i na stole leżała kartka, wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
"Nie chciałem Cię budzić, wyszedłem pobiegać, niedługo wrócę i zrobię Ci śniadanko. Kocham Cię Marco"
Zrobiłam sobie kawę, włączyłam laptopa Marco i pogrzebałam chwile w internecie. Poszłam na górę, umyłam się, wysuszyłam włosy i ubrałam. Usłyszałam na dole jakieś głosy, domyśliłam się, że to Reus wrócił, więc do niego zeszłam.
-Hej, zajęłaś mi łazienkę - cmoknął mnie w usta
-Przykro mi, musiałam się ogarnąć
-To teraz ja idę się ogarnąć, a Ty zjedź śniadanie, które stoi na stole, a potem weźmiesz leki.
-Ok - usiadłam przy stole i zjadłam śniadanie, przez niego przygotowane
Chciałam posprzątać naczynia, ale na blacie zauważyłam gazetę, na której okładce byłam razem z Marco. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam artykuł.

"MARCO REUS ZAKOCHANY !
Po wygranym meczu Marco Reus (23 l.) całował się z uroczą blondynką. Jak udało nam się ustalić jest to Zuza Błaszczykowska (19 l.) siostra Kuby Błaszczykowskiego (27 l.)  Następnego dnia po meczu para przechadzała się po Londynie trzymając się za ręce. Przyłapaliśmy ich również na namiętnym pocałunku w kawiarni. Czy to prawdziwa miłość czy letnia przygoda ? Wkrótce się okaże"

Odłożyłam gazetę na blat, posprzątałam po śniadaniu i po chwili w kuchni zjawił się mój ukochany.
-Fajny artykuł o nas napisali - powiedziałam
-Przeczytałaś ?
-Tak, fajne im zdjęcia wyszły
-Przepraszam.
-Ale za co ?
-Za ten artykuł i w ogóle.
-Po pierwsze nie Ty go napisałeś, a po drugie mówi się trudno, dobrze wiedziałam, że zrobili nam zdjęcia i prędzej czy później pojawią się one w brukowcach.
-Jesteś najlepsza, kochana, piękna ...
-Już się nie podlizuj.
-Haha, wzięłaś leki ?
-Nie wiem gdzie je położyłeś.
-To chodź Ci dam - nalał wody do szklanki i dał mi jakieś tabletki
-Marco mogę zostać u Ciebie do jutra ? Dobrze mi tu.
-Nawet nie musisz się pytać. Jak chcesz możesz zostać do końca życia - podszedł i mnie przytulił - mam dla Ciebie cały dzień, bo trening dopiero jutro
-Brzmi kusząco, ale może siedzieć w domu to gdzieś pójdziemy ? Może na spacer, kino, zakupy ?
-Spacer może być, ale krótki, a reszta odpada.
-Ale dlaczego ?!
-Bo masz odpoczywać.
-W ogóle zamknijcie mnie w czterech ścianach - wkurzyłam się i wyszłam z jego domu trzaskając drzwiami
-Zuza ! Poczekaj ! - pobiegł za mną.
-Zostaw mnie. Nic mi nie jest. - szłam dalej
-Stój ! Słyszysz ? - złapał mnie za rękę i siłą zatrzymał
-Nie bądź jak Kuba ! Na prawdę dobrze się czuje i nic mi nie jest.
-Przykro mi, że tak to zrozumiałaś. Przepraszam, chce dla Ciebie jak najlepiej.
-To ja przepraszam, ostatnio dziwnie się zachowuje.
-Może jesteś w ciąży - uśmiechnął się
-Na pewno nie, bo byłoby w wynikach krwi.
-Faktycznie. Dobra wracamy do domu.
-Zaniesiesz mnie ?
-A mam inne wyjście ?
-Masz, ale to jest najlepsze. - wziął mnie na ręce i zaniósł do domu, posadził mnie na kanapie i sam usiadł obok mnie.
-Chcesz coś do picia ? - zapytałam
-Nie dziękuje - uśmiechnął się.
 Weszłam do kuchni, wyjęłam wodę z lodówki oraz szklankę z szafki i nalałam ją sobie. Schowałem wodę, wzięłam szklankę do ręki i poszłam do salonu. Na kanapie jak gdyby nigdy nic leżał sobie Marco.
-Co Ty sobie robisz ?!
-Leże.
-To widzę, ale gdzie ja mam usiąść ?!
-Gdzie chcesz.
-Ok - usiadłam na nim okrakiem, a on zaczął mnie całować. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oby to było coś ważnego - wkurzył się Reus i poszedł otworzyć.
Po chwili do salonu wparował Mario i dwiema butelkami piwa.
-Marco ma piwo - zaśmiałam się
-Cześć - podszedł do mnie i pocałował w policzek - co Ty tu robisz ?
-Siedzę, a tak serio to nocowałam u Marco.
-Aha, to ja spadam, nie będę Wam przeszkadzał.
-Nie przeszkadzasz - odparłam - przynajmniej  nie mi
-Mi przeszkadza - zaśmiał się jego przyjaciel
-Heh, tak myślałem. Wpadnę jutro po treningu - udał się w kierunku drzwi - Pa
-Papa - odpowiedziałam i poszłam na górę po telefon
Wychodziłam właśnie z sypialni, ale natknęłam się na blondyna.
-Może dokończymy to co zaczęliśmy wcześniej - oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Wziął mnie na ręce, wszedł do sypialni i położył na łóżku. Po chwili byliśmy już tylko w bieliźnie, która też zniknęła w ekspresowym tempie. Oddaliśmy się rozkoszy i już nic się nie liczyło ...
~40 minut poźniej~
Położyłam głowę na torsie chłopaka, a on bawił się moimi włosami.
-Chodźmy do ogrodu - powiedziałam
-Teraz ?
-Za chwile.
-Ok, jak chcesz to możemy zjeść tam obiad
-Świetny pomysł, jest ładna pogoda :) - uśmiechnęłam się - idę się ubrać
Założyłam koszulkę Marco, pozbierałam swoje rzeczy z podłogi i poszłam do  łazienki. Szybko się ubrałam, uczesałam, poprawiła makijaż i wyszłam. Podeszłam do jeszcze leżącego i usiadłam obok niego.
-Może pobiegamy ?
-A pamiętasz co mówił lekarz ?
-Pamiętam. Mam przystopować.
-No właśnie ...
-Zgłodniałam. Idę coś zjeść
-Poczekaj, zrobimy obiad.
-To ubieraj się szybko, bo zaraz tu umrę z głodu.
Blondyn szybko się ubrał i zeszliśmy na dół, w kuchni zastanawialiśmy się co zrobić. Zdecydowaliśmy się na spaghetti, ja gotowałam makaron i ścierałam parmezan, a chłopak robił sos.
-Marco mógłbyś nakryć do stołu ?
-Ok, ale pomieszaj sos.
-Spoko - chłopak wziął talerze, sztućce, szklanki i rozstawił je na stole w ogrodzie.
-Wszystko gotowe - uśmiechnął się
-To super. Dopraw trochę ten Twój sos.
-Zły jest ?!
-Jest pyszny, ale możesz trochę go doprawić.
-Skoro tak.
Po 25 minutach nasz obiad był gotowy, usiedliśmy przy stole i się nim zajadaliśmy.
-Heh, idziemy na spacer, po obiedzie.
-Po co ?! Walniemy się na kanapie i odpoczniemy.
-Nie mam zamiaru jeszcze więcej przytyć.
-Jeszcze więcej ?! Ty wyglądasz jakbyś nic nie jadła.
-Tsaaa ...
-Jesteś taka gruba, że aż wstyd - zakpił
-Wal się - wystawiłam mu język
-Osz Ty wstrętna babo
-Tylko nie babo !
-Dobra, dobra.
-Sprzątamy to i idziemy.
-Ok, ale na jakieś ciacho.
-Ty głodomorku !
Posprzątaliśmy ze stołu, zapakowaliśmy zmywarkę i wyszliśmy na spacerek. Weszliśmy po drodze do cukierni i kupiliśmy ciasto dla Marco, bo by mi dziurę wywiercił w brzuchu. Chodziliśmy jeszcze z godzinkę i wróciliśmy do jego domu. Napisałam do Kuby, że zostaje w Reusa, zrobiliśmy sobie herbatę i gadaliśmy siedząc w kuchni.
-Może pojedziemy gdzieś na wakacje ?
-Fajnie by było - powiedziałam - gdzie byś chciał ?
-Majorka, Teneryfa, może Grecja, a Ty ?
-Super było by na Bora-Bora, ale możemy jechać na Majorkę
-To jedziemy na Bora-Bora - wyszczerzył się
-Co ?!
-Mówiłaś, że było by super.
-Wiesz ile to kosztuje ?! Jesteś nienormalny.
-Jeszcze raz wspomnisz o pieniądzach, to nie ręczę za siebie. Ja płacę ja się martwię.
-To Ty płać i Ty się martw, a ja jadę na Majorkę
-No, ale dlaczego ?!
-Bo nie mam zamiaru wydawać kilkunastu tysięcy na tydzień lub dwa wypoczynku. Strata pieniędzy.
-Skoro nie będzie Ci się tam podobało to gdzie jedziemy ?
-Na Majorkę
-Ok, to rezerwuje bilet i hotel
-Teraz ?! Chciałam porobić coś ciekawszego
-Na przykład co ? - uśmiechnął się i poruszył brwiami
-Nie to o czym teraz myślisz :P
-Szkoda :(
-Zboczeniec - zaśmiałam się
-Odezwała się ...
-Spadaj ! Idziemy na dwór, na Twoją cudowną huśtawkę
-Spoko, fajna jest
-Pamiętam jak siedziała, na niej pierwszy raz i myślałam o przeszłości.
-Kiedy ?!
-Jak do Ciebie przyjechałam po grillu, Ty szykowałeś coś do zjedzenia, a ja miałam poczekać w ogródku
-Już sobie przypominam - wyszliśmy na zewnątrz, ja usiadłam na huśtawce, a Marco tak się położył, że głowę miał na moich kolanach, a nogi w kolanach ugięte
-Wygodne masz kolana, kochanie
-Uznam to za komplement
-No i bardzo dobrze.
-Co dzisiaj chcesz robić ?
-A co proponujesz ?
-Mam pewien świetny pomysł ...
-Już chyba nawet wiem jaki.
-Spryciula
-Haha, może zrobimy sobie maraton jakiś filmów ?
-Możemy, ale jakich ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Ufasz mi ?
-Oczywiście, że tak.
-To robimy maraton Szczęk.
-Ale Marco, nie nawidzę horrorów, a tym bardziej takich
-Nic Ci się przy mnie nie stanie, a po za tym to tylko film
-Dobra, ale później nie ręczę za moje zachowanie - Reus zaczął się śmiać, aż spadł z huśtawki - brawo ...
-Mój tyłek i plecy ...
-Trzeba było się ze mnie nie śmiać
-Nie śmiałem się z Ciebie - podniósł się z ziemi i wrócił do poprzedniej pozycji
-Tak ? - podniosłam brwi
-Tak. Wyobraziłem sobie jak się ja mnie rzucasz ...
-Marco ... ! - walnęłam go w ramię - nie o takie zachowanie mi chodziło
-Już myślałem.
-Czasami zdecydowanie, za dużo myślisz.
-A Ty za dużo gadasz - odgryzł się
-Mogę przestać - przestała się do niego odzywać
-Żartowałem.
- ...
-Zuza ! Proszę Cię, uwielbiam jak coś mówisz.
- ...
-Kochanie, uwielbiam Twój głos, powiedz coś.
- ...
-Proszę. Przepraszam.
- ...
-Kurde Błaszczykowska odezwij się, bo Cię odwiozę pod opiekę Kuby.
- ...
-Kochanie ... - zaczął marudzić
-Dobra, nie mogę się do Ciebie nie odzywać.
-Wreszcie myślałem, że już nie wytrzymam
-Ja szczerze mówiąc też.
-Trzeba coś kupić na wieczór
-Co dokładnie ?
-Popcorn, słodycze, wino
-Chciałabym Ci przypomnieć, że masz całą szafkę słodyczy, wino też masz, a lodówka zaraz Ci pęknie.
-Oj tam, żelki mi się kończą
-Nie zachowuj się jak dziecko, kupisz sobie innym razem :P
-Ok, może mam jeszcze ze 3 paczki to starczą.
-3 paczki ?! Ja ledwo pół jem, jak mam za mało cukru
-I Ci starcza ?! Ja tak nie potrafię
-Może i nie potrafisz, ale i tak masz dobrą figurę i dużo ćwiczysz. Ja tak dużo nie ćwiczę
-Nie w ogóle, a anemię masz, bo siedzisz w domu przed telewizorem i obżerasz się chipsami.
-A żebyś wiedział, że czasem tak mam.
-Pozwolisz, że zwrócę uwagę na słowo czasami.
-Oj odczep się
-Będzie foch ? - zaśmiał się
-Nie
-Nie ?!
-Mam przeliterować, kotku ?
-Nie dziękuje
-Przyniosę coś do picia, zaraz wracam - chciałam wstać, ale Marco mnie powstrzymał
-Poczekaj, ja pójdę a Ty sobie posiedź. Wodę chcesz ?
-Wodę i daj jeszcze jabłko
-Dla Ciebie wszystko
Położyłam się na huśtawce, czekałam na Marco i zastanawiałam się nad tym wyjazdem na Majorkę. Może ktoś będzie chciał jechać z nami ? Muszę pogadać z moim chłopakiem, który właśnie szedł w moją stronę.
-Proszę - podał mi jabłko i wodę
-Dzięki. Reus może weźmiemy kogoś na wakacje ?
-Możemy, ale kogo ?
-No nie wiem Mario z Ann, Lewandowskich, Piszczków, Błaszczykowskich
-Byłoby super, ale trzeba jeszcze z nimi pogadać.
-To pogadaj z chłopakami na treningu jutro.
-Żaden problem. Jedziemy do tego sklepu ?
-Serio ?
-Noo
-To się zbieraj, ja jestem gotowa.
-Ok, to wychodzimy
Wyszliśmy z domu chłopaka, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do sklepu.

__________________________________________________________________________
Liczę na komentarze :P Pozdrawiam Zuza :*

5 komentarzy:

  1. Marco myśli o dzieciach jak słodko *.*
    Majorka <3
    Rozdział świetny ;)
    Czekam na next :>
    Pozdrawiam/ Julie ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. słodki ten Marco *.*
    świetny rozdział :))
    czekam na nn ;*
    zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki długi *__*
    Marco słodziak *.*
    Cudo rozdział :d
    Masz talent :)
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział <3
    Marco jaki słodki *__*
    Czekam na nn ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział ;D pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń